Baldur's Gate
Wygląd
Baldur’s Gate – pierwsza gra komputerowa z serii Baldur’s Gate stworzona przez BioWare.
Ajantis
- Co za tchórzostwo! Wracaj, gdzie cię potrzebują.
- Hola! Jesteście przyjaciółmi czy wrogami?
- Ku chwale Helma!
- Może ciągle jestem giermkiem, nie rycerzem, ale więcej we mnie godności i prawości, niż tobie kiedykolwiek się zamarzy!
- Możemy jedynie się pocieszać, że nasz towarzysz poległ za dobrą sprawę.
- Mój honor to moje życie.
- Na Helma.
- Nie ma nic poza dobrem i złem… I podejrzewam, że ty opowiadasz się za tym ostatnim.
- Nieznośny jest smród zła, jakie do ciebie przylgnęło.
- Panno, jesteś najpiękniejszą z dam.
- Taaak.
- To, co teraz robimy, przekracza wszelkie granice przyzwoitości.
- Walczymy z wielkim złem… I nie mamy czasu na głupstwa.
- W tych podziemiach czai się jakieś zło.
- Zło musi być wytrzebione wszędzie, gdzie się na nie natkniemy… nawet wśród towarzyszy broni…
- Zmęczyłem się.
Alora
- Biedny Edwin! Dopiero się uczył, jak żyć beztrosko.
- Co za wspaniały dzień na przygody! Właściwie każdy dzień jest dobry na przygody!
- Grzeczniej, proszę. Nikt chyba nie chce, bym nabrała złych manier, prawda?
- Hej, tam, cześć wam!
- Jasny gwint! Zawsze miałam kłopoty z tymi zamkami! Są prawdziwym utrapieniem!
- Jestem taka słodka, że psują mi się od tego zęby…
- Lubię ten miejski gwar! Tylu tu interesujących ludzi!
- No to jazda!
- Och, kogoś trzeba połaskotać! Trzeba kogoś połaskotać! Uśmiech proszę! Juuuż!
- Ojoj! Jakie milusie, malutkie zwierzątko! A czym jest ten kudłaczek Boo?
- Ooch, to trochę przerażające, prawda? To znaczy, pewnie bym się bała, gdyby was tu nie było.
- Sama radość, sama radość!
- Słyszałam, że jeżeli ktoś zbyt długo się nie uśmiecha, to twarz mu kamienieje!
- To kiedy zamierzamy coś zrobić? Płonę z niecierpliwości… Chodźmy już!
- To musi być ciężka praca, cały czas tak się wszystkiemu sprzeciwiać!
- Uwaga wszyscy! Bądźcie teraz mili!
- Więc jesteś magiem? Znałam kiedyś maga… Był dość nadęty. Ty jesteś inny.
- W zasadzie wszyscy okazują się przyzwoici… kiedy już zdołasz jakoś wygładzić im twarze.
Branwen
- Cóż z nas za tchórzliwe ścierwojady!
- Lepiej umrzeć stojąc, niż żyć klęcząc.
- Łaska bogów na pstrym koniu jeździ.
- Na lodowe tchnienie Auril! Dobrze jest zobaczyć nowe twarze i ponownie poczuć się wolną.
- Na potężny miecz Valkura.
- Na przeklęte sople Auril. Nudzę się.
- Na żylaste pośladki Valkura.
- Nie kpij ze mnie!
- Piękny dziś dzień, by umrzeć.
- Tempusie! Daj nam zwycięstwo!
- To tylko powierzchowna rana.
- To wstyd tracić tak dobrego wojownika.
- Trzymaj się ode mnie z daleka, ty bluźnierco, heretyku!
- W starciu na przymioty duszy, ty jesteś bez broni.
Coran
- Hola, wędrowcy! Zatrzymajcie się na chwilę.
- Masz najpiękniejsze… eee… oczy.
- Mój wzrok nigdy wcześniej nie spoczął na piękniejszej dziewczynie.
- Myślę, że wszyscy zasłużyliśmy na solidnego klapsa.
- Nad spokój zawsze przedkładam burzę.
- Nie sądzę, żeby to było dowcipne.
- Ostatnio, Safano, nieustannie o tobie rozmyślam. Przeszkadza mi to w robocie…
- Przyznaj, Safano, że bywają chwile, kiedy ci się podobam.
- Sądzę, że moje nowe obowiązki dostarczą mi sporo uciechy.
- Ta awantura wymknęła się spod kontroli.
- Wielkie niebezpieczeństwa kryją w sobie wielki urok.
- Życie to przygody lub pustka.
Dynaheir
- A cóż ty za jeden, że mnie dotykasz jakbym była twoją znajomą?!
- Czy muszę was pilnować jak niańka dzieci?!
- Dzięki, żeście stali po zawietrznej. Ciężko rzucać zaklęcia, jak smród dech zatyka.
- Idź tam! Zrób to! A co z moimi potrzebami?
- Łatwo wam przychodzą komplementy. Można by rzec, zbyt łatwo.
- Mądrze jest wybrać mądrzejszego.
- Minsc! Jego potężny, berserkerski szał przetrwa w naszych wspomnieniach.
- Musisz tu trzymać tego gryzonia? To nieczyste bydlę.
- Na Trójcę! Niedobrze mi!
- Ta walka to szaleństwo! Uciekajmy!
- Te buty zrobiono do wędrówek i świetnie się spisują.
- Uważaj, gdzie pchasz tę pałę!
- Wasza prawość dodaje otuchy, gdyż braknie jej tak wielu z tych, których się spotyka.
- Wołaliście mnie?
- W rzeczy samej, macie rację. Serce mi to mówi.
- Za słuszną sprawę! Zawsze się za nią opowiadam!
Edwin
- Co znowu?!
- Edwin to, Edwin tamto. Niech ktoś da tej małpie banana!
- Elminster to, Elminster tamto. Dajcie mi 2000 lat i szpiczasty kapelusz, a skopię mu tyłek!
- Jej moc niczym, jeżeli nie chce jej użyć. Przestań się chować za wymówkami i skończmy to raz na zawsze!
- Musicie się tak tłoczyć? Nie dość wam, że pokazuję się w tak nędznym, jak wasze, towarzystwie?
- Nie mogliśmy wynająć paru biednych głupców, żeby zrobili to za nas?!
- Nie pojmuję tej „mysiej magii”, która poddaje mnie twej woli!
- Proszę mi nie przeszkadzać, gdy spiskuję, by cię obalić!
- Robię to, co wy. Do czasu.
- Rzadki przebłysk inteligencji, niewątpliwie chwilowy.
- Stójcie! Potrzebuję usług waszej grupy. Tak, ci się nadadzą.
- Szach i mat! Wreszcie wiedźma zdycha!
- Uważaj, co do mnie mówisz, albo twe słowa wrócą do ciebie na czubku mojego buta!
- Wasz marny żywot dobiega tu kresu!
- Wreszcie dotarło do nich, jaka jest moja wśród nich pozycja!
Eldoth
- Cicho bądź, Skie, twoja opinia się nie liczy.
- Ciężko ci się myśli, co?
- Dziewko, przestań się mazać.
- Jedynie ludzie płytcy nie sądzą wedle powierzchowności.
- Jesteście tacy tępi.
- Lepiej być tchórzem, niż nieboszczykiem.
- Największym złem jest głupota.
- Pierwszym obowiązkiem w życiu jest być tak sztucznym, jak to tylko możliwe.
- Shar-Teel, twoja rola w życiu to piec ciasteczka i wychowywać dzieci… Więc się teraz zamknij.
- Szlachetne panie, zacni panowie, pozwólcie, że się przedstawię. Jestem Eldoth Kron.
- Tej drużynie chyba pomyliły się kierunki.
- Wiedziałem.
Faldorn
- Dlaczego ludzie zawsze muszą niszczyć dary Ojca Dębów?
- Głupotą, Jaheiro, jest myśleć, że człowiek może współżyć z naturą nie przynosząc jej zguby.
- Jestem Faldorn. Szukam takich, co zechcą walczyć o świętość tej kniei.
- Miasta to wrzody na pięknym obliczu natury.
- Niedobrze mi się robi, gdy ktoś okazuje tak mało szacunku dla natury.
- Ojciec Dębów marszczy brwi, patrząc na nas.
- Ojcze Dębów, wybacz twojej zbłąkanej trzodzie…
- Okazując współczucie, osłabiasz nasze bractwo.
- Śmierć jest naturalnym końcem, który wszystkich nas czeka.
- Wszystkie dzieci natury muszą czasem odpoczywać.
Garrick
- Bogowie moi… chyba umieram.
- Człek znudzony to człek gniewny.
- Dzielny, och, dzielny sir Garrick pokazał drogę. Dzielny, och, dzielny sir Garrick, pierwszy dał nogę.
- Hej, przyjaciele, jeszcze do wyłomu!
- Hola, wy tam. Mam dla was ciekawą propozycję.
- Łatwo przyszło, łatwo poszło.
- Nie mogę tak po prostu stać i bezczynnie się przyglądać.
- Skie, może zechcesz posłuchać mojej muzyki… Jest nieco inna i trochę lepsza niż Eldotha.
- Świat jest tak okrutnym miejscem.
- Ziewnięcie to bezgłośny krzyk.
- Życie jest wspaniałe!
Imoen
- Ależ nuuuudy!
- Jestem chętna i gotowa!
- Chcesz mi opowiedzieć historię o królach i kapuście? Proszę…
- Chromolenie w bambus.
- Hej! To ja, Imoen.
- Jestem śpiąca.
- Mnie to nie obchodzi!
- Moje ostrze przytnie cię do właściwych rozmiarów.
- Oj… Biedny gnojek…
- Równy z ciebie gość.
- Tak mi zimno.
- Wszyscyście durnie!
Jaheira
- A co teraz? Wyprasować ci portki?!
- Jak długo przyjdzie nam tu czekać? Siedzimy tu bezczynnie, a na południu lada moment coś się wydarzy!
- Jestem już dostatecznie długo na nogach, dozorco niewolników!
- Jesteś zabawny w ten „co z tobą, u licha” łagodny sposób…
- Jeżeli w puszczy padnie choć jedno drzewo… zabiję łajdaka, który to sprawi!
- Khalidzie, mój drogi, trzeba by marynarza, by rozwiązał węzeł, jaki splątano na tym języku…
- Lepiej zacząć walczyć, gdy będzie szansa na zwycięstwo!
- Matka natura daje życie! I ona je odbiera!
- Matka natura mogłaby zamieszkać w tym miejscu. Trzeba by je tylko oczyścić.
- Niech to licho, Khalid! Giniesz, ale przysięgam, że my nigdy się nie wycofamy!
- Ostrożnie. Plugawy język może stać się dobrym nawozem… szczególnie wraz z tym, co z niego spływa.
- Sługa natury jest gotów!
- Stąpajcie ostrożnie i lekko. Trzeba okazać szacunek w domu natury.
- To miasto jest skazą w krajobrazie. Lepiej byłoby zostawić tu dzicz…
- Twierdzicie, że walczycie ze złem, sami mając diabelską naturę?
- Za poległych!
- Zdradziłeś swą prawdziwą naturę i od tej chwili jesteśmy wrogami.
Kagain
- Bałwanie jeden, zamknij paszczę zanim ściągniesz na siebie kłopoty!
- Co wy wyprawiacie, durne pały!?
- Gdybym miał miedziaka za każdego kretyna, którego spotykam, mógłbym kupić Wrota Baldura.
- Jako przywódca sprawię, że każdy z nas będzie śmierdział złotem.
- Jedyna rzecz lepsza od złotej monety, to dwie złote monety.
- Jesteś najgłupszym krasnoludem, jakiego spotkałem… Przynosisz hańbę wszystkim naszym ziomkom!
- Jesteś nędzną imitacją krasnoluda… i zaraz wykopię ci nową dziurę w zadku!
- Mów tak dalej, a napcham ci gębę końskim łajnem.
- Napiłbym się piwa.
- Nawet krasnoludy mają granice wytrzymałości.
- Nie warto za to umierać.
- Przeklęta knieja, zawsze mi przypomina te zniewieściałe elfy!
- Stul pysk i pokaż forsę!
- Ty jakiś kretyn jesteś, czy co? Co ty wyprawiasz?
- Witajcie, jestem Kagain. Co mogę dla was zrobić?
- Yeslick, jesteś imbecylem. Jeszcze raz mnie wkurzysz, a urwę ci łeb!
- Yeslick, to wszystko zaczęło się od twojej głupiej kopalni.
- Yeslick, zamknij swój durny pysk i znikaj z mych oczu!
- Z miłości do złota.
- Zaczynacie mnie wkurzać, kundle.
- Zamknij gębę.
- Złoto rządzi tym światem, dziecko, i im prędzej się z tym pogodzisz, tym lepiej dla ciebie…
Khalid
- Choć potrafię widzieć w mroku… wolę światło dnia.
- Jah… Jaheiro, nie. Nie!
- Jeżeli z początku coś tu spartolę, żonka zapomnieć mi nie pozwoli…
- Miasta mnie przygnębiają. Tyle w nich ludzi…
- Nie chciałbym, by moją uwagę p-przyjęto za chęć sprzeciwu… ale czy nie moglibyście być mniej… hmm… niedobrzy?
- Och, naprawdę nie mam do tego serca!
- Prawdziwa odwaga! Prawdziwa cnota!
- Słońce czy słota, miło jest znaleźć się na otwartej przestrzeni…
- T-t-to wszystko, l-ludziska!
- Uspokój się, skarbie, musimy zachować o-o-ostrożność.
- Wasza uczciwość jest godna podziwu… ale dobrze byłoby połączyć ją z odrobiną taktu.
- Wolę te dłuższe wypoczynki. Piękny dzień na coś takiego…
- Wybierzcie kogoś o waszych rozmiarach!
- Czas na odrobinę chamstwa i brutalności!
Kivan
- Czy musimy naśladować krasnoludów, pełzając przez te królicze nory?
- Jak można ufać komuś, kto czci Pajęczą Królową?
- Jeszcze jeden przyjaciel do opłakiwania.
- Kolejny raz cię już nie ostrzegę. Twoja następna pomyłka będzie ostatnią.
- Moja dusza tęskni za utraconą Deherianą.
- Nie mogę na to pozwolić. Brońcie się.
- Nie wiem, na jak długo jeszcze starczy mi sił.
- Stul gębę!
- To miasto jest przykładem ludzkiego szaleństwa. Chciałbym jak najprędzej opuścić to miejsce.
- Wartościowy z ciebie towarzysz.
- Witajcie! W tej części świata rzadko spotyka się obcych.
- Zginiesz za to, suko o czarnym sercu!
- Żądza odwetu dodaje mi sił.
Minsc
- Boo bardzo lubi takie lasy.
- Dynaheir! Nieee! Będziesz pomszczona!
- Jeśli tak dalej pójdzie, nigdy już nie będę mógł spojrzeć Boo w oczy. Zastanówcie się, bo więcej do tego nie dopuszczę!
- Kiedy zacznie być niemiło, niech ktoś potrzyma mojego gryzonia.
- Magia robi wrażenie, ale teraz Minsc jest dowódcą. Miecze dla wszystkich!
- Mądrze wybieraj przyjaciół Nie wszystkim można ufać jak Minskowi i Boo.
- Miecze, nie słowa!
- Mniej gadania, więcej walki!
- Muszę odetchnąć, zbroja mnie paskudnie poobcierała.
- Najpiękniej umiera się na polu bitwy!
- Nie, nie załamujcie się! Dodam wam otuchy, atakując na oślep!
- Nie marudzić, bo przykopię.
- Po oczach go, Boo, po oczach!! Rrraaaaaghghh!!!
- Potrzebna mi szybka pomoc, bo mój chomik zostanie sierotą.
- Przekroczyliście wszelkie granice! Zakosztujcie, jak smakuje sprawiedliwość chomika!
- Rzadko otwieram gębę, a jeszcze rzadziej się waham! Koniec z ostrzeżeniami… Teraz umrzesz!
- Skopać tyłki w dobrej sprawie.
- Stójcie i nie ruszajcie się, by mój chomik mógł się wam lepiej przyjrzeć!
- Tknij palcem to, co mi powierzono, a będziesz musiał podcierać się hakiem!
- Towarzystwo, przygody i stal przeciwko stali. Oto jak powstają legendy! Prawda, Boo?
- Twoje słowa są ostre jak mój miecz, choć ani w połowie tak nie błyszczą… Nie błyszczą.
- Twoje uwagi są mi obojętne. Po prostu nie rozumiesz więzi, jaka łączy mnie i Boo.
- Tam, gdzie idzie Minsk, zło schodzi z drogi!
- Wędrujecie z Minskiem, to postępujcie jak on. Nie ścierpię towarzystwa leniuchów, gdy się biorę za bohaterskie dzieła!
- Z drogi, obrońcy złej sprawy! Jestem uzbrojony po zęby i mam chomika!
- Z drogi, złoczyńcy! Bohater idzie!
- Zrobicie ze mnie durnia raz, cóż… wstydźcie się. Za drugim razem jednak się strzeżcie… Jestem dość duży…
Montaron
- A pocałuj się w… sztych!
- A rzeki spływają krwią!
- Czego chcecie, zdechlaki?
- Dobre ostrze domaga się żeru. Znajdźcie zdobycz, albo ja znajdę was!
- Dureń! Teraz potrzebny nam jeszcze jeden muł!
- I szalony czarnoksiężnik pada! Co oszczędza mi kłopotu!
- Jak się nie prześpię, to następni napastnicy nas dostaną!
- Jeszcze jedno miłe… niu-niu… i idę sobie precz!
- Już mi przeszkodziliście, teraz dajcie mi spokój. Wasze towarzystwo i tak jest uciążliwe.
- Lubię samotność… Co tu jest do rozumienia!
- Mdli mnie od waszej dobroci!
- Może mamy się z nimi zaprzyjaźnić… I pójść na herbatkę, co?
- Naprawdę chcesz, by twoje ostatnie słowa były tak głupie?
- Nie mam sobie równych i wolę pracować samotnie.
- Nie ścierpię dłużej waszego towarzystwa! Lepiej śpijcie z otwartymi oczami.
- Podziemia! Mrok jest miły… ale do kata z tą wilgocią!
- Robi wrażenie, może was nie zabije!
- Śmierć mnie dopadnie, jak nikt mi nie pomoże!
- Ten stuknięty czarodziej znów zabrał się za któreś ze swoich „zaklęć”.
- Trzymajcie się z dala ode mnie… poczciwcy! Nic mi tak nie śmierdzi, jak miłosierdzie!
- Zaraza na was… nie zaryzykuję karku dla takich jak wy!
- Zostaw mnie, albo twoja głowa rozstanie się z karkiem!
Nalia
- Do diabła z manierami! On jest skończonym draniem, a nazwanie go w ten sposób obraża wszystkich innych drani!
- Jest zło, ale jest też i magia, która, jestem pewna, może nam pomóc.
- Nie lubię zbytnio miast. Zbudowano je na krzywdzie biedaków.
Quayle
- Cud, że starcza wam rozumu na oddychanie! Zachowujcie się jakoś!
- Daj grabulę! No, dalej, daj grabę!!
- Durnie zawiodą tam, gdzie mądrzy przeżyją.
- Jestem taki bystry! Bysry! Znaczy… bystry!
- Jeśli nie dacie mi odpocząć, zgłupieję jak wy!
- Kto nauczył tę małpę gadać?! Czego to dzisiaj nie wymyślą?
- Odejdę na chwilkę, poradzić się kwiatków, posłuchać rad deszczyku.
- Odpadające…, stożkowate…i… eee… zielone.
- Oooo, obraź mnie raz jeszcze. Tym razem jednak pomyśl przedtem trochę…
- Samotnie na Nabrzeżnym Trakcie? No czy to mądre?
- Taaak?! Mam więcej rozumu w swoim małym palcu, niż ty w twoim małym palcu… nie… poczekaj chwilę…
- Tiax. Gdybyś mnie spytał, to rzekłbym, że jesteś za głupi, by dać sobie w życiu radę.
- Żyj sprytnie! Żyj długo! W nogi!
Safana
- Bolą mnie stopy, może mógłbyś je rozetrzeć…
- Czuję się tak… zmysłowo…
- Gdy mam wybór pomiędzy dwiema podłościami, wybieram tę, której jeszcze nie próbowałam.
- Jestem ranna… rzućcie, co robicie i zajmijcie się mną.
- Masz mniej więcej tyle wdzięku, co niedźwiedź w rui!
- Miasto to wspaniałe miejsce, pełne bogatych i głupich.
- Nawet najpiękniejsza kobieta potrzebuje niekiedy odpoczynku.
- Szukałam… prawdziwych mężczyzn, takich jak wy…
- Uwielbiam niebanalne komplementy.
- W dobrym nastroju jestem doskonała, ale w złym jestem jeszcze lepsza.
- Wiesz, Coran, mógłbyś mi się nawet spodobać, gdybyś nie był tak irytujący.
Shar-Teel
- Bezużyteczna kupa samczego łajna.
- Eldoth, jesteś impotentem, degeneratem i parszywcem, który żywi złudzenia o supremacji samców.
- Gryź piach, łajdaku.
- Jesteś zabawny… I dlatego zabiję cię na końcu.
- Jeszcze jedno słowo, Eldoth, a wytnę ci jęzor.
- Mężczyźni to żałosne istoty.
- Mężczyźni nigdy nie używają głowy do myślenia.
- Nie mam czasu na to, by krwawić…
- Niewiele mnie obchodzą te samcze wygłupy.
- Niszczenie nieprzyjaciół dodaje życiu uroku.
- Pluję na twoją męskość.
- Pochlebstwami niczego nie osiągniesz.
- Stal to jedyna rzecz, na jakiej kobieta może polegać.
- Stójcie, wędrowcy. Wyzywam najlepszego z was na pojedynek.
- Ta świnia nareszcie się doczekała…
- To strata czasu… a może powinnam powiedzieć, że mężczyźni są stratą czasu…
- Więcej ścierwa dla sępów.
Skie
- Achhh… Raniono mnie… Na pomooooc!
- Boli mnie stopa.
- Nie zniosę już tego i wracam do domu…
- Podobają ci się moje pachnidła?
- Pomooooocy!
- Wszyscy jesteście brudnymi świniami.
- Złamałam paznokieć.
Viconia
- Moje przeznaczenie czeka.
- Naziemcy potrafią być tacy głupi!
- Nie ma litości dla tych, którzy stają przeciw nam!
- Samcze, znajdź mi coś do jedzenia!
- Shar prowadzi mą dłoń.
- Tu jest tak jak w mojej ojczyźnie. Tam jednak mnie nie chcą.
Xan
- Jak ktoś ma takich towarzyszy jak ty, to obejdzie się bez wrogów.
- Jako przywódca dołożę wszelkich starań, aby przynajmniej niektórzy wyszli z tego cało.
- Jeśli przeznaczono nam klęskę, nie każmy jej za długo czekać.
- Łudzimy się, sądząc, że nasza żałosna banda da sobie radę z tyloma wrogami.
- Moje rany są zbyt poważne. Jestem już trupem.
- Naprzód! Choć to daremne…
- Nasza wyprawa jest daremna.
- Nie sądź, że możesz mnie obrażać… w nieskończoność.
- Nie warto próbować.
- Oszczędźmy sobie trudów. Połóżmy się i poczekajmy na śmierć.
- Słońce świeci, ja zaś nie bez zdziwienia stwierdzam, że udało nam się przeżyć kolejny dzień.
- Z pewnością padnę z wyczerpania, zanim uda mi się paść na polu bitwy.
- Zastanowiłeś się kiedyś, jak miałkie są twoje wywody?
- Zrobię, co w mej mocy, ale nie spodziewajcie się zbyt wiele.
- Zrób nam tę uprzejmość i daj się zabić w następnej walce.
- Życie jest beznadziejne.
Inne
- Hola, wędrowcze! Zatrzymaj się, gdy cię prosi starzec…
- Moja oberża jest czysta jak tyłeczek elfiej panny.
- Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę.
- Hej! Zmiataj z drogi tępa pało!
- Nieee, panie. Nigdy tu nie było szczurów!