Katarzyna Pakosińska

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Katarzyna Pakosińska (2009)

Katarzyna Pakosińska (ur. 1972) – polska artystka kabaretowa (d. Kabaret Moralnego Niepokoju), aktorka, konferansjerka oraz dziennikarka TV Polonia.

  • Bycie wesołym to ciężka praca. Szczególnie gdy kompletnie nie jest ci do śmiechu. Półtora roku temu, po rutynowym USG, lekarz powiedział mi, że mam nowotwór, a moje szanse widzi marnie. Spłakałam się dopiero w domu, po tym jak odwiozłam córkę do dziadków i byłam sama. Zrobiłam bilans i listę spraw do załatwienia. Po tygodniu – wyjętym z życiorysu – za radą znajomych poszłam do innego lekarza. Okazało się, że tamten się pomylił. Nagle znowu byłam całkowicie zdrowa.
    • Źródło: Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke, Katarzyna Pakosińska, „Playboy” nr 4, 2010
  • Gdy mam zły humor, co się zdarza bardzo rzadko, puszczam sobie Światła wielkiego miasta. Scena, w której Chaplin walczy na ringu, jest majstersztykiem.
  • Gruzińska przyjaźń jest na śmierć i życie. Za przyjaciela ludzie gotowi są pójść i walczyć. Jak to się może nie podobać? Tam nie ma miejsca dla papierowych mężczyzn.
    • Źródło: Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke, Katarzyna Pakosińska, „Playboy” nr 4, 2010
  • Idę do sklepu, pani przy kasie jest smutna. Rozpoznaje mnie i oczekuje uśmiechu. Też jestem smutna, ale błyskawicznie się przełączam na tryb „poprawiaczka humoru”. Ludzie na ulicy podstawiali mi pod nos telefony komórkowe, żebym się zaśmiała. Bo chcą mieć taki dzwonek albo budzik. „Nastawię sobie rano, to mi dobrze ustawi cały dzień”.
  • Jak mówią moi koledzy z kabaretu: „Jak wsadzać palec do nosa, to w całości!”
    • Źródło: Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke, Katarzyna Pakosińska, „Playboy” nr 4, 2010
  • Jako osoba zajmująca się kabaretem mam tak zwane „drugie widzenie”, czyli „żabie oko”, które podpatruje i dostrzega – zazwyczaj bardzo śmieszne – sytuacje. Dlatego ciężko mi zachować powagę nawet na planie
  • Koledzy mi podziękowali. Byłam niewygodnym, nieprzewidywalnym elementem.
  • Nie chciałabym stąd emigrować. Chociaż denerwuje mnie, że jest to kraj żyjący w permanentnym stresie. Wolność mam w Gruzji, do której ciągle wracam. Tam czuję swobodę, odlot. Robię się na przykład cudnie cyniczna i złośliwa.
  • Podczas lock downu przeżywaliśmy z mężem chwile ogromnego stresu. Wszystkie nasze oszczędności pochłonął zakup wymarzonego domku. Ogarnął nas strach o przyszłość. Skupiliśmy się zatem na byciu tu i teraz bez wybiegania myślami w niepewne jutro. Powiedziałam sobie: „Zaufaj światu, przestań napierać, a wszystko się ułoży”. I tak się stało. Nasłoneczniłam się i od razu była reakcja z zewnątrz. Mnóstwo osób dzwoniło, żebym z nimi porozmawiała, pocieszyła, bo jest im źle. Przez te długie tygodnie czułam, że ludzie mnie wzywają, potrzebują mojego uśmiechu i optymizmu.
  • Polityka mnie żenuje. Ręce mi opadają, kiedy widzę te wszystkie szafy Lesiaków i inne absurdalne historie. To, co się teraz dzieje, jest niewiarygodne. Najgorzej, że ludzie często nie wiedzą, że to jest cyrk. Wszyscy traktują politykę bardzo poważnie. Ale jest jedna ogromna różnica między kabaretem prawdziwym a politycznym. Satyryk przedstawiając żart na scenie, ma świadomość głupoty. Politycy, za przeproszeniem, najczęściej absolutnie tej świadomości nie mają, a puenty wychodzą im przypadkiem. A to już nie jest profesjonalizm.
  • Scena kabaretowa jest specyficzna. Kobiety grają kretynki, jakieś dziwolągi z morza w wałkach i papilotach. I ja też grałam. Ale bałam się tych postaci – że mnie zjedzą. Szpilki mnie ratowały przed zamianą w ciotkę.
  • Środowisko kabaretowe jest pod jakimś względem nietykalne; a może po prostu zbyt trudne do eksplorowania dla osób z zewnątrz. Ciężko się z nami rozmawia, bo ponoć wszyscy jesteśmy mocno hermetyczni.
    • Źródło: Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke, Katarzyna Pakosińska, „Playboy” nr 4, 2010
  • U mnie wszystko musi być na sto procent: dom, praca i wygląd. Na scenie – tylko szpilki, nawet jak grałam w skeczach babcie, ciotki i miałam jakieś barchany na sobie. Okropnie się sprężałam, żeby nadążyć na tych szpilkach za chłopakami.
  • Wszyscy panowie są wielkim dżentelmenami i zostali już całkowicie przeze mnie okiełznani. Uważam, że dla kobiety występowanie na scenie jest trudniejsze niż dla mężczyzny. Na szczęście panowie z kabaretu zawsze mnie wspierają i zdarzają się momenty, w których bywają poważni.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Najgorsze z możliwych przekleństw [w języku gruzińskim] to: Sheni deda sheveci… Nie pytajcie nawet, co znaczy. Nie chcę zrobić się czerwona jak burak.
    • Źródło: Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke, Katarzyna Pakosińska, „Playboy” nr 4, 2010