Kiedy byłem dziełem sztuki
Wygląd
Kiedy byłem dziełem sztuki (fr. Lorsaque j’étais une œuvre d’art) – powieść Érica-Emmanuela Schmitta; tłumaczenie – Maria Braunstein.
- – Alarm! Alarm!
Rozległ się dzwonek. Dzieci zaczęły przeraźliwie krzyczeć, a ich krzyki wyrażały coś między lękiem, bo nie wiedziały, co się stało, a podnieceniem, że nareszcie coś się stało.
- – (…) Byłem wdowcem siedem razy, tak jak siedem razy byłem żonaty: szczęśliwie!
- Postać: Zeus Peter Lama
- Co działo się wokół mnie? Jak długo to trwało? Ile łez, ile krzyków, ile cierpień oszczędził mi sen? Nigdy się nie dowiem.
- Co niezastąpionego mam w sobie? To, moje myśli. Moje troski. Moje przywiązania. Moje miłości.
- Czasem łatwiej znieść czyjąś śmierć niż czyjeś kłamstwa.
- Postać: pan Firelli
- Człowieczeństwo jest dobrem niezbywalnym, którego nie można się pozbyć, ani nie można zostać go pozbawionym.
- – Czy jestem piękny?
– Stworzyłem cię, żeby upiększyć świat.
– Czy jestem piękny?
– Daj spokój tym banałom. Nie chciałem, żebyś był piękny, byłbym cię uprzedził, chciałem żebyś był jedyny, dziwny, niepowtarzalny, całkiem inny! Co za upajający sukces! Gdybyś się zobaczył, mój drogi…
– Proszę dać mi lusterko.
– Jeszcze nie, za wcześnie. Nikomu nie wolno wchodzić do pracowni malarza. Nawet tobie!
– Jak wyglądam, do czego jestem podobny?
– Nie jesteś podobny do niczego znanego, ponieważ sztuka nie jest imitacją. Jesteś moim dziełem. Moją prawdą.
- Do tej pory nie miałem żadnego wpływu na swoją egzystencję: zostałem poczęty przez nieuwagę i lekkomyślność, urodziłem się przez wypchnięcie, dorosłem dzięki zaprogramowaniu genetycznemu, słowem, biernie siebie znosiłem.
- Fiona cały czas mówi do mnie Adam, bo imię Tazio usłyszała za późno.
„Poznałam cię takiego, pokochałam cię takiego, nie chcę, żebyś był inny. Najwyżej kilka zmarszczek więcej i kilka blizn…”
- – Gdybym był na pana miejscu, na pewno bym skoczył. Gdybym miał pański wygląd, wygląd tak… zniechęcający, skoczyłbym. Gdybym miał dwadzieścia lat, jak pan, to znaczy dwadzieścia lat, którym brak świeżości, które są jak nadpsute, skoczyłbym. Co pan umie robić? Ma pan jakiś talent? Wykształcenie, fach?
– Nie.
– Ambicję?
– Nie.
– To niech pan skacze.
- Każdy z nas ma trzy formy życia. Życie materialne: jesteśmy ciałem. Życie umysłowe: jesteśmy świadomością. I życie dyskursywne: jesteśmy tym, co o nas mówią.
- Postać: Zeus Peter Lama
- Kobieta nie szanuje cię bez ceremonii. Musi być kościół, tiul, gołębie, organy, prezenty, teściowa, drażetki, chusteczki, bankiety, goście, inaczej kobiety biorą nas za to, czym jesteśmy, czyli za zwykłych maniaków seksualnych. Bez pompy ceremonii nie odróżniłyby nas od pospolitego kochanka.
- Postać: Tazio Firelli
- Ludzie utożsamiają to, o czym się mówi, z tym, co ma wartość, robi wszystko, żeby o nim mówiono, żeby nikt nie wątpił w jego wartość.
- Melinda stała przede mną. Moje oczy wpadły w zasadzkę dekoltu i nie potrafiły się z niej wydostać. Miałem wrażenie, że twarz Melindy znajduje się wyżej niż księżyc.
- – Młody przyjacielu, jedna jedyna rzecz dobrze by ci zrobiła: gdybyś przestał myśleć.
– Sądzi pan, że nie jestem do tego zdolny?
– Sądzę przede wszystkim, że to niepotrzebne.
- – Młody przyjacielu, każdy z nas ma trzy formy życia. Życie materialne: jesteśmy ciałem. Życie umysłowe: jesteśmy świadomością. I życie dyskursywne: jesteśmy tym, co o nas mówią.
- Na podium były trzy nagie młode kobiety, gdy tymczasem płótno przedstawiało pomidora.
– Czy naprawdę widzi pan… to? – zapytałem
– Co?
– Pomidora.
– Gdzie pan widzi pomidora?
– Na pana płótnie.
– To nie pomidor, głupku, to jest czerwień maciczna.
- Nałóg to dowód człowieczeństwa.
- Postać: doktor Fichet
- Następnie weszliśmy na węższe schody, gdzie malowane grubymi kreskami obrazy przedstawiały mojego gospodarza uprawiającego miłość ze wszystkimi zwierzętami, jakie istniały od stworzenia świata, nie wyłączając hipopotamów i jednorożca.
- Nie ma nic bardziej względnego niż piękno. Jedna róża to piękno. Dziesięć róż to coś drogiego. Sto róż to nuda.
- Nie ma nic trudniejszego, niż dowieść istnienia duszy.
- – Niech się pan z nimi pożegna, powie im, że samobójstwo to pańska decyzja, która nie ma z nimi nic wspólnego, że dziękuje im pan za czułość, że pan też myśli o nich czule, że nie powinni się za bardzo martwić, i takie tam zwyczajowe bzdety… A tak naprawdę kocha ich pan?
– Kogo?
– Rodziców.
– Uczucia nie są moją mocną stroną.
- Nigdy nie kocha się za bardzo.
- Papier ma lepszą pamięć niż ludzie.
- Piąta… Jak miała na imię piąta?
– Nie pamięta pan imienia swojej piątej żony?
– Młody człowieku, nie znam ani jednego mężczyzny, który mając osiem żon, przypomniałby sobie na zawołanie imię piątej!
Przez chwilę szukał w pamięci, zapalając dwa papierosy. Po jednym w każdej ręce.
– Ach tak, Izabela… Arystokratka, smukła, jasnowłosa, erudytka. Tragiczny koniec. Umarła przygnieciona przez krowę.- Postać: Zeus Peter Lama
- Popularność to zwierzę, które karmi się samo sobą.
- Postać: Zeus Peter Lama
- – Powinieneś mnie słuchać i pozować nago.
– Nie.
– Nie będziesz wiecznie chodził w tych cudacznych spodenkach!
– O ile wiem, myszka Miki nigdy nie zdjęła swoich majteczek.- Opis: rozmowa Tazia Firelli z Zeusem Peterem Lamą.
- Poszedłem za nim, nie żądając wyjaśnień, bo najlepszym sposobem otrzymania odpowiedzi od Zeusa Petera było niezadawanie pytań.
- Przemierzając korytarze Pępinusa, gubiłem się w domysłach. Może Zeus chciał malować mierność? W takim razie byłbym doskonałym modelem.
- – Rzeczy na pokaz są tylko tym, czym są, drogi bracie. Płaskie. Nieme. Nie powinny pokazywać niczego innego, tylko siebie. Rzeczy na pokaz niczego nie wyrażają, należą do innych i są przez nich tolerowane tylko za tę ceną.
- Rozmowa Adama bis z bratem Enzo
- Sława lepiej pasuje zmarłym (…) to wypożyczony strój, żywi wyglądają w nim śmiesznie.
- Postać: Carlos Hannibal
- Słowem, mam geniusz, sławę, urodę i pieniądze. Denerwujące, co?
- Postać: Zeus Peter Lama
- Spojrzenia zwróciły się na mnie, czy raczej na tę moją część, którą zakrywały spodenki. Ja sam rzuciłem okiem w to miejsce, podniecony i oszołomiony faktem, że posiadam taki skarb.
- Sztuka jest dla człowieka, tworzona przez człowieka, ale sztuka na pewno nie jest człowiekiem.
- Sztuka nie jest imitacją.
- Postać: Zeus Peter Lama
- Trzeba hałasu, żeby usłyszeć ciszę.
- Postać: Carlos Hannibal
- Trzecia, Ewa, modelka prezentująca modę, skończyła tak jak wszyscy w jej branży: udusiła się winogronem po dwóch latach anoreksji, winogronem, z którego zapomniała zdjąć skórkę.
- Postać: Zeus Peter Lama
- Uśmiechnął się i słońce gwałtownie rozbłysło na klejnotach w jego zębach. Oślepiony, musiałem zamrugać powiekami.
- W emalii kłów i siekacz osadzone były szlachetne kamienie.
Kiedy zbliżyłem się do niego na odległość dwóch metrów, przestał się uśmiechać, jakby się obawiał, że mu je ukradnę.
- – W gruncie rzeczy on uratował panu życie?
– Dlatego nazywam go swoim Dobroczyńcą.
– Uratował panu życie, ale zrobił to nie dla pana, tylko dla siebie. Żeby posłużyć się panem dla polepszenia własnego życia.
– Każdy tak robi, prawda? Wszyscy posługują się wszystkimi.
– Ach tak? A mną w jakim celu się pan posługuje? A moim ojcem?
– Żeby uwierzyć, że życie jest piękne. Żeby przestać myśleć o sobie.
- – Widzę w tobie coś wspaniałego…
– Co takiego?
– Twoją przyszłość.
- Wieczny recykling: mężczyzna karmił kobietę, która karmiła piersią dziecko, które siusiało na trawę, którą skubała krowa, którą doił chłop, który sprzedawał mleko mężczyźnie, który karmił żonę. Gdy już to zrozumieliśmy, mieliśmy wpadać w zachwyt.
- Wszystkie moje samobójstwa były nieudane.
- Z samobójstwem jest jak ze spadochroniarstwem: pierwszy skok jest najlepszy. Powtórka osłabia emocje, recydywa zniechęca.
- Postać: Zeus Peter Lama
- – Za bardzo mnie kochasz – mówił.
– Nigdy nie kocha się za bardzo.
– Za bardzo, bo kochasz mnie w dwójnasób. Kochasz moje malarstwo i kochasz mnie.
– To powiedz raczej, że kocham cię w trójnasób: kocham ciebie, twoje malarstwo, no i kocham tez miłość, którą cię darzę.
- Żaden akt nie znosi człowieczeństwa.
- Zdecydowanie, jednej tylko rzeczy brakował na ścianach tego domostwa: umiaru.
- Zrobiła jakiś znak, który wziąłem za pocałunek. Nigdy się nie dowiedziałem, co to było.
- Zrozumiałem zasadę mojej całkiem nowej siły: wystarczyło, że pomyślałem o Fionie, o jej słodkim brzuchu, o naszym przyszłym dziecku, a już stawałem się niezwyciężony.
- Życie dostałem w spadku. Śmierć sam sobie zadam.