Uciec śmierci: Różnice pomiędzy wersjami
Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian |
mNie podano opisu zmian |
||
Linia 10: | Linia 10: | ||
*Jedynie syn wydawał mi się taką siłą, która nie pozwalała pogrążyć mi się do końca. Gdyby nie on, to pewnie grzałbym do tej pory. Albo nie żyłbym już. |
*Jedynie syn wydawał mi się taką siłą, która nie pozwalała pogrążyć mi się do końca. Gdyby nie on, to pewnie grzałbym do tej pory. Albo nie żyłbym już. |
||
Kiedyś złapała kiłę, którą trochę zaleczyła. Jest nosicielką wirusa HIV. Nigdy nie stosowała zabezpieczeń. Nie wie, ile osób zaraziła. |
*Kiedyś złapała kiłę, którą trochę zaleczyła. Jest nosicielką wirusa HIV. Nigdy nie stosowała zabezpieczeń. Nie wie, ile osób zaraziła. |
||
**O narkomance-prostytutce |
**O narkomance-prostytutce |
||
Wersja z 23:31, 21 sie 2006
Uciec śmierci to książka autorstwa Pawła Przecławskiego; jest to autobiograficzna historia opowiadająca o walce z narkotykowym uzależnieniem.
- A mała płacze i nic nie rozumiejąc wzywa naszej pomocy. Nie dostanie jej, bo zajęci jesteśmy sobą, właśną nienawiścią i potrzebą narkotyków.
- Budowanie poczucia pewności siebie, chęć zaimponowania, poszukiwanie akceptacji, złudne poczucie bliskości z ludźmi - to niektóre z przyczyn mojej ucieczki w narkotyki.
- Jedynie syn wydawał mi się taką siłą, która nie pozwalała pogrążyć mi się do końca. Gdyby nie on, to pewnie grzałbym do tej pory. Albo nie żyłbym już.
- Kiedyś złapała kiłę, którą trochę zaleczyła. Jest nosicielką wirusa HIV. Nigdy nie stosowała zabezpieczeń. Nie wie, ile osób zaraziła.
- O narkomance-prostytutce
- Narkotyk pozbawił mnie wszelkiej wrażliwości i uczuć. Pozostałem obojętny na to, co w życiu najdroższe.
- Nie mogłem pogodzić się z tym, że mam syna, który rośnie i ma ojca narkomana. Pamiętam jak rósł, jak miał dwa, trzy latka, jak zaczynał uczyć się mówić i chodzić. A teraz żal i ból, że to tracę, że nie mogę i nie potrafię być prawdziwym ojcem.
- Przez narkotyki wiele w życiu straciłem.
- Przez te piętnaście lat stałem się niewrażliwym wrakiem. Nic nie było w stanie mnie zranić. Ja zaś raniłem każdą, nawet najbliższą osobę. Na pierwszym miejscu był towar i strzykawka. PRzez grzanie straciłem córkę, o mały włos nie miałbym syna i w dużym stopniu przyczyniłem się do śmierci amtki. I wszystko to było mi obojętne.
- To chyba najpotworniejsze w ćpaniu, że można zrobić wszystko i wszystkim , po to tylko, by zaspokoić swoje wlasne potrzeby.
- Wiele razy widziałem przejmujący żal w oczach syna, ale nie robiłem z tym nic. Bo i co mogłem zrobić, skoro zajęcie się nim i zamieszkanie razem oznaczało koniec z narkotykami. Na to nie było mnie stać.
- W każdym z nas rosła agresja, że nie jesteśmy dla siebie najważniejsi, że wystarczy odrobina ćpania i włazimy do każdego łóżka.
- Zobacz też: agresja
- W przebłyskach trzeźwości, w chwilach, kiedy narkotyki były trochę dalej ode mnie, widziałem cały ten bezsens. Zdawałem sobie sprawę z tego, że staczam się coraz niżej.
- Zamknięty krąg: czułem się źle, bo brałem i brałem, by nie czuć się źle.
Zobacz też: