Magdalena Parys

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Magdalena Parys (ur. 1971) – polska pisarka.

Tunel[edytuj]

  • Twoja historia cię dogoni, choćby w następnym pokoleniu.
  • Zna pan takie przysłowie: „Na twarde drzewo trzeba siekiery?” Pan myśli, że jest taką siekierą? Niech pan uważa, żeby nie stać się drzewem. Bo nie ma takiego drzewa, którego nie można ściąć.
  • Po wchłonięciu NRD przez Republikę Federalną Niemiec nikomu już nie zależało na likwidacji czegokolwiek i kogokolwiek. Niemiecka Republika Demokratyczna i ludzie, którzy ją tworzyli, dobrzy i źli, uczciwi i nieuczciwi, pozbawieni tożsamości zniknęli. Jak ja na przykład. Pozostał po nas animowany „Piaskowy Dziadek" sypiący dzieciom piasek w oczy. Wie pan, że to najdłuższy serial animowany na świecie?
  • Prawie wybili nam z głowy wschodnie sentymenty, ale oficjalnie zachowali savoir-vivre. Dlatego zostawili nam piechura: zielonego, pomarańczowego i czerwonego, którego ostatecznie przejął cały Berlin – też Zachodni. Kochany dobry ludzik w sygnalizacji świetlnej.”

Magik[edytuj]

  • Bał się ponieważ nie widział jak ma postąpić, bał się tym bardziej, że był niewinny. Kto jest jednak zamieszany w cokolwiek i jest niewinny, jest winny, ponieważ jest zamieszany”
  • Wstawał rano, człapał przez zimny korytarz do kuchni i łykał małe białe świństwo, popijając rozpuszczalną kawą z Aldika. I nadal było jak było, codzienna walka z samym sobą. Żeby wstać. Żeby być. Gdyby tak nie wstawać. Przespać to wszystko, przespać życie, siebie.
  • Nigdzie nie jest się bardziej samotnym niż przed telewizorem podczas obiadu.
  • Nie interesowało go nic z tego, co się działo teraz, jego interesowało wszystko, zanim zaczęło się dziać. Na coś takiego nazwy nie było.
  • Naród się uspokoił, media nie, zatem naród znów się niepokoił i wszystko zaczynało się od początku.
  • Nieźle. Po dwóch tygodniach dwie kobiety. Po kilku latach abstynencji skok o dwieście procent.

Biała Rika[edytuj]

  • Jedzą ciepłą zupę. Ciepłą, nie, letnią. Letnią, nie, nie taką zimną. Karol oddaje Rice swoją. Nie żeby zaraz całą, takich bohaterów w maju roku 1945 roku nie ma.
  • Duch znika, ale duchy wracają. Zawsze.
  • Tramwaj, trochę drewniany, trochę czerwony, z twardym i ławkami i popsutymi kasownikami. Polski tramwaj.
  • Co to znaczy poniemiecki? Poniemiecki – słowo, które jest. I nikt się w roku 1981 nad nim nie zastanawia. Jest. Czasy są nie na zastanawianie, to są czasy na bycie.
  • Jak wytłumaczyć redaktorce, która całe dorosłe życie przeżyła w wolnej Polsce, że PRL z roku 1981 to nie ta sama Polska co dzisiaj.
  • Nie napiszę jednak tej książki. Zbyt mnie boli. Zmieniam imiona, zmieniam nazwy ulic, ludzi, zmieniam co mogę, a i tak wszystko jest takie, jakie było naprawdę.
  • W telewizji polski krajobraz, kolorowe dywany kochanej ojczyzny, a zaraz potem 07 zgłoś się i Borewicz w pogoni za tajemniczym nieznajomym w długim esesmańskim płaszczu.
  • Morze to wolność.
  • My, drugie pokolenie, z szacunkiem odstawiamy niemieckie sprzęty na półkę, owijamy w serwetkę i upychamy w podróżne torby, gdy opuszczamy te strony. Bez zdziwienia odczytujemy na studzienkach niemieckie napisy. Maszyna do szycia szewca Nowaka to przedwojenny singer, który należał kiedyś do pana Schmidta. Róże, hortensje i malwy od lat wysoko, wysoko przesłaniają okna sklepikarza Kociniaka. I my wiemy, że ktoś inny tam dawno temu je zasadził, czule odgrodził żeliwnym wzorkiem od chodnika. Jakaś inna, niepolska ręka.
  • Każda mosiężna kulka na ganku, figurka bez głowy, politurowane forniry, domy z wieżyczkami, koguciki na dachu, drewniane werandy, dworcowe filary jak falbanki, doryckie tympanony nad wejściem do kamienicy pani Kociniakowej, kaflowy piec u dziadka Antoniego, chiński domek przy Jaśkowej Dolinie, wielka ceglana szkoła Pestalozziego to w latach osiemdziesiątych jest niczyje, a więc nasze, dziecięce.
  • Kto ty jesteś? Polka mała
    Jaki znak twój? Lilia biała.
  • Pod choinkę dostałam lalkę Barbie. Nie wiem, co mam z nią robić. Wszystko tutaj w tym mieście, w tym domu, na tych ulicach ma dziwny zapach, co to jest? Już wiem, zapach innej zimy, innego śniegu, lepszych spalin. Pachnie inaczej niż w Polsce. W radiu cały czas Tina Turner. Tina Turner – symbol Berlina w roku 1984. Długo Tinie tego nie wybaczę.
  • Bogaty Berlin Zachodni też ma swoje brzydkie zakątki. Na Tempelhofer Ufer jest szaro i ciężko. Pośrodku ulicy kanał, nad nim wysoko wielki żelazny most, jeździ po nim kolejka, jest żółta, całkiem inna niż ta w Gdańsku. Brzydki, inny, zamożniejszy świat.

Wypowiedzi[edytuj]

  • Ciekawe jest w Berlinie to współistnienie koszmarnej przeszłości z sielską teraźniejszością. Na każdym kroku znak pamięci. Wtopione w chodnik płyty z nazwiskami wywiezionych do obozu Żydów w luksusowej dzielnicy Charlottenburg. Płyty z nazwiskami osób, które uciekały przez mur i zostały zastrzelone. Ściana ze zdjęciami ich twarzy. Jest nawet pomnik rowerzystów – ofiar potrąceń przez samochody. Biały rower-pomnik staje w miejscu, gdzie ktoś zginął. Dla ofiar w Berlinie robi się wszystko.
    • Źródło: rozmowa Katarzyny Surmiak – Domańskiej. Magdalena Parys: Wszędzie gdzie jest o przekraczaniu granic, jest też o mnie. „Wysokie Obcasy” 8 listopada 2014
  • Historię piszą wygrani, a ofiary mają milczeć. To budzi mój sprzeciw. Dlatego piszę.
    • Źródło: Justyna Sobolewska, Parys-Berlin, „Polityka” nr 9 (2998), 25 lutego 2015, s. 90.
  • Nie ma rozmowy dwóch berlińczyków, zwłaszcza na początku znajomości, która nie zahaczałaby o to, po której stronie muru przyszło komu żyć. To trochę tak jak w Warszawie, gdzie ludzie szybko próbują wzajemnie się wybadać, kto jest prawdziwym warszawiakiem, a kto jedynie „słoikiem”.
    • Źródło: rozmowa Mileny Rachid Chehab. Magdalena Parys: Moje miasto murem podzielone. „Gazeta Wyborcza” 11 lipca 2015
  • Książka to nie skarpetka czy płyn do zmywania, to artykuł wyjątkowy, specjalne dobro.
    • Źródło: rozmowa Martina Stysiaka. Magdalena Parys: Niemiec czyta bo lubi. Nie narzeka na ceny. Polacy chcą, by wszystko było za darmo. „Gazeta Wyborcza”, 24 czerwca 2015
  • Cała historia Niemiec jest po części zbiorową amnezją i równoczesnym przypominaniem tego co było. Dotyczy to zarówno II wojny światowej jak i długiego okresu kolaborowania ze Stasi.
    • Źródło: rozmowa Patrycji Janowskiej Magdalena Parys: Magik z Berlina. „Lampa”, nr.3/4 2014
  • Czy to o czym mówią media, jest naprawdę, czy jest tylko dlatego, bo media o tym mówią?
    • Źródło: rozmowa Patrycji Janowskiej Magdalena Parys: Magik z Berlina. „Lampa”, nr.3/4 2014
  • Wybieram tematy mało znane, niszowe i robię wokół nich wielkie „kryminalne” halo. No bo powiedz, kto chce dziś czytać o komunie albo o tym, jak było wtedy „do dupy”?
    • Źródło: rozmowa Patrycji Janowskiej Magdalena Parys: Magik z Berlina. „Lampa”, nr.3/4 2014
  • Wiesz, Gdańsk nie kojarzy mi się z Neptunem i Starówką, a z malwami. Szczególnie bliskie są mi ogródki we Wrzeszczu w Gdańsku i Jaśkowa Dolina. Rosną tam stare zdziczałe róże i malwy, które sporo widziały. Popioły tych kwiatów tu zostały, popioły ludzi, którzy je sadzili w większości już nie.
    • Źródło: rozmowa Patrycji Janowskiej Magdalena Parys: Magik z Berlina. „Lampa”, nr.3/4 2014
  • Wiara wydawcy w talent autora to w Polsce niezwykle ważna sprawa i może znaczyć więcej niż kampania reklamowa i agent. W Niemczech wszyscy mają agenta, nawet tłumacze. Osobiście uważam to za zdrowszą sytuację.
    • Źródło: rozmowa Patrycji Janowskiej Magdalena Parys: Magik z Berlina. „Lampa”, nr.3/4 2014
  • W Niemczech wszyscy mają agenta, nawet tłumacze. Osobiście uważam to za zdrowszą sytuację.
    • Źródło: rozmowa Patrycji Janowskiej Magdalena Parys: Magik z Berlina. „Lampa”, nr.3/4 2014
  • W 1968 roku narodziły się nowe Niemcy, które zaowocowały zmianami w życiu kulturalnym, społecznym i obyczajowym. Przed rewolucją nie istniały właściwie prawa kobiet, żona w niemal każdej sprawie podporządkowana była mężowi. Od 1968 roku datuje się jakby nowe życie Niemców, to także czas, który poprzedził przyjazne stosunki z Polską. Młodzi ludzie mieli w 1968 odwagę, by bezwzględnie zażądać rozliczenia z przeszłością kraju, spierać się z policją, spoliczkować prezydenta Niemiec, Kiesingera, za przynależność do NSDAP, pytali rodziców, co robiliście podczas wojny? Czy wyobraża pan sobie coś podobnego u nas na taką skalę, taką gotowość opowiedzenie sobie historii na nowo? Oczywiście Niemcy mieli za sobą traumę zbrodni nieporównywalną z żadną inną w historii ludzkości, ale jak olbrzymi musiał być jej ciężar, jak wielka potrzeba oczyszczenia i jaka determinacja tego młodego pokolenia, żeby tak ostatecznie stawiać pod pręgieżem wszystkich i wszystko.
    • Źródło: rozmowa Piotra Czerkawskiego Magdaleną Parys: Nie kisić się w berlińskim sosie. „Odra”, styczeń 2016.
  • Jako mała dziewczynka nie miałam, oczywiście, pojęcia, że moja mama i jej rodzeństwo kończyły tą samą szkołę co Günter Grass, a jedną uliczkę od nas mieszka jakaś pani i pan, którzy znają niemiecki lepiej niż polski. Co prawda zastanawiało mnie czasem, skąd wziął się w naszym domu spalony młynek do kawy czy stara maselniczka, ale te drobne zagadki były po prostu nieodzowną częścią mojego dzieciństwa. W Gdańsku mieszkali moi dziadkowie i pradziadkowie a jednak instynktownie odczuwałam, że – choć żyjemy w Gdańsku od pokoleń – w naszych domach mieszkali kiedyś zupełnie inni ludzie.
    • Źródło: rozmowa Piotra Czerkawskiego Magdalena PArys: Nie kisić się w berlińskim sosie. „Odra”, styczeń 2016.
  • Czy pan zauważył, że prawie w każdym polskim domu mężczyzna leży? Leży, bo może, leży bo przyszedł z pracy, leży, bo zarabia. Nawet w Zachodnich Niemczech, gdzie droga do równouprawnienia nie była wyłożona różami, nie spotkałam się z leżeniem na taką skalę.
    • Źródło: rozmowa Piotra Czerkawskiego Magdalena PArys: Nie kisić się w berlińskim sosie. „Odra”, styczeń 2016.
  • Media wciąż za mało inwestują w polskiego czytelnika, mało tego, one w ogóle w niego nie wierzą, jakby nie istniał. Według „speców” rynek książki to nie jest rynek, który się opłaca. Ludzie chcą czytać, szanują pisarzy, przychodzą na spotkania, ale muszą o nich wiedzieć, a jak mają wiedzieć, skoro mainstrem wyparł książkę z telewizji i radia? Do czego to podobne, żeby w środku Europy książka niemal nie istniała w telewizji? Czy widziała pani kiedyś w polskich wiadomościach, żeby ktoś tam opowiadał o książkach przez pięć minut, na przykład o jakimś bestselerze albo jakiejś niesamowitej książce? Nie, prawda?
    • Źródło: rozmowa Beaty Kęczkowskiej Magdalena Parys: Aż się we mnie trzęsie. „Wysokie Obcasy extra”, październik 2015
  • Mamy potęgę – samodzielnie myślący naród, któremu żaden koncern ani partia nie są w stanie manipulować.” (Na pytanie: A po co w ogóle czytać? Co my z tych książek mamy?)
    • Źródło: rozmowa Beaty Kęczkowskiej Magdalena Parys: Aż się we mnie trzęsie. „Wysokie Obcasy extra”, październik 2015.
  • Moje życie do dzisiaj dzieli się na dwa, to przed wyjazdem z Polski i to po przyjedzie do Niemiec. Wtedy w 1984 na chwilę umarłam, umarł mój język, zatem umarłam i ja. Na szczęście trafiłam do bardzo dobrej, mądrej szkoły. Miałam wspaniałych nauczycieli, którzy wierzyli we mnie bardziej niż ja w siebie. No i szkoła stanowiła nowe wyzwanie, a ja uwielbiam wyzwania. To w pewnym sensie przywróciło mnie do życia. Idąc do tej niemieckiej szkoły, nie znałam ani słowa po niemiecku, w pewnym sensie od razu wrzucono mnie na głęboką wodę.
    • Źródło: rozmowa Beaty Kęczkowskiej Magdalena PArys: Aż się we mnie trzęsie. „Wysokie Obcasy extra”, październik 2015.
  • Kocham Polskę tak jak ktoś, kto ją utracił i długo tęsknił. Kocham Polskę tak jak kocha się dziecko czy rodziców. Po prostu kocham. Powiedzieć, że kocham, bo znam, bo to jest moje, swojskie i znane, to za mało. Dotąd myślałam, że kocham Gdańsk, morze, park w Szczecinie, ale ostatnio jechałam przez Gniezno i czułam takie wzruszenie, że trudno mi to opisać. Jak ktoś mówi, że kocha Polskę to natychmiast podejrzewany jest o jakieś nacjonalistyczne skrzywienia, a ja jestem zdeklarowaną liberałką. W Polsce trzeba wciąż uważać co się mówi. (…) Kiedy mówię, że lubię jakiś stary kościółek zaraz słyszę, że chyba zdewociałam. Kiedy oburzam się słysząc, że Polska jest w ruinie, mówi mi się, że nie tylko w ruinie, ale nie odzyskała wolności, że jest pod zaborami. Jakimi zaborami? Zwyczajne proste zdania bez podtekstu zaraz się upolitycznia, nawet u cioci na imieninach. Bo Polska to dwa obozy, które poza wspólnym językiem nie mają nic wspólnego, dzieli je historia, religia, media, permanentna wojna domowa o wszystko i o nic.
    • Źródło: rozmowa Beaty Kęczkowskiej Magdalena Parys: Aż się we mnie trzęsie. „Wysokie Obcasy extra”, październik 2015
  • Kontrast jest właśnie tym czymś, co pod koniec sprawia, że Berlin jest tak bardzo oderwany od wszystkich miast europejskich. Tu nikomu torbą Louisa Vouittona się nie zaimponuje. Na ulicy górują zielone swerki i luzacki szyk, Berlin jest po prostu proletariacki, niepodatny na wpływy z zewnątrz.
    • Źródło: rozmowa Beaty Kęczkowskiej Magdalena Parys: Aż się we mnie trzęsie. „Wysokie Obcasy extra”, październik 2015
  • Chciałabym powiedzieć, że w Berlinie jest inaczej niż w Monachium, ale nie mogę – jako Turek, Arab czy czarnoskóry zawsze masz mniejsze szanse niż Niemiec. Musisz być od Niemca lepiej wykształcony, pracowitszy, sprytniejszy, wytrwalszy, bardziej mobilny, wtedy masz szansę. Luz, proletariat, ale jak zajrzysz głębiej – jest jak wszędzie.
    • Źródło: rozmowa Beaty Kęczkowskiej Magdalena Parys: Aż się we mnie trzęsie. „Wysokie Obcasy extra”, październik 2015
  • Berlin to najbardziej amerykańskie miasto ze wszystkich niemieckich metropolii, miasto przybyszy, homoseksualistów, transwestytów ale i proletariatu. Miasto, które zbudowało swoją potęgę na kontrastach. Posiada fleur, na który pracował Bismarck, Humboldt, Marlena Dietrich, Alfred Döblin, Einstein, David Bovie ale także niestety Hitler. To miasto nieprzewidywalne, które pomimo swej strasznej historii mogło stać się symbolem wolności i tolerancji, miastem otwartym.
    • Źródło: rozmowa Beaty Kęczkowskiej Magdalena Parys: Aż się we mnie trzęsie. „Wysokie Obcasy extra”, październik 2015
  • W miastach wielokulturowych nie ma obowiązku ani potrzeby rygorystycznego wyboru bądź definiowania siebie. To niepotrzebnie zawęża, zamyka i w żaden sposób nie pasuje do życia, które się prowadzi. Tutaj, w Berlinie, żyje się i daje żyć innym.
    • Źródło: rozmowa Malgorzaty Kąkiel. Magdalena Parys: Wszyscy są skądś. „Tygodnik Przegląd” 20 listopada 2016
  • W Berlinie wszyscy są skądś. Nawet gdy im się wydaje, że są od zawsze berlińczykami, okazuje się, że najdalej w trzecim pokoleniu mają polsko albo czesko brzmiące nazwiska dziadków lub pradziadków. To miasto przyjezdnych i przejezdnych, od zawsze, i nie chodzi tylko o Turków, Arabów, Polaków, Bośniaków, Chorwatów itd., lecz o cały świat, a co ciekawe – także Niemców, którzy w ostatnim czasie masowo przeprowadzają się z zachodnich landów do Berlina. Berlin staje się co kilka dekad modnym miastem, poza tym to najbardziej wysunięte na wschód tak wielkie europejskie miasto. Najbliższy, najszybciej osiągalny Zachód to, patrząc z perspektywy Wschodu, od zawsze Berlin.
    • Źródło: rozmowa Malgorzaty Kąkiel. Magdalena Parys: Wszyscy są skądś. „Tygodnik Przegląd” 20 listopada 2016
  • [Pisarze imigranci] są tak poczytni i wpływowi, że w Niemczech chętnie porównuje się ich do słynnej Grupy 47. Zresztą czy to może dziwić? Miliony ludzi uciekają dzień w dzień ze swoich krajów, mamy do czynienia z wędrówką ludów na niespotykaną skalę. Oczywiste jest, że znajduje to oddźwięk w literaturze nie tylko niemieckojęzycznej, ale także światowej. W Niemczech w tej chwili to nie kilka ważnych nazwisk, lecz co najmniej kilkadziesiąt. Nino Haratischwili, Abbas Khider, Saša Stanišić, Ilija Trojanow, Katja Petrowskaja, Feridun Zaimoglu, Rafik Schami, Terézia Mora, Emine Sevgi Özdamar czy Zsuzsa Bánk i wielu innych… Lista jest nieskończenie długa. Przyjechali do Niemiec jako dzieci, czasem już jako dorośli. Piszą po niemiecku. Dzielą się z Niemcami swoimi przeżyciami, wciągając czytelnika w detektywistyczne poszukiwanie przeszłości; patrzą oczami swoich przodków na to, co było, odtwarzają exodus albo w ogóle nie podejmują dramatycznych tematów, są literackimi globtroterami. Zdobywają prestiżowe nagrody, światową sławę, ich książki stają się wydarzeniem roku. Różnorodni, niezależni, wolni pokazują, że historie pisane przez ludzi z egzotycznych krajów, którymi Zachód pozornie nie jest zainteresowany, mogą kształtować niemieckojęzyczną literaturę i rynek liczący prawie 100 mln ludzi. Imigranckich pisarzy przybywa i będzie przybywać, bo Niemcy, Austriacy i Szwajcarzy lubią czytać o innych, przede wszystkim zaś o sobie z perspektywy inności.
    • Źródło: rozmowa Malgorzaty Kąkiel. Magdalena Parys: Wszyscy są skądś. „Tygodnik Przegląd” 20 listopada 2016
  • W Niemczech chodzi się na spotkania z autorami, płacąc za nie, nie ma tygodnia, żeby duże dzienniki nie zamieściły wywiadu z pisarzem, księgarzem, bibliotekarzem, są stałe rubryki poświęcone antykwariatom, bibliotekom, księgarniom. W efekcie powstaje olbrzymi rynek książki. To jest potęga czytelnicza, którą Niemcy budowali długo i systematycznie. I to siłą rzeczy rzutuje na świadomość Niemca; kultura jest przez niego postrzegana jako dobro narodowe. Nikt się nie śmieje z takiej definicji, ponieważ w Niemczech kultura rzeczywiście jest dobrem narodowym.
    • Źródło: rozmowa Malgorzaty Kąkiel. Magdalena Parys: Wszyscy są skądś. „Tygodnik Przegląd” 20 listopada 2016
  • O tym, że musimy czytać dzieciom i że dzieci muszą czytać same, mówi się rodzicom w przedszkolu na zebraniach i w pierwszej klasie na wywiadówkach. Pierwsze, co usłyszałam na wywiadówce mojego dziecka, to pytanie, ile czasu dzieci poświęcam na czytanie. Jest jeszcze coś: nie spoczywa się na laurach, nawet gdy wskaźniki pokazują, że się czyta, że czytelnictwo nie spada. Także wtedy nie zaprzestaje się tych wszystkich działań promujących czytelnictwo. Zachowuje się stałą czujność.
    • Źródło: rozmowa Malgorzaty Kąkiel. Magdalena Parys: Wszyscy są skądś. „Tygodnik Przegląd” 20 listopada 2016
  • Pisarz, malarz, rzeźbiarz to najbardziej wolne zawody na świecie, wszelkie pętanie ich łańcuchami to koniec sztuki.
    • Źródło: rozmowa Malgorzaty Kąkiel. Magdalena Parys: Wszyscy są skądś. „Tygodnik Przegląd” 20 listopada 2016
  • W Niemczech od kilku dziesięcioleci istnieje świetnie funkcjonujący organizm, składający się z domów książki, domów literatury, olbrzymich fundacji, stowarzyszeń, instytucji, o jakich w Polsce nikomu się nie śniło(...) To wielka machina, którą napędza uporządkowany i stabilny, a dzięki temu przewidywalny rynek książki, czyli stała cena książki, wsparcie samorządów i landów, zaangażowana polityka ministerstwa oświaty i kultury. Instytucje dysponują imponującą bazą danych: czy to adresów mejlowych, czy dosłownie adresów potencjalnych czytelników, do których rozsyłają zaproszenia, newslettery, gazety. Mają na to fundusze, otrzymują subwencje, to już prawdziwa tradycja, wieloletnie doświadczenie. Profesjonalna współpraca najróżniejszych instytucji.
    • Źródło: rozmowa Malgorzaty Kąkiel. Magdalena Parys: Wszyscy są skądś. „Tygodnik Przegląd” 20 listopada 2016