Henryk Bardijewski
Wygląd
Henryk Bardijewski (1932–2020) – polski prozaik, satyryk, autor sztuk scenicznych i słuchowisk oraz tekstów dla kabaretów literackich.
- Dawno zauważono, że świat jest zabawny we fragmentach, lecz w całości smutny. Tragizm świata pozbawionego humoru byłby trudny do zniesienia.
- Mam dla moich bohaterów wiele sympatii i współczucia. Zachowuję wobec nich czuły dystans. Czy są prawdziwi? Może. Prawdziwy ma być przede wszystkim odbiorca. Literatura powinna zapraszać czytelnika, słuchacza, widza do współtworzenia. Staram się kondensować rzeczywistość w grotesce, w syntetycznym przemieszaniu świata realnego z możliwym, chciałbym łączyć poetycką przypowieść z ostrym widzeniem życia. Ufam, że niekiedy mi się udaje. Talent musi mieć nie tylko twórca, ale i odbiorca. I wyobraźnię, która w literaturze, sztuce i w życiu jest kluczową sprawą. Bez niej ludzie są w jakiś sposób ułomni.
- Należę do autorów ukrytych za tekstem i bohaterami. Inaczej pewnie pisałbym wiersze – poeci są wylewniejsi. Moi bohaterowie to ludzie stale poszukujący swojej prawdy, nierzadko śmieszni i bezradni. Racjonaliści, którym nie sprawdził się racjonalizm, i idealiści, którzy nie mogą znaleźć idei doskonałej. Wbrew własnej woli tkwią w układach i biorą udział w grze z nikłymi szansami na wygraną. Na szczęście ratuje ich humor.
- W dzisiejszym zabieganym świecie krótka forma lepiej się sprawdza. Pisanie dla radia to tworzenie obszaru wyobraźni słowem, które nie dopowiada, lecz sugeruje, inspiruje i pobudza. Doświadczenie wyniesione z dramaturgii radiowej starałem się wykorzystać w pełnospektaklowych sztukach dla teatru. Niektóre z moich komedii trafiają również na sceny studenckie i offowe, co mnie bardzo cieszy.
- Zawsze podziwiałem wspaniałą Norwidowską zwięzłość. Urzeka mnie jego język – niełatwy, niedzisiejszy, a tak celny i treściwy. Od pisarskich początków jestem związany z radiem, które nie znosi gadulstwa.
- Zobacz też: Cyprian Kamil Norwid
- Źródło: „Rzeczpospolita”, 2 października 2007
- Zbyt silna dominacja polityki jest niebezpieczna dla kultury, a jej degradacja pociąga za sobą także upadek kultury politycznej.