Przejdź do zawartości

Rutka Laskier

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Rutka i Joachim Laskier

Rutka Laskier (1929–1943) – młoda polska Żydówka z Będzina, która w ostatnim roku życia prowadziła pamiętnik, wydany dopiero 60 lat po Holokauście (w kwietniu 2006), zamordowana w obozie koncentracyjnym KL Auschwitz-Birkenau.

  • Był u mnie po południu Janek. Musieliśmy siedzieć w kuchni. (…) Wśród rozmowy wyjechał nagle z tym, że byłoby mu bardzo przyjemnie, gdyby mnie pocałował. Powiedziałam „możliwe” i jadę dalej. Był trochę zdołowany, myślał, że jestem Tusią albo Halą Zelinger. Byłabym w stanie dać się pocałować tylko przez tego, którego kocham, a on jest mi obojętny najzupełniej. (…) Na schodach pytam się go, czy doprawdy całowanie jest rzeczą tak przyjemną a potem, że ciekawam, jaki to ma smak (co jest najzupełniejszą prawdą). Wówczas zaczął się śmiać (śmieje się bardzo ładnie, muszę mu to przyznać) i mówi, że on też jest ciekawy. Ale nie dam się pocałować. Boję się, [że] zburzę w ten sposób coś pięknego, jasnego… Boję się, że kiedyś się gorzko rozczaruję.
  • Czuję, że ulżyłoby mi, gdybym miała możność pozostania w jakimś pięknym miejscu, zapatrzona w cudowny krajobraz. Gdy staję nad rzeką i patrzę na szumiący wodospad, to czuję, że coś się we mnie podnosi i dąży hen daleko.
  • Jestem wysoka szczupła, nogi niebrzydkie, w pasie bardzo wąska. Ręce mam długie ale o brzydkich a raczej niepielęgnowanych paznokciach. Oczy mam duże czarno brązowe brwi gęste i rzęsy długie, nawet bardzo. Włosy czarne obcięte krótko i zaczesane w tył nos mały zadarty nieco ku górze. I usta ładnie wykrojone, bardzo białe zęby i portret gotowy. Chciałabym to wszystko co się we mnie dzieje, przelać na papier ale absolutnie mi się nie udaje. A teraz jeszcze opiszę się ze strony moralnej: Mówią, że jestem inteligentna, wykształcona, możliwe, chociaż się nie uczyłam, to znaczy nie przykładałam do nauki. Mam bziki, nieraz jestem tak melancholijnie nastrojona, i wtedy otwieram usta tylko by dociąć komuś a docinać lubię bardzo i robię to z umiarem.
  • Micka znowu przyszła z furą wiadomości. „Ktoś” jej powiedział, że ścięłam sobie włosy dla Janka, że jedwabne pończochy noszę dla Janka itd. Wierutne kłamstwo. Jakby doprawdy mi coś na nim zależało. Jeżeli spotkam Tusię w ulicy, zapytam jej się, kto ją upoważnił do rozsiewania podobnych plotek, że wspomnę o pewnym, małym epizodzie w nocy z 2 na 3 stycznia.
  • Zdaje mi się, że ostatni już raz piszę. Na mieście obława. Nie wolno mi wychodzić, i szaleję w domu. Chciałam iść rano do Jumka, żeby go uprzedzić o mającej nastąpić akcji. Miejmy nadzieję, że go nie złapali. Od kilku dni wisi coś w powietrzu.