Czesław Śliwa
Wygląd
Czesław Śliwa (1935–1971) – polski hochsztapler, fałszerz, fałszywy konsul austriacki.
Wypowiedzi w reportażu Krzysztofa Gradowskiego „Konsul” i inni, 1970
[edytuj]- Dokumenty wystawiałem i to ich przekonywało o wielkości. Czuli się bardzo dumnie. W dniu, w którym im wręczyłem te dokumenty, duży koniak, duża radość, duże gratulacje, duża uciecha i później pospolity, duży ochlaj.
- Jestem przekonany, że w obecnej chwili znajdują się jeszcze ludzie, na wolności, którzy również są mistyfikatorami. Tak samo potrafią przyjmować jakieś komiczne swoje pozy, czy jakoś, bliżej, śmieszne, uniformy. Uważają się za Bóg wie kogo i wielkiego. Dokonują takich czy innych odchyleń od prawa.
- Najciekawsze może migawki w tej mojej całej aferze to jest świat gastronomiczny. Kelnerzy, szefowie, bogowie nocy i dnia, wielcy i mali. W barze, w cocktail barze, w barku i za kulisami. Inne stoliki nie były obsłużone, ja byłem obsłużony. Dla mnie była każda wódka i każda potrawa i każda muzyka w orkiestrze.
- Oczywiście, prasa spełnia swoje zadanie… Spełniła swoją ważną powinność. Ostrzegła przed złym. Ostrzegła przed takimi panami jak ja. Bo z tym trzeba walczyć, bezsprzecznie. Temu nie można pobłażać. Ale należało również dopatrzyć się drugiej strony medalu. Dlaczego to powstało?
- Opowiedziałem na przykład facetowi, że we Wiedniu są bloki, które mają sto dziesięć pięter i ja mieszkam na dziewięćdziesiątym piątym piętrze. I był przekonany, że tak jest. Mało. Zakładał się ze wszystkimi innymi, że… jak mu ktoś powiedział, że w Wiedniu nie ma takiego wysokiego budownictwa, to on mnie stawiał za autorytet i ja byłem ostatnią wyrocznią…