Igor Janke
Wygląd
Igor Janke (ur. 1967) – polski dziennikarz, publicysta i komentator polityczny; redaktor „Rzeczpospolitej”.
- Andrzej Lepper nie żyje. Ale problemy państwa, które on – paradoksalnie – w sposób tak bardzo trudny do zaakceptowania, ale celnie pokazywał, pozostają.
- Jednak czy rozsądny człowiek powinien snuć publicznie takie podejrzenia bez poważnych przesłanek i dzielić się tego typu teoriami z mediami? Nie chcę kpić z mecenasa, bo zrobi to zapewne świetnie zorganizowana orkiestra, ale trudno zachować powagę, czytając, jak opowiada on tygodnikowi „Wprost” o działaniu helu. Prawnik prezesa PiS strzela gola do własnej bramki – to jego problem. Gorzej, że szkodzi wszystkim tym, którzy chcą rzetelnego wyjaśnienia sprawy.
- Opis: o mecenasie Rafale Rogalskim
- Źródło: Strzał do własnej bramki, rp.pl, 26 kwietnia 2011
- Kim byli ludzie, którzy wówczas ufali Lepperowi? To nie tylko biedni rolnicy, jak bywało wcześniej. Obok bezrobotnych z małych miasteczek popierali go zamożni gospodarze, właściciele dużych i średnich (15–20 ha) gospodarstw rolnych. Jego zwolennikami byli drobni przedsiębiorcy, małorolni z podkieleckich wiosek, młodzi bezrobotni z dużych miast, matki samotnie wychowujące dzieci, inwalidzi i renciści, uczniowie liceów i gimnazjów średnich miast.
- Lepper wiedział, o czym mówi, bo sam wpadł w tarapaty finansowe w latach 90. Był sprytniejszy niż jego zwolennicy, bo znalazł sposób na wyjście z kłopotów. Oni często nie dawali sobie z tym rady. Ale szef Samoobrony ich rozumiał, mówił do nich ich językiem, nazywał ich problemy i opisywał świat tak, jak oni go widzieli.
- Niezwykła, dla wielu niezrozumiała kariera Andrzeja Leppera w III RP nie wzięła się z niczego. Lepper był taki, jaka była duża część Polski. Jego brutalny język i bandyckie metody działania były odpowiedzią na to, jakie było – i pewnie ciągle w dużej mierze jest – polskie państwo.
- Rewolucja, która dokonała się w Polsce w latach 90., wprowadziła dużą część Polaków do innego kręgu cywilizacyjnego. Ale miliony ludzi nie poradziły sobie z tą sytuacją. Polska lat 90. była państwem dla sprawnych, rzutkich, silnych, inteligentnych, sprytnych, ale też tych, którzy byli dobrze ustawieni. Tych, którzy mieli wyraźną przewagę na starcie do wyścigu, w którym nie obowiązują przejrzyste reguły. Zarówno dla wielu przedsiębiorczych, dynamicznych i wykształconych ludzi, jak i dla wielu zwykłych kombinatorów był to kraj, w którym można szybko zdobyć fortunę. Ale – jak to bywa w czasach rewolucji – miliony ludzi nie potrafiły się dopasować do nowych czasów. Pozostali bezbronni, samotni, bezradni wobec urzędów. Czuli się coraz bardziej odrzuceni. Ich świat zmieniał się za szybko.