Dialogi na cztery nogi
Wygląd
Dialogi na cztery nogi – radiowa audycja satyryczna Stefana Friedmanna i Jonasza Kofty. Później dialogi ukazały się w formie książkowej (pod tym samym tytułem).
- – A jak nam wąsy odpadną, to co?
– Nalepimy dwie pary, pod spodem będziemy mieli drugie.
– A jak nam te drugie odpadną?
– To wszyscy obecni będą czekać, co nam jeszcze odpadnie, i będziemy ośrodkiem zainteresowania.
- Ach, taniec! Międzynarodowy język przyjaźni wystukiwany nogami!
- Zobacz też: taniec
- – Ano zgoda. Czas, by wszystkie stany wspólny odnalazły język.
– A co, trzeba kogo lać?
– Bynajmniej nie w celu wspólnej agresji chcę się z wami pogodzić, mój dobry człowieku, ale arystokracja się wykrusza i brakuje nam czwartego do preferansa.
– A nam z kumem trzeciego do dupnika. We dwóch nudno i zadek boli.
– To przyjdźcie z kumem do nas na salony.
- Był zachód. Słońce tropików zapadało w turkus południowych mórz. Słona bryza niosła od raf krzyki mew. W dalekiej wiosce bęben dudnił. Bawoły groblą ciągnęły wóz. Spóźnione czółno poławiacza pereł przybijało do przystani. Wargi dziewcząt kusiły obietnicą. Byłoby naprawdę miło, gdyby efektu nie psuła odrapana rama. A i gwóźdź, na którym wisiał obraz z tym widokiem, nie dość, że zardzewiały, miał do tego debilnie spłaszczoną główkę.
- Cechy oszusta kształtują się na zasadzie odwrotności cech oszukiwanego.
- – Czy nie uważasz, że ten deszcz koresponduje z jesienią?
– W każdym razie nie koliduje.
– O, tu się z tobą nie zgodzę.
– To przejdźmy tam.
- – Dlaczego Kazimierz Wielki był wielki?
– No cóż, powodów jest szereg… Zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną, zreorganizował administrację, nie dał uciskać chłopów…
– Niedostatecznie! Przed nim królem był Łokietek (…).- Zobacz też: Kazimierz III Wielki, Władysław Łokietek
- – Dużo malarzy umiera na zawodową chorobę.
– Na przepicie?
– Nie, na malarię.
- Im więcej masz znajomych, tym więcej ludzi ciebie zna.
- Ja bym się też wściekł. Pisze człowiek ambitnie, a tu przychodzi prostak i wszystko rozumie. To jest ewidentna bezczelność!
- Jest u nas wiele ugorów, na których bujnie pleni się chwast społeczny. Urodzeni w niedziele i inne dni świąteczne. Oburęczni mańkuci. Ludzie o lepkich palcach z wyczuleniem na banknoty.
- Kłamstwo ma krótkie nogi i lepkie ręce.
- – Kto będzie trzymał wartę?
– Po co trzymać. Lepiej związać. To nam rozwiąże ręce. Bardziej potrzebne jest zdobycie języka. No chłopcy, kto na ochotnika?
– Melduję, że chłopców nie ma, jestem tylko ja.
– Zuch! Nie dał się długo prosić. Idźcie!
- Lokal zaczęto przysposabiać do przyjęcia gości zagranicznych. Zrywano stare tapety. Wymiatano nieporządnie ubranych. Ktoś pobiegł do domu po sztućce. Babcia klozetowa formowała z gazet porcje toaletowe. Łapano karaluchy i malowano je w łowickie pasy. Do cen dopisywano zera. Stara marża wyrzucona na bruk płakała żałośnie. Ślepy Leon dwudziestogroszówką przedłużał ważność legitymacji Związku Zawodowego Artystów Ludowych. Wieszano lampiony i lepsze widoki. Zamożność rosła w oczach.
- Na dobrym rymie
Wszystko się trzymie.
Wszystko się klei,
Jest po kolei.
Największa bzdura
Lepi się w formę.
Powstają z tego twory potworne.
- Na ławce rozmawia się bardzo dobrze. Zwłaszcza kiedy ławka jest świeżo malowana, a rozmowa się klei.
- – Najsamprzód kaszelek, a potem patataj, patataj, patataj…
– Prrr!
– Galopujące suchoty…
- Opchnęli jedno strusie jajo,
To – jak wiadomo – obiekt duży,
Na wagę nawet się zgadzało,
Bo to był tuzin jajek kurzych.
- – Panie! W tym koszyku są dwa koty, a pan mówił, że jeden.
– Przecież mówiłem, że syjamski.
- Podstawowym warunkiem poznania znajomego jest zawarcie znajomości z osobnikiem nieznanym.
- Po nitce cywilizacji najłatwiej dojść do kłębka nerwów.
- Proszę się nie obawiać, ja jestem tutejszy autochton.
- Przy odrobinie wyobraźni samą zagrychą można się urżnąć.
- – Pytam tak z ciekawości: ile szeryf pod takim nakazem stawia krzyżyków?
– Jako osoba urzędowa, Jozue, jestem piśmienny, mam pieczątkę z imieniem i nazwiskiem.
- Spacerowali tak, prowadząc dialog na smyczy zdrowego rozsądku.
- – Ta lina ma tylko… jeden koniec!…
– Może wziąłeś tylko pół liny?
- Taniec załatwia wiele nieśmiałych spraw, na które byśmy się nie zdobyli bez wtóru muzyki.
- Uważajcie przy przechodzeniu przez ulicę. Jeżdżą jak wariaci. Chwila nieuwagi i wpada pan pod auto.
- W końcu sami rozmówcy przestali grać rolę rozmówców. Została goła rozmowa i ona teraz kreowała rozmawiających. Była jedynym powodem, dla którego istnieli. Z całej fizyczności i tożsamości ocalili tylko dwie pary nóg. W sumie cztery. I tak właśnie powstały dialogi na cztery nogi. Jedyny przypadek w dziejach ludzkości, w którym była rozmowa, a nie było rozmówców.
- Opis: od autorów.
- (…) w noc sylwestrową, na przełomie dwóch sąsiadujących ze sobą lat!
- W okolicach Palichowa, Łaziornej i Kremannowa odkryto bogate w oka pokłady rosołu. Ilość ocenia się i wynik będzie podany do wiadomości. Są to, jak twierdzą specjaliści, jedne z większych pokładów w Europie. W każdym razie jedyne. Jak podaje nasz kolega, zorganizowana pomiędzy mieszkańcami tych okolic błyskawiczna ankieta wykazała, że 67% jest za rosołem, 39% wolałoby inną zupę, np. pomidorową, a… 11% nie ma zdania, bądź przebąkiwało o drugim daniu.
- W tym momencie na przystanku zatrzymał się tramwaj i wesołym dzwonieniem zapraszał do wsiadania. Nie wierzyli własnym oczom. I słusznie. Przystanek był przecież autobusowy. I już mieli wsiąść, kiedy nagle coś ich tknęło. Zamiast jedynki, która jedzie na 3 Maja, stała trójka jeżdżąca na 1 Maja. Chytrość i inteligencja uratowały naszych przyjaciół przed jazdą tramwajem, którego nie było.
- – Wypijesz kieliszeczek?
– Krakowiaczek.
– Jaki krakowiaczek?
– Jeden, łamago, refleksu trochę…
– Nie sprzeczajmy się. Z naszymi kłótniami na dzisiaj Tetmajer.
– Co za Tetmajer?
– Przerwa.
- – Z pomnikowego dzieła Hortensji Krzywko-Paralityckiej pt. Tysiąc i jeden oryginalnych chorób domowych. Zaznaczam, że są to choroby staroświeckie, obecnie raczej nie używane.
– Dlaczego?
– Nie ma chętnych.
- – Znajomy mego kolegi kupił od jednego oszusta kilka kamieni milowych. (…) oszukał się, fałszywe były, dały się ustawiać tylko co dwieście metrów.
– No to stracił na każdym po parę dobrych metrów.
- Znamy następujące choroby, które utrudniały życie i ułatwiały śmierć…