Izabela Moszczeńska-Rzepecka
Wygląd
Iza Moszczeńska-Rzepecka (1864–1941) – publicystka, rzeczniczka emancypacji kobiet, feministka i działaczka społeczna, założycielka i prezeska Ligi Kobiet Polskich Pogotowia Wojennego. Zaangażowana w działalność oświatową.
O sprawach oświatowych
[edytuj]- Uniwersytety tworzą naukę, szkoła średnia uzdalnia do stosowania jej w życiu, szkoła powszechna, czerpiąc ze źródeł, bijących na wyżynach duchowych, rozlewa zdobycze nauki na szerokie masy w postaci oświaty powszechnej. Między temi trzema stopniami ustroju szkolnego istnieje ścisły związek współzależności. Upadek warsztatów nauki, czyli uniwersytetów, obniżyłby poziom kulturalny całego narodu. Bez nauki i nauczycieli zamarłoby całe życie duchowe, a ciemnota zapanowałaby na szerokich nizinach.
- Tak samo jak uniwersytet nie może wyręczać szkoły średniej, tak i ona nawzajem nie może wkraczać w jego atrybucje i silić się na nauczanie tego, co ma być przedmiotem studjów akademickich. Lekcje języka polskiego lub języków obcych np. nie powinny być lekcjami językoznawstwa. Przez usunięcie wszystkich przedwczesnych lub zbyt trudnych działów nauki zyska się czas i siły na opanowanie programu ściśle gimnazjalnego, na rzucenie silnej i solidnej podstawy pod wyższe studja naukowe.
- Ponieważ przyszłość jest zawsze zakryta przed oczami wychowańców i wychowawców, a życie może pokrzyżować najlepiej obmyślane plany życiowe, ułożone przez dorosłych dla dzieci, ponieważ zresztą sam postęp wiedzy i kultury sprawia, że dzisiejszy poziom nauk, udzielanych w szkole, za lat dziesięć lub dwadzieścia może się okazać niewystarczającym dla człowieka wykształconego, szkoła nie powinna się ubiegać za nieziszczalnym ideałem zaopatrzenia swych wychowańców na całe życie w umiejętności i wiadomości, jakie im potrzebne być mogą. Takie dążenie musi zawsze prowadzić do przeciążenia, do roztrwonienia kapitału energji umysłowej i zainteresowania intelektualnego, z jakiem dzieci do szkoły wchodzą.
- Zadaniem szkoły nie jest wypuszczanie w świat takich maturzystów, którzyby umieli wszystko, co im w życiu umieć potrzeba, lecz którzy byliby zdolni nauczyć się każdej rzeczy, która im się w dalszem życiu potrzebną okaże. Celem nauczania jest samokształcenie – i nic więcej, a dojrzałość polega nie na tem, że człowiek „nauki skończył”, lecz że zaczyna samodzielnie swojemi dalszemi studjami kierować.
- W tym sensie przygotowanie do życia zasadzać się powinno:
- na rozwinięciu zdolności ucznia i rozbudzeniu jego umysłowych zainteresowań,
- na dostarczeniu mu podstawowych a dobrze uporządkowanych pojęć z każdej dziedziny wiedzy, aby mogły stanowić klucz do przyswajania szerszego zakresu wyobrażeń,
- na wyćwiczeniu w uczeniu się, zaszczepieniu nawyknienia do samodzielnej pracy umysłowej, korzystania z książek i komentowania obserwacji i doświadczeń życiowych.
- Braki w programie stwierdzimy zatem tam, gdzie pewna dziedzina wiedzy została zupełnie pominięta lub tak potraktowana niedbale, że uczeń nie opanował nawet elementarnych wyobrażeń w danym przedmiocie i z tego powodu o dokształceniu się samodzielnem myśleć nie może. W większości wypadków nawet do niego dążyć nie będzie, gdyż tam, gdzie niema zrozumienia, nie może być i zainteresowania.
- Człowiek nie za to jest ceniony i nie przez to jest pożyteczny, co umie gorzej niż wszyscy, lecz za to, co umie i robi lepiej niż inni.
- Aby samokształcenie było możliwe, należy oszczędzać czas i siły uczniów, zostawiając część dla samodzielnego spożytkowania. Szkoła nie może absorbować całego życia młodzieży. W myśl zasady, że szkoła ma nietylko uczyć, lecz wychowywać, zmierza sięu nas nieraz do tego, by w obręb zajęć szkolnych ująć i wedle programu unormować wszystko, co się na treść życia dzieci składa, nietylko naukę lecz zabawę, nietylko obowiązki szkolne, lecz i życie koleżeńskie. Stwarzając podobiznę małego, zamkniętego w sobie społeczeństwa, odrywa się dzieci od społeczeństwa rzeczywistego i jego stosunków naturalnych, przedewszystkiem zaś od najbliższego im środowiska, to jest domu i rodziny.
- Dom nie może i nie powinien abdykować ze swych praw i zwalać swych wychowawczych obowiązków na rzecz szkoły. Są one równorzędnymi czynnikami wychowania i winny się wzajemnie uzupełniać. Dziecko uczy się w szkole, żyje w domu. Szkoła kształci zbiorowość, dom – indywidualność.
- Najgorzej jest, gdy czas pozaszkolny wypełniają mu [uczniowi] korepetycje, które bierze, lub te, które daje. Pierwsze utrwalają stan bierny jego umysłowości i czynią je niezdolnem do samokształcenia. Jeśli raz uwierzy, że jego postępy w klasie nie od własnej pracy i wysiłku, lecz od cudzej pracy nad niem zależą, nigdy nie zdoła pokierować sobą i na siebie się oprzeć.
- W zdrowym systemie nauczania korepetycje wogóle nie powinny istnieć. Każde dziecko winno się znaleść w takiej klasie, w której może się uczyć bez cudzej pomocy.
- Kto skończy nauki wcześniej, nie zawsze umie więcej, zawsze jednak gorzej umie i mniej odniesie korzyście z nauki szkolnej ten, komu ona została „wbita w głowę” z trudem i mozołem, niż ten, co ją sam ze szczerem zainteresowaniem wchłaniał.
- Rodzice nie powinni kwestji promocji traktować tragicznie i nigdy nie domagać się od szkoły lepszych stopni, niż te, jakie uzdolnieniu dziecka odpowiadają. Gdyby dobrze zdawali sobie sprawę z zadań i celów szkoły, mieliby raczej pretensję do nauczycieli, którzy zbyt dobremi stopniami łudzą ich i w błąd wprowadzają, do szkoły, dającej świadectwa fałszywe, narażającej przez to na zawody i rozczarowania w dalszym życiu, niż, jak dziś, do tych szkół, które dają więcej nauki, a mniej celujących stopni.
- Nie można uniknąć przeciążenia, jeśli władze szkolne, wprowadzając nowe przedmioty do programu, nie redukują równocześnie zakresu nauczania dawniejszych, a zmniejszając ilość godzin, na nie przeznaczanych, wymagają jednak przerobienia tej samej ilości materjału.
- Nie na wiele się zda opracowywanie metod nauczania i narzucanie ich w formie instrukcji wszystkim szkołom i nauczycielom. Najlepsza metoda da złe wyniki, jeśli nie odpowiada poglądom nauczyciela, jeśli się on nią posługuje niechętnie lub nieumiejętnie. Każdy nauczyciel winien być wykształconym pedagogiem, posiadać i wiedzę i talent pedagogiczny. Jeśli tak jest, niech mu będzie wolno wybrać ten sposób nauczania, jaki, jego zdaniem, najlepiej do celu prowadzi.
- Praca nauczyciela jest pracą twórczą, a nietylko wykonawczą; to nie robota, trzymająca się ściśle gotowego wzoru, lecz wsparta nauką i doświadczeniem improwizacja.
Źródła
[edytuj]- I. Moszczeńska-Rzepecka, Dezyderaty dotyczące programu nauki w szkole średniej [w:] I-szy Ogólnokrajowy Zjazd Przedstawicieli Zrzeszeń Rodzicielskich zwołany w Warszawie w dn. 9 i 10 kwietnia 1927 r. przez Zjednoczenie Zrzeszeń Rodzicielskich w Polsce. Pełne sprawozdanie, Zjednoczenie Zrzeszeń Rodzicielskich w Polsce, Warszawa 1927