Całun Turyński
Wygląd
Całun Turyński – kawał lnianego płótna, na którym utrwalił się obraz ciała ukrzyżowanego człowieka.
- Badania wskazują na to, że wizerunek na całunie nie mógł zostać wykonany ludzką ręką. Najczęściej pojawia się teoria tzw. błysku, czyli ogromnej energii, która uwolniła się w niewyobrażalnie krótkiej chwili, dzięki czemu nie zniszczyła materiału. Tak uważają także badacze, którzy nie są chrześcijanami, więc nie można ich posądzać o wyciąganie wniosków pod wpływem emocji. Włoscy uczeni spróbowali wykonać wizerunek analogiczny do tego na całunie. Po sześciu latach, pomimo zastosowania supernowoczesnych laserów, osiągnęli zaledwie 30 proc. tego, co przedstawia całun. Jeden z członków tego zespołu, ateista, stwierdził, że całun powstał drogą pozanaturalną!
- Autor: prof. Idzi Panic
- Źródło: Ewa Furtak, Badacz o całunie: „Najczęstsza teoria? Błysku. Energii, która nie zniszczyła materiału”, bielskobiala.gazeta.pl, 30 marca 2013
- Całun był i będzie jednym z najbardziej znaczących symboli chrześcijaństwa niezależnie od tego, że wykonał go Giotto.
- Autor: Luciano Buso, włoski malarz i ekspert w dziedzinie konserwacji dzieł sztuki
- Źródło: Całun Turyński dziełem Giotta?, rp.pl, 6 czerwca 2011
- Zobacz też: Giotto di Bondone
- Nie byliśmy w stanie udzielić odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób powstał wizerunek na Całunie. Mogliśmy jednie stwierdzić, czym ten obraz nie jest. Nie jest malowidłem, nie jest fotografią, lecz wypalonym obrazem na tkaninie. Nie mogliśmy natomiast określić mechanizmu, który spowodowałby powstanie obrazu o takich samych właściwościach fizycznych i chemicznych.
- Autor: Barrie Schwortz
- Źródło: „Sieci”: Rozmowa z naukowcem, który badał Całun Turyński. „Żadna technika, jaką dysponujemy, nie jest w stanie uzyskać takiego efektu”, wpolityce.pl, 30 marca 2013
- Obraz na całunie ma zaledwie 40 mikronów grubości, a jest trójwymiarowy. W dodatku nie wnika w głąb płótna. Dzisiaj, przy użyciu nowoczesnych komputerów, można uzyskać tak delikatny, trójwymiarowy obraz, ale w czasach, z których pochodzi płótno, nie było to możliwe. To wyklucza też inne teorie, np. te, że do powstania tego wizerunku użyto oparów aloesu, które także „wchodziłyby” w głąb płótna.
- Autor: prof. Idzi Panic
- Źródło: Ewa Furtak, Badacz o całunie: „Najczęstsza teoria? Błysku. Energii, która nie zniszczyła materiału”, bielskobiala.gazeta.pl, 30 marca 2013
- Oczywiście, jest to tylko „wizerunek”, co stale podkreśla Ballestrero, dodając, że zawsze traktował go tylko tak, i nic poza tym. Jednakże, jak mówił Claudel, jest to także pewna „obecność”. Wyobrażenie – owszem – lecz także i nadzieja, że jest to okno otwarte na misterium, że ta Twarz jest jednym z tych znaków, których w naszym ubóstwie tak bardzo potrzebujemy. Nie trzeba modlić się do Całunu, ale dzięki niemu, mając nadzieję, że pewnego dnia będziemy mogli wypowiedzieć te słowa: „Wierzę w Ciebie, Panie, ale pomóż mi przezwyciężyć moją niewiarę poprzez znaki jak ten!”
- Autor: Vittorio Messori, Czarne karty Kościoła, przeł. ks. Antoni Kajzerek, Księgarnia św. Jacka, Katowice 1998, s. 193.
- Przed Świętym Całunem dokonało się wiele cudów i [jeszcze] będą się dokonywały.
- Autor: kard. Anastasio Ballestrero
- Źródło: Vittorio Messori, Czarne karty Kościoła, przeł. ks. Antoni Kajzerek, Księgarnia św. Jacka, Katowice 1998, s. 200.
- W 2009 r. prof. Luigi Garlaschelli, chemik z Universita degli studi di Pavia, pokazał światu własny całun turyński. Wyprodukowanie go technikami znanymi w średniowieczu zajęło mu tydzień. Czerwoną ochrą natarł ochotnika (swojego studenta, przebranego ponadto w maskę imitującą twarz z całunu turyńskiego) i owinął go płótnem, przyciskając je mocno do ciała. Następnie zdjął tkaninę i „postarzył” uzyskane na niej odbicie przez podgrzanie w piecu. Potem wyprał całun – zmył z niego ochrę, ale nie utrwalony już wizerunek. Na koniec prof. Garlaschelli dodał ślady po krwi, plamy wilgoci, a nawet wypalone dziury (w 1532 r. oryginalny materiał omal nie został zniszczony w pożarze). „Dowiedliśmy, że bez trudu można stworzyć coś takiego jak całun turyński” – powiedział, prezentując swe dzieło mediom.
- Czy kilkanaście miesięcy temu, kiedy odwiedziłem Pana w pańskiej pracowni, by przedstawić pana P. Vignonowi (…) przeczuwał Pan, jakie namiętne spory wzbudzi ten problem? (…) Chętnie zgodzę się z tym, że żaden z moich argumentów nie ma charakteru niezaprzeczalnego dowodu. Razem wzięte stanowią jednak zespół uderzających prawdopodobieństw, przy czym niektóre z nich bliskie są weryfikacji (…) Do problemu który sam w sobie jest problemem czysto naukowym, wmieszano zupełnie niepotrzebnie sprawy religijne, co spowodowało że górę wzięły uczucia, a rozum zawieszono na kołku. Gdyby tu nie chodziło o Chrystusa, lecz o kogoś takiego jak Sargon, Achilles czy któryś z faraonów, nie byłoby żadnej obiekcji (…) Podczas badania tego problemu byłem wierny prawdziwemu duchowi nauki. Miałem na względzie tylko prawdę, nie obchodziło mnie zupełnie, czy wyniki tych badań wzbudzą zainteresowanie takiej, czy innej grupy religijnej… Uznaję Chrystusa za postać historyczną i nie widzę przyczyny, dla której ktokolwiek mógłby się zgorszyć tym, że do dziś zachowały się ślady jego ziemskiego życia.
- Autor: Yves Delage, francuski zoolog, agnostyk, i badacz Całun Turyńskiego, w liście otwartym do wydawcy „Revue scientifique” w proteście przeciwko cenzurowaniu jego pracy (wygłoszonej 21 kwietnia 1902) przez antyklerykalnie nastawioną Akademię Francuską.
- Źródło: Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy Pax, 1983, s. 37.