Imieniny: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Usunięta treść Dodana treść
m lnk
Pimke (dyskusja | edycje)
drobne
Linia 1: Linia 1:
[[Kategoria:Jeżycjada]]
[[Kategoria:Jeżycjada]]
'''Imieniny''' - dwunasta część ''[[Jeżycjada|Jeżycjady]]'', powstała w roku 1998.
'''Imieniny''' - dwunasta część ''[[Jeżycjada|Jeżycjady]]'', powstała w roku 1998.


* Teraz do pokoju wkroczyła twardym krokiem ciotka Ida, prowadząc obu malców za wywijające się rączki. - Siadać, panowie - zakomenderowała, sadowiąc chłopców na kanapce. - Jest tylko jeden sposób na to, żebyście mogli wziąć udział w uroczystości rodzinnej: wzorowe zachowanie. Od tej chwili, powtarzam, od tej chwili będziecie się zachowywać jak dwa alabastrowe anioły cmentarne, czyli będziecie sobie kulturalnie gwarzyć z dziadkiem i ciocią, zresztą, róbcie sobie, co tam chcecie, byle na siedząco i po cichu. Zrozumiano?<br>- Zrozumiano - padła karna, podwójna odpowiedź. Ida powiedziała "Nnno!", i odeszła, stukając z impetem obcasami. Natychmiast potem Józinek - rumiany osiłek o zamglonych oczkach i ryżej czuprynce uczesanej na jeża - wyrżnął kuzyna w bok z taką siłą, że solenizant sfrunął z krawędzi kanapki i siadł z impetem na podłodze. Tam na moment stracił dech. Kiedy wstał, podjął natychmiastową próbę odwetu. Ponieważ jednak z natury był łagodniejszy i zapewne mniej zdeterminowany niż syn Idy, zamach mu się nie powiódł: Józinek, stabilnie wparty ciężkim tyłeczkiem w tapicerkę, ani drgnął.<br>Wobec tego Ignacy Grzegorz z całą rozwagą dał mu w ucho.<br>Józinek wystrzelił w powietrze jak pocisk i zaatakował kuzyna bykiem w brzuch.<br>- Dużym błędem jest - zauważył spokojnie dziadek Borejko, wpatrując się z zachwytem w dwa krzepkie ciałka wnuków, tarzających się po podłodze jak małe niedźwiadki - sadzanie ich w tak bliskiej odległości od siebie. Na miejscu Idy raczej bym ich rozdzielał możliwie znaczną przestrzenią. Chłopcy, uspokójcie się w tej chwili!<br>Ignacy Grzegorz natychmiast posłuchał rozkazu dziadka i zamarł w bezruchu, wskutek czego Józinek bez trudu powalił go na łopatki i usiadł mu okrakiem na głowie.<br>(...)Właśnie wtedy przytłoczony i upokorzony Ignacy Grzegorz, w poczuciu bezgranicznej krzywdy, ugryzł go dotkliwie w pośladek.
* Teraz do pokoju wkroczyła twardym krokiem ciotka Ida, prowadząc obu malców za wywijające się rączki. - Siadać, panowie - zakomenderowała, sadowiąc chłopców na kanapce. - Jest tylko jeden sposób na to, żebyście mogli wziąć udział w uroczystości rodzinnej: wzorowe zachowanie. Od tej chwili, powtarzam, od tej chwili będziecie się zachowywać jak dwa alabastrowe anioły cmentarne, czyli będziecie sobie kulturalnie gwarzyć z dziadkiem i ciocią, zresztą, róbcie sobie, co tam chcecie, byle na siedząco i po cichu. Zrozumiano?<br>- Zrozumiano - padła karna, podwójna odpowiedź. Ida powiedziała "Nnno!", i odeszła, stukając z impetem obcasami. Natychmiast potem Józinek - rumiany osiłek o zamglonych oczkach i ryżej czuprynce uczesanej na jeża - wyrżnął kuzyna w bok z taką siłą, że solenizant sfrunął z krawędzi kanapki i siadł z impetem na podłodze. Tam na moment stracił dech. Kiedy wstał, podjął natychmiastową próbę odwetu. Ponieważ jednak z natury był łagodniejszy i zapewne mniej zdeterminowany niż syn Idy, zamach mu się nie powiódł: Józinek, stabilnie wparty ciężkim tyłeczkiem w tapicerkę, ani drgnął.<br>Wobec tego Ignacy Grzegorz z całą rozwagą dał mu w ucho.<br>Józinek wystrzelił w powietrze jak pocisk i zaatakował kuzyna bykiem w brzuch.<br>- Dużym błędem jest - zauważył spokojnie dziadek Borejko, wpatrując się z zachwytem w dwa krzepkie ciałka wnuków, tarzających się po podłodze jak małe niedźwiadki - sadzanie ich w tak bliskiej odległości od siebie. Na miejscu Idy raczej bym ich rozdzielał możliwie znaczną przestrzenią. Chłopcy, uspokójcie się w tej chwili!<br>Ignacy Grzegorz natychmiast posłuchał rozkazu dziadka i zamarł w bezruchu, wskutek czego Józinek bez trudu powalił go na łopatki i usiadł mu okrakiem na głowie.<br>(...)Właśnie wtedy przytłoczony i upokorzony Ignacy Grzegorz, w poczuciu bezgranicznej krzywdy, ugryzł go dotkliwie w pośladek.

Wersja z 20:45, 14 lis 2006

Imieniny - dwunasta część Jeżycjady, powstała w roku 1998.

  • Teraz do pokoju wkroczyła twardym krokiem ciotka Ida, prowadząc obu malców za wywijające się rączki. - Siadać, panowie - zakomenderowała, sadowiąc chłopców na kanapce. - Jest tylko jeden sposób na to, żebyście mogli wziąć udział w uroczystości rodzinnej: wzorowe zachowanie. Od tej chwili, powtarzam, od tej chwili będziecie się zachowywać jak dwa alabastrowe anioły cmentarne, czyli będziecie sobie kulturalnie gwarzyć z dziadkiem i ciocią, zresztą, róbcie sobie, co tam chcecie, byle na siedząco i po cichu. Zrozumiano?
    - Zrozumiano - padła karna, podwójna odpowiedź. Ida powiedziała "Nnno!", i odeszła, stukając z impetem obcasami. Natychmiast potem Józinek - rumiany osiłek o zamglonych oczkach i ryżej czuprynce uczesanej na jeża - wyrżnął kuzyna w bok z taką siłą, że solenizant sfrunął z krawędzi kanapki i siadł z impetem na podłodze. Tam na moment stracił dech. Kiedy wstał, podjął natychmiastową próbę odwetu. Ponieważ jednak z natury był łagodniejszy i zapewne mniej zdeterminowany niż syn Idy, zamach mu się nie powiódł: Józinek, stabilnie wparty ciężkim tyłeczkiem w tapicerkę, ani drgnął.
    Wobec tego Ignacy Grzegorz z całą rozwagą dał mu w ucho.
    Józinek wystrzelił w powietrze jak pocisk i zaatakował kuzyna bykiem w brzuch.
    - Dużym błędem jest - zauważył spokojnie dziadek Borejko, wpatrując się z zachwytem w dwa krzepkie ciałka wnuków, tarzających się po podłodze jak małe niedźwiadki - sadzanie ich w tak bliskiej odległości od siebie. Na miejscu Idy raczej bym ich rozdzielał możliwie znaczną przestrzenią. Chłopcy, uspokójcie się w tej chwili!
    Ignacy Grzegorz natychmiast posłuchał rozkazu dziadka i zamarł w bezruchu, wskutek czego Józinek bez trudu powalił go na łopatki i usiadł mu okrakiem na głowie.
    (...)Właśnie wtedy przytłoczony i upokorzony Ignacy Grzegorz, w poczuciu bezgranicznej krzywdy, ugryzł go dotkliwie w pośladek.