Predators: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Usunięta treść Dodana treść
V. Vega (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
V. Vega (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
Linia 17: Linia 17:
----
----


* '''Stans:''' (''odkrywają monolit otoczony stosami czaszek'') Co to, do cholery, jest?<br />'''Isabelle:''' Kto mógł to zrobić?<br />'''Mombasa:''' Kimkolwiek są, zbierają trofea. W moim kraju wojownik, który zbierze najwięcej trofeów, budzi największy szacunek.<br />'''Stans:''' Wszystko jedno.<br />'''Nikolai:''' To test/ Sprawdzają, jak radzimy sobie w warunkach stresu.<br />'''Isabelle:''' Gdyby to był test, wszyscy bylibyście wojskowymi. Ale zupełnie obcy? Z ostrą amunicją... To coś innego.<br />'''Cuchillo:''' Może chodzi o okup. W Tijuanie porywaliśmy cię,wsadzaliśmy do beczki po ropie. A jeśli nie zapłacono okupu? Podpalaliśmy beczkę.<br />'''Stans:''' Słyszałem o eksperymentach, które robią na skazańcach. Dodają ci prochów do żarcia, a potem siedzą i patrzą, co się stanie.<br />'''Edwin:''' To nie narkotyki. Gdyby to był związek psychoaktywny, odczuwalibyśmy efekty - utrata zdolności motorycznych, zaburzenia widzenia... a gdyby to był eksperyment behawioralny, to... miałby sens.<br />'''Mombasa:''' Co, jeśli nie żyjemy...<br />'''Stans:''' Miałem zostać stracony dwa dni temu.<br />'''Nikolai:''' A ja byłem na wojnie.<br />'''Mombasa:''' Ja też.<br />'''Cuchillo:''' To Piekło.<br />'''Royce:''' O ile mi wiadomo, nie potrzeba spadochronu, żeby się tam dostać. Ale nie jest teraz ważne, co się stało ani dlaczego. Jesteśmy tutaj... pytanie brzmi, jak się stąd wydostać?
* '''Stans:''' (''odkrywają monolit otoczony stosami czaszek'') Co to, do cholery, jest?<br />'''Isabelle:''' Kto mógł to zrobić?<br />'''Mombasa:''' Kimkolwiek są, zbierają trofea. W moim kraju wojownik, który zbierze najwięcej trofeów, budzi największy szacunek.<br />'''Stans:''' Wszystko jedno.<br />'''Nikolai:''' To test. Sprawdzają, jak radzimy sobie w warunkach stresu.<br />'''Isabelle:''' Gdyby to był test, wszyscy bylibyście wojskowymi. Ale zupełnie obcy? Z ostrą amunicją... To coś innego.<br />'''Cuchillo:''' Może chodzi o okup. W Tijuanie porywaliśmy cię,wsadzaliśmy do beczki po ropie. A jeśli nie zapłacono okupu? Podpalaliśmy beczkę.<br />'''Stans:''' Słyszałem o eksperymentach, które robią na skazańcach. Dodają ci prochów do żarcia, a potem siedzą i patrzą, co się stanie.<br />'''Edwin:''' To nie narkotyki. Gdyby to był związek psychoaktywny, odczuwalibyśmy efekty - utrata zdolności motorycznych, zaburzenia widzenia... a gdyby to był eksperyment behawioralny, to... miałby sens.<br />'''Mombasa:''' Co, jeśli nie żyjemy...<br />'''Stans:''' Miałem zostać stracony dwa dni temu.<br />'''Nikolai:''' A ja byłem na wojnie.<br />'''Mombasa:''' Ja też.<br />'''Cuchillo:''' To Piekło.<br />'''Royce:''' O ile mi wiadomo, nie potrzeba spadochronu, żeby się tam dostać. Ale nie jest teraz ważne, co się stało ani dlaczego. Jesteśmy tutaj... pytanie brzmi, jak się stąd wydostać?


----
----

Wersja z 15:10, 11 sie 2010

Predators (ang. Predators) – film science-fiction, produkcji amerykańskiej z 2010 roku, reż. Nimrod Antal.

Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Royce: (Cuchillo mierzy do niego z pistoletów) Spokojnie.
    Cuchillo: Pierdol się!

  • Royce: (zachodzi Nikolaia od tyłu i przystawia mu broń do głowy) Proszę, przestań. Strzelasz do nie tych, co trzeba.
    Nikolai: Skąd mogę wiedzieć?
    Royce: Bo w przeciwnym razie nie rozmawialibyśmy.
    Nikolai: Dobra, to do kogo mam strzelać? (wskazuje na siebie) Nikolai. Znaczy... jestem Nikolai.

  • Royce: Jakie jest twoje ostatnie wspomnienie, Nikolai?
    Nikolai: Wojna. Byłem w Czeczenii. Nagle rozbłysk, a potem... potem...
    Cuchillo: Spadanie. Tak, ja też. Byłem w Baja, potem rozbłysk, a potem... chinga.
    Nikolai: Myślicie, że gdzie jesteśmy?
    Royce: Może ona wie. (wskazuje spojrzeniem Isabelle, która mierzy do nich z karabinu)

  • Mombasa: (przerywa bójkę ze Stansem) Przerwę to, co sam zacząłeś.

  • Stans: (odkrywają monolit otoczony stosami czaszek) Co to, do cholery, jest?
    Isabelle: Kto mógł to zrobić?
    Mombasa: Kimkolwiek są, zbierają trofea. W moim kraju wojownik, który zbierze najwięcej trofeów, budzi największy szacunek.
    Stans: Wszystko jedno.
    Nikolai: To test. Sprawdzają, jak radzimy sobie w warunkach stresu.
    Isabelle: Gdyby to był test, wszyscy bylibyście wojskowymi. Ale zupełnie obcy? Z ostrą amunicją... To coś innego.
    Cuchillo: Może chodzi o okup. W Tijuanie porywaliśmy cię,wsadzaliśmy do beczki po ropie. A jeśli nie zapłacono okupu? Podpalaliśmy beczkę.
    Stans: Słyszałem o eksperymentach, które robią na skazańcach. Dodają ci prochów do żarcia, a potem siedzą i patrzą, co się stanie.
    Edwin: To nie narkotyki. Gdyby to był związek psychoaktywny, odczuwalibyśmy efekty - utrata zdolności motorycznych, zaburzenia widzenia... a gdyby to był eksperyment behawioralny, to... miałby sens.
    Mombasa: Co, jeśli nie żyjemy...
    Stans: Miałem zostać stracony dwa dni temu.
    Nikolai: A ja byłem na wojnie.
    Mombasa: Ja też.
    Cuchillo: To Piekło.
    Royce: O ile mi wiadomo, nie potrzeba spadochronu, żeby się tam dostać. Ale nie jest teraz ważne, co się stało ani dlaczego. Jesteśmy tutaj... pytanie brzmi, jak się stąd wydostać?

  • Stans: (idzie za Isabelle) Masz świetną dupę.

  • Isabelle: A ty? Znacz dżunglę, graczy, pewnie były wojskowy, tajne służby, albo najemnik.
    Royce: Tak, masz z tym jakiś problem?
    Isabelle: Nie, jeszcze nie.

  • Isabelle: Chcesz zobaczyć coś pojebanego?

  • Royce: (wychodzą na szczyt klifu i widzą planetoidy dryfujące blisko planety - nie są na Ziemi) Będziemy potrzebować nowego planu.

  • Stans: (słychać szmer w krzakach, wszyscy wyciągają broń palną, Stans ma tylko nóż) Wiecie co? Mam to w dupie. Chce, kurwa, spluwę! (do Cuchillo) Dalej, stary, daj spluwę! Masz dwie, kurwa, spluwy! (do Nikolaia) Dalej, Rusku, masz odjebaną giwerę!

  • Mombasa: (Stans grozi mu nożem, Mombasa przystawia mu karabin do głowy) Ja jestem gotowy na śmierć, a ty?

  • Edwin: Przepraszam, ale ja... Co tu się do cholery dzieje?
    Royce: Polują na nas. Klatki, żołnierz, my wszyscy. Zostaliśmy tu wszyscy sprowadzeni w jednym celu. Ta planeta to rezerwat zwierzyny łownej, którą jesteśmy my. Gdybyś nie zauważył, to właśnie zostaliśmy wypłoszeni. Wysłali psy naprzód. Tak samo robi się tropiąc dzika, polując na przepiórki. Rozdzielili nas i obserwowali. Testowali nas.
    Isabelle: Skąd możesz wiedzieć?
    Royce: Bo sam zrobiłbym to samo.

  • Isabelle: Wystawiłeś nas! Zaprowadził nas do tego obozu śmierci. Potem ukrył się i czekał, aż to coś zaatakuje. Byliśmy przynętą!
    Royce: Musiałem się dowiedzieć z kim walczymy i już wiem.
    Stans: Przez to zginął człowiek.
    Royce: Rano sam byłeś gotów go zabić.
    Stans: Tak, ale już nie jest rano, do cholery, jasne?
    Royce: Przynajmniej nie zginął na próżno.
    Stans: Czemu? Bo mogliśmy dowiedzieć się z pierwszej ręki jak to jest dostać wpierdol?
    Royce: Nie, dowiedzieliśmy się, że jest ich więcej niż jeden, że używają pocisków i broni energetycznej, że stosują jakieś urządzenia maskujące, są więksi od nas, silniejsi, ale też ciężsi.

  • Stans: Chłopie, mówię ci, jak się stąd wydostanę... nawciągam się w chuj kokainy. Zgwałcę mnóstwo świetnych suk. Tak, już po piątej? Pora wciągnąć trochę koki i zgwałcić parę świetnych suk. Wiesz, o co chodzi?
    Edwin: No tak, jasne. Godzina piąta, pora gwałtu. (odsuwa się od Stansa i siada przy Nikolainu)
    Nikolai: Nie powinieneś się do niego zbliżać.
    Edwin: Spoko.

  • Royce: (w lesie czai się nieznany potwór) Hej, doktorku.
    Edwin: Hej.
    Royce: Chyba już wiem, do czego możesz się przydać. (Edwin zostaje wysłany jako przynęta)

  • Edwin: Pierdolę... was wszystkich!

  • Royce: (Noland ujawnia się i zdejmuje hełm Predatora) Czym... ty, kurwa, jesteś?
    Noland: Tym, który przetrwał. Za głośno rozmawiacie. Czułem wasz zapach, odkąd się tu zjawiliście. Skoro ja mogę was wywęszyć, oni też was mogą wywęszyć, widzą was i słyszą... Nadciąga burza. Chodźcie tędy.
    Isabelle: Czekaj. Kim jesteś?
    Noland: (śpiewa) Noland wygrał i uciekł w cień. Przeżył, by walczyć kolejny dzień. (uspokaja się) Jestem tym, któremu udało się uciec. Tym, któremu się, kurwa, nie fika.

  • Stans: Rety, ale burdel. Mieszkasz tutaj?
    Noland: Ja? Nie, nie! To tylko moja letnia rezydencja. Mam jeszcze mieszkanie w Barcelonie. Przy samej plaży, a faceci? U la la... Przy okazji, czujcie się jak u siebie.

  • Nikolai: Jak długo tu jesteś?
    Noland: Siedem... (rozmawia ze swoim urojonym kompanem) Co, dziesięć sezonów? Cholera.

  • Stans: (Nikolai ogląda zdjęcie) Co to?
    Nikolai: Moje dzieci. Ten duży to Rien, a to Sasza.
    Stans: (podciąga koszulę i pokazuje tatuaż z nagą kobietą) To Candy-Lee. Cyce jak haubice.
    Edwin: To twoja dziewczyna?
    Stans: Nie, moja siostra.

  • Hanzo: (ogląda samurajskie miecze) Jest bardzo, bardzo stary. Robią to od dawna.
    Edwin: Czyli mówisz po angielsku.
    Hanzo: Tak.
    Edwin: To czemu nie odzywasz się częściej?
    Hanzo: Bo mówię za dużo. (pokazuje lewą dłoń, od której odcięto dwa palce)

  • Stans: (po wysadzeniu w powietrze jednego z Predatorów) Tak jest! Kto tu teraz rządzi, matkojebco?

  • Stans: (rzuca się jednemu z Predatorów na szyję i dźga nożem) Zdychaj, kosmiczny pedale!

  • Edwin: Obserwowałem każdy wasz ruch, zdobywałem wasze zaufanie, ale wy nie byliście w stanie dostrzec, kim jestem, a na Ziemi byłem mordercą, świrem... Ale tu, wśród potworów, jestem normalny, podoba mi się tutaj, chcę zostać. (zjawia się Royce) O, wróciłeś?
    Royce: Spóźniłem się na lot.
    Edwin: O... dzięki Bogu! Pomóż nam wyjść stąd!

  • Edwin: (zachodzi od tyłu Royce'a, który zajmuje się sparaliżowaną Isabelle) Wróciłeś, ona nigdy w ciebie nie wątpiła. Chyba jestem ci winien przeprosiny. Jesteś dobrym człowiekiem. (wyciąga skalpel)
    Royce: Nie, nie jestem. (chwyta Edwina za rękę i podrzyna mu gardło jego własnym skalpelem) Ale jestem szybki!

  • Edwin: (do Predatora) Jestem jednym z was!

  • Royce: Dobra, znajdźmy sposób, żeby wydostać się z tej jebanej planety.