Świat według Ludwiczka: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Usunięta treść Dodana treść
Odder (dyskusja | edycje)
m Wycofano edycje użytkownika 31.1.168.135 (dyskusja). Autor przywróconej wersji to 178.36.158.5.
Linia 31: Linia 31:
* Kiedy byłem na wojnie, musiałem wytrzymać przez 3 kontynenty.
* Kiedy byłem na wojnie, musiałem wytrzymać przez 3 kontynenty.


* W czasie wojny zostałem postrzelony 13 razy! 13 razy w tył głowy! Kiedy piłem wodę mogłem podlewać trawnik.
* W czasie wojny zostałem postrzelony 13 razy! 13 razy w tył głowy!


* W te święta dostałem od was w prezencie:<br />dwanaście robaków, jedenaście dzieciaków,<br />sąsiadów okropnych, dziewięć lat bezrobotnych,<br />osiem psów, co wyją, siedem krów, co tyją,<br />sześć długów do spłacenia,<br />pięć napraw do zrobienia,<br />cztery sprawy karne<br />i trzy sny koszmarne,<br />proszki od bólu głowy dwa<br />i tę żonę, która zawsze przy mnie wiernie trwa!
* W te święta dostałem od was w prezencie:<br />dwanaście robaków, jedenaście dzieciaków,<br />sąsiadów okropnych, dziewięć lat bezrobotnych,<br />osiem psów, co wyją, siedem krów, co tyją,<br />sześć długów do spłacenia,<br />pięć napraw do zrobienia,<br />cztery sprawy karne<br />i trzy sny koszmarne,<br />proszki od bólu głowy dwa<br />i tę żonę, która zawsze przy mnie wiernie trwa!

Wersja z 01:50, 16 lut 2012

Świat według Ludwiczka (ang. Life with Louie) – serial animowany produkcji USA.

Wypowiedzi postaci

Andy Anderson

  • Bob Hope występował kiedyś dla niemieckich jeńców. Pękali ze śmiechu, chociaż to Niemcy!
  • Bracia Manski nie są nawet braćmi!
  • Niedługo przestanę znosić twoje aroganckie komentarze.
  • Przestań komikować, dla mnie masz za słabe teksty.
  • Cicha noc...
    Nie, jak się ma jedenaścioro dzieci.
    Święta noc...
    A widzieli moje odciski?
    Pokój niesie...
    Aż nie przyjedzie moja matka.
    Ludziom wszem.
    A u żłóbka...
    Tego nigdy nie umiałem.
  • Ależ to się strasznie pokomplikowało. Facet zaczyna z jedną matką – to jeden prezent. A potem matki wysypują się jak z rękawa.
  • Dobra robota, Jensen. Ustrzeliłeś choinkę.
  • Dzięki, doktorku, zaczynam już czuć się lepiej. Nogi mam jak z waty, głowę też. Kumbaya, my lord, kumbaya! Kumbaya, my lord, kumbaya! Kumbaya... Chodźcie no, wszyscy razem! Nie psujcie zabawy! Znacie słowa, zaśpiewajmy razem! Kumbaya...
  • Kiedyś latałem na lotni bez lotni.
  • Miłość to wojna, a może wojna to piekło, to chyba znaczy, że miłość jest piekłem.
  • „Mój ojciec co tydzień nurkuje w wodospadzie Niagara”! Wydziedziczę cię, jeśli jeszcze raz powiesz coś takiego!
  • Kiedy byłem na wojnie, o 4 rano piłem popołudniową herbatę.
  • Kiedy byłem dzieckiem ryby to były jedyne zwierzaki domowe... Z wyjątkiem kleszczy...
  • Kiedy byłem na wojnie, musiałem wytrzymać przez 3 kontynenty.
  • W czasie wojny zostałem postrzelony 13 razy! 13 razy w tył głowy!
  • W te święta dostałem od was w prezencie:
    dwanaście robaków, jedenaście dzieciaków,
    sąsiadów okropnych, dziewięć lat bezrobotnych,
    osiem psów, co wyją, siedem krów, co tyją,
    sześć długów do spłacenia,
    pięć napraw do zrobienia,
    cztery sprawy karne
    i trzy sny koszmarne,
    proszki od bólu głowy dwa
    i tę żonę, która zawsze przy mnie wiernie trwa!
  • Pan McDonald farmę miał... Ija, ija, oou!
    Ta, ale zabrał mu ją rząd...
    Ija, ija, oou!
  • Była... była... nigdy nie opuściła żadnego posiłku. Nie! Łatwiej byłoby mi napisać mowę pożegnalną dla Stalina!
  • Torreadorzy nie mają noży,
    gdy byczuś ich rozłoży,
    to wtedy są chorzy!
  • Kiedyś, jak byliśmy na wojnie, to dzień w dzień jedliśmy śnieg. Czasami od święta jedliśmy też kapuśniaczek. Później okazało się, że śnieg i kapuśniaczek smakują tak samo. O mało nie doszło do buntu...
  • Mój kumpel Peterson traci nogę... nie swoją oczywiście.
  • Uczulenie buduje charakter, spójrz na mnie.
  • Kolejna gęba do wyżywienia.
  • Wyzwoliłem Francję, mając tylko durszlak.
  • Kiedy miałem 5 lat, miałem własny dom i pracę.
  • Kiedy byłem na wojnie (...), jako poduszki używałem wiązki dynamitu!
  • Co ten gryzoń robi na moim stole? Nie lubię oglądać obiadu przed ugotowaniem.
  • Jak się czujesz, babciu? Mały wirus? Nie najlepsze samopoczucie? Proszę bardzo: tu jest zupa, chusteczki, trochę syropu przeciwkaszlowego. Hej! To jest duch! Od razu wyglądasz lepiej. Dobra, wynośmy się stąd.
  • Michael Grunewald na przewodniczącego. Jeśli chcesz dobrze, głosuj na innego.
  • Właśnie tu, właśnie tu, na podusi główkę złóż, właśnie tu. Tak to był nasz bojowy hymn. Jak cała kompania wymyta, wypucowana wyruszała w miasto.
  • Gwiazdka? Dawniej byliśmy za biedni, żeby kupować sobie prezenty. Dawaliśmy sobie ból głowy.
  • Ocalcie Skandynawię, atakuje Norwegię, ocalcie Norwegów, to też są ludzie, to też są ludzie!
  • Blaster szmaster, prowadziłem czołg chłopcze, byłem na wojnie!

Ludwiczek

  • Mam wrodzoną niechęć do sportu.
  • Moja głowa zawsze puchnie rano, to od wilgoci.
  • Nareszcie, jezioro Winnibigoshish. Było piękne, doskonałe.. wynajęte.
  • O, kuchnia!
  • Sople spadły na dach???
  • Szafa gra!
  • Taka głowa mi się podoba, szczuplej z nią wyglądam.

Jen Glenn

  • Dawno, dawno temu były sobie 3 świnki... Co? Dlaczego tylko 3? Kogo oni chcą oszukać? Świnie są wszędzie Andersonowie, Grunewaldowie, Jensenowie...
  • Glenn, Glenn! Ile razy mam ci mówić? Żadnych tłuściochów na drzewach! To szkodzi drzewu!
  • Kto daje dziecku na imię Złotowłosa?! Nic dziwnego, że stała się przestępcą.

Inne postacie

  • Czy zamiast globusa mogę użyć głowy Ludwiczka?
    • Postać: Greg
  • Ten makaron z niespodzianką,
    z pyszną szynką i śmietanką
    to jest specjał na sto dwa
    rondla mistrzem dziś Ora!
    • Postać: Johnny Love
  • Ile razy mówiłem ci, żebyś nie wystawiał głowy przez okno, ktoś może ci ją uciąć!
    • Postać: Ben Glenn

Dialogi

  • Ora Anderson: A co ty masz dla swojej matki?
    Andy: Mam już na oku używany kaftan bezpieczeństwa. Z opaską na oczy i kneblem do kompletu.
  • Policjant 1: Dojeżdżamy na miejsce.
    Andy: No dobra, podawaj lampki!
    Policjant 2: Ej ty tam! Nie ruszaj się! Rzuć broń!
    Andy: Głupku, nie świeć mi w oczy.
    Policjant 2: Złaź grzecznie z drabiny z rękami do góry.
    Andy: A niby jak mam to zrobić?
    Ludwiczek: Ale będzie ubaw.
    Policjant 2: Ręce do góry!
    Andy: No dobrze, już dobrze. Auuuuu...
    Policjant 1: Trafiony, Joe.
    Ludwiczek: Tato. Przetrzymałeś to?
    Andy: Jasne! Ludwiczku, kiedyś latałem na lotni bez lotni. Jestem niewinny.
    Policjant 2: Ręce do góry!
    Andy: Zawieszałem moje własne lampki na domu biednej pani Stilman. Jest samotna.
    Policjant 1: A czy właścicielka wie o tym?
    Andy: Jak może wiedzieć. To niespodzianka! Ja mieszkam w tamtym domu. Tam!
    Policjant 1: I chce pan rozwieszać lampki tutaj?
    Andy: To pomysł mojej żony, panie oficerze. Ja nie chcę zawieszać żadnych lampek!
    Policjant 1: Mieszkasz w tym ładnym domku? Nie wierzymy Ci.
    Policjant 2: Skuj go!
    Andy: Ej! Jestem poważnym, uczciwym obywatelem. Ja... ja walczyłem na wojnie.
    Ludwiczek: Panie władzo! Panie policjancie! Halo! Panie władzo! Jestem jego synem. Ludi Anderson.
    Andy: To mój synek!
    Ludwiczek: Tata mówi prawdę. Te lampki są naprawdę nasze.
    Policjant 1: Dobra! Możesz opuścić ręce, synku.
    Policjant 2: To znaczy, że możesz opuścić ręce.
    Ludwiczek: Właśnie opuściłem.
    Policjant 1: Niech pan wraca do roboty, panie Anderson.
    Policjant 1: Ale jeden warunek: Na tym domu wszystkie lampki mają się dobrze trzymać. Albo tu wrócimy.
    Andy: Szczęście, chłystku że ścierpły mi palce.
  • Danny Anderson: Mamy dzisiaj mecz i moja drużyna mnie potrzebuje.
    Ludwiczek: Jasne, bez ciebie na pewno przegraliby. Dziesiąty mecz z rzędu...
  • Druh: I jak z nauką współpracy? W porządku?
    Ludwiczek: Świetnie. On mnie ciągnie, a ja jestem ciągnięty.
    Druh: Doskonale!
    Ludwiczek: Zatrzymaj się. Upadłem. Proszę cię, stary...
  • Ludwiczek: To negatywne myślenie, druhu.
    Glenn Glenn: Nie myśl o tym jak o aresztowaniu.
    Ludwiczek: Pomyśl, jaka to świetna okazja, by z bliska i dokładnie poznać komisariat.
  • Andy: Wyprowadzicie mnie za dom i rozstrzelacie?
    Ludwiczek: Kto puścił parę?
    Andy: Wiedziałem!
    Ora: Uspokój się, Andy. Nikt cię nie wyprowadzi i nie zastrzeli.
    Ludwiczek: Psujesz zabawę...
    Ora: Słuchaj, to nie byłaby niespodzianka, gdybyś wiedział, dokąd jedziesz.
    Andy: Dobrze, tylko żebym nie wpadł na słupy telefoniczne.
    Ludwiczek: On psuje nasz plan!
  • Rodzina: Niech nam żyje sto lat!
    Andy: Aaa! Pali się! Pali się!
    Ludwiczek: Tato, twój tort urodzinowy!
    Ora: To była niespodzianka!
    Andy: Taa, tak jak Pearl Harbor. Ale liczą się intencje. Dzięki. Ludwiczku, może zeskrobiesz mi kawałek tortu ze ściany?
  • Andy: Zła wiadomość: wasza babcia przyjeżdża.
    Ludwiczek: Babcia? A jaka jest dobra wiadomość?
    Andy: Nie ma żadnej dobrej. Pamiętacie babcię, prawda? Niezła z niej kobitka. Oczywiście na mnie jej nie zależy, nie znosi mnie. Mówiłem wam już o tym? Jakby wasza matka miała wyjść za prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wini mnie za to, że nie może odwiedzać córki w Białym Domu. A poza tym jest uroczą istotą. Jeżeli nie wspomni się o niezdrowej cerze, żółtych zębach i oddechu, który mógłby zabić dinozaura. Tak, to wyjaśnia ich wyginięcie, jeśli się tak spokojnie zastanowisz.
    Ludwiczek: Dzięki za podwiezienie, tato.
    Andy: Ej, a wy czemu nie idziecie?
    Tommy: Nie ma mowy! Oddech jak u dinozaura?
    Ludwiczek: Może być gorszy niż u taty!
    Andy: Słyszałem to!
  • Babcia: Andersonowie na pierwszym miejscu. Myślałam, że nie dożyję tego dnia.
    Andy: Obiecanki cacanki...
    Babcia: Przeziębię się na twoim pogrzebie.
    Andy: Jasne, przeżyjesz całą rasę ludzką...
  • Ludwiczek: Tato, to musztarda!
    Andy: Tak, synu. Wiesz, to jest lodówka i można w niej znaleźć wiele ciekawych rzeczy.
    Ludwiczek: Mówiłem o twojej górnej wardze. Myślałem, że naprawiasz lodówkę.
    Andy: Dobra, naprawiam też swój ząb trzonowy. Pomożesz mi. Masz, potrzymaj latarkę. Kiedy byłem w twoim wieku, nie mieliśmy latarek. Musiałem nakierowywać światło za pomocą luster! Tak pomagałem ojcu!
    Ludwiczek: Kiedy robił rysunki w jaskiniach?
  • Ludwiczek: Tato, choinka się przekrzywiła!
    Andy: Postaw za telewizorem, nikt nie zauważy. Za 35 baksów powinna śpiewać i tańczyć.
  • Ludwiczek: Patrz, tato! Pani Stillman nie ma nawet choinki.
    Andy: No to jest bogatsza o 35 dolców.
  • Andy: Dobra Ludwiczku, sprzedajemy dom.
    Ludwiczek: Tato, nie możesz!
    Andy: Wiem, synu, kochasz to miejsce, ja też je kocham, ale radykalne sytuacje wymagają radykalnych kroków.
    Ludwiczek: Tato, ten dom nie jest nasz.
    Andy: Czepiasz się szczegółów.
  • Jen Glenn: I zdejmij to opakowanie! Dodaje co najmniej 100 gramów! 100 gramów, słyszałeś?!
    Ludwiczek: Żartujesz? Słyszał cały stan.
  • Ora: Andy, myślałam, że zabierzesz mnie na musical.
    Andy: Bo tak jest. Zaczną gwizdać po wysadzeniu mostu.
  • Andy: Nie słyszę tuby, mój luby!
    Ludwiczek: Wolę dudy...
  • Andy: Za moich czasów wszystko było zielone: makaron, ziemniaki, sałata...
    Ludwiczek: Bo sałata jest zielona, tato!
    Andy: Jasne, my to zaczęliśmy.
  • Ora: Co tam robisz, Sally?
    Sally Tubs: To będzie coś wprost wyśmienitego! A ty?
    Ora: Och, jeszcze się nie zdecydowałam. Przygotowuję się. Też kroję, podgrzewam piecyk...
    Sally Tubs: Ubijasz masło!
  • Laura: Ludwiku, co ty tu robisz?
    Ludwiczek: Ociekam.
  • Andy: Proszę, Danny, tylko dolar za nieskoszenie trawnika. Laura, udało ci się dostać 75 centów za używanie telefonu 24 godziny dziennie. Carol, pół dolara za niewynoszenie śmieci. Aaa, Ludwik! Zapominam zawsze, ale na pewno czegoś nie robisz.
    Tommy: Hej! A może byś w końcu spojrzał w dół!
    Andy: Przepraszam, nie chciałem cię urazić. Tu masz grosik, Tommy za bycie pięcioletnim i nie robienie absolutnie niczego.
  • Andy: W podobny sposób zmieniłem bieg rzeki Alabama.
    Ludwiczek: Jakiej rzeki?
    Andy: Wy, dzieci, znacie ją teraz jako rzekę Missisipi!
  • Ludwiczek: Co robisz?
    Andy: Układam mięso w porządku alfabetycznym, a myślałeś, że co?
  • Andy: Kto kosi ten trawnik, kto grabi liście, kto sprząta po twoim psie?! (Do Earl'a)
    Ludwiczek: zawsze ja...
  • Ora: Andy, dobroczynność zaczyna się w domu!
    Andy: To niech się zaczyna u kogoś innego. I niech się tam kończy!
  • Andy: Wiesz Ludwiczku, czasem to dobrze kiedy ludzie wyjeżdżają
    Ludwiczek: Jak to tato?
    Andy: Nie wiem! Staram się tylko pomóc, ale daj mi szanse dobra?