Carol Emshwiller

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Carol Emshwiller (1998)

Carol Emshwiller (1921–2019) – amerykańska pisarka fantastyki naukowej.

Chłopcy[edytuj]

  • Nie możemy tworzyć rodzin. To przeszkadza w walce.
  • Po tym jak w końcu rzuciła się do ucieczki, zauważyłem, że przygryzłem dolną wargę. Pod wpływem stresu często to robię. Muszę uważać. Kiedy jest się pułkownikiem, trochę głupio, jak ktoś cię przyłapie z krwią na brodzie.
  • Potrzebujemy kolejnej partii chłopców. Lekkomyślnych, porywczych, zuchwałych, nieostrożnych. Pójdą pierwsi w ogień i dym, w sam środek bitwy. Widziałem, jak jeden z moich synów, wówczas dwunastolatek, stoi na szczycie klifu i krzykiem rzuca wyzwanie wrogowi. Jeszcze nikt nie dostał medalu za rozsądek.
    Chłopców wykradamy, skąd się da. Nie obchodzi nas, czy są z naszej strony, czy z tej drugiej. I tak szybko zapomną, po której kiedyś byli stronie, jeżeli w ogóle są tego świadomi. W końcu, co może mieć w głowie taki siedmiolatek? Powiesz mu, że nasz sztandar jest najlepszy i najpiękniejszy, i że my jesteśmy najlepsi i najmądrzejsi, a on w to wierzy. Lubią mundury. Lubią wymyślne kapelusze z piórkami. Lubią dostawać medale. Lubią sztandary, bębny i wojenne okrzyki.
  • Szkoda, że nie widzieliście wyrazu ich twarzy, kiedy ich kradniemy. Całe życie tylko na to czekali.
  • Una zawsze wydaje się cieszyć, że mnie widzi, chociaż jestem mały i brzydki. (Mój wzrost to problem dla żołnierza, chociaż przy mojej randze nie tak bardzo, ale brzydota… To dlatego potrafię rozpoznać swoich synów… obaj są niscy i brzydcy. Szkoda. Ale mimo wszystko dałem sobie radę, doszedłem aż do stopnia pułkownika).