Gazeta Wyborcza: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Usunięta treść Dodana treść
Lowdown (dyskusja | edycje)
→‎O Gazecie Wyborczej: Paweł Wieczorkiewicz
Lowdown (dyskusja | edycje)
→‎O Gazecie Wyborczej: Jerzy Baczyński
Linia 26: Linia 26:
** Źródło: „Gazeta Polska”, 14 lutego 2007
** Źródło: „Gazeta Polska”, 14 lutego 2007
** Zobacz też: [[Andrzej Szczypiorski]]
** Zobacz też: [[Andrzej Szczypiorski]]

* Jeśli przez prawie dwie dekady udało się Polakom utrzymać konsens wokół podstawowych strategicznych celów: wejścia do NATO i do Unii Europejskiej, przyjaznego ułożenia stosunków z sąsiadami, budowy liberalnej gospodarki i otwartego, solidarnego społeczeństwa – to w znacznej mierze dzięki skuteczności „Gazety” w kształtowaniu opinii publicznej.
** Autor: [[Jerzy Baczyński]]
** Źródło: [http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/opinie/290606,1,gazeta-zw „Polityka”, 11 maja 2009]


* Jeżeli jedna osoba miała ojca, a może nawet i matkę w Komunistycznej Partii Polski i funkcjonuje w jakimś środowisku – a takie osoby są również po prawej stronie sceny – jest to bez znaczenia. Jeśli jednak istnieje całe środowisko [„Gazety Wyborczej” – redakcja „Polityki”], w którym praktycznie wszystkie osoby miały rodziców w KPP i na dodatek te osoby mają potężny instrument oddziaływania na świadomość Polaków, to pojawia się problem. Zwłaszcza że na łamach tego potężnego instrumentu pewne idee KPP (…) mają swoją kontynuację. Elementem kontynuacji jest radykalne kwestionowanie wartości narodowych. W moim przekonaniu KPP była w całym tysiącleciu polskich dziejów środowiskiem najgorszym (…). Jestem gotów bronić tezy, że nastawienie owej potężnej gazety, to poczucie misji – w moim przekonaniu bardzo szkodliwej dla Polski – bierze się właśnie z tamtej spuścizny.
* Jeżeli jedna osoba miała ojca, a może nawet i matkę w Komunistycznej Partii Polski i funkcjonuje w jakimś środowisku – a takie osoby są również po prawej stronie sceny – jest to bez znaczenia. Jeśli jednak istnieje całe środowisko [„Gazety Wyborczej” – redakcja „Polityki”], w którym praktycznie wszystkie osoby miały rodziców w KPP i na dodatek te osoby mają potężny instrument oddziaływania na świadomość Polaków, to pojawia się problem. Zwłaszcza że na łamach tego potężnego instrumentu pewne idee KPP (…) mają swoją kontynuację. Elementem kontynuacji jest radykalne kwestionowanie wartości narodowych. W moim przekonaniu KPP była w całym tysiącleciu polskich dziejów środowiskiem najgorszym (…). Jestem gotów bronić tezy, że nastawienie owej potężnej gazety, to poczucie misji – w moim przekonaniu bardzo szkodliwej dla Polski – bierze się właśnie z tamtej spuścizny.

Wersja z 14:22, 22 maj 2015

Siedziba oddziału Gazety Wyborczej we Wrocławiu

Gazeta Wyborcza – ogólnopolski dziennik.

O Gazecie Wyborczej

  • Ale histeria „Gazety Wyborczej” była o tyle zrozumiała, że bardzo szybko zarówno ja, jak i inni badacze odkryli, że zawartość archiwów IPN jest rzeczywiście niebezpieczna dla idoli środowiska „Wyborczej”. Atmosfera wytworzona wokół Instytutu – że szambo, że fuj – sprawiła, iż za czasów prezesury Leona Kieresa materiały udostępniane były dość niechętnie. Owszem, tam jest szambo, ale szambo pokazujące ogrom upadku polskich elit czasów PRL – nie tylko środowisk politycznych objętych ustawową lustracją, ale także szerzej pojętych: aktorów, pisarzy, tzw. intelektualistów, profesorów wyższych uczelni, działaczy opozycji o niezbyt jak się okazuje, kryształowej przeszłości. Łącznie z takimi ludźmi jak Lesław Maleszka, dawny agent SB, który pracował przecież w „Gazecie Wyborczej” na etacie i miał wpływ na jej linię redakcyjną – między innymi pisał teksty antylustracyjne.
  • „Gazeta Wyborcza” to gazeta drańska, podła i obrzydliwa.
    • Autor: Ryszard Bender
    • Źródło: „Gazeta Wyborcza”, 20 października 2008
  • Jako jednego z czołowych dżentelmenów PRL-u i III RP „Gazeta Wyborcza” lansowała literata Andrzeja Szczypiorskiego, skądinąd Tajnego Współpracownika „Mirka”, który przez ćwierć stulecia donosił esbecji na kolegów.
  • Jeśli przez prawie dwie dekady udało się Polakom utrzymać konsens wokół podstawowych strategicznych celów: wejścia do NATO i do Unii Europejskiej, przyjaznego ułożenia stosunków z sąsiadami, budowy liberalnej gospodarki i otwartego, solidarnego społeczeństwa – to w znacznej mierze dzięki skuteczności „Gazety” w kształtowaniu opinii publicznej.
  • Jeżeli jedna osoba miała ojca, a może nawet i matkę w Komunistycznej Partii Polski i funkcjonuje w jakimś środowisku – a takie osoby są również po prawej stronie sceny – jest to bez znaczenia. Jeśli jednak istnieje całe środowisko [„Gazety Wyborczej” – redakcja „Polityki”], w którym praktycznie wszystkie osoby miały rodziców w KPP i na dodatek te osoby mają potężny instrument oddziaływania na świadomość Polaków, to pojawia się problem. Zwłaszcza że na łamach tego potężnego instrumentu pewne idee KPP (…) mają swoją kontynuację. Elementem kontynuacji jest radykalne kwestionowanie wartości narodowych. W moim przekonaniu KPP była w całym tysiącleciu polskich dziejów środowiskiem najgorszym (…). Jestem gotów bronić tezy, że nastawienie owej potężnej gazety, to poczucie misji – w moim przekonaniu bardzo szkodliwej dla Polski – bierze się właśnie z tamtej spuścizny.
  • Kropkę nad „i” postawiła „Gazeta Wyborcza”, publikując powyrywane z kontekstu fragmenty komentarza, jaki wygłosiłem na antenie Radia Maryja i sugerując w tytule, jakobym powiedział, że „za Anetą K.” stoją „państwa trzecie”. Otóż uważam, że „państwa trzecie” stoją nie za żadną „Anetą K.”, tylko za „Gazetą Wyborczą”.
  • Można było się spodziewać, że „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka spotka się z niechęcią „Gazety Wyborczej”, która, co prawda od niedawna, stała się samozwańczą strażniczką wałęsowej legendy. Aby ją obronić, w sobotnio-niedzielnym wydaniu „GW” przeprowadzono trudną operację wypędzania szatanów wątpliwości z czytelników, poddając zarazem surowym egzorcyzmom autorów książki.
  • Nikomu nie przyszło do głowy, jak się okazało wielce naiwnie, że „Gazeta Wyborcza” będzie prywatną spółką paru ludzi promujących swoje poglądy.
  • O rzekomych zbrodniach przeczytają na pierwszej stronie wszyscy, dementi, po kilku tygodniach, w formie małej notki na jedenastej stronie, umknie uwadze większości. A w komentarzach można będzie, jak to zrobił ostatnio publicysta „Gazety Wyborczej”, oburzać się na rzekomą stronniczość prawicowych publicystów – bo nie chcą oni dostrzegać „oczywistych przestępstw” PiS. Niech się oburza, że mimo tylu jego starań nie dostrzegają ich także prokuratorzy.
  • Oczywiście pojawiają się u nas materiały. które są dla mnie nieciekawe. Ale gdybym ja chciał redagować całą „Gazetę”, to ona miałaby niewielką sprzedaż i podobne wpływy z reklam.
    • Autor: Adam Michnik
    • Źródło: Piekło nas wyzwoli, Piotr Najsztub rozmawia z Adamem Michnikiem, „Przekrój”, 23 kwietnia 2009
  • Pierwszy brukowiec w demokratycznej Polsce powstał w 1989 r. Nie wydał go Springer, lecz Agora. Ten brukowiec, nie zważając na prawdę ani dziennikarskie standardy, niszczył każdego, z kim było mu nie po drodze. Dziennikarze tej gazety nie przyjmowali do wiadomości, że informacja różni się od komentarza, że trzeba wysłuchać głosów obu stron, że przeciwnik ideowy to też człowiek, którego nie można dowolnie obrażać. Jako metodę przyjęto w tej gazecie styl pism brukowych – mobilizowanie emocji, złych emocji. A także poczucia zagrożenia (np. przed faszyzmem i państwem wyznaniowym), obrzydzenia (wobec prawicy), podejrzliwości (wobec niecnych zamiarów inaczej myślących). Przeciwników tu zawsze odrealniano, fałszowano ich wizerunki, wkładano im w usta tezy, których nigdy nie wypowiedzieli. A kiedy wrogowie „Wyborczej” stawali się już dla jej czytelników tylko oszołomami, faszystami i antysemitami, traktowano ich na łamach jak mięso armatnie. Skrajnie fanatyczny Redaktor Naczelny sądził, że ma prawo niszczyć każdego, z nim się nie zgadza.
  • „Wysokie Obcasy” uczciły święto walentynek okładką z przytuloną czule parą, i o zgrozo, jest to właśnie para heteroseksualna! Co prawda mężczyzna wygląda na niej jak kobieta, a kobieta jak mężczyzna, ale bez wątpienia oboje należą do odmiennych płci. Dla stałych czytelniczek pisma, przyzwyczajonych, że kobiecy dodatek do „Wyborczej” na okładce zawsze wita ich zdjęciem transwestyty, hermafrodyty lub innego dziwoląga, a w środku opiewa radość wychowywania dziecka w dwóch lub we dwie, może to być szok. No jakże to tak, żeby baba z chłopem się kochali!?
  • Zakaz wstępu pederastom i dziennikarzom „Gazety Wyborczej”.

Zobacz też