Joanna Lichocka
Wygląd
Joanna Lichocka (ur. 1969) – polska dziennikarka telewizyjna i publicystka prasowa.
- Mam poglądy centroprawicowe, nie będę udawała, że tak nie jest. Nie powiem, że podoba mi się PO. Platforma walczy z dziennikarzami, którzy ją krytykują.
- Źródło: Jak pyta Lichocka, 2 lipca 2010
- Od dawna mam ochotę napisać kilka słów w obronie Macieja Stuhra. Spotyka się z ostrym hejtem za to,że wyraża swe poglądy i ma odwagę ich bronić, jest w tym konsekwentny. Czasem przegina ale na hejt nie zasługuje. Nie zgadzam się z nim, ale nie jest on rozhisteryzowanym celebrytą.
- Opis: o materiale "Wiadomości", w którym wykorzystano wyjętą z kontekstu niedawną Macieja Stuhra.
- Źródło: onet.pl, 4 lutego 2021
- Otrzymałam propozycję obniżenia mojej pensji o ponad 20 procent. To było dla mnie nie do przyjęcia. Gdyby w grę wchodziła mniejsza kwota, negocjowałabym.
- My troszeczkę jesteśmy bezradni, ponieważ jest państwo demokratyczne. Wiem, że to państwu się nie podoba. Ja też najchętniej bym wszystko pozamykała, powsadzała do więzień, zrobiła porządek raz, dwa, trzy i wprowadziła najlepiej jednowładztwo Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy byłabym spokojna, że jest dobrze. Ale niestety nie możemy sobie na to pozwolić, bo jesteśmy krajem demokratycznym i obowiązują nas prawa i zasady państw demokratycznych. Nie można tego zrobić, bo byłoby to złamanie podstawowych zasad i dowód na to, że jesteśmy państwem autorytarnym i niedemokratycznym, a przecież o to chodzi naszym przeciwnikom politycznym. To, co można zrobić, to można zastosować te same zasady, które obowiązują w krajach Europy Zachodniej - we Francji i Niemczech, gdzie są zasady chroniące rynek medialny przed dominacją jednego kapitału. To jest dekoncentracja mediów, czyli wprowadzenie takich przepisów, że jedno wydawnictwo może mieć określony procent w segmencie prasy, mediów, np. 15 czy 10 proc.
- Źródło: Joanna Lichocka: wprowadziłabym jednowładztwo Jarosława Kaczyńskiego, onet.pl, 21 maja 2018
- Zobacz też: demokracja, Jarosław Kaczyński
O Joannie Lichockiej
[edytuj]- Gdy kilka lat temu Andrzej Urbański ściągał do siebie Monikę Olejnik, inwestował w publicystkę niezależną. Osobę, która przyciągnie za sobą nie tylko widownię, ale też w razie potrzeby przyłoży jednemu lub drugiemu. Teraz nie mam najmniejszych wątpliwości, komu w TVP1 przyłoży Joanna Lichocka. Zawsze, w każdym programie.
- Jej pierwsze pytanie było skandaliczne. Na kilometr było widać, kogo wspiera w tej debacie. Złamała wszelkie zasady bezstronnego dziennikarstwa. (…) Byłem jej wystąpieniem tak wstrząśnięty, że zastanawiałem się, czy nie wyjść ze studia, by nie firmować swoją twarzą takich zagrywek.
- Autor: Jarosław Gugała o pytaniach zadawanych przez Joannę Lichocką w debacie prezydenckiej 2010, Tyrada Lichockiej była skandalem, „Gazeta Wyborcza”, 3 lipca 2010.
- Joanna Lichocka pada ofiarą skandalicznych oskarżeń. Próbuje się zorganizować na nią środowiskową nagonkę. Podążając tropem logiki osób, biorących udział w tych działaniach, należałoby je podejrzewać o kierowanie się osobistymi sympatiami politycznymi, w co jednak nie chcemy wierzyć.
- Opis: fragmentu listu otwartego w obronie Joanny Lichockiej, „Rzeczpospolita”, 5 lipca 2010
- To pierwsze pytanie miało znamiona raczej uczestnictwa w debacie, a nie zadania pytania. Bo było dłuższe niż czas na odpowiedzi i z pozycji niechętnej rządowi. To dla mnie jest przykład tego, co nie powinno zdarzyć się w mediach publicznych, które są w tej chwili absolutnie PiS-owskie.
- Opis: o pytaniach zadawanych przez Joannę Lichocką w debacie prezydenckiej 2010.
- Autor: Bronisław Komorowski, gazeta.pl, 1 lipca 2010
- Uważam, że największym błędem Lichockiej było to, że nie modyfikowała swoich pytań. Owszem, jej pierwsze pytanie o słabość państwa z przykładami sprawy Olewnika i powodzi było dramatycznie za długie i absolutnie antyrządowe i antyplatformerskie. (…) Lichocka stała się ofiarą formuły debaty, która nakazywała zadawanie takich samych pytań obydwu kandydatom. (…) Jeśli Jarosław Gugała uznał, że pytanie Lichockiej jest skandalem i chciał wyjść ze studia, to mógł to zrobić od razu, a nie opowiadać o tym, co chciał zrobić po czterech dniach. Bo albo ma się refleks, albo nie. Albo się jest oburzonym natychmiast, albo po przeczytaniu kilku gazet.
- Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska o debacie prezydenckiej, „Gazeta Wyborcza”, 6 lipca 2010
- Zobacz też: wybory prezydenckie w Polsce w 2010 roku