Jankiel Wiernik

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Jankiel Wiernik. Zdjęcie z fałszywego okupacyjnego dowodu osobistego

Jankiel Wiernik (1889–1972) – polski Żyd, więzień i uczestnik buntu w niemieckim obozie zagłady Treblinka II. Po wojnie zamieszkał w Izraelu.

Rok w Treblince[edytuj]

(wyd. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Warszawa 2003. W cytatach zachowano oryginalną pisownię)

  • Bardzo często budzę się w nocy ze strasznym jękiem. Koszmarne widziadła przerywają mi tak pożądany sen. Widzę tysiące kościotrupów, wyciągających do mnie swe trupie ręce, prosząc o życie i litość. A ja oblany kroplistym potem, czuję się niemocen pomóc. Zrywam się wtedy, przecierając oczy i cieszę się, że jest to jedynie sen.
    • Źródło: s. 12.
  • Bestią dziką i podłą był niemiec Zepf. Ten najbardziej znęcał się nad dziećmi. Gdy popychał kobiety, a te prosiły go, by nie napierał, gdyż mają przy sobie dzieci, wyrywał im wówczas dziecko z rąk i albo rozrywał je w pół, biorąc za nóżki, albo główką uderzał o ścianę i odrzucał zabite. To nie były pojedyncze te wypadki, co kilka kroków odbywały się takie tragiczne sceny.
    • Źródło: s. 20.
  • Do najdoskonalszych ustrojów należy ustrój niemiecki. Urzędy i urzędy. Działy i poddziały. A najważniejsze, że wszędzie odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Gdzie konieczna jest bezwzględna stanowczość i ostateczna zagłada „elementów złych i przewrotnych”, tam są wielcy patrioci, którzy wykonywują wszystko.
    • Źródło: s. 19.
    • Zobacz też: Niemcy
  • Drzwi z trzaskiem zamykają się. Komora zapełniona. Puszczają motor, łączą z rurami wlotowymi. Najwyżej w 25 min. wszyscy leżą pokotem. Nie leżą nawet, bo niema gdzie. Padają poprostu sobie w objęcia i stoją. Nie krzyczą już. Pasmo ich życia zostało przerwane. Nie mają żadnych pożądań i potrzeb. Matki i dzieci w śmiertelnym uścisku. Nie ma wrogów i przyjaciół. Nie ma zazdrości. Wszyscy równi. Nie ma ładnych i brzydkich, wszyscy żółci-zatruci. Nie ma bogatych i biednych, wszyscy równi wobec Boga.
    • Źródło: s. 18.
  • Dzień, w którym po raz pierwszy ujrzałem jak do budynku śmierci doprowadzają dzieci, kobiety i mężczyzn przyprawił mnie prawie o obłęd. Wyrywałem sobie włosy z głowy i wylewałem gorzkie łzy rozpaczy. Najwięcej cierpiałem patrząc na dzieci przy matkach lub samotne, które nie zdawały sobie sprawy z tego, że pasmo ich krótkiego życia urwie się za kilka minut wśród największych męczarni.
    • Źródło: s. 17.
  • Raz przy układaniu trupów na ruszt zauważono rękę, która sterczała wzniesiona do góry. Wszystkie palce były skurczone, tylko wskazujący był sztywny i sterczał wysoko jakby na sąd boży wzywał swoich oprawców. Był to „zwykły” przypadek, jednak wszyscy byli podnieceni. Nawet nasi kaci zbledli i nie odrywali oczu od tego strasznego widoku.
    • Źródło: s. 31.
  • Słabsi i wraźliwsi dostawali roztroju nerwowego i popełniali samobójstwa, a czyniła to po największej części inteligencja. Ci, gdy wracali do baraków po pracy przy trupach, mając jeszcze uszy pełne krzyków i jęków ofiar – w nocy wieszali się. A było takich wypadków conajmniej 15 do 20 dziennie.
    • Źródło: s. 21.
  • Sto wieków dźwigam na swoich barkach. Ciężko mi. O jakże ciężko. A przecież na razie dźwigać muszę. Chcę i muszę. Ja, który widziałem zagładę trzech pokoleń, żyć muszę dla przyszłości. Świat cały musi się dowiedzieć o bezeceństwach tych barbarzyńców. Wieki i pokolenia muszą ich potępiać.
    • Źródło: s. 12.

Zobacz też[edytuj]