Przejdź do zawartości

Papusza

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Papusza

Papusza (właśc. Bronisława Wajs; ur. 1908 lub 1910, zm. 1987) – poetka pochodząca z grupy etnicznej Polska Roma, pisząca w języku romskim.

Wypowiedzi

  • Duża woda już w moim życiu przepłynęła. Mieniło się w niej raz dobro, raz zło. Zła więcej. Szczęście było, ale mało. Co to jest szczęście? Spokojnie żyć w świecie, pracować sobie, uczciwie. I jeszcze wolność mieć. Nie być zależne od jakichś wielkich zakrętasów. Tak jak kiedyś. Gdzie chciał, to pojechał, gdzie chciał, konika popasł. To było szczęście.
    • Źródło: Angelika Kuźniak, Papusza, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013, ISBN 9788375365016, s. 182.
  • Mnie ten Gorzów zjadł. Benzyna dusi, powietrze złe. Dobre ludzi dali mieszkanie, ale wziąć słowika w klatkę zamknąć, to on wszystko traci. Choć pięknie śpiewa, to jemu jest smutno. I te ściany takie ciężkie nade mną. A ja cygańska córka, las mi zdrowie daje. Jechałam taborem, to czułam się jak królowa Bona. Do mnie należeli perły rannej rosy. Moje były gwiazdy złote. Dziś co we włosy wplotę? W majowym słońcu jagody zbirałam, czarne jak łzy cygańskie. Na gałązkach się huśtałam. Żyłam wodnym szumem i jego srebrzystym dźwiękiem. Śpiewać nauczył mnie wiatr, ruczaje płakać. A jak lipy kwitły, to aż mnie zatykało, tak miód było czuć. W górach też cudnie. Jechalimy potokiem, pienił się, skakł, chodził po kamieniach, w deszczu groźniał, rozlewał się, wszystkich nas potopić chciał. Cyganka zejszła z wozu na drogę i tańczyła. Czemu? Bo jej radość była. Kawałek chleba suchego ugryzła, wody się napiła i była szczęśliwa. Z gołymi ręcami jechał człowiek po świecie. Czasem tylko coś pomieniał, parę groszy wziął. Wywróżył. I szedł dalej za tym chlebem żebraczym. Po pięćdziesiąt wozów jeździło u nas. Polskę znam od końca do końca. To wszystko nie można wydrężyć ze serca. Ale kto to zrozumi? Może tylko ci, co lubią przyrodę, świat, stare dawne życie przepamiętują w sobie.
    • Źródło: Angelika Kuźniak, Papusza, op. cit., s. 21, 24.
  • Nocą przychodzą do mnie gila, piosenki. Z lasu przychodzą. Zlatują się wesołe jak stado wróbli. Dręczą, dzwonią, wołają. Raz śpią ze mną, a raz spać nie dają. Między jedną a drugą słyszę cygańską muzykę, skrzypki, arfy, gitary, kastalety. I ja wtedy tańczę. Tańczy Cyganka jak liść na wietrze, jak dym z ogniska, jak słońca promyk wesoły, gorący. I nagle wszystko przepada w ciszy, a ja płaczę i tu mnie boli, pulsy… Doktór powiedział, ażeby ja nigdy już wierszy nie pisała. Zabronił mi przyjmować te piosenki w domu, bo mnie zabijają. Tylko gdzie się przed nimi schowam? Prawdę powiedzieć, ja jestem zadowolniona, jak przychodzą. Od razu cały tabor stoi mi przed oczami.
    • Źródło: Angelika Kuźniak, Papusza, op. cit., s. 24–25.
  • Są poety, są wiersze śliczne, baśnie zachwycające, ale ja niczym nie jestem. Nauki żadnej nie posiadam, żadnej szkoły. Co może powiedzieć stara Cyganka podobna do prawdziwka zapomnianego w jesiennym lesie? Jestem dziewczyna biedna, spod krzaku. Nerwowa, duszę mam malutką. Jestem zwyczajny człowiek, może gorszy od wszystkich.
    • Źródło: Angelika Kuźniak, Papusza, op. cit., s. 20.
  • Urodziłam się 30 maja 1910 r.… Byłam jedna u matki. Bardzo chciałam się uczyć czytać, ale rodzice nie dbali o mnie. Ojczym był pijak, w karty grał, matka nie miała pojęcia, co to nauka i czy trzeba, czy nie, dziecko uczyć. I mamusia miała swój kłopot z ojcem, że był pijak, jak dziś jeszcze jest i do śmierci tak będzie. Otóż to dziecko skąd mogło się uczyć? Takie dziecko dobrze się chowało samo. Prosiłam dzieci, co chodzą do szkoły, ażeby mi pokazały jakie parę liter, i tak było. Potem coś ukradłam i nosiłam im, żeby mnie uczono i tak się nauczyłam abcd i tak dalej. Blisko mieszkała sklepikarka. Łapałam kury i jej dawałam i ona nauczyła mnie czytać. A potem czytałam dużo gazet i różne książki. Czytać umiem dobrze, ale pisać – szkaradnie, bom mało pisała, a czytałam dużo. I tak zostało we mnie na całe życie, aż do dziś. Jestem z tej nauki dumna, pomimo, że nie jestem uczona w szkołach… Że umiem czytać, to Cyganie ze mnie się śmieli i pluli na mnie… co chcieli to mówili na mnie, a ja im na złość czytałam jak najwięcej… Prosiłam rodziców, żeby mię dali do szkoły, ale nie chcieli słuchać o tym, co ja ich prosiłam. Mówili: No, będziesz pani nauczycielka! I dałam spokój z tym i tylko czytałam, czytałam, aż mnie oczy bolały.
    • Źródło: Papusza – poetka cygańska, „Przekrój” 1952, nr 383, s. 5.

Cytaty z utworów

  • W lesie wyrosłam jak złoty krzak,
    w cygańskim namiocie zrodzona,
    do borowika podobna.
    Jak własne serce kocham ogień.

O Papuszy

  • Ludowa pieśń cygańska istniała i istnieje. Jej twórcy są nieznani. Papusza to pierwsze nieanonimowe zjawisko w cygańskiej poezji w Polsce. I to zjawisko dużej miary. Zasługuje więc, aby jej poezje zostały przyswojone językowi – wspólnej nam i współplemieńcom Papuszy ojczyzny.
    • Autor: Jerzy Ficowski, Papusza – poetka cygańska, „Przekrój” 1952, nr 383, s. 5.
  • Na podstawie licznych rozmów, jakie z nią prowadziłem, a były to często spotkania wielogodzinne, mogę powiedzieć, że jej mowa przypominała jakąś melorecytację, pełną poetyckich przenośni związanych na ogół z przyrodą. Gdyby w tym momencie przy niej ktoś był i mowę jej zapisywał, bez trudu mógłby zrobić z tego wiersze.
    • Autor: Zbigniew Morawski
    • Źródło: Angelika Kuźniak, Papusza, op. cit., s. 160.
  • Pieśni Papuszy korzystają na pewno z wielu wątków i doświadczeń formalnych poezji cygańskiej – ale już noszą cechy indywidualne, stawiające autorkę na progu literatury. Oczywiście najwięcej satysfakcji czytelniczej daje nam w tej lekturze śledzenie owych wchłoniętych elementów bezimiennej pieśni cygańskiej. Dostaliśmy do rąk dojrzały owoc i oto teraz musimy określić gatunek drzewa, z którego spadło, wysokość pnia, rozpiętość konarów i kształt liści. I tu zaskoczenie – bo gdzież w tych pieśniach świecidełka, wróżby, zaklęcia, magiczne obrzędy, tajemnicze księżycowe noce? Nasze pojęcia o folklorze cygańskim okazały się operetkowe. Egzotyka? Tak, jest egzotyka, ale znajdziemy ją tylko tam, gdzie poetka mówi o lesie, słońcu, ptakach. Takiej zażyłości z lasem, jaką wyrażają jej pieśni, nie spotykamy w polskiej poezji ludowej. W zażyłości tej odbija się najbardziej bezpośrednio i dramatycznie obraz życia wędrownego cygańskiego obozu. A że w dobie obecnej ów typ bytowania zanika i niebawem zaniknie zupełni – pieśni te, choć liryczne w swoim wyrazie, nabierają mimowiednie epickiego oddechu.
  • Twórczość Papuszy mogła istnieć tak długo, jak długo żywe były wspomnienia koczowniczego życia. Wraz z ich gaśnięciem gasło też źródło inspiracji poetyckiej, kończyła się twórczość.