Jacek Poniedziałek
Wygląd
Jacek Poniedziałek (ur. 1965) – polski aktor.
- Boję się chorób i śmierci, no i oczywiście starości. Zapewne wyniosłem to z domu. Wczesna śmierć ojca i brata dają o sobie znać w mojej psychice. Babcia też ciągle mówiła o chorobie i śmierci. Ja nie chcę chorować, dlatego szczepię się, na co się da, badam się raz do roku na wszystko, dbam o zęby, a jak tylko gdzieś mnie coś strzyknie, lecę do lekarza. Niektórzy nazywają mnie hipochondrykiem. Poza tym chcę być szczupły. Dlatego uprawiam te wszystkie sporty: pływam, ćwiczę jogę, jeżdżę na rowerze. Dają mi one psychiczną wolność od moich obsesji. Po każdym ćwiczeniu, po każdym basenie czy przejażdżce rowerowej jestem szczęśliwy. Osiągam spokój. A jeżeli nie znajduję na to czasu albo mi się po prostu nie chce, jestem na siebie zły. Bo te ćwiczenia oddalają wizję starego, tłustego cielska.
- Imponuje mi oczywiście aktorstwo kreatywne, takie jak Marka Kondrata czy Janusza Gajosa, którzy tworzą kompletnie inne od siebie postacie. Ale ja tak nie potrafię. Dlatego bazuję na własnych przeżyciach.
- Źródło: „Dziennik Polski” 16 marca 2005
- Zobacz też: Janusz Gajos
- Jesteśmy postrzegani jako słabi, więc robimy wszystko, żeby wyglądem temu zaprzeczyć. Stąd taka mnogość napakowanych bysiorów.
- Nawet jeśli nie jesteś szczęśliwym człowiekiem, nie potrafisz rozstać się z życiem, bo jednak jest wspaniałe. Daje tyle możliwości i tyle radości.
- Nienawidzę sztuczności. Widzę to w środowisku homoseksualistów, że się malują, ukrywają przebarwienia skóry, wstrzykują sobie botoks, depilują brwi, a nawet robią liposukcję. Ja też przez moment o niej myślałem, na szczęście w porę się wycofałem. Co to za frajda mieć na ciele cztery widoczne dziurki?
- Nigdy nie wierzyłem w siebie. Ciągle mocno tkwi we mnie wystraszone dziecko.
- To jest homoseksualna obsesja, żeby nie mieć tłuszczu, bo jest obleśny. Być gejem to wyzwanie. Musisz się starać, żeby wciąż dobrze wyglądać. Grubi w tym środowisku są często w pogardzie. To jest brutalne, ale tak to wygląda.