Jan Beyzym

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Ojciec Jan Beyzym

Jan Beyzym (1850–1912) – polski duchowny katolicki (prezbiter), jezuita, misjonarz, błogosławiony Kościoła katolickiego.

  • Rozpalony pragnieniem leczenia trędowatych, proszę usilnie Najprzewielebniejszego Ojca Generała o łaskawe wysłanie mnie do jakiegoś domu misyjnego, gdzie mógłbym służyć tym najbiedniejszym ludziom, dopóki będzie się to Bogu podobało. Wiem bardzo dobrze, co to jest trąd i na co muszę być przygotowany; to wszystko jednak mnie nie odstrasza, przeciwnie, pociąga, ponieważ dzięki takiej służbie łatwiej będę mógł wynagrodzić za swoje grzechy. Moja prowincja tylko na tym zyska, tracąc „gałgana”, do niczego niezdatnego, a dom misyjny, do którego zostanę przydzielony, nic nie ucierpi, ponieważ będę się starał, wedle sił i z Boską pomocą, wypełnić swoje obowiązki. Oby tylko Wielebność Wasza pozwoliła mi na wyjazd, o co najpokorniej proszę.

Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze[edytuj]

Ta sekcja ma chronologiczny układ cytatów.
  • Krajowcy niby to myją się ciągle, niby się brzydzą wszystkiego, ale to chyba po swojemu, bo o ochędóstwie i o obrzydliwości nawet pojęcia nie mają. Może Ojciec nie zrozumie dobrze, co mówię o obrzydliwości i ochędóstwie, więc oto parę fakcików dla wyjaśnienia rzeczy: n. p. czarny elegant lub elegantka tłucze na głowie krokodyle (wszy) jeden drugiemu i tąż samą ręką, nie obtarłszy ją wcale, zaraz bierze owoce, mięso i t. p.; albo: pierze we wiadrze lub innem jakiem naczyniu koszulę i t.p., wyjmie tę bieliznę, zgarnie ręką mydliny z powierzchni i napije się tej wody tak, jakby to była najczystsza źródlana; albo nawóz ze stajni wynoszą nie widłami lub łopatą, ale gołą ręką, a myją się co chwila i chcą elegancko wyglądać.
  • Chowałem nieboszczyka trędowatego, już odmówiłem zwykłe modlitwy, poświęciłem grób i kazałem zasypać. Już sporo ziemi było na nieboszczyku, aż tu naraz biegnie jedna z chorych i krzyczy: „poczekaj, poczekaj”. Sypiący ziemię zatrzymali się, a ja ze zdziwieniem czekałem, co z tego będzie. Otóż ta kobieta przyniosła kapelusz, którego używał nieboszczyk; jeden z tych co zasypywali mogiłę, złożył go we czworo, zrobił otwór w ziemi i wpakował ten kapelusz nieboszczykowi. Przy innym znowu pogrzebie włożono zmarłemu do grobu tabakę w kawałku bambusa, którą nie skończył żuć za życia.

O Janie Beyzymie[edytuj]

  • Dobroczynna działalność błogosławionego Jana Beyzyma była wpisana w jego podstawową misję: niesienie Ewangelii tym, którzy jej nie znają. Oto największy dar dar miłosierdzia - prowadzić ludzi do Chrystusa, pozwolić im poznać i zakosztować Jego miłości. Proszę was zatem, módlcie się, aby w Kościele w Polsce rodziły się coraz liczniejsze powołania misyjne. W duchu miłosierdzia nieustannie wspierajcie misjonarzy pomocą i modlitwą.
  • Pragnienie niesienia miłosierdzia najbardziej potrzebującym zaprowadziło błogosławionego Jana Beyzyma - jezuitę, wielkiego misjonarza - na daleki Madagaskar, gdzie z miłości do Chrystusa poświęcił swoje życie trędowatym. Służył dniem i nocą tym, którzy byli niejako wyrzuceni poza nawias życia społecznego. Przez swoje czyny miłosierdzia wobec ludzi opuszczonych i wzgardzonych dawał niezwykłe świadectwo Ewangelii. Najwcześniej odczytał je Kraków, a potem cały kraj i emigracja. Zbierano fundusze na budowę na Madagaskarze szpitala pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej, który istnieje do dziś. Jednym z promotorów tej pomocy był św. Brat Albert.

Zobacz też[edytuj]