Aleksander Wat: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
m Usunięto kategorię "Polscy poeci"; Dodano kategorię "Polscy poeci dwudziestolecia międzywojennego" za pomocą HotCat
Alessia (dyskusja | edycje)
m Dodano kategorię "Polscy poeci emigracyjni" za pomocą HotCat
Linia 69: Linia 69:
[[Kategoria:Polscy Żydzi]]
[[Kategoria:Polscy Żydzi]]
[[Kategoria:Marksiści]]
[[Kategoria:Marksiści]]
[[Kategoria:Polscy poeci emigracyjni]]

Wersja z 17:26, 22 wrz 2012

Plik:Aleksander Wat.jpg
Aleksander Wat

Aleksander Wat (właśc. Aleksander Chwat; 1900–1967) – polski poeta, prozaik i tłumacz.

Cytaty z utworów

  • A gdy torba serca nabrzmiewa mi od pocałunków
    wyjmuję je i zapalam
    by świeciły jak świeczki
    nad smutnym ociemniałym kamieniem ulicy.
    • Źródło: Zbigniew Jarosiński, Helena Zaworska, Antologia polskiego futuryzmu i nowej sztuki, Ossolineum, 1978, s. 285.
    • Zobacz też: serce, świeca, ulica
  • Może wiemy, że my wiemy, żeśmy coś wiedzieli... Ale co?
    • Źródło: Wiersze, Wyd. Literackie, Kraków 1957, s. 175.
  • O dawniej ach dawniej było inaczej i byłem tak szczęśliwy
    tramwaje dzwoniły słodko jak skowronki
    a balony turkotały nad głową jak anioły
    • Źródło: Zbigniew Jarosiński, Helena Zaworska, Antologia polskiego futuryzmu..., op. cit.
    • Zobacz też: skowronek, tramwaj
  • Schodzenie
    ciągle schodzenie
    ciągle w dół
    schodzenie
    a jutro stwierdzą
    to tylko trzy łokcie pod ziemią.
    • Źródło: Ostatni wiersz, Antony, 31 maja 1967.
  • Teraz znów słyszę jeden tylko głos jeden głos jeden głos
    jedno słowo
    które woła mnie.
    Dokąd?
    • Źródło: Echolalie w: Wiersze, Wydawn. Literackie, Kraków 1957, s. 13.
    • Zobacz też: głos
  • W czterech ścianach mego bólu
    nie ma okien ani drzwi.
    Słyszę tylko: tam i nazad
    chodzi strażnik za murami.
    • Źródło: Krystyna Pietrych, Aleksandra Okopień-Sławińska, O wierszach śródziemnomorskich Aleksandra Wata, IBL, 1999, s. 93.
    • Zobacz też: ból

Mój wiek. Pamiętnik mówiony

(wyd. Universitas, Kraków 2011)

  • Determinujące było dojście do władzy Hitlera. To w ogóle był moment determinujący również w Rosji dla stalinizmu, bardzo istotny. I dla całego komunizmu. Dojście do władzy Hitlera przesądziło o późniejszej likwidacji polskiej partii i likwidacji starych kominternowskich działaczy, właśnie tych światopoglądowych, tych nie pragmatyków. I mam wrażenie, że pokolenie, które wyrosło na uniwersytetach i z walk uniwersyteckich, z bardzo konkretnych walk politycznych, manewrów politycznych z grupami faszystowskimi, było pokoleniem, które przyzwyczaiło się już wtedy jeść żaby, bo jak się jest w polityce konkretnej, to się codziennie je jakąś porcję żab. Po prostu było to już pokolenie pragmatyków. Stąd ta szalona łatwość, z jaką ogromna ich część, większość prawie, z wyjątkiem kilku tylko jednostek, włączyła się po wojnie w bierutyzm, w stalinizm i doskonale szła w Polsce za stalinizmem.
  • Gdy umierają wielkie religie, wyłaniają się religie wypaczone – sekty. Zawsze jest tak. Wtedy się wyłaniają bożki – to jest ta charyzmatyczna władza wodza, jeszcze przed Stalinem, on jest ten jedyny, nikomu się nie ufa i wybiera się wtedy jednego, któremu się ufa. To jest stara historia. To sięga co najmniej czasów romantyzmu.(...) polityka jest taką zbrodnią i hańbą, że lepiej, aby jeden człowiek wziął na siebie całą tę hańbę. W ten sposób narodowi została ta hańba oszczędzona. Tu było teoretyczne uzasadnienie autokracji rosyjskiej: car poświęca się, bierze na siebie hańbę za cały naród, hańbę prowadzenia państwa. I tu znowu ta krew przelana, te straszliwe zbrodnie, jakie się działy, tak, ale tu jest ta uświęcona osoba tego idola, właśnie tego cara czy Lenina, charyzmatycznej osoby, która odkupuje wszystko, w której pokłada się najwyższe nadzieje, i ona bierze na siebie cały grzech.
  • Jeszcze w 1937 roku, w okresie moskiewskich procesów, gdy rozmawiałem z dość ważnymi komunistami, z przyjaciółmi i pytałem: „Więc teraz to jest dla was przecież oczywiste?” – odpowiadali: „Tak, to prawda, ale nie możemy odejść, to jest cała nasza młodość”. Komunizm pokazał, jak niesłychanie jest trudno odejść od swojej młodości, wtedy kiedy ta młodość była jakimś szczytem, jakąś bezinteresownością, jakąś piękną drogą życia. Ci wszyscy starzy komuniści, którzy różnie dochodzili do komunizmu, dochodzili przecież drogą idealizmu i drogą ogromnej bezinteresowności. Polscy komuniści. Likwidacja polskiej partii komunistycznej, likwidacja Polaków w Rosji ma bardzo wiele przyczyn. Jedną z przyczyn jest to, że polscy komuniści, przynajmniej inteligentni, ci najbardziej inteligentni, znacznie przed wojną i nawet przed procesami wiedzieli, czym są tak zwane zbrodnie Stalina. (...) Odejść od swojej młodości, od idealnej swojej młodości, nie mieli siły.(...) siła partii komunistycznej (...) polega między innymi na tym, że przy ogólnej atomizacji społeczeństw współczesnych wytwarza sektę braterską, braterstwo sekty i la deliquenca settaria.
  • Kirsanow wziął nas do kawiarni, mnie i Ważyka, i mówi: „No, opowiada się, że u nas nie ma wolności. To nie partia jest winna, to my sami, literaci. Dam wam przykład. Parę lat temu umarła mi żona. Bardzo ją kochałem. To była wielka miłość. I śmierć jej była dla mnie wielką tragedią. No i napisałem elegię na śmierć żony. Przeczytałem kilku przyjaciołom i mówię im, że chcę posłać do pisma. Oni na to: wariat jesteś. Coś ty zwariował? Naród buduje socjalizm, a ty będziesz elegie pisał? Opamiętaj się, to może bardzo groźnie dla ciebie się skończyć. Ale ja na to nie zważałem. Posłałem do redakcji i wydrukowali. I zaraz potem wszyscy zaczęli pisać elegie. Czy umarła żona, czy nie umarła żona...” (...) on chciał nas przekonać, jak szaloną wolność dają władze.(...) Oczywiście mnie i Ważyka wtedy dreszcz przeszedł na tę wolność...
  • Krew po tamtej stronie rzeki przelana. Jak czysta i wielka musi być sprawa, dla której przelewa się tyle krwi... Popieram komunizm, nie robię go, bo nie jestem w Rosji, ale robię go w Polsce. Inteligent przychodzi do komunizmu z poczucia winy, wbrew nawet swoim interesom życiowym, popycha go potrzeba prawdy, sprawiedliwości, motywacje bezinteresowne.
  • Prostactwo nas pociągało, tak jak w końcu najbardziej wyrafinowany filozof współczesny Jean-Paul Sartre albo nieboszczyk Merlau-Ponty, tacy już wykuci, a jak ich pociągało prostactwo myśli, potrzeba uproszczeń! Bo komunizm powstał dla zaspokojenia pewnych głodów. To zjawisko było o tyle nieuniknione, że w społeczeństwach dzisiejszych, nawet już w społeczeństwach XIX wieku, powstawały potężne głody. Jednym z nich był głód katechizmu, prostego katechizmu.
  • To była Wielkanoc i wtedy wsadzono Żydów, żydowskich piekarzy. Siedzieliśmy z tymi piekarzami. To była duża cela. Wywołał nas i powiada nam na korytarzu: „panowie, pan pułkownik Wieniawa-Długoszowski przysłał dla panów trochę prowiantów”. Te prowianty to były dwie olbrzymie torby od Hirszfelda. Dwa litry wódki z białą główką, kawiory itd. „No, ale gdzie ja panów z tym posadzę”. I wpuścił nas do celi, gdzie przykuty do ściany siedział słynny wtedy bandyta, który zabił jakąś rodzinę. „Ja panom dam ten prowiant, ale pod warunkiem, że z nim się nie podzielicie. Jemu nie wolno: kryminalista, bandyta”. Więc odmówiliśmy, poskrobał się w głowę i jakoś znalazł dla nas pustą celę.
  • W systemie sowieckim policja, duch policji był samym skarbem, a co najmniej samą skarbnicą. W każdej rodzinie był ktoś w łagrze. I o to chodziło, żeby (...) za pomocą łagrów wychowywać całą ludność, która jeszcze nie siedziała w łagrze.
  • Z samą zasadą leninowską, że nie można mieć jajecznicy bez tłuczenia jaj, każdy, kto przystępował do komunizmu, musiał się zgodzić. To była pierwsza rzecz. Ale tu już wynikło zasadnicze pytanie, jakie sobie stawiałem, jaką ma się pewność, gdzie są te kryteria pewności? (...) Można przyjąć jako kontrargument stanowisko Iwana Karamazowa, że cała harmonia wszechświata nie jest warta jednej łzy skrzywdzonego dziecka.(...) Ten nasz zespół komunistów, komunizatorów siedzących w więzieniu w gruncie rzeczy był interesujący, ale nie był typowy dla komunizmu. W każdym razie ani ja, ani Broniewski nie byliśmy rasowymi komunistami, nasz komunizm był niesłychanie skomplikowany.
  • Żeby dzisiaj wystąpić z jakimś nawet nie systemem, ale z cyklem myśli coherent, trzeba popełnić nieuczciwość. Milcząco odrzucić kontrargumenty, które inteligencja i pamięć, i lektura podsuwa. Trzeba dokonać wyboru, opartego na nieuczciwości intelektualnej. Dzisiaj uczciwy intelektualnie – w istotnym sensie słowa uczciwość – może być tylko prostaczek, chyba że ma się zdolności samookłamywania siebie. Zdolności samookłamywania, jak pokazały dzieje stalinizmu wśród intelektualistów, zachodnich szczególnie, są monstrualnie duże.

O Aleksandrze Wacie

  • Wiecznej się poddał wiedzy katordze
    Uczeń Merlina – tułaczy Żyd. (...)

    Za kalejdoskop białych salonów,
    Za romans z Heglem w Belle epoque
    Knuty bydlęcych na wschód wagonów,
    Pod krzyżem z Chleba ciężki krok. (...)

    Nikt już Świętego Graala nie szuka
    I nikt nie broni Wyniosłych Baszt.(...)

    Zmęczony Piorun – wzrok Parsifala
    – Światło gasnące z dwóch białych kul -
    Ogląda owal Świętego Graala -
    I Ból zamienia się w Moc.