Hydrozagadka
Wygląd
Hydrozagadka – polski film komediowy z 1970 roku w reżyserii Andrzeja Kondratiuka. Autorami scenariusza są Andrzej Bonarski i Andrzej Kondratiuk.
Wypowiedzi postaci
[edytuj]As
[edytuj]- As nigdy nie odmawia w słusznej sprawie!
- Ponieważ szanuję dobro społeczne i spokój publiczny, nie wyrwę tych drzwi, aby rozprawić się z panem.
Pani Jola
[edytuj]- Nie jestem z cukru, nie obawiam się deszczu. Mam znakomitą parasolkę, wyrób krajowy, kupiłam w centralnym domu towarowym. Śmiało więc mogę wyruszyć za miasto.
- Moi znajomi mają syrenkę, umówiłam się z nimi na wycieczkę, to miłe, młode małżeństwo…
Doktor Plama
[edytuj]- Język złota to jedyne esperanto.
- Komary rypią. Przejdźmy do środka.
- Jestem bezwzględnie inteligentny.
Maharadża
[edytuj]- Fizyka dla klasy 7. To jest genialne w swojej prostocie. Co za umysł. Pascal i Machiavelli w jednej osobie. Pan jest geniuszem!
- Grunt, żeby scena rozegrała się przy brzegu, w końcu to jest widowisko.
- Achtung, achtung Herman. Drei, zwei, eins, null, feuer! Torpedo los!
Profesor Milczarek
[edytuj]- As pod postacią Walczaka i odwrotnie. Wspaniałe, wielkie, zachwycające.
- Nasz mózg elektronowy okazał się bezsilny, po wprowadzeniu danych wypluł wielki znak zapytania.
- Pozwoli pan, że się przedstawię: jestem profesorem.
- Przyczyny zła należy szukać u źródeł, inna metoda to absurd.
Jan Walczak
[edytuj]- Niestety, ja nie mam w sobie nic z Asa…
- Ooo, to próba przemocy?
Inne postacie
[edytuj]- I o to chodzi, i o to chodzi! Ja sobie posłucham muzyki.
- Postać: taksówkarz
- Jak bym cię uderzył, to byś zginął z głodu, lecąc na Marsa.
- Postać: marynarz
- Na pani miejscu, pani Jolu, wziąłbym udział w pieszym rajdzie PTTK na odznakę nizinną. Dobrze jest łączyć przyjemne z pożytecznym i dobrze jest mieć odznakę…
- Napijmy się oranżady, ja płacę!
- Postać: taksówkarz
- Poznałem ten kindżał. Jesteś człowiekiem Plamy. Wiem, to muszę zginąć.
- Postać: marynarz
- Opis: do malutkiego.
- Ta ryba jest trochę radioaktywna.
- Ta uprzejmość jest podejrzana.
- Wiatr, wiatr, niepokój w naturze. Zaraz będzie burza. Dramat rozegra się w oprawie rozszalałych żywiołów.
- Niech mu pan powie, że dawno skończyliśmy z arystokratycznymi przesądami. Nawet za tysiąc pięćset nie będę się wygłupiał i upokarzał, a pan dopiero dał pięćset.
- Postać: Malutki
Dialogi
[edytuj]- Jurek: Będziemy pili koktajl Głuszka, zdejm kapelusz.
- Jola: Jurku, uspokój się!
- Jurek: Czytam „Time” i „Epokę”, pijam tylko Ballantine’a, palę winstony. Dla ciebie mam wintermensy zagraniczne czekoladowe cygara. Zdejm kapelusz. Zdejm ten kapelusz.
- Jola: Jesteś playboyem. Masz konsumpcyjny stosunek do życia. Żal mi ciebie. Nie zdejmę kapelusza.
- Jurek: Kładziemy się do łóżka, zdejm kapelusz!
- Jola: Jurku, uspokój się!
- Jurek: Będziemy uprawiać miłość francuską! Zdejm kapelusz!
- Jola: Nie zdejmę kapelusza.
- Jurek: Zapraszam cię na weekend, wożę cię luksusowym samochodem, mieszkasz w najlepszym motelu, pijesz najdroższe trunki i nie chcesz zdjąć kapelusza.
- Jola: Wolę wrócić do domu pieszo i nawet spóźnić się do biura niż przebywać z panem. Jest pan żałosny i obrzydliwy. Nie zdjemę kapelusza.
- Jurek: Stracony weekend. Po raz pierwszy nic nie rozumiem.
- Maharadża: Czy to jest Batman?
- Doktor Plama: Gorzej. Stosując nomenklaturę międzynarodową: Superman!
- Taksówkarz: Już się trochę pocieszyłem, przypomniałem sobie, że jestem ubezpieczony w PZU. Ta oranżada jest bez bą… bez bąbelków.
- As: To alkohol! Największa trucizna!
- Maharadża: Pan jest diabłem.
- Doktor Plama: Przede wszystkim estetą!
- – Proszę się obudzić. Niech pan wstanie. Budzę pana!
- – Niech ryczy z bólu ranny łoś, zwierz zdrów przebiega knieje.
- – Ktoś nie śpi, żeby spać mógł ktoś, to są zwyczajne dzieje.
- – Bredzi pan!
- – Nie, lubię Shakespeare’a.
- – To bardzo dobrze, lecz bardzo źle, że pan śpi na służbie! Muszę pana ukarać!
- – Głowa mnie boli… szum taki… tu… tu… i tu. Byli jacyś ludzie, dawali butelkę, przystawiali do nosa.
- – Dlaczego dopiero teraz pan o tym mówi, gdzie jest ta butelka?!
- – Tam.
- – Alkohol! Jest pan usprawiedliwiony. To na pewno sprawka doktora Plamy. Jak wyglądali ci ludzie?
- – Zwyczajnie, jeden był w turbanie, drugi na czarno. Tylko ten trzeci wydawał mi się dziwny: liliput, przebrany za górala? Udawał dziecko.
- – Padł pan ofiarą niecnego spisku. Gdyby morzyła pana senność, proszę napić się kawy. A na przyszłość radzę zachować czujność. Wagony znajdzie pan na bocznicy.
- – Ale kim pan właściwie jest?
- – To nieważne! Ważne jest przestrzeganie przepisów BHP, zwłaszcza na kolei! Cześć!
- Postacie: As, Dróżnik
- Doktor Plama: Przepraszam, książę, ten chłopczyk ma kaca.
- Maharadża: Rozumiem.