Józef Musioł

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Józef Musioł (ur. 1933) – polski prawnik, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, dziennikarz, literat.

Przesłuchanie[edytuj]

  • Dla tych młodych, tych obok, jest to wszystko naturalne: i to, że Katowice po raz pierwszy w swojej historii mają uniwersytet, że mkną elektryczne pociągi, do których wsiadają ludzie wolni, że wolno mówić po polsku.
    To jest normalne.
    Trzydzieści lat temu, w tym samym miejscu za słowo wypowiedziane w języku polskim osadzano w obozie, w najlepszym przypadku dostawało się po twarzy.
  • Istotnie, zapomniałem zapytać o dokumenty potwierdzające to, o czym mówiła. Właściwie po co te dokumenty – ani jeden z tego pliku wyciągniętych przez brata świadka dokumentów nie wspomina o rozmiarze cierpienia, o bólu, jaki ta kobieta przeżyła i przeżywa. Czy zresztą w ogóle może istnieć takie zaświadczenie? Najprawdziwszym dokumentem jest wygląd świadka, upominający się o utrwalenie na kliszy. Nie tylko te ręce, nie tylko ta goła głowa, na której nigdy już nie wyrosną włosy, nie tylko te dziurawe stopy, ale te oczy, ta twarz pełna zadumy, twarz istoty odgrodzonej od świata głuchotą, osoby żyjącej w kręgu zadanych jej cierpień. Tak. To jest dokument.
  • Pamiętam słowa byłego gubernatora generalnego w Polsce, prezydenta hitlerowskiej Akademii Prawa, dr. Hansa Franka, wypowiedziane w procesie przed Trybunałem Międzynarodowym w Norymberdze: „trzeba będzie tysiąca lat, aby świat zapomniał o zbrodniach hitlerowskich”.
    Bzdura. Ilu dziś pamięta – o, na przykład gdyby zapytać po kolei przechodzących drogą młodych ludzi. Skoro zapominają nawet te ofiary, ponieważ nie chcą z tym żyć, skoro tamci oprawcy żyją w większości na wolności, to chyba ci, wśród których żyją, nie pamiętają, bo jeśli pamiętają i razem z nimi żyją, to… Nie, nie będę wyciągał wniosków.
  • Przesłuchiwać można różnie. Można sugerować odpowiedzi przesłuchiwanemu tak, iż udzieli odpowiedzi niezgodnej z prawdą. Można go sprowokować tak dalece, że powie nam coś, czego nigdy nie zamierzał, można również niefortunnym pytaniem zmrozić go w ten sposób, iż przesłuchiwany nie powie nam nic i to również wbrew jego woli. Od wiedzy i znajomości ludzkiej psychiki, uczciwości przesłuchującego zależy, czy obraz przedstawiony przez osobę przesłuchiwaną będzie prawdziwy.
  • Takimi to uczuciami miotany zamknąłem któryś z rzędu dzień przesłuchań ludzi, po których niedługo zostaną tylko protokoły, jakże niedoskonałe, bo nie mogące oddać nie tylko tego, co faszyzm zgotował ludzkości w sensie ogólnym, ale co przeżył indywidualny człowiek. Łatwo obliczyć straty materialne, łatwo ustalić ilość zburzonych miast, osiedli, spalonych wsi, a nawet pomordowanych. Nie sposób jednak wyliczyć cierpień człowieka, poddanego na przykład wymyślnym torturom, nie sposób wymierzyć i opisać, co przeżył człowiek czując swąd palonego w krematorium ciała swojego ojca, może jeszcze wtedy żyjącego.
    Może przestał być na to wrażliwy, może lęk o własne życie nie pozwolił mu myśleć. Jeżeli tak, to jakże łatwo człowieka zabić, pozostawiając go żywym.
  • Zastanawiam się, kim był kapo Heyden naprawdę. Kim byłby ten człowiek, gdyby miał możliwości ukończenia studiów medycznych. Coś go tam ciągnęło przecież do otwierania ludzkich wnętrzności. Nie o to chodzi, tamci właśnie mieli studia, bo byli nawet profesorami medycyny, a nie wahali się przed eksperymentowaniem, przed okaleczaniem ludzi, przed uśmiercaniem bezbronnych zastrzykami z nafty. Nie w zawodzie leży istota człowieczeństwa. No dobrze, ale gdyby nie było obozów, całego tego systemu, który je stworzył, kim byłby kapo Heyden, gdyby miał możliwości ukończenia medycyny – lekarzem czy też mordercą? A może jednym i drugim.