Konrad Krajewski

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Konrad Krajewski (2020)

Konrad Krajewski (ur. 1963) – polski duchowny katolicki, teolog, arcybiskup tytularny Beneventum i jałmużnik papieski od 2013 roku, kardynał diakon od 2018.

  • Często byłem ceremoniarzem i mogę powiedzieć, że Jego świętość wyczuwało się w każdym geście wobec bliźnich. U Jego boku nauczyłem się naprawdę widzieć, jak Chrystus zbliża się i dotyka ludzi. A kto wyczuwał tę obecność, wybuchał płaczem. Wtedy zdałem sobie sprawę, jak ważne jest wnoszenie Chrystusa między ludzi, jeżeli to możliwe między cierpiących. Tak zacząłem uczęszczać do kościoła Santo Spirito in Sassia, gdzie codziennie spowiadam o 15-tej, to znaczy w godzinie miłosierdzia. Spowiadałem chorych i osoby poszukujące chwili odpoczynku w ławkach kościoła. Czynię to nadal.
  • Dla Kościoła i dla Polski jesteśmy najbardziej pożyteczni wtedy, kiedy jesteśmy święci, gdy swoją osobą, swoim zachowaniem, swoim stylem życia, nie zasłaniamy Boga, a wręcz Go „objawiamy” i odsłaniamy! Gdy Dziesięcioro Bożych przykazań staje się moim życiem, to wtedy Pan Bóg we mnie „oddycha”, i to się udziela także wszystkim wokół. Dobro jest zaraźliwe - potrafi uczynić nie tylko mnie samego pięknym człowiekiem, ale również przemienić wszystko wokół mnie. Stańmy się więc ludźmi świętymi - dzięki temu po życiu razem tu, na ziemi, będziemy zawsze razem także w niebie.
  • Jeśli ktoś prosi o pomoc, bo jest samotny i opuszczony, muszę do niego biec i przytulić go, aby poczuł serdeczność papieża, a więc Chrystusowego Kościoła. Ojciec Święty chciałby to zrobić osobiście, tak jak to czynił w Buenos Aires, ale nie może. Dlatego chce, żebym to robił w jego imieniu.
  • Kościół tworzy każdy z nas. I od każdego z nas zależy jego piękno, A najpiękniejszy jestem wtedy, kiedy przebaczam. Bo drugim imieniem miłości jest miłosierdzie.
  • Kto jest blisko Pana Boga, ten po ziemi roznosi niebo. Taki był i taki jest Jan Paweł II.
  • (…) Pan Jezus zasiadał do stołu z ubogimi. Nie słyszałem, żeby zasiadł z jakimś prezydentem, z ministrem – natomiast zasiadał z ubogimi. On był dla ubogich i to będzie teraz mój stół. Stąd ostatni raz widziano mnie dzisiaj w bazylice w mitrze i z pastorałem. Ojciec Święty powiedział mi wyraźnie, że nie chce mnie widzieć za swoimi plecami, bo taka jest między innymi funkcja jałmużnika: zawsze jest, towarzyszy Ojcu Świętemu. Powiedział: „Nie chcę cię widzieć za moimi plecami, nie chcę cię widzieć za biurkiem. Chcę cię widzieć wśród ubogich”. Oby się tak stało, bym mógł temu sprostać. Proszę wszystkich tych, którzy słuchają Radia Maryja, którzy oglądają Telewizję Trwam, żeby mi towarzyszyli modlitwą, bo to mnie przerasta. Ja wiem, że sam tego nie potrafię zrobić.
  • Radością napawa mnie fakt, że kiedy obejmuję jednego z tych naszych nieszczęśliwych braci, to przekazuję im całą serdeczność, miłość i solidarność papieża, a Ojciec Święty często domaga się ode mnie zdania sprawy. Chce wiedzieć.
  • Ta funkcja mnie przerasta – wiem o tym doskonale. To, czego chce Ojciec Święty ode mnie, to by nie czekać na biednych, którzy będą pukali do drzwi Watykanu, tylko iść ich szukać, przekraczać samego siebie, chodzić na oddziały paliatywne, reprezentować Ojca Świętego, zanosić różańce, błogosławić, modlić się z tymi ludźmi, wychodzić na ulice – to, co robił Ojciec Święty w Buenos Aires bardzo często w ciągu tygodnia wychodził wieczorami na ulicę i z ubogimi jadł kolację. Ojciec Święty żąda ode mnie, bym go reprezentował – to powala na nogi, ale skoro powiedziałem „tak”, więc spróbuję przekroczyć samego siebie. Ewangelia mówi: „zaprzeć się samego siebie”, by być twarzą miłosierną Boga i Ojca Świętego. Papież już nie może wychodzić na ulice, jak kiedyś; potrzebował do tego księdza – wybrał mnie. To biskupstwo – owszem, jest sakramentem, otwiera mi drogę do wielu drzwi, ale tak jak mówiłem dzisiaj w podziękowaniu – wszyscy na Watykanie mówili do mnie „Ojcze Konradzie” i poprosiłem, żeby dalej tak mówili; żeby nie mówili do mnie „Ekscelencjo”, bo ja jestem posłany do tych, do których Ojciec Święty nie może już wyjść ze zrozumiałych względów. Więc będę chodził po tych ulicach wraz z siostrami, z Gwardią Szwajcarską i będę reprezentował Ojca Świętego, mówiąc ludziom, jak bardzo ich kocha. Oni o tym wiedzą, ale potrzebują także jego pomocy, więc będę udzielał im pomocy w imieniu Ojca Świętego.
    • Opis: o funkcji jałmużnika papieskiego.
    • Źródło: o. Zdzisław Klafka CSsR, Posłany do ubogich, naszdziennik.pl, 21 września 2013.
  • Wiara ma być (…) cudem pośród różnych ciemności tego świata, dziwnej nieraz polityki, niedorzecznych ustaw, które są często przeciw człowiekowi, przeciw rodzinie, przeciw państwu. W tych mrocznych miejscach, w tych pokrętnych czasach, każdy z nas ma być dowodem na istnienie Boga.
  • Widocznie tak miało być, że wszyscy moi najbliżsi umarli: rodzice i brat, kiedy byłem tutaj, w Rzymie. Dzisiaj, kiedy leżałem krzyżem w Bazylice św. Piotra, myślałem o tym bardzo długo. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale może to było do czegoś potrzebne, żebym nie miał żadnych odniesień do najbliższych; żeby moimi najbliższymi byli ci, którzy są porzuceni i opuszczeni, przebywają w obozach przejściowych na Lampedusie, w Ostii. Wtedy już nie muszę myśleć o moich bliskich; mam kogo odwiedzać. Mam tylko bratanicę, która miała pół roku, gdy zmarł mój brat; stąd nie mam żadnych zobowiązań rodzinnych. Moją rodziną są ci, do których posłał mnie Ojciec Święty. Wielu z nich przyszło dziś na moje święcenia, znam ich; przyszli dwa dni temu do mnie do domu i mówili: „Proszę księdza, przestaniemy pić na księdza święcenia”. Dotrzymali słowa. Dziś było ich bardzo wielu w bazylice, a to jest ponad ich siły: wytrzeźwieć, wyprać swoje rzeczy i przyjść na święcenia, przynieść mi kwiaty, nie wiem, skąd mieli pieniądze. To mi pokazało, że ja też muszę zaprzeć się samego siebie; że mam robić coś, co jest dla mnie niemożliwe, by reprezentować Ojca Świętego, reprezentować Miłosierdzie Boże.

O Konradzie Krajewskim[edytuj]

  • Nie będziesz biskupem siedzącym za biurkiem, nie chcę też ciebie widzieć u mojego boku podczas celebracji liturgicznych. Chcę ciebie widzieć wśród ludzi. Musisz być przedłużeniem mojej ręki, aby nieść serdeczność ubogim, wydziedziczonym, ostatnim. W Buenos Aires często wychodziłem wieczorem odwiedzając moich biednych. Teraz już nie mogę: trudno jest mi wyjść z Watykanu. Ty więc będziesz robił to dla mnie, będziesz przedłużeniem mojego serca, docierającego do nich i zaniesiesz im uśmiech i miłosierdzie Ojca Niebieskiego.