Kopalnia

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Kopalnia – zakład i przedsiębiorstwo górnicze zajmujące się wydobyciem z ziemi kopalin użytecznych.

  • A ty sam marzysz o boskich rozkoszach sypialni,
    Gdy smutny i znużony trwasz na dnie kopalni.
  • (…) Kopalnia idzie dalej własnym trybem, słychać w bezmiarach podziemnych łaskotliwe łuszczenie się ściskanych bezmiernie pokładów… A zarazem sapanie bezgranicznych ciemności, zarazem też jęk ustawiczny, przewlekany na strudze powietrza z komory do komory, z filaru do filaru i z poziomu na poziom. Prócz tych zwykłych przecieków, szelestów, spływów, zgrzytów i rozgłosów wiertarek i siekier obciosujących drzewo, wynosi się tu dzisiaj głos inny, wyższy, sroższy, rosnący pośród pustki, odrębny, głos przecknionych podziemi?!...
  • Ogarnęła Coeura wielka, sypka woń kopalni, płynąca z głuchą ciszą czarnymi przewodami. Cisza owa posiadała granice swe i ramy. Niosła się jakby środkiem chodnika, brzeżona u dołu jakby łaskotliwym spływem wody, przy czarnych pochylniach i upadowych jakoby nagle wstrzymana nieuchwytnym prawie wydechem głębokości. Z owych pochylni wypływał kamienny dźwięk podziemi: głos przyczajonych straszliwych ciśnień, trących się wśród pokładu pracą tysięcy i milionów lat.
  • Rozróżniał poszczególne części kopalni: sortownie o ścianach jakby posmarowanych mazią, wieżę szybową, obszerny budynek, w którym znajdowała się maszyna wyciągowa, czworokątną wieżyczkę pompy. Ta ukryta w kotlinie kopalnia, ze swymi przysadzistymi budowlami z cegły i podobnym do groźnie wzniesionego rogu kominem, wydała mu się żarłocznym potworem czyhającym na życie ludzkie.
    • Postać: główny bohater – Stefan Lantier
    • Autor: Emile Zola, Germinal, Warszawa 2005, s. 7.
  • Szybie milczący i ciemny,
    ożyjesz i będziesz gadał.
    Po gniew – jak węgiel – kamienny,
    windo złej pieśni
    – na dół!
    • Autor: Władysław Broniewski, Zagłębie Dąbrowskie
    • Źródło: Władysław Broniewski, Wiersze, Białystok 1993, s. 69.
  • Światła nie znaczą nic, o wszystkim, co się dzieje na kopalni, mówią z daleka głosy! Od huku pary aż do palaczów na kotłowni, od dudnienia wózków na wywrocie sortowni aż do haspli na wszystkich upadowych, pochylniach, od przeciągłego syku płuczki aż do głębokich przodków na podziemnych polach, od grzechotania łamaczy na podnośniku aż do ciurkania wody z drewnianych luteń na filarach zamulonych.
  • Ujrzał olbrzymią, bezkształtną masę zabudowań. Ponad nimi sterczał komin fabryczny. Przez brudne szyby okien połyskiwały rzadkie światła, pięć czy sześć smutnych latarń chwiało się na poczerniałych belkowaniach potwornego rusztowania. Pogrążona w ciemnościach dymu i nocy masa wydawała jeden tylko głos: ciężkie i głuche dyszenie niewidzialnej maszyny parowej. Wędrowiec rozpoznał wreszcie kopalnię.
  • Wszędzie huczała praca, zdawało mu się, że cała równina tętni stukotem kilofów. Jeszcze jedno uderzenie i jeszcze jedno, wciąż bez ustanku, pod powierzchnią pól, dróg i wiosek: podziemna katorga ukryta pod olbrzymią powierzchnią skał, iż trzeba było wiedzieć o niej, aby pochwycić dobywające się stamtąd bolesne westchnienia. (…) Uparte uderzenia kilofów głęboko pod ziemią nie ustawały, koledzy towarzyszyli jego krokom. (…) Wzrastała czarna armia mścicieli, w głębokich bruzdach kiełkował wolno posiew, aby rozerwawszy skorupę ziemi przynieść plon w nadchodzącym stuleciu.
    • Autor: Emile Zola, Germinal, Wrocław 1978, s. 535-536