Harry Potter i Insygnia Śmierci (książka)
Wygląd
Harry Potter i Insygnia Śmierci (ang. Harry Potter and the Deathly Hallows) – powieść J. K. Rowling, siódma część cyklu o Harrym Potterze wydana 21 lipca 2007 (w Polsce 26 stycznia 2008); tłum. Andrzej Polkowski; wydawnictwo Media Rodzina.
- Ten artykuł ma chronologiczny układ cytatów.
Czarny Pan rośnie w siłę
[edytuj]- Byłem nieostrożny, działałem pochopnie, za bardzo polegałem na szczęśliwych przypadkach, a taka beztroska zwykle niweczy wszystkie plany, jeśli nie są przemyślane do końca. Ale teraz wiem już więcej. Zrozumiałem wiele spraw, których przedtem nie pojmowałem. To ja muszę zabić Harry’ego Pottera. Ja sam. I uczynię to.
- Postać: Lord Voldemort
In memoriam
[edytuj]- Niektórzy (…) zakładali, że Albus też nienawidzi mugoli. Trudno o większą pomyłkę! Każdy, kto jako tako znał Albusa, mógł zaświadczyć, że nigdy nie przejawiał choćby najsłabszej niechęci do mugoli; mało tego, w późniejszych latach z determinacją wałczył o uznanie ich praw, co mu przysporzyło wielu wrogów.
- Postać: Elfias Doge
- Opis: w artykule Wspomnienie o Albusie Dumbledorze opublikowanym w „Proroku Codziennym”.
- Pod koniec pierwszego roku nie mówiło się już o nim jako o synu przestępcy, zagorzałego przeciwnika mugoli, ale jako o najwybitniejszym uczniu, jaki kiedykolwiek pojawił się w Hogwarcie. Ci z nas, którzy mieli przywilej bycia jego przyjaciółmi, brali z niego przykład i korzystali z jego pomocy oraz dobrych rad, czego nigdy nikomu nie szczędził. W późniejszych latach wyznał mi, że już wówczas czuł szczególny pociąg do nauczania.
- Postać: Elfias Doge
- Opis: w artykule opublikowanym w „Proroku Codziennym”.
- Albus Dumbledore nie był człowiekiem zarozumiałym i próżnym. Potrafił w każdym znaleźć coś wartościowego, choćby to była osoba mało znacząca lub niegodziwa. Do wszystkich odnosił się z wielką życzliwością, wszystkim okazywał współczucie. (…) Był najmądrzejszym, najbardziej inspirującym i najbardziej uwielbianym przez uczniów dyrektorem Hogwartu. Umarł tak, jak żył: zawsze w imię większego dobra.
- Postać: Elfias Doge
- Opis: w artykule opublikowanym w „Proroku Codziennym”.
- Zawsze był pewny, że dobrze zna Dumbledore’a, ale od chwili, gdy po raz pierwszy przeczytał to wspomnienie, zmuszony był przyznać, jak bardzo się mylił. Nigdy nie wyobrażał sobie jego dzieciństwa i młodości, jakby Dumbledore zaistniał na świecie, będąc od razu takim, jakim go Harry znał: czcigodnym, siwobrodym starcem. Kilkunastoletni Dumbledore był dla niego czymś tak dziwacznym i trudnym do wyobrażenia jak głupia Hermiona albo przyjazna sklątka tylnowybuchowa
- „Mogę tylko obiecać, że każdego, kto uważa, że Dumbledore był biały jak jego broda, czeka kubeł zimnej i brudnej wody! Wystarczy powiedzieć, że nikomu, kto słyszał o jego nienawiści do Sama-Wiesz-Kogo, nie przyszłoby do głowy, że w młodości sam zajmował się czarną magią. I jak na czarodzieja, który w późniejszych latach walczył o tolerancję, wcale nie był tak tolerancyjny w młodym wieku! Tak, Albus Dumbledore miał bardzo mętną przeszłość, nie wspominając już o jego bardzo podejrzanej rodzinie, o której milczał przez całe życie”.
- Postać: Rita Skeeter
- Opis: w wywiadzie na temat swojej książki, opublikowanym w „Proroku Codziennym”.
Dursleyowie opuszczają dom
[edytuj]- – A co z moją pracą?! Co ze szkołą Dudleya? Nie sądzę, by banda hokuspokusowatych wałkoni przejmowała się takimi sprawami…
– Czy wuj nie rozumie?! – krzyknął Harry. – ONI WAS BĘDĄ TORTUROWAĆ, A POTEM ZABIJĄ, TAK JAK MOICH RODZICÓW!
– Tato – odezwał się Dudley podniesionym głosem – tato… ja idę z tymi z Zakonu.
– Dudley – powiedział Harry – po raz pierwszy w życiu mówisz z sensem.- Opis: rozmawiając o planowanej ucieczce Dursleyów.
- – (…) Czy ci ludzie nie zdają sobie sprawy, przez co przeszedłeś? Co ci grozi? Nie wiedzą o twojej niesłychanie ważnej roli w całym ruchu przeciw Voldemortowi?
– Ee… nie, nie wiedzą – odpowiedział Harry. – Chyba myślą, że jestem nikim, ale już się do tego przyzwyczaiłem…
– Wcale nie uważam, że jesteś nikim.
(…)
– Ee… dzięki, Dudley.
(…)
– Uratowałeś mi życie.
– No… raczej duszę, bo to ją chciał wyssać z ciebie dementor…
(…)
– Och… moje s-słodziutkie Dudziątko… – zatkała w jego potężną pierś – m-moje dobre sserduszko… tak ś-ślicznie dziękuje…
– Przecież on wcale nie podziękował! – oburzyła się Hestia. – Powiedział tylko, że Harry nie jest nikim!
– Tak, ale w ustach Dudleya znaczy to tyle samo, co „kocham cię” – powiedział Harry, w którym irytacja walczyła z ochotą wybuchnięcia śmiechem, jako że ciotka Petunia nadal ściskała Dudleya tak, jakby przed chwilą wyniósł na plecach Harry’ego z płonącego budynku.
Siedmiu Potterów
[edytuj]- – Jeśli myślicie, że pozwolę, by sześcioro ludzi ryzykowało życie…
– … bo nikt z nas jeszcze tego nie robił – wtrącił Ron.- Opis: Harry protestuje przeciw planowi „Siedmiu Potterów”.
- – Nie możecie tego zrobić bez mojej zgody, no i musielibyście mieć kilka moich włosów.
– No i w tym miejscu nasz plan się wali, to fakt – powiedział George – bo przecież nie zdobędziemy paru twoich włosów bez twojej zgody.
– No jasne, jest nas tylko trzynaścioro na jednego faceta, któremu na dodatek nie wolno użyć czarów, nie mamy szans – dodał Fred.
- Fred i George spojrzeli na siebie i jednocześnie krzyknęli:
– Super… jesteśmy identyczni!
– Chociaż… bo ja wiem… ja chyba nadal wyglądam trochę lepiej – powiedział Fred, przeglądając się w stalowym czajniku.- Opis: bliźniacy po użyciu eliksiru wielosokowego.
Poległy wojownik
[edytuj]- – Jak się czujesz, Georgie? – szepnęła pani Weasley. Pomacał sobie głowę.
– Jak uduchowiony – wymamrotał.
– Co mu się stało? – wychrypiał Fred z przerażoną miną. – Mózg ma uszkodzony?
– Jak uduchowiony – powtórzył George, otwierając oczy i patrząc na brata. – Widzisz… jestem trochę uduchowiony. ODUCHOWIONY, Fred, łapiesz teraz?
Pani Weasley zaszlochała głośno. Twarz Freda odzyskała zwykłą barwę.
– To żałosne – powiedział. – Naprawdę żałosne! Tyle jest dobrych dowcipów o uszach, a ty wyskakujesz z tym uduchowionym?- Opis: po tym jak George stracił ucho.
- – Ron był wspaniały – powiedziała Tonks, puszczając Lupina. – Cudowny. Oszołomił jednego, trafił go prosto w łeb, a wiecie, kiedy się celuje do ruchomego celu z lecącej miotły…
– Zrobiłeś to? – zapytała Hermiona, patrząc mu w oczy i jeszcze mocniej ściskając za szyję.
– Zawsze ten ton zaskoczenia – burknął, uwalniając się z jej objęć.
- (…) tylko Harry wciąż stał, czując dominującą obecność śmierci.
- Dumbledore na pewno by mu uwierzył. Dumbledore wiedziałby, w jaki sposób i dlaczego różdżka zadziałała samorzutnie, bo Dumbledore zawsze znał właściwe odpowiedzi, wiedział wszystko o różdżkach, wyjaśnił mu, dlaczego między jego różdżką a różdżką Voldemorta istnieje dziwna więź… ale Dumbledore… podobnie jak Szalonooki, jak Syriusz, jak jego rodzice, jak jego biedna sowa… wszyscy odeszli i już nigdy nie będzie mógł z nimi porozmawiać. Poczuł palenie w gardle, które nie miało nic wspólnego z Ognistą Whisky…
Ghul w piżamie
[edytuj]- – Mama chyba myśli, że jak przeszkodzi wam trojgu w widywaniu się i wspólnym planowaniu wyprawy, to zdoła ją opóźnić – powiedziała półgębkiem Ginny trzeciego wieczoru, gdy nakrywali do kolacji.
– A myśli też o tym, co się wówczas stanie? – mruknął Harry. – Może ma nadzieję, że ktoś inny zabije Voldemorta, kiedy my tu będziemy pomagać jej w robieniu babeczek nadziewanych jagnięciną?
- – Hermiono, co ty właściwie robisz z tymi książkami? – zapytał Ron, kuśtykając w stronę łóżka.
– Próbuję ustalić, które mamy zabrać. Które mogą się przydać, gdy będziemy szukać horkruksów.
– No jasne, oczywiście – powiedział Ron, klepiąc się w czoło. – Zapomniałem, że będziemy polować na Voldemorta w objazdowej bibliotece.
Testament Albusa Dumbledore'a
[edytuj]- – Wydaje mi się, że Voldemort go szuka.
– Biedny facet.- Opis: rozmowa Harry'ego z Ronem o Gregorowiczu.
- – Książka? – Harry wziął do ręki prostokątną paczkę. – Żegnamy się z tradycją, tak?
– To nie jest zwykła książka. To sam miód. Dwanaście niezawodnych sposobów oczarowania czarownic. Wyjaśnia wszystko, co powinno się wiedzieć o dziewczynach. Gdybym miał ją wcześniej, wiedziałbym, jak się pozbyć Lavender i jak się obchodzić z… no… więc dostałem ją od Freda i George’a i już sporo się z niej nauczyłem. Będziesz zaskoczony, do pewnych rzeczy wcale nie używa się różdżek.- Opis: rozmawiając o prezencie urodzinowym Harry'ego.
- – (…) Jak tam Norbert?
– Norbert? – Charlie parsknął śmiechem. – Ten norweski kolczasty? Teraz jest Norbertą.
– Cholibka… to Norbert jest dziewczynką?
– Ano tak…
– A po czym to poznajecie? – zapytała Hermiona.
– Samice są o wiele bardziej złośliwe.
- – Panno Granger, czy zamierza pani w przyszłości zająć się poważnie prawem czarodziejów? – zapytał Scrimgeour.
– Nie, nie zamierzam. Mam nadzieję zrobić coś dobrego dla świata!- Opis: Hermiona w reakcji na pochwałę Scrimgeoura jej znajomości prawa.
- – Dumbledore miał przecież tysiące uczniów, ale w swoim testamencie wymienił tylko was troje. Dlaczego? Do czego miałby panu być potrzebny ten wygaszacz, panie Weasley?
– Przypuszczam, że do gaszenia świateł – wymamrotał Ron. – Co innego mógłbym z nim zrobić?- Opis: o wygaszaczu, który zapisał Ronowi w testamencie Dumbledore.
- – (…) Czas, byś nauczył się trochę szacunku dla starszych!
– Raczej czas, by pan na szacunek zasłużył.- Opis: rozmowa Scrimgeoura z Harrym.
- Zawsze mówiłem, że jest trochę pomylony. Wielki czarodziej i tak dalej, ale lekko szurnięty.
- Postać: Ron Weasley
- Opis: o Albusie Dumbledorze.
- Otwieram się na sam koniec.
- Opis: słowa wygrawerowane na złotym zniczu, któremu zapisał Harry'emu w testamencie Dumbledore.
- – W każdym razie powinniśmy się już położyć – szepnęła Hermiona. – Nie możemy jutro zaspać.
– Jak zwykle masz rację – zgodził się Ron. – Brutalny mord na trojgu niewinnych młodocianych popełniony przez matkę pana młodego położyłby się głębokim cieniem na uroczystości weselnej. Zgaszę światło.
Wesele
[edytuj]- – Kiedy ja się będę żenił – powiedział Fred, pociągając za kołnierz swojej szaty – nie będzie żadnych takich bzdur. Możecie się ubrać w co chcecie, a ja spetryfikuję mamę na czas wesela.
- Opis: na temat wesela Billa i Fleur.
- Jeszcze jeden Weasley? Mnożycie się jak gnomy.
- Postać: ciocia Muriel
- – (…) O kurczę! – zawołał [Ron], szybko mrugając oczami, bo zobaczył spieszącą ku nim Hermionę. – Wyglądasz ekstra!
– Zawsze ten ton zaskoczenia – powiedziała z przekąsem Hermiona, ale się uśmiechnęła.
- No i co z tego, że jestem znany na całym świecie zawodnik quidditcha, jak wszystkie ładne dziewczyny są już zajęte?
- Postać: Wiktor Krum
- – Ministerstwo padło. Scrimgeour nie żyje. Nadchodzą.
- Opis: patronus Kingsleya informujący o przejęciu przez Voldemorta władzy w ministerstwie.
Opowieść Stworka
[edytuj]- – Jak ci się udało stamtąd uciec? – zapytał Harry i nie był wcale zaskoczony, że mówi szeptem.
Stworek uniósł swą brzydką głowę i popatrzył na niego wielkimi, przekrwionymi oczami.
– Pan Regulus kazał Stworkowi wrócić.
– Wiem… ale jak uciekłeś inferiusom?
Stworek najwyraźniej nie zrozumiał.
– Pan Regulus kazał Stworkowi wrócić – powtórzył.
– Wiem, ale…
Zemsta goblina
[edytuj]- – No jasne, walimy do Albanii. Przeszukanie całego kraju zajmie nam najwyżej jedno popołudnie – zadrwił Ron.
- Opis: spekulacje na temat miejsca ukrycia horkruksów.
- – Ee… Fineas? Fineas Nigellus?
Nic się nie wydarzyło.
– Fineas Nigellus? – powtórzyła Hermiona. – Profesorze Black? Moglibyśmy z panem porozmawiać? Prosimy!
– „Prosimy” zawsze pomaga – odezwał się chłodny, drwiący głos i Fineas Nigellus wśliznął się w ramy portretu.
Dolina Godryka
[edytuj]- – Naprawdę? Gryffindor pochodził z Doliny Godryka?
– Harry, czy ty naprawdę nigdy nie zaglądałeś do Dziejów magii?
– No wiesz… – mruknął, uśmiechając się chyba po raz pierwszy od paru miesięcy; w każdym razie poczuł, że mięśnie twarzy dziwnie mu zesztywniały. – Może kiedyś zajrzałem… kiedy je kupiłem…
- Życie, które stracił, jeszcze nigdy nie było mu tak bliskie, tak rzeczywiste jak teraz, kiedy już wiedział, że zobaczy to miejsce, w którym mu je zabrano.
- Opis: o powrocie do Doliny Godryka.
- Gdzie skarb wasz, tam i serce wasze.
- Opis: słowa wyryte na nagrobku Kendry i Ariany Dumbledore.
- Parafraza słów Jezusa z Ewangelii wg Św. Mateusza (6,21): Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
- Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
- Opis: słowa wyryte na nagrobku Lily i Jamesa Potterów.
- Parafraza słów św. Pawła z 1. Listu do Koryntian (15,26): Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.
- Łzy popłynęły, zanim zdołał je powstrzymać, gorące, lecz natychmiast zamarzające na twarzy, ale cóż za sens ocierać je albo udawać, że nie płyną? Pozwolił im płynąć, zacisnąwszy mocno wargi, patrząc na gruby kożuch śniegu ukrywający przed nim miejsce, w którym spoczywały szczątki Lily i Jamesa, z których teraz zostały zapewne tylko kości albo proch, nie wiedzących, że ich syn stoi tak blisko, z sercem łomocącym w piersiach, żywy, bo oni za niego umarli, i pragnący w tej chwili, by pod tym śniegiem spać wiecznym snem razem z nimi.
Sekret Bathildy
[edytuj]- W tym miejscu, nocą 31 października 1981 roku, stracili życie Lily i James Potterowie. Ich syn, Harry, jest jedynym czarodziejem, który przeżył Mordercze Zaklęcie. Ten dom, niewidzialny dla mugoli, pozostawiono w ruinach jako pomnik pamięci po Potterach i aby przypominał o przemocy, która rozdarła ich rodzinę.
- Opis: drewniana tabliczka pojawiająca się przed ruinami domu Potterów.
Ksenofilius Lovegood
[edytuj]- – (…) Wiedział, co robi, dając mi ten wygaszacz, prawda? On… no… tego… – uszy mu się zaczerwieniły i udał, że jest całkowicie pochłonięty kopaniem kępki trawy pod stopami – …on musiał wiedzieć, że ja was zostawię.
– Nie – poprawił go Harry. – On musiał wiedzieć, że zawsze będziesz chciał do nas wrócić.
- – Zgodziłeś się tylko dlatego, żeby wrócić do jej łask.
– W miłości i na wojnie wszystko jest dozwolone, a tutaj mamy do czynienia po trochu z jednym i drugim.
Opowieść o trzech braciach
[edytuj]- – Śmierć miała pelerynę-niewidkę? – przerwał ponownie Harry.
– Żeby podkradać się do ludzi – pouczył go Ron. – Bo czasami jest znudzona rzucaniem się na nich z wrzaskiem, wymachiwaniem rąk… przepraszam, Hermiono.- Opis: Harry i Ron podczas czytania bajki o Trzech braciach przez Hermionę.
- – To są Insygnia Śmierci.
Wziął pióro ze stolika przy swoim łokciu i wyciągnął kawałek pergaminu spomiędzy sterty książek.
– Czarna Różdżka – powiedział i nakreślił pionową linię na pergaminie. – Kamień Wskrzeszenia – oznajmił i dodał kółko na szczycie linii. – Peleryna-niewidka – stwierdził, otaczając linię i kółko trójkątem, tworząc symbol, który tak intrygował Hermionę. – Razem tworzą symbol Insygniów Śmierci.
- – (…) ale co z tym kamieniem panie Lovegood? Z tym, który pan nazwał Kamieniem Wskrzeszenia?
– Jak to co z nim?
– No… Jak może coś takiego istnieć?
– A można udowodnić, że nie istnieje?
Hermiona spojrzała na niego z oburzeniem.
– Ależ to jest… bardzo przepraszam, ale to jest po prostu śmieszne! Niby jak mogę udowodnić, że on nie istnieje? Co, może mam brać po kolei do ręki wszystkie kamyki świata, żeby każdy wypróbować? W ten sposób można dowodzić istnienia czegokolwiek, jeśli jedyną podstawą wiary, że coś istnieje, jest niemożność udowodnienia, że to coś nie istnieje.
– No właśnie, można – powiedział Ksenofilius. – Rad jestem, widząc, że pani umysł trochę się otwiera.
- – Zostaną państwo na obiedzie? – zawołał, gdy już zniknął na schodach. – Każdy gość zawsze prosi o nasz przepis na zupę z plumpek słodkowodnych!
– Pewnie po to, by go pokazać na Oddziale Zatruć w Świętym Mungu – powiedział półgębkiem Ron.
- – (…) Jak by się tak zastanowić – dodał – to może ta opowieść wyjaśnia, dlaczego różdżki z czarnego bzu uważa się za przynoszące pecha.
– O czym ty mówisz?
– To przecież jeden z naszych przesądów. „Czarownica urodzona w maju poślubi mugola”. „O zmierzchu zaczarowane, o północy odczarowane”. „Różdżka z czarnego bzu szczęścia nie przyniesie”. Nie słyszeliście tego? Mama zna tego mnóstwo.
– Harry i ja wychowaliśmy się w domach mugoli – przypomniała mu Hermiona. – Nas uczyli innych przesądów.
- – (…) Chyba masz rację. To taka moralizująca opowiastka, wiadomo, który dar jest najlepszy, który kto wybierze…
Wszyscy troje odezwali się jednocześnie. Hermiona powiedziała: „Peleryna”, Ron: „Różdżka”, a Harry: „Kamień”.
Spojrzeli na siebie, trochę zaskoczeni, a trochę rozbawieni.
- Luna udekorowała swoją sypialnię pięcioma wspaniale namalowanymi twarzami: Harry’ego, Rona, Hermiony, Ginny i Neville’a. Nie poruszały się, jak portrety w Hogwarcie, ale wyczuwało się w nich jakąś magię. Harry odniósł wrażenie, że oddychają. Wokół malowideł wił się złoty łańcuch, łącząc je razem, ale dopiero po minucie lub dwóch Harry spostrzegł, że ogniwami łańcucha są wypisane złotym tuszem słowa… a właściwie jedno słowo: przyjaciele… przyjaciele… przyjaciele…
Insygnia Śmierci
[edytuj]- – A co byś, Królu, powiedział tym słuchaczom, którzy mówią, że w tych niebezpiecznych czasach trzeba się trzymać zasady „przede wszystkim czarodzieje”? – zapytał Lee.
– Powiedziałbym, że zasadę „przede wszystkim czarodzieje” dzieli tylko jeden krok od hasła „przede wszystkim czysta krew”, a stąd już blisko do śmierciożerców. Wszyscy jesteśmy ludźmi, prawda? Każde ludzkie życie ma taką samą wartość. Każde należy chronić.
- Chłopiec, Który Przeżył pozostaje symbolem wszystkiego, o co wałczymy: triumfu dobra nad złem, potęgi niewinności, wytrwania w oporze.
- Postać: Remus Lupin
- Na przykład najnowszą pogłoską, że Sami-Wiecie-Kto potrafi zabić samym spojrzeniem. Tak zabija bazyliszek, drodzy słuchacze! Zalecam prosty test: sprawdźcie, czy to coś, co łypie na was ślepiami, ma nogi. Jeśli ma, możecie śmiało spojrzeć mu w te ślepia, chociaż jeśli to będzie naprawdę Sami-Wiecie-Kto, to będzie i tak ostatnia rzecz, jaką zrobicie w życiu.
- Postać: Fred Weasley
- Może jest, a może go nie ma, ale pozostaje faktem, że potrafi poruszać się szybciej niż Severus Snape, gdy mu się zagrozi szamponem, więc nie liczcie na to, że zabawi gdzieś dłużej, gdy wy planujecie coś ryzykownego.
- Postać: Fred Weasley
- Opis: w „Potterwarcie” o Voldemorcie i jego rzekomej ucieczce.
Dwór Malfoya
[edytuj]- – Jak się nazywasz? – warknął Greyback.
– Dudley – odrzekł Harry.
– A imię?
– Ja… Vernon. Vernon Dudley.- Opis: gdy Harry i jego przyjaciele zostają złapani przez szmalcowników.
- – Więc nie jesteś poszukiwany Vernon? A może jesteś na liście, tylko pod innym nazwiskiem co? W jakim domu byłeś w Hogwarcie?
– W Slytherinie – odpowiedział bez zastanowienia Harry.- Opis: rozmowa Harry'ego i Greybacka.
- – ZGREDKU!
Skrzat zachwiał się lekko, gwiazdy odbiły się w jego olbrzymich, jasnych oczach. Obaj spojrzeli w dół, na srebrną rękojeść noża wystającą z piersi skrzata.
– Zgredku… nie… POMOCY! – ryknął Harry w stronę domu, do ludzi, którzy tam się poruszali. – POMOCY!
Nie dbał już o to, czy są to czarodzieje czy mugole, przyjaciele czy wrogowie, widział tylko ciemną plamę rozrastającą się na piersiach Zgredka, widział drobne ramiona, które skrzat wyciągnął ku niemu błagalnym gestem. Złapał go i położył na chłodnej trawie.
– Zgredku, nie, nie umieraj, nie umieraj…
Oczy skrzata odszukały go, usta zadrżały, gdy z trudem wypowiedział słowa:
– Harry… Potter…
A potem drgnął lekko i znieruchomiał, a jego oczy były już tylko wielkimi, szklistymi kulami pocętkowanymi odbiciem gwiazd, które przestał widzieć.- Opis: śmierć Zgredka
Wytwórca różdżek
[edytuj]- TU SPOCZYWA ZGREDEK, WOLNY SKRZAT
- Opis: napis wyryty przez Harry'ego na grobie Zgredka.
- – Tacy młodzi – powiedział w końcu – a z tak wieloma toczą bój.
- Postać: Gryfek
- Różdżka wybiera czarodzieja. To zawsze było jasne dla tych, którzy studiowali wiedzę tajemną o różdżkach.
- Postać: Ollivander
- Och, tak, jeśli już jesteś czarodziejem, to możesz użyć prawie wszystkiego do materializowania swoich magicznych uzdolnień. Najlepsze rezultaty osiąga się jednak wtedy, gdy istnieje silne powinowactwo między czarodziejem a różdżką. To są bardzo złożone powiązania. Na samym początku wzajemny pociąg, potem pogłębiające się wzajemne poznanie. Różdżka uczy się od czarodzieja, czarodziej od różdżki.
- Postać: Ollivander
Muszelka
[edytuj]- Czuł, że wciąż błądzi w ciemności: wybrał drogę, ale wciąż oglądał się za siebie, zastanawiając się, czy nie odczytał źle znaków, czy nie powinien pójść inną drogą.
- – Musimy zaproponować mu coś innego, coś równie drogocennego.
– Wspaniale. Zaraz pójdę i wezmę z naszej kolekcji jakiś inny starożytny miecz wykuty przez goblinów, a ty możesz go zawinąć w kolorowy papier.
(…)
– Może on kłamie – powiedział, otwierając oczy. – Gryfek. Może Gryffindor nie zabrał tego miecza goblinowi. Skąd mamy wiedzieć, czy jego wersja jest zgodna z prawdą?
– A to by coś zmieniło? – zapytała Hermiona.
– Zmieniłoby to, jak ja się teraz czuję.- Opis: gdy Gryfek zażądał miecza Gryffindor w zamian za swoją pomoc.
- Wszystko wskazywało na to, że będzie dla Teddy’ego Lupina takim samym lekkomyślnym ojcem chrzestnym, jakim dla niego był Syriusz Black.
Brakujące lusterko
[edytuj]- Z takim mózgiem to możesz być śmierciożercą, synu!. Czy ja przed chwilą nie udowodniłem, że mój patronus to koza?
- Postać: Aberforth Dumbledore
- Opis: do Rona, który pytał Aberforth czy to on wyczarował srebrną łanie.
- Ja dobrze znałem mojego brata, Potter. Nauczył się skrytości jeszcze na kolanach naszej matki. Sekrety, tajemnice, kłamstwa… na tym obaj się wychowaliśmy, a Albus… Albus miał to we krwi.
- Postać: Aberforth Dumbledore
- Opis: o Albusie Dumbledorze.
- Bo czasami (…) trzeba przestać myśleć tylko o własnym bezpieczeństwie! Czasami trzeba pomyśleć o większym dobru!
- Postać: Harry Potter
- Opis: do Aberfortha Dumbledore'a.
Zaginiony diadem
[edytuj]- – Nie wiem, jak panu dziękować. Dwukrotnie uratował nam pan życie.
– Więc teraz o nie dbajcie – burknął Aberforth. – Może nie będę mógł uratować go po raz trzeci.- Opis: rozmowa Harry'ego z Aberforthem.
- – Co było pierwsze: feniks czy płomień?
– Hmm… jak myślisz, Harry? – zapytała Luna.
– Co? A nie macie po prostu hasła?
– Och, nie, trzeba odpowiedzieć na pytanie.
– A jeśli da się błędną odpowiedź?
– To trzeba czekać, aż pojawi się ktoś, kto zna prawidłową. W ten sposób czegoś się uczysz, rozumiesz?
– No tak… ale problem w tym, że nie możemy na nikogo czekać.
– Och, rozumiem – powiedziała z powagą Luna. – No więc myślę, że odpowiedź brzmi: koło nie ma początku.
– Gratuluję rozsądku – odrzekł melodyjny głos i drzwi się otworzyły.- Opis: przed wejściem do pokoju wspólnego Krukonów.
Ucieczka Severusa Snape'a
[edytuj]- Och, popatrz! (…) Ale się cieszą!
- Opis: Luna, widząc reakcję Krukonów na oszołomioną przez nią Alecto Carrow w ich pokoju wspólnym.
- – Gdzie są przedmioty, które zniknęły?
– W niebycie, czyli wszędzie – odpowiedziała McGonagall.
– Ładnie powiedziane – pochwaliła ją kołatka i drzwi się otworzyły.- Opis: przed wejściem do pokoju wspólnego Krukonów.
- – A niby dlaczego Harry Potter miałby próbować dostać się do wieży Ravenclawu? Potter należy do mojego domu!
W jej pełnym niedowierzania i złości głosie Harry dosłyszał nutkę dumy i poczuł, jak wzbiera w nim czułość do Minerwy McGonagall.
- – Mam gdzieś twoje pozwolenia czy zakazy, Minerwo McGonagall. Ty już tu nie rządzisz. To my teraz tu rządzimy i albo mnie poprzesz, albo srogo za to zapłacisz.
I plunął jej w twarz.
Harry ściągnął z siebie pelerynę-niewidkę, podniósł różdżkę i powiedział:
– Nie powinieneś tego robić.- Opis: Amycus rozmawia z McGonagall w wieży Raveclawu, a Harry i Luna są pod peleryną-niewidką.
- – Teraz rozumiem, co miała na myśli Bellatriks – powiedział Harry, któremu krew wciąż wrzała w żyłach. – Trzeba tego naprawdę chcieć.
– Potter! – wyszeptała profesor McGonagall, łapiąc się za serce. – Potter… ty tutaj? Co…? Jak…? – Z trudem się opanowała. – Potter, to było głupie!
– Splunął na panią.
– Potter, ja… to było bardzo… bardzo rycerskie z twojej strony…- Opis: Harry po rzuceniu zaklęcia Cruciatus na Amycusa Carrowa i reakcja profesor McGonagall.
- – Piertotum… och, na miłość boską, Filch, nie teraz…
Stary woźny pojawił się właśnie, kuśtykając i krzycząc:
– Uczniowie nie są w łóżkach! Uczniowie są na korytarzach!
– I mają tam być, ty cholerny kretynie! A teraz idź i zrób coś pożytecznego! Znajdź mi Irytka!
– I-Irytka? – wyjąkał Filch, jakby po raz pierwszy usłyszał to imię.
– Tak, Irytka, głupcze, Irytka! Co, nie uskarżałeś się na niego przez ćwierć stulecia? Idź i sprowadź go tutaj natychmiast!
Filch najwyraźniej uznał, że profesor McGonagall pomieszało się w głowie, ale oddalił się przygarbiony, mrucząc coś pod nosem.
Bitwa o Hogwart
[edytuj]- – Gdzie jest profesor Snape? – zawołała któraś ze Ślizgonek.
– Używając popularnego określenia, dał drapaka – odpowiedziała profesor McGonagall, na co Gryfoni, Puchoni i Krukoni wrzasnęli gromko z uciechy.
- (…) A potem ktoś podniósł się od stołu Ślizgonów i rozpoznał Pansy Parkinson, która podniosła trzęsącą się rękę i krzyknęła:
– On jest tutaj! Potter jest tutaj! Niech ktoś go złapie!
Zanim Harry zdążył coś powiedzieć, zrobiło się zamieszanie. Siedzący przed nim Gryfoni powstali jak jeden mąż, zwróceni twarzami nie do niego, ale do Ślizgonów. Potem wstali Puchoni i prawie w tym samym momencie Krukoni, wszyscy plecami do Harry’ego, wszyscy wpatrzeni w Pansy Parkinson, a Harry, oniemiały z wrażenia i wzruszony, ujrzał wynurzające się spod wszystkich peleryn i rękawów różdżki.
- Kły bazyliszka z głośnym klekotem powypadały Hermionie z ramion. Podbiegła do Rona, rzuciła mu się na szyję i pocałowała go w usta. Ron też rzucił kły i miotłę i odpowiedział na to z takim entuzjazmem, że stopy Hermiony zawisły w powietrzu.
– Czy to odpowiedni moment? – zaprotestował nieśmiało Harry, a kiedy jedyną ich reakcją było to, że przywarli do siebie jeszcze mocniej i zaczęli się oboje lekko chwiać w miejscu, podniósł głos. – EJ! Jest wojna!
- HARRY, ZABIJĘ CIĘ, JEŚLI PRZEZ NICH ZGINIEMY!
- Opis: krzyk Rona podczas ratowania Malfoya i Goyle'a z płonącego Pokoju Życzeń.
Czarna Różdżka
[edytuj]- Świat się skończył, więc dlaczego bitwa wciąż trwa, dlaczego w całym zamku nie zapadła pełna zgrozy cisza, dlaczego walczący nie rzucili broni? Harry nie panował już nad swoimi myślami, które krążyły mu po głowie, szydząc z praw logiki, a i wszystkie zmysły zdawały się go okłamywać, bo przecież to niemożliwe, by Fred Weasley był już martwy…
- (…) poczuł dojmującą tęsknotę za tym, by o wszystkim zapomnieć, by już przestać cokolwiek odczuwać, osunąć się w nicość…
- Opis: o Harrym.
- – Spójrz… na… mnie – wyszeptał.
Zielone oczy odnalazły czarne oczy, ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło, stały się nieruchome, puste i martwe. Ręka trzymająca szatę Harry'ego opadła z głuchym stukiem na podłogę i Snape już się więcej nie poruszył.- Opis: ostatnie słowa Snape'a skierowane do Harry'ego (oczy Lily były tego samego koloru, co jej syna).
Opowieść Księcia
[edytuj]- – Wiem, kim jesteś.
– O co ci chodzi?
– Jesteś… jesteś czarownicą.
Zrobiła obrażoną minę.
– Nie wolno tak przezywać!
Uniosła dumnie głowę i pomaszerowała w stronę siostry.
– Nie! – zawołał Snape, teraz już cały czerwony na twarzy.- Opis: pierwsza rozmowa Lily i Severusa.
- – Ktoś tutaj chce być w Slytherinie? Chyba się gdzieś przesiądę, a ty? – zapytał James chłopca rozwalonego na ławce naprzeciw niego, a w Harrym serce zabiło, bo poznał Syriusza.
Syriusz nie roześmiał się.
– Cała moja rodzina była w Slytherinie – powiedział.
– Jasny gwint! A ja myślałem, że z tobą wszystko w porządku!
Syriusz wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Może zerwę z rodzinną tradycją. A ty gdzie byś chciał być, jak byś mógł wybierać?
James udał, że wznosi niewidzialny miecz.
– W Gryffindorze, gdzie kwitnie męstwa cnota! Jak mój ojciec.- Opis: James i Syriusz w pociągu do Hogwartu we wspomnieniach Snape'a.
- – Więc ukryj ich gdzieś. Ukryj ją… Ich wszystkich. W jakimś… bezpiecznym miejscu. Błagam.
– A co mi dasz w zamian, Severusie?
– W zamian? – Snape wytrzeszczył oczy na Dumbldore'a, a Harry spodziewał się, że zaprotestuje, ale po długiej chwili powiedział:
– Wszystko.- Opis: Severus Snape prosi Dumbledore'a o ochronę dla Lily Evans.
- – Zamierzasz pozwolić mu się zabić?
– Ależ skąd! Ty musisz mnie zabić.
Zapadła na długo cisza (…).
– Chcesz, żebym zrobił to teraz? – zadrwił Snape. – Czy raczej wolisz, żebym trochę poczekał, aż ułożysz swoje epitafium?
- – A moja dusza, Dumbledore? Co z moją duszą?
– Tylko ty możesz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy twoja dusza dozna uszczerbku, jeśli zaoszczędzisz staremu człowiekowi bólu i poniżenia. Proszę cię o to, proszę cię o wyświadczenie mi tej łaski, bo to, że wkrótce umrę, jest równie pewne jak to, że Armaty z Chudley zajmą w tym roku ostatnie miejsce w lidze. Wyznam, że wolałbym odejść z tego świata szybko i bezboleśnie, zamiast narażać się na powolne i niezbyt miłe dla oka konanie, jeśli zabierze się do tego na przykład Greyback… Podobno Voldemort już go zwerbował. Albo nasza kochana Bellatriks, która lubi pobawić się z ofiarą, zanim ją pożre.
- – (…) Ufasz mu… a do mnie nie masz zaufania.
– Tu nie chodzi o zaufanie. Obaj wiemy, że niewiele czasu mi pozostało. To rzecz najwyższej wagi, by dowiedział się wielu rzeczy, które będą mu niezbędne, gdy nadejdzie czas.
– A dlaczego ja nie mogę się tego dowiedzieć?
– Wolę nie wsadzać wszystkich moich sekretów do jednego koszyka, a zwłaszcza do tego koszyka, który tak często dynda sobie na ramieniu Lorda Voldemorta.
- Otworzył oczy. Snape patrzył na niego z przerażeniem.
– Chroniłeś go, utrzymywałeś tak długo przy życiu tylko po to, by umarł we właściwym momencie?
– To cię tak szokuje, Severusie? A ilu ludzi umarło na twoich oczach?
– Ostatnio tylko ci, których nie byłem w stanie ocalić – odparł Snape, wstając. – Wykorzystałeś mnie.
– To znaczy?
– Szpiegowałem dla ciebie, kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie, a wszystko to robiłem, by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałeś go jak prosiaka na rzeź.
– To bardzo wzruszające, Severusie – powiedział z powagą Dumbledore. – A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
– Jego losem? – wykrzyknął Snape. – Expecto patronum!. Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
– Przez te wszystkie lata?…
– Zawsze.- (Patronus Lily przybierał postać łani).
- Teraz Snape stał znowu w gabinecie dyrektora. W ramy swojego portretu wpadł zadyszany Fineas Nigellus.
– Dyrektorze! Obozują w Forest of Dean! Ta szlama…
– Nie używaj tego słowa!
Znowu w Zakazanym Lesie
[edytuj]- A więc wreszcie prawda. Leżąc z twarzą wciśniętą w zakurzony dywan, w tym samym gabinecie, w którym kiedyś, jak sądził, poznawał tajemnice zwycięstwa, Harry zrozumiał, że wcale nie miał przeżyć. Miał rzucić się posłusznie w ramiona Śmierci, zrywając w ten sposób ostatnie więzi Voldemorta z życiem. Gdy po tylu wysiłkach stanie wreszcie naprzeciw Voldemorta i nie uniesie różdżki, by się bronić, nadejdzie oczekiwany koniec i stanie się to, co miało się stać w Dolinie Godryka: żaden nie będzie mógł żyć, żaden nie przeżyje.
- Opis: reakcja Harry'ego po obejrzeniu wspomnień Snape'a.
- Czuł, jak serce tłucze mu się w piersiach. Jakie to dziwne, że z lęku przed śmiercią serce szybciej pompuje krew, dzielnie utrzymując go przy życiu.
- Pogodzenie się z zimną krwią z zagładą samego siebie, dobrowolne wyjście naprzeciw śmierci wymaga innego rodzaju męstwa.
- Nagle zrozumiał, że jednak nie tak łatwo jest umrzeć. Nagle poczuł, jak drogocenna jest każda sekunda, w której jeszcze oddycha, jak cudowny jest zapach trawy i chłodny powiew na twarzy… I pomyśleć, że ludzie mają przed sobą całe długie lata, tyle czasu, mogą robić z nim, co chcą, nawet go marnotrawić, a on czepia się każdej sekundy… Nie był pewny, czy zdobędzie się na wejście do lasu, a jednocześnie wiedział, że musi to zrobić. Ten długi mecz dobiegł końca, znicz został złapany, trzeba wylądować na ziemi…
- – Czy to boli?
To dziecinne pytanie wymknęło mu się z ust, zanim zdołał je powstrzymać.
– Umieranie? Nie, w ogóle nie boli – odrzekł Syriusz. – To coś takiego jak zaśnięcie, tylko jest szybsze i łatwiejsze.
King's Cross
[edytuj]- Jakże żałosna była jego niewiedza, Harry! Nie zaprzątał sobie głowy tym, czego nie cenił. Nic nie wiedział o domowych skrzatach i o bajkach dla dzieci, o miłości i niewinności. Nic. Nigdy nie pojął, że to wszystko obdarzone jest mocą większą od jego mocy, że to wszystko jest potężniejsze od wszelkiej magii.
- Postać: Albus Dumbledore
- Opis: o Lordzie Voldemorcie.
- – Przecież byłby pan o wiele lepszym ministrem od Knota czy Scrimgeoura! – wybuchnął Harry.
– Tak? Nie jestem taki pewny. Jako młody człowiek udowodniłem, że władza jest moją słabością i pokusą. To bardzo dziwne, Harry, ale tak już jest, że ci, którzy najbardziej się nadają do sprawowania władzy, nigdy jej nie pragną. Ci, którym tak jak tobie narzuca się przewodnictwo, a oni godzą się na to, bo muszą, i ku swojemu zdumieniu stwierdzają, że bardzo dobrze im to wychodzi. Byłem bardziej bezpieczny w Hogwarcie. I myślę, że byłem dobrym nauczycielem…
– Był pan najlepszym…- Opis: rozmowa Dumbledore'a i Harry'ego na dworcu w King's Cross.
- Tak, Harry, jesteś prawdziwym panem śmierci, ponieważ prawdziwy jej pan nigdy przed nią nie ucieka. Godzi się z tym, że musi umrzeć, i wie, że w życiu są o wiele gorsze rzeczy od umierania.
- Nie żałuj umarłych, Harry. Żałuj żywych, a przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości.
- – Niech mi pan powie jeszcze tylko jedno – odezwał się Harry. – Czy to dzieje się naprawdę, czy tylko w mojej głowie? (…)
– Ależ oczywiście to dzieje się w twojej głowie, Harry, tylko skąd, u licha, wniosek, że wobec tego nie dzieje się to naprawdę?- Opis: rozmowa Harry'ego z Dumbledore'em.
Luka w planie
[edytuj]- Harry Potter nie żyje!
- Postać: Lord Voldemort
- Przyłączę się do ciebie, kiedy piekło zamarznie.
- Postać: Neville Longbottom
- Opis: odpowiedź na propozycję Voldemorta, by został śmierciożercą.
- – Jeden z nas? – zadrwił Voldemort, cały spięty, jak wąż szykujący się do skoku na ofiarę. – I myślisz, że znowu ci się uda? Chłopcu, któremu przypadkiem udało się przeżyć, marionetce Dumbledore’a, który pociągał za sznurki?
– Nazywasz przypadkiem to, że moja matka oddała życie, aby mnie ocalić? – zapytał Harry. Obaj wciąż posuwali się bokiem, po idealnym kole, zachowując tę samą odległość od siebie, a dla Harry’ego nie istniała już żadna inna twarz prócz twarzy Voldemorta. – Nazywasz przypadkiem to, że postanowiłem stawić ci czoło na tym cmentarzu? I przypadkiem było to, że nie broniłem się tej nocy, a jednak przeżyłem i powróciłem, by z tobą walczyć?
– Same przypadki! – krzyknął Voldemort, ale wciąż nie atakował, a wszyscy zamarli jak spetryfikowani, wstrzymując oddech. – Miałeś po prostu szczęście! I zawsze chowałeś się za plecami większych od siebie czarodziejów, pozwalając mi zabić ich zamiast ciebie!- Opis: rozmowa Harry'ego Pottera i Voldemorta w ich ostatecznym starciu.
- Udało się, dostali w kość, niech żyje Potter nam!
A Voldek gnije w piekle, za którym tęsknił sam!- Opis: pieśń zwycięstwa śpiewana przez Irytka po ostatecznym pokonaniu Voldemorta.
- Ta różdżka może sprawić więcej kłopotu, niż jest warta (…). A ja, szczerze mówiąc (…) ja miałem już w życiu dosyć kłopotów.
- Postać: Harry Potter
- Opis: o Czarnej Różdżce.
Dziewiętnaście lat później
[edytuj]- Jeśli nie trafisz do Gryffindoru to cię wydziedziczymy (…). Ale nie nalegam.
- Postać: Ron Weasley
- Opis: na dworcu w King's Cross do swoich dzieci.
- – A jak trafię do Slytherinu?
(…)
– Albusie Severusie – powiedział tak cicho, że nie usłyszał tego nikt prócz Ginny, a ona taktownie udała, że macha ręką do Rose, która już wsiadła do wagonu – nosisz imiona po dwóch dyrektorach Hogwartu. Jeden z nich był Ślizgonem i prawdopodobnie najdzielniejszym człowiekiem, jakiego znałem.
– Ale powiedz, że nie…
– Jeśli tak się stanie, to Slytherin zyska wspaniałego ucznia. Dla nas to nie ma znaczenia, Al, ale jeśli ma znaczenie dla ciebie, to będziesz mógł sam wybrać Gryffindor. Tiara Przydziału weźmie to pod uwagę.
– Naprawdę?- Opis: Harry do swojego syna Albusa o Severusie Snapie.
- Od dziewiętnastu lat blizna nie zabolała go ani razu. Wszystko było dobrze.
- Opis: Ostatnie słowa w książce.