Ewa Kasprzyk
Wygląd
(Przekierowano z Ewa Kasprzyk-Bernatowicz)
Ewa Jadwiga Kasprzyk (ur. 1957) – polska aktorka.
- Aktorstwo to jest zawód na walizkach.
- Źródło: „Dziennik Zachodni”, 17 stycznia 2007
- Zobacz też: aktor
- Człowiek chciałby zachować w sobie coś z dziecka. A tu trzeba, niestety, spojrzeć w dowód. I utwierdzić się w tym, że jest się dojrzałym. A co do popularności… Bo ja wiem? Czy to jest jakiś szczególny stan? Jaką miarą go mierzyć? Któryś z aktorów powiedział, że dopóki cię nie zna babka klozetowa, to nie jesteś popularna.
- Źródło: „Dziennik Zachodni”, 17 stycznia 2007
- Zobacz też: popularność
- Dla mnie znalezienie się na pierwszej stronie bulwarówki z podpisem, że się upiłam w jakimś lokalu i weszłam na stół albo że mam kochanka, nie jest wyróżnieniem.
- Gdziekolwiek się publicznie pojawiam, to wiem, że muszę być przygotowana na obstrzał aparatów. Ale nie przesadzajmy. To nie jest aż tak uciążliwe. Nikt za mną nie chodzi trop w trop. Nie muszę mieć ochroniarza.
- Jak mam być normalna, jak ja gram czasami w ciągu tygodnia pięć różnych ról?!
- Już dawno zorientowałam się, że nie jestem banknotem studolarowym i nie mogę się wszystkim podobać. Ale też nie obserwowałam jakiegoś nasilenia agresji. Nikt nie obrzucał mnie jeszcze pomidorami.
- Kobiety często zakochują się we mnie. Mam bardzo bliskie, wręcz neurotyczne relacje z kobietami. Niektóre przyjaciółki były ze mną naprawdę bardzo blisko, ale nigdy nie przekroczyłam granicy ciała. Pewna reżyserka próbowała mnie posiąść fizycznie, ale jej się nie udało. Potwornie męczyło mnie to napięcie, które się między nami wytworzyło. Ja potrzebuję dużo przestrzeni osobistej w relacjach między ludźmi.
- (…) miarą mojego zawodu jest to, nad czym się teraz pochylam. A nie odcinanie kuponów od popularności.
- Nie mam czasu na oglądanie.
- Oglądałam Sandrę Korzeniak w „Personie”. Ona tam grała nago, a ja to zauważyłam dopiero w połowie spektaklu. Nagość nosi się jak kostium.
- Po ostatnich doświadczeniach już się naprawdę niczego nie boję. A wie pani dlaczego? Bo skoczyłam ze spadochronem. Co prawda z instruktorem, ale było to tak niesamowite przeżycie, że po tym już nic nie jest mi straszne. A tak na serio to grałam te wszystkie „odważne” role, ale to nie wynikało z chęci pokazania – patrzcie, jaka to ja jestem odważna! Nie czułam, że robię coś wyjątkowo zakazanego, że to wymaga ode mnie jakiejś wyjątkowej odwagi i że muszę teraz chodzić z ochroną albo w kamizelce kuloodpornej.
- Podejmuję trudne tematy w sztuce, ale one wydają mi się po prostu interesujące, a nie prowokacyjne.
- Role w serialach nie rozwijają, ale one dają warsztat. Ja osiągnęłam już taki poziom, że mogłabym, nie czytając scenariusza, wejść na plan i zagrać. Ja zdradzę pani tajemnicę – nigdy nie uczę się dialogów na pamięć w domu. Najczęściej robię to w garderobie, tuż przed wejściem. Zapamiętuję albo improwizuję. Kiedyś grałam w siedmiu serialach naraz. Doszłam do ściany, bo uświadomiłam sobie, że tego samego dnia już w tym miejscu grałam, tylko w innym serialu i z inną aktorką.
- To jest trochę znak czasu. Królują telenowele i seriale. One przynoszą aktorom największą popularność. Nawet nie trzeba mieć dzisiaj aktorskiego wykształcenia, żeby grać. Dla mnie popularność to nie jest jakieś szczególne wyróżnienie. I nie dlatego, że chciałabym udowodnić, iż nie jestem próżna. Przed serialami grałam w wielu filmach na dużym ekranie.
- Źródło: „Dziennik Zachodni”, 17 stycznia 2007
- Zobacz też: serial telewizyjny
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że pozostały mi już tylko role matek. Zresztą matki grywam od dawna. I nie zazdroszczę młodości aktorkom.
- (…) żaden teatr nie jest zainteresowany pokazaniem Almodóvara, a ja, mając w ręce prawa do tekstu wybitnego reżysera, byłam już bliska zrobienia sztuki pt. Jak nie wystawiłam Almodóvara. Większość scen mi odmówiła, obawiając się, że wystawienie sztuki tak kontrowersyjnego twórcy może doprowadzić do wybicia szyb w teatrze.
- Żadna etykieta nie jest dobra. Ale granie w serialach nie jest ujmą. Z tych propozycji, które otrzymuję, wybieram tylko takie role, w których można coś zagrać.
- Źródło: „Dziennik Zachodni”, 17 stycznia 2007
- Zobacz też: etykietka, serial telewizyjny
Zobacz też: