Jakobe Mansztajn

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Jakobe Mansztajn (ur. 1982) – polski poeta.

  • Czuję się poetą osiedlowym. Gdańsk ze swoją symboliką nie znajduje odbicia w moich tekstach, za to Gdańsk osiedlowy, ze swoimi blokowiskami, dworcami, boiskami i dresiarzami – owszem. Osiedle to jest zresztą milczący bohater książki, nikt tutaj nie lata dywanem, za to wszyscy wiedzą którym tramwajem dojechać na plażę albo w której bramie najbezpieczniej skręcić blanta. Do tego dominuje szczegół ze swoją chropowatą powierzchnią.
  • Ja oczywiście czuję nagromadzenie uwagi w moją stronę, ale jeśli kiedykolwiek mam jeszcze napisać dobrą książkę, muszę wsłuchać się przede wszystkim w bulgotanie własnej krwi, a nie w polifoniczny szmer oczekiwań. To nie pycha z mojej strony, po prostu nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mi podyktował książkę przez ramię, a ja miałbym z nią do końca życia chodzić pod pachą.
  • Powoli piszę książkę. Książka jest utrzymana w duchu poezji fabularnej. To termin, który jakiś czas temu przyszedł mi do głowy i podług niego zamierzam poprowadzić całą formalną część książki. Ale nie śpieszę się, pisanie i wydawanie książek to nie są wyścigi.
  • Wszyscy myślą, że poeci to tacy ludzie, którzy mruczą coś pod nosem niezrozumiałym językiem.
    • Źródło: „Zwierciadło”, 8/1966, sierpień 2010
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Kiedyś postaci pochodzenia żydowskiego regularnie zmieniały swoje dane na brzmiące bardziej polsko, wiadomo – mogłeś dostać wpierdol za niewinne „witz” na końcu nazwiska, dlatego proszę bardzo, wychodzę na pierwszy front i czekam, aż ktoś podejdzie z pięściami.