Powstanie warszawskie: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Usunięta treść Dodana treść
+1
Zoloten (dyskusja | edycje)
nowy
Linia 383: Linia 383:
** Źródło: Jan Nowak-Jeziorański, ''Kurier z Warszawy'', op. cit., s. 335.
** Źródło: Jan Nowak-Jeziorański, ''Kurier z Warszawy'', op. cit., s. 335.
** Zobacz też: [[Wielka Brytania]]
** Zobacz też: [[Wielka Brytania]]

* Było wiadomo, że za chwilę zaczynamy powstanie i była ogromna nadzieja w nas, we mnie, że musi być tylko zwycięstwo. Strzelanina trwała u nas na Bródnie jakieś pół godziny. Nie była to, o ile pamiętam, aż tak silna załoga niemieckich żołnierzy, od których odbiliśmy tego dnia szkołę. Zwyciężyliśmy ich. Ci Niemcy uciekli.
** Autor: [[Jan Olszewski]]
** Źródło: [https://www.se.pl/wiadomosci/polityka/byly-premier-jan-olszewski-wspomina-wybuch-powstania-nie-balem-sie-ze-zgine-aa-dUEV-kC8s-pFWX.html ''Były premier Jan Olszewski wspomina wybuch powstania: Nie bałem się, że zginę''], se.pl, 1 sierpnia 2018


* Całe miasto stało się gminą uspołecznioną we wszystkich swoich funkcjach. Ludność dzieliła się żywnością z żołnierzami i uciekinierami z zajętych przez Niemców dzielnic miasta. W poszczególnych domach zaczęły powstawać wspólne kuchnie, obsługujące stałych i przygodnych mieszkańców. Gdy zabrakło zapasów prywatnych, sięgnięto do składów zdobytych na Niemcach i administracja rozdzielała żywność za pośrednictwem komitetów domowych, nie pobierając żadnych opłat. Pieniądz przestał grać rolę. Zapanowała jakaś braterska wspólnota walczących. A nad wszystkim górowało radosne poczucie, że oto jesteśmy wreszcie wolni. Wykwitła szlachetna duma, że dokonaliśmy tego własnym wysiłkiem, że bijemy Niemców, że zmuszamy ich do poddawania się, że muszą oddawać broń w ręce „naszych chłopaków” jak zwano żołnierzy Armii Krajowej.
* Całe miasto stało się gminą uspołecznioną we wszystkich swoich funkcjach. Ludność dzieliła się żywnością z żołnierzami i uciekinierami z zajętych przez Niemców dzielnic miasta. W poszczególnych domach zaczęły powstawać wspólne kuchnie, obsługujące stałych i przygodnych mieszkańców. Gdy zabrakło zapasów prywatnych, sięgnięto do składów zdobytych na Niemcach i administracja rozdzielała żywność za pośrednictwem komitetów domowych, nie pobierając żadnych opłat. Pieniądz przestał grać rolę. Zapanowała jakaś braterska wspólnota walczących. A nad wszystkim górowało radosne poczucie, że oto jesteśmy wreszcie wolni. Wykwitła szlachetna duma, że dokonaliśmy tego własnym wysiłkiem, że bijemy Niemców, że zmuszamy ich do poddawania się, że muszą oddawać broń w ręce „naszych chłopaków” jak zwano żołnierzy Armii Krajowej.

Wersja z 18:26, 15 lut 2019

Polska walcząca

Powstanie warszawskie (1 sierpnia 1944–2 października 1944) – zakończone klęską wystąpienie zbrojne w okupowanej przez wojska niemieckie Warszawie.

Ten artykuł ma chronologiczny układ cytatów.

Przed powstaniem

  • Na pierwszym miejscu chodzi mi o opanowanie Warszawy.
  • Powstanie bez uprzedniego porozumienia z ZSRR na godziwych podstawach byłoby politycznie nieusprawiedliwione, zaś bez uczciwego i prawdziwego współdziałania z Armią Czerwoną byłoby pod względem wojskowym niczym innym jak aktem rozpaczy.
  • To, co obecnie Armia Krajowa robi w zakresie akcji dywersyjnej i partyzanckiej, jest już czymś więcej wojskowo, aniżeli było powstanie w 1863 r. Czy więc nie należałoby już obecne stadium działań nazwać powstaniem ze względów moralno-propagandowo-politycznych.
  • Czyście rozpatrzyli kwestie powstania na wypadek rozsypki Niemców, ewentualnie częściowego powstania, gdzie by władzę przed przyjściem Sowietów objęli Delegat Rządu i Komendant Armii Krajowej?
    • Autor: Stanisław Mikołajczyk, premier Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie
    • Opis: 4 lipca, fragment depeszy do Delegata Rządu na Kraj Jana Stanisława Jankowskiego, Londyn.
    • Źródło: Eugeniusz Duraczyński, [w]: Stanisław Jankowski „Agaton”, Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie. Wspomnienia 1939–1946, Warszawa 1984, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 20.
  • Jeśli przez szczęśliwy zbieg okoliczności w ostatnich chwilach odwrotu niemieckiego, a przed wkroczeniem oddziałów czerwonych, powstaną szanse choćby przejściowego i krótkotrwałego opanowania przez nas Wilna, Lwowa, innego większego centrum lub pewnego ograniczonego niewielkiego choćby obszaru – należy to uczynić i wystąpić w roli pełnoprawnego gospodarza.
    • Autor: Kazimierz Sosnkowski
    • Opis: 7 lipca, fragment instrukcji dla dowództwa Armii Krajowej, Londyn, 1944.
    • Źródło: Tadeusz Komorowski, Armia Podziemna, Warszawa 1994, Wydawnictwo Bellona, s. 253.
    • Zobacz też: Armia Krajowa
  • Bezczynność AK na terenach zajmowanych przez armię sowiecką byłaby szkodliwa, gdyż nie byłoby wtedy przeszkody, aby upozorować wolę narodu polskiego stworzenia 17 republiki sowieckiej.
    • Autor: gen. Tadeusz Komorowski, komendant główny AK.
    • Opis: 14 lipca, fragment raportu do naczelnego wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego, Warszawa, 14 lipca 1944.
    • Źródło: Stefan Korboński, Polskie Państwo Podziemne, wyd. Świat Książki, Warszawa 2008, s. 156
  • Ostatni fakt zamachu na Hitlera łącznie z położeniem wojennym Niemiec doprowadzić może do ich załamania się w każdej chwili. Zmusza to nas do stałej i pełnej gotowości do powstania. Z tego względu wydałem rozkaz stanu czujności do powstania z dniem 25 lipca godzina 0.01, nie wstrzymując przez to dotąd wykonywanej „Burzy”.
    • Autor: generał Tadeusz Komorowski, komendant główny Armii Krajowej
    • Opis: 21 lipca, fragment meldunku komendanta AK do Londynu, Warszawa, 21 lipca 1944.
    • Źródło: Tadeusz Komorowski, Armia Podziemna, Warszawa 1994, Wydawnictwo Bellona, s. 255.
  • Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę. Przybycie do tej walki brygady spadochronowej będzie miało olbrzymie znaczenie polityczne i taktyczne. Przygotujcie możliwość bombardowania na nasze żądanie lotnisk pod Warszawą. Moment rozpoczęcia walki zamelduję.
    • Autor: generał Tadeusz Komorowski, komendant główny Armii Krajowej
    • Opis: 25 lipca, do Londynu, Warszawa, 25 lipca 1944.
    • Źródło: Tadeusz Komorowski, Armia Podziemna, Warszawa 1994, Wydawnictwo Bellona, s. 262.
    • Zobacz też: Stanisław Sosabowski
  • Rada Ministrów uchwaliła upełnomocnić Delegata Rządu (Jana Stanisława Jankowskiego) do powzięcia wszystkich decyzji wymaganych tempem ofensywy sowieckiej, w razie konieczności, bez uprzedniego porozumienia się z rządem.
    • Autor: rząd RP w Londynie
    • Opis: 25 lipca, fragment depeszy Rządu RP na Uchodźstwie, Londyn, 25 lipca 1944.
    • Źródło: Eugeniusz Duraczyński, [w]: Stanisław Jankowski „Agaton”, Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie. Wspomnienia 1939–1946, Warszawa 1984, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 21.
  • Na posiedzeniu Rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca Was do ogłoszenia powstania w momencie przez Was wybranym. Jeżeli możliwe, uwiadomcie nas przedtem. Odpis przez wojsko do Komendanta AK.
    • Autor: Stanisław Mikołajczyk, premier Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie
    • Opis: 26 lipca, fragment depeszy do kraju do delegata rządu na kraj Jana Stanisława Jankowskiego, Londyn, 26 lipca 1944.
    • Źródło: Tadeusz Komorowski, Armia Podziemna, Warszawa 1994, Wydawnictwo Bellona, s. 257.
  • Poza wysłaniem Brygady Spadochroniarzy i bombardowaniem lotnisk w myśl życzeń w/w telegramu dowódcy Armii Krajowej wydaje się nieodzownym, aby natychmiast po rozpoczęciu (akcji) wysłano do Polski siły lotnicze złożone z czterech polskich grup Mustangów ze wsparciem, jeśli możliwe, jednej eskadry spitfire’ów i aby wszystkie te grupy były wysłane z południowych baz lotniczych. Polska Armia Krajowa zajmie konieczne lotniska.
    • Autor: rząd RP w Londynie
    • Opis: 26 lipca, rząd do sztabu Naczelnego Wodza (w oparciu o depeszę komendanta głównego AK do rządu w Londynie).
    • Źródło: Powstanie warszawskie. Wybór dokumentów, t. I-X, Warszawa 1997, t. I, s. 137.
  • Nieprzyjaciel [wojsko sowieckie] zdobywa teren na drogach prowadzących na północno – zachód. Garwolin pada. Istnieje poważne niebezpieczeństwo dla przyczółka Warszawa. Sztab 9. armii czyni wielkie wysiłki, aby powstrzymać nieprzyjaciela przez natychmiastowe wprowadzenie do walki nadchodzących nowych sił.
    • Opis: 27 lipca, dziennik działań 9. Armii niemieckiej.
  • (…) przyrzekł rozdzielić posiadane zapasy, rozkazując rzucić do walki wszystkie siły, uzbrajając powstańców nie posiadających broni w siekiery, kilofy i łomy.
    • Autor: płk Antoni Chruściel („Monter”), dowódca Okręgu Warszawskiego AK
    • Opis: 27 lipca, na odprawie dowódców obwodów w kwestii braku dostatecznej ilości broni.
    • Źródło: Adam Borkiewicz, Powstanie warszawskie: zarys działań natury wojskowej, Warszawa 1957, s. 24
  • Nie mam żadnych złudzeń, co nas tu czeka po wejściu Rosjan i ujawnieniu się, ale choćby mnie spotkało najgorsze, wolę to aniżeli zrezygnowanie z wszystkiego bez walki. Musimy spełnić nasz obowiązek do końca.
    • Autor: generał brygady Tadeusz Pełczyński
    • Opis: 29 lipca, w rozmowie z kurierem Janem Nowakiem-Jeziorańskim podczas narady w KG AK, Warszawa 1944.
    • Źródło: Jan Nowak-Jeziorański, Kurier z Warszawy, Kraków 1997, Znak, s. 313.
  • Strefy wpływów w Europie wielka trójka podzieliła już 2 listopada 1943 w Moskwie, a przypieczętowała w Teheranie. (…) Nie możemy liczyć na żadne masowe zrzuty sprzętu, a tym bardziej na desant Brygady Spadochronowej gen. Sosabowskiego. Akcja „Burza” nie będzie miała żadnego wpływu na decyzję aliantów, a dla opinii publicznej świata zachodniego będzie burzą w szklance wody. (…) Czeka nas tu okupacja sowiecka, utrata niepodległości. Rosjanie będą się tu rządzili jak chcą.
    • Autor: Jan Nowak-Jeziorański
    • Opis: 29 lipca podczas narady dowództwa Armii Krajowej.
    • Źródło: Roman Daszczyński, Odsieczy nie będzie, zostaliśmy sami, „Gazeta Wyborcza”, 20 stycznia 2010
    • Zobacz też: Armia Krajowa
  • My tu nie mamy wyboru. „Burza” w Warszawie nie jest czymś odosobnionym. To jest ogniowo w dłuższym łańcuchu, który zaczął się we wrześniu. Walki w mieście wybuchną, czy my tego chcemy czy nie. (...) Za dzień, dwa albo trzy Warszawa będzie na pierwszej linii frontu. (...) Ja nie wiem, może Niemcy wycofają się od razu, a może dojdzie do walk ulicznych jak w Stalingradzie. (...) Tu nie chodzi o nas, o kompromitację kierownictwa. Stoimy wobec gigantycznego oszustwa, które ma przekonać i zagranicę, i nasze własne społeczeństwo, że Polska sama dobrowolnie zakłada sobie obrożę na szyję, a wolę ludności reprezentuje sowiecka agentura. My nie możemy zachowywać się biernie wobec takiej gry.

W trakcie powstania

  • Tu mówi Polska. Tu mówi Warszawa. Tu mówi Warszawa. Warszawa wzywa. Warszawa wzywa wszystkie wolne narody.
    • This is Poland calling. This is Warsaw calling. This is Warsaw calling. Warsaw calling. Warsaw calling all the free nations. (ang.)
    • Opis: odezwa odczytana w języku angielskim na falach powstańczego radia Błyskawica w pierwszych dniach powstania.
    • Zobacz też: Polska, wolność
  • Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
    Za każdy kamień twój, stolico, damy krew!
    Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
    Gdy padnie rozkaz twój, poniesiem wrogom gniew!
  • Kiedy drużyna, którą prowadziłem z transportem broni zbliżyła się z ul. Kochanowskiego na ul. Krasińskiego, szeroką arterię na Żoliborzu, od strony Powązek nadjechał samochód z żołnierzami niemieckimi. Muszę powiedzieć, że był właściwie taki moment, kiedy zupełnie wyraźnie obserwowaliśmy się wzajemnie i widać było, że Niemcy robią jakiś rachunek zysków i strat – czy zacząć starcie, zacząć walkę z nami, czy udać, że nie zwracają uwagi na kilkunastu młodych ludzi, już w butach z cholewami bądź ubranych przynajmniej od spodu w mundury, bo od góry, mimo gorącego dnia, w płaszcze, pod którymi schowana była broń: pistolety maszynowe, broń krótka, granaty. Jak gdyby zastanawiali się, czy doprowadzić do tego starcia, czy nie. W pewnym momencie zdecydowali się i rozpoczęła się walka. Walka, z której wyszliśmy właściwie z pełnym sukcesem, ponieważ obrzuciliśmy samochód niemiecki granatami, sami nie ponieśliśmy strat. Samochód się zapalił, Niemcy zostali pokonani, nam udało się przeskoczyć przez ulicę i dojść na miejsce zbiórki, gdzie już była reszta 9 kompanii dywersyjnej, której stanowiliśmy jedną ze składowych części.
    • Autor: Zdzisław Sierpiński, pseud. „Marek Świda”, żołnierz AK, krytyk muzyczny
    • Opis: 1 sierpnia, godz. 13.50 pierwsze strzały w powstaniu warszawskim na Żoliborzu.
    • Źródło: Władysław Bartoszewski, Dni walczącej stolicy. Kronika powstania warszawskiego, wyd. Alfa, Warszawa 1989, s. 13–14.
  • O godzinie 16.00 płk Geibel w swym urzędzie przy alei Róż otrzymał telefoniczny meldunek od porucznika „Luftwaffe”, donoszący, że pewna Polka błagała go, by wyjechał z Warszawy, gdyż tego dnia o godzinie 17 wybuchnie powstanie.
    • Opis: 1 sierpnia, o przyczynach zarządzenia alarmu w garnizonie niemieckim miasta Warszawy o godz. 16:30.
    • Źródło: Adam Borkiewicz, Powstanie warszawskie: zarys działań natury wojskowej, Warszawa 1957, s. 57
  • Głośnik, tzw. „szczekaczka”, zainstalowany na rogu Traugutta, który grubym głosem, na cały regulator przemawiał, że w Warszawie działają bandyci, że rozpoczęto akcję przeciwko nim, i że każdy cywil, który się znajdzie na ulicy będzie zastrzelony. Pamiętam do dziś: nie „rozstrzelany”, tylko „zastrzelony”.
  • Oczekiwane powstanie Polaków w Warszawie zaczęło się o godz. 17.00. Na obszarze całej Warszawy toczą się walki. Bezpośrednia arteria zaopatrzenia XXXIX korpusu pancernego jest przerwana. Szczęśliwie trzymanie warszawskiej centrali telefonicznej umożliwia połączenie z komendanturą Wehrmachtu oraz XXX korpusem pancernym. Dowództwo 9 armii zażądało sił policyjnych dla zgniecenia powstania.
    • Opis: 1 sierpnia, fragment zapisu z dziennika bojowego 9. armii niemieckiej
  • Hej, chłopcy, bagnet na broń!
    Długa droga, daleka, przed nami,
    Mocne serca a w ręku karabin,
    Granaty w dłoniach i bagnet na broni.
    • Opis: 2 sierpnia, Warszawa, zmarła sanitariuszka Krystyna Krahelska, autorka pieśni „Hej chłopcy bagnet na broń”, „Syrenka” warszawska, postrzelona gdy opatrywała rannych.
  • W Warszawie wczoraj o godz. 17 nastąpił w wielu miejscach początek spontanicznych rozruchów. Nadzwyczaj silne ostrzeliwanie budynków służbowych. Dobre uzbrojenie buntowników w broń wszelkiego rodzaju. Rzuca się w oczy ogromnie wielka ilość pistoletów maszynowych. Poza tym także użycie granatników i środków przeciwpancernych do walki z bliska. W nocy osłabło natężenie walki. Dzisiaj przed południem znowu silne rozruchy. W jakim stopniu budynki służbowe znajdują się w rękach buntowników, nie jest jeszcze w pełni wyjaśnione. Dowódca policji bezpieczeństwa i SD Oberfuhrer Bierkamp zażądał jak najsilniejszego użycia najskuteczniejszych środków bojowych włącznie ze Stukasami. Odnośnie do Krakowa będą zarządzone odpowiednie środki zapobiegawcze. Co do przeprowadzenia robót fortyfikacyjnych w Krakowie generał Oppenländer był zdania, że słuszniejsze byłoby wycofanie z tych robót Niemców i oddanie ich do dyspozycji władz celem zgniecenia powstania w Krakowie. Sądził on, że te prace będzie mógł kontynuować przy pomocy swoich Polaków. Ten punkt widzenia stoi w sprzeczności z poglądem podległych mu organów wykonawczych, które ustawicznie żądają ode mnie nowych sił. Z poprzednich wywodów generała Oppenländera wynika, że jego postawa została wywołana jedynie wolą bezwzględnej obrony Krakowa przed powstańcami.
    Za groźne niebezpieczeństwo należy uważać tworzenie silnych grup bandyckich na północ od Krakowa w powiecie Miechów, o czym właśnie wczoraj meldowałem, a których siła ma dochodzić do dziesiątków tysięcy ludzi i które otrzymały duże posiłki także z Krakowa. Ogólna sytuacja pogorszyła się więc niezwykle w porównaniu do położenia, które ustalono jeszcze wczoraj na posiedzeniu rządu. O ile zostaną ściągnięte silniejsze oddziały wojska, to według mniemania wszystkich, a także i mojego, groźba rozszerzenia się powstania zostanie usunięta.
    • Autor: Oberdienstleiter Tiessler,
    • Opis: 2 sierpnia, do Reichsleitera Bormanna, kierownika Kancelarii Partyjnej III Rzeszy, Kraków, 2 sierpnia 1944.
    • Źródło: Jerzy Kirchmayer, Powstanie warszawskie, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1984, s. 493–494.
  • Cóż to jest ta wasza Armia Krajowa? Co to za armia bez artylerii, bez czołgów, bez lotnictwa? Nawet broni ręcznej nie ma dosyć… To są drobne oddziałki partyzanckie, a nie regularna siła zbrojna. Słyszę, że rząd polski polecił tym oddziałom wypędzić Niemców z Warszawy. Nie rozumiem, jak to zrobią, bo przecież nie mają na to siły.
    • Autor: Józef Stalin
    • Opis: 3 sierpnia na Kremlu do Stanisława Mikołajczyka, gdy ten przyjechał prosić o pomoc dla polskich oddziałów walczących w powstaniu warszawskim.
    • Źródło: Roman Daszczyński, Odsieczy nie będzie, zostaliśmy sami, „Gazeta Wyborcza”, 20 stycznia 2010
  • Duża część Warszawy jest w rękach powstańców: zaczęli oni budować barykady. Na odcinku Wisły sytuacja na przedmościu Magnuszew robi się groźna.
    • Opis: 3 sierpnia, zapis w dzienniku bojowym 9. armii niemieckiej
  • Miasto Warszawa stoi w większej części w płomieniach. Wypalenie domów jest najpewniejszym środkiem odebrania powstańcom kryjówek. Po stłumieniu powstania Warszawa będzie całkowicie zniszczona, spotka ją żałosny los.
  • Pan generalny gubernator może polegać na tym, że zostanie uczynione wszystko (...) Nad Warszawą ma być potem wykonany wyrok z całą surowością.
  • (…) choć na „tygrysy” mają visy –
    to warszawiaki, fajne chłopaki – są!
    • Autor: Józef Szczepański „Ziutek”
    • Opis: 4 sierpnia, fragment hymnu batalionu Parasol pt. Pałacyk Michla.
    • Źródło: Zygmunt Głuszek, „Hej, chłopcy…”
  • Położenie w Warszawie zasadniczo bez zmian. Centrum miasta zupełnie opanowane przez powstańców. Dowództwo wszystkich sił użytych dla zgniecenia powstania od zewnątrz miasta objął SS Gruppenfuhrer Reinefarth. Komendant Wehrmachtu w Warszawie nie może chwilowo opuścić Warszawy, a dowodzenie ze środka miasta wydaje się bezcelowe.
    • Opis: 4 sierpnia, fragment zapisu w dzienniku bojowym 9. armii niemieckiej
  • Nawiązałem osobistą łączność z dowódcą garnizonu Warszawy, który prowadzi bohaterską walkę powstańczą narodu z hitlerowskimi bandytami. Po zorientowaniu się w ogólnej sytuacji wojskowej przyszedłem do przekonania, że pomimo bohaterskiej postawy wojska i ludności cywilnej Warszawy są potrzeby, pokrycie których pozwoliłoby na szybsze zwycięstwo w walce z naszym wspólnym wrogiem. Potrzeby są następujące: brak broni automatycznej, amunicji, granatów i kb ppanc. Broń zrzucać na pl. Wilsona, pl. Inwalidów, getto, pl. Krasińskich, pl. Żelaznej Bramy, pl. Napoleona, Pole Mokotowskie, koszary szwoleżerów na Powiślu, Bielany. Znaki rozpoznawcze – płachta biało-czerwona
    Lotnictwo niemieckie niszczy miasto i ludność cywilną. Ostrzeliwujcie mosty na Wiśle w obrębie Warszawy. Ogród Saski, Al. Jerozolimskie, jako główne miejsce skupienia ł ruchu wojskowego nieprzyjaciela. Bombardujcie lotniska Okęcie i Bielany. Bohaterska ludność Warszawy wierzy, że w najbliższych godzinach okażecie jej jak najwydatniejszą zbrojną pomoc. Ułatwijcie mi połączenie z marsz. Rokossowskim. Z grupy „Czarnego” kpt. Kaługin Konstanty. Warszawa 66804.
    • Autor: kpt. Kaługin Konstanty, oficer sowiecki, będący w sztabie AK Warszawa w czasie powstania.
    • Opis: 5 sierpnia, depesza do Stalina, przekazana przez AK do Londynu 7 sierpnia 1944, Warszawa, 5 sierpnia 1944.
    • Źródło: Jerzy Kirchmayer, Powstanie warszawskie, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1984, s. 499.
  • Stalin czeka, aż się wykrwawimy. (…) Alianci robią zrzuty, by wyciszyć wyrzuty sumienia.
    • Autor: Zbigniew Blichewicz „Szczerba”, Starówka, 5 sierpnia.
  • Już kilka dni temu słychać było jako coś humorystycznego, że Stalin pogniewał się na Polaków za to, że ośmielili się pierwsi wyswobadzać samych siebie i atakować Warszawę. Słyszano jednak jakąś rzekomą kanonadę armat bolszewickich na froncie, zwiastujących przesuwanie się wojsk bolszewickich ku Warszawie. Wnet to ustało.
  • Armia Ludowa ofiarowała swoje młode życie, swoje dusze i serca, aby pokazać światu, że stać ją zawsze na czyn bohaterski, o jakim inne narody świata słuchać tylko mogą. Gen. Sosnkowski i gen. Bór, prowokatorzy, twierdząc, że wyzwolenie Warszawy to krwawy trud Armii Krajowej, reklamują się budząc śmiech i pogardę.
    • Opis: 8 sierpnia, w audycji Radiostacji im.T. Kościuszki, nadającej z Moskwy.
  • Halo, tu mówi „Błyskawica”! Stacja nadawcza Armii Krajowej w Warszawie, na fali 32,8 oraz 52,1 m. Duch Warszawy jest wspaniały. Wspaniałe są kobiety Warszawy. Są wszędzie; na linii razem z żołnierzami lub jako sanitariuszki albo też łączniczki. Nawet dzieci ożywione są cudownym duchem męstwa. Pozdrawiamy wszystkich wolność miłujących ludzi świata! Żołnierzy Polski walczących we Włoszech i we Francji, polskich lotników i marynarzy.
    • Opis: 8 sierpnia, słowa rozpoczynające audycje nadawane przez powstańcze radio.
  • Od dnia 1 sierpnia 1944 prowadzę walkę z Niemcami w Warszawie przy pomocy całej ludności i wszystkich organizacji wojskowych, scalonych w Armii Krajowej, i tych, które do walki dołączyły się, jak Milicja Robotnicza, Armia Ludowa i inne. Jesteśmy w ciężkim boju. Niemcy dla wywalczenia sobie drogi odwrotu palą miasto i niszczą ludność. W tej chwili wiążemy jeszcze poważne siły broni pancernej i piechoty niemieckiej, ale odczuwamy już brak amunicji i broni ciężkiej, toteż szybka pomoc wojsk Pana Marszałka jest dla nas koniecznością. W moim sztabie jest oficer sowiecki kpt. Kaługin. Proszę o podanie dla niego elementów radiowych celem umożliwienia mu porozumienia się z Panem Marszałkiem i tą drogą dania mu możliwości uzgodnienia działań. – Nurt, dowódca okręgu warszawskiego.
    • Autor: Antoni Chruściel, dowódca okręgu warszawskiego AK.
    • Opis: 8 sierpnia, depesza do marszałka Rokossowskiego, Warszawa, 8 sierpnia 1944.
    • Źródło: Jerzy Kirchmayer, Powstanie warszawskie, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1984, s. 499–500
  • Opór w Warszawie wzmaga się. Toczące się walki – w pełnym znaczeniu tego słowa – boje uliczne na terenie wielkiego miasta. Własne straty są wysokie. Celem opanowania położenia potrzebna jest pełnowartościowa dywizja wyposażona w dużą ilość broni ciężkiej.
    • Opis: 9 sierpnia, z meldunku 9. Armii niemieckiej.
  • – Tak… żyć – chcemy. Nie chcemy – umierać!
    Boże!… Ujrzeć jeszcze – Ojczyznę swobodną!…
    Zginąć – teraz?… Zginąć – właśnie teraz?…
    – Boże! Pozwól zachować nam godność!
  • W Warszawie nasze grupy szturmowe posuwają się powoli. Powstańcy wzmacniają swoje punkty oporu. Grupa „Kamiński” walczy jeszcze na Ochocie: wydaje się, że chwilowo rabunek jest dla niej ważniejszy.
    • Opis: 10 sierpnia, z raportu w dzienniku bojowym 9. Armii niemieckiej
  • Jak widzę, Niemcy wezwali całą ludność Warszawy do opuszczenia miasta z białymi chusteczkami w rękach. Może to zwiastować całkowite zniszczenie miasta. (…) Jeśliby zniszczona została Warszawa – odpowiednim krokiem byłoby zagrożenie całkowitym zniszczeniem Berlina i zakaz odbudowania tego miasta. Jesteśmy winni naszym Aliantom użycie tego rodzaju groźby.
  • Opór nieprzyjaciela jest niezwykle silny. W północnej części miasta walczy grupa Dirlewangera, która dąży do zabezpieczenia szlaku komunikacyjnego, oczyszczonego wczoraj i doprowadzonego do placu Hitlera [Piłsudskiego]. Użyteczność tej arterii nie jest jednakże całkowicie zabezpieczona. Powstańcy bronią się wszędzie i bardzo zawzięcie. Obie strony walczące używają wszystkich środków propagandy.
    • Opis: 11 sierpnia, zapis w dzienniku bojowym 9. Armii niemieckiej
  • Trzecia bitwa o Warszawę toczy się dalej i sytuacja jest rozpaczliwa, ale może być jeszcze uratowana, chociaż warszawiacy słusznie pytają, gdzie są nasi przyjaciele.
    • Opis: 11 sierpnia, „The Daily Mirror” w artykule Warsaw Tragedy
  • Walczycie o niepodległość Polski, a naszym zadaniem tutaj jest stać nieugięcie na straży, aby ta walka nie była beznadziejna, ażeby Ci, którzy umierają, umierali z tą wiarą, że Polska będzie wolna i szczęśliwa, i ażeby demokracja światowa znała Waszą walkę i Wasze poświęcenie.
  • To nie jest wojna! Wojna jest kalkulacją. Taką samą – jak każda inna rozgrywka… A cóż tu kalkulacja z naszej strony pomoże? Na co można liczyć, mając same blotki w ręku? Można blefować jakiś czas, ale wreszcie trzeba wyłożyć karty, a wtedy co?
    • Autor: rotmistrz Edward Sobeski „Bończa”, dowódca batalionu „Bończa”, Starówka, 13 sierpnia.
  • Brytyjskie samoloty, które leciały nad Warszawą w nocy z 13/14 były entuzjastycznie witane przez ludność, mimo szrapneli padających na ulice, wołano: „To są nasze, to są brytyjskie”. Duch izolowanej ludności Warszawy jest dziś o 10% lepszy niż był wczoraj. Jeden z samolotów zrzucił wieniec z napisem: „Od brytyjskich żołnierzy dla naszych towarzyszy z polskiej armii”.
    • Opis: 14 sierpnia, depesza Johna Warda, brytyjskiego żołnierza RAF i AK, korespondenta w powstaniu warszawskim, Warszawa 1944.
    • Źródło: Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, lipiec-październik 1944, tom IV, wyd. Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991, ISBN 8304036363, s. 111–112.
  • Każdej nocy z tej Wielkiej Wyspy startuje nad kontynent tysiące samolotów. Skromny ułamek z nich mógłby uratować Warszawę. Proszę nam wierzyć, Wasza Wysokość, że kiedy w roku 1940 ważyły się losy Wielkiej Brytanii, my, polscy lotnicy, nie myśleliśmy szczędzić krwi i życia (…) Wtedy, nad płonącym Londynem, nie brakło polskich i angielskich lotników. Czy ma ich teraz zabraknąć nad płonącą Warszawą? Czy to miasto ma zginąć w przededniu zwycięstwa, po pięciu latach tęsknoty za wolnością? (…) Czy wiarę w Wielką Brytanię zniszczą płomienie, trawiące naszą stolicę? Wasza Wysokość, proszę wybaczyć nam, żołnierzom, szczerość i bezpośredniość. Nie możemy jednak dłużej milczeć, gdy giną nasze kobiety i dzieci. Wierzymy mocno, że ich los nie jest obojętny Waszej Wysokości.
    • Opis: 14 sierpnia, telegram pilotów polskiego 303. Dywizjonu do Królowej Wielkiej Brytanii, Wielka Brytania, 1944.
    • Źródło: Lynne Olson, Stanley Cloud, Sprawa honoru, wyd. AMF Plus, Warszawa 2004, s. 321.
  • O jedną Polskę za dużo w tej wojnie.
    • Autor: Andrzej Bobkowski, Szkice piórkiem
    • Opis: 14 sierpnia jako komentarz do rozpaczliwych apeli z powstańczej Warszawy i braku reakcji aliantów.
  • Dni się tak nie rozróżniało za bardzo. Ale to jedno święto–15 sierpnia (wypadało we wtorek) – nagle postanowiono obejść, uczcić. Na przekór. Od rana. (…) Tym razem czekało się też na Cud nad Wisłą. Też z nimi. Po drugiej stronie. I za Żeraniem. Ale żeby przyszli.
  • Załamać się psychicznie naprawdę już nie było trudno. Szczególnie, kiedy widziało się ofiary, a nie widziało się konkretnej pomocy dla walczącej Warszawy. Tego dnia jednak wszystko przyjmowaliśmy jakoś lżej, z większym optymizmem. Po alianckich zrzutkach niczego więcej ponad to, co dostaliśmy, nikt się nie spodziewał, bo, jak donosiło radio brytyjskie, „Lot do Warszawy – to lot po śmierć”. Myślami byliśmy raczej za Wisłą, znowu pełni oczekiwania.
  • Chcemy walczyć przeciwko Niemcom i pójść na pomoc Warszawie. Milczenie Londynu jest dla nas niepokojące. Od 3 tygodni nie otrzymaliśmy żadnych wskazówek. Społeczeństwo domaga się wskazówek od Rządu w Londynie.
    • Autor: Franciszek Żak ps. Zuzia, Szef Sztabu Okręgu Lublin do Dowódcy AK, chęć pójścia na pomoc Warszawie.
    • Opis: 19 sierpnia, chęć pójścia na pomoc Warszawie, aresztowania AK na Lubelszczyźnie, prośba o wytyczne.
    • Źródło: AK w dokumentach.
  • Jak długo? To o tym nie wiecie?
    Dopóki krew płynie nam w żyłach.
    Bo ducha narodu nie zgniecie
    ni przemoc brutalna, ni siła.
    • Opis: 19 sierpnia, wiersz nieznanego autora, który ukazał się tego dnia w dzienniku powstańczym „Barykada”
  • Zastanawiamy się, jaka będzie reakcja światowej opinii publicznej, jeśli antyfaszyści w Warszawie zostaną rzeczywiście opuszczeni. Uważamy, że my wszyscy trzej powinniśmy uczynić wszystko, co tylko możemy, aby ocalić możliwie najwięcej znajdujących się tam patriotów. Mamy nadzieję, że zrzucicie Polakom – patriotom warszawskim – najbardziej niezbędne zaopatrzenie i uzbrojenie lub może zgodzi się Pan pomóc naszym samolotom, by uczyniły to bardzo szybko? Mamy nadzieję, że zgodzi się Pan na to. Czynnik czasu ma wyjątkowo duże znaczenie.
  • Polscy bandyci w Warszawie walczą fanatycznie i zaciekle. Uzyskane przez własne oddziały rezultaty po trzytygodniowej walce są nikłe, mimo wsparcia licznych, najnowocześniejszych rodzajów broni.
    • Opis: 21 sierpnia, fragment instrukcji Wehrmachtu opracowanej w sztabie gen. Stahela, dowódcy niemieckiego garnizonu Warszawy.
  • Ojcze Święty, my, kobiety polskie, walczymy w Warszawie, kierowane przez nasz patriotyzm i przywiązanie do ziemi Ojców naszych. Brak nam żywności i środków opatrunkowych. Twierdzy naszej bronimy już przez trzy tygodnie. Warszawa jest w gruzach. Niemcy mordują rannych w szpitalach. Kobiety i dzieci pędzą przed czołgami. Nie są przesadą wiadomości, że na ulicach Warszawy walczą dzieci, niszcząc czołgi nieprzyjacielskie butelkami z benzyną. My, matki, patrzymy na naszych synów, którzy giną za wolność i za naszą ziemię. Nasi mężowie, synowie i bracia walcząc do dnia dzisiejszego nie mają praw i nie są uznani za kombatantów. Ojcze Święty, nikt nam nie pomaga. Armie rosyjskie już od trzech tygodni stoją u bram Warszawy, nie posuwając się z pomocą ani kroku. Z Anglii dopiero teraz otrzymujemy pomoc, jednak w znikomej ilości. Świat nie chce wiedzieć o naszej walce. Jedynie Bóg jest z nami. Ojcze Święty, Namiestniku naszego Pana i Władcy, jeśli nas usłyszysz, udziel błogosławieństwa Bożego kobietom polskim walczącym o Kościół i Wolność.
  • Dziś idę walczyć Mamo,
    Może nie wrócę więcej,
    Może mi przyjdzie polec tak samo
    Jak tyle, tyle tysięcy.
    Poległo polskich żołnierzy
    Za wolność naszą i sprawę
    Ja w Polskę, Mamo, tak strasznie wierzę
    I w świętość naszej sprawy.
    Dziś idę walczyć Mamo kochana,
    Nie płacz, nie trzeba, ciesz się jak ja,
    Serce mam w piersi rozkołatane
    Serce mi dziś tak cudnie gra.
  • Halo! Tu serce Polski! Tu mówi Warszawa!
    Niech pogrzebowe śpiewy wyrzucą z audycji!
    Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla Was!
    Oklasków nie trzeba! Żądamy amunicji!
  • My w Warszawie mamy nasze żony i dzieci, ale wolelibyśmy by raczej zginęły aniżeliby miały żyć pod bolszewikami. My wszyscy wolimy zginąć walcząc, aniżeli żyć na klęczkach.
    • Opis: 26 sierpnia, w rozmowie z Winstonem Churchillem w sztabie 2. Korpusu Polskiego, Włochy, 26 sierpnia 1944.
    • Autor: Władysław Anders
    • Źródło: Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939–1946, s. 264.
  • Przyjmij, Panie Generale, żołnierskie zapewnienie, że pomimo terroru NKWD i ohydnej nagonki propagandy berlingowskiej na nas, nie ugniemy się i wytrwamy do końca. Z bólem nasłuchujemy wiadomości o walkach w Warszawie, ciężko nam tu bezczynnie siedzieć, gdy tam nasi koledzy giną – jesteśmy bezsilni – szereg naszych oddziałów nie mogąc przejść linii frontu wróciło, względnie zostały rozbrojone i internowane przez Sowiety. Proszę, Panie Generale, o rozkazy i wytyczne.
    • Autor: Franciszek Żak ps. Zuzia, Szef Sztabu Okręgu Lublin do Dowódcy AK, chęć pójścia na pomoc Warszawie.
    • Opis: 26 sierpnia, aresztowania AK na Lubelszczyźnie, prośba o wytyczne, Lublin, 26 sierpnia 1944.
    • Źródło: AK w dokumentach.
  • Straty w walce o Stare Miasto wynoszą przeciętnie 150 dziennie.
  • Dzień 29 sierpnia należy zapisać złotymi zgłoskami, albowiem jest to dzień, podczas którego nie otrzymaliśmy ani jednego słownego hołdu od naszych zachodnich aliantów. Żaden prezes żadnego związku nie wyraził podziwu dla bohaterskiej Warszawy. (…) Do takich paradoksalnych nastrojów doprowadził nas zalew krokodylich łez współczucia, które otrzymujemy zamiast pomocy realnej. W pierwszych dniach powstania czekaliśmy na współdziałanie z zewnątrz, potem ogarnęło nas zniecierpliwienie, dziś myślimy o tym wszystkim z odrazą. Zagadnienie powstania warszawskiego weszło w stadium skandalu międzynarodowego – skandalu którego nic już zatrzeć nie zdoła.
    • Opis: 29 sierpnia, Niezwykły dzień, „Dzień Warszawy” nr 1042
  • Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
    byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
    byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
    była zbawieniem witanym z odrazą.
  • Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje. (…) Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego.
    Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią.
    (…) Jest oczywiście jasne, że nie ma słów, które by mogły wyrazić nasz najwyższy podziw i dumę z powodu bohaterstwa naszej Armii Krajowej i ludności stolicy. Jesteśmy z nimi każdym tętnem naszej krwi. Przeżywamy głęboko tę tragedię i naszą bezsilność w tej chwili, by im pomóc. Wszystkie nasze boje od Monte Cassino przez Ankonę do Linii Gotów wydają się nam małe wobec walki w stolicy.
    • Autor: generał Władysław Anders
    • Opis: w liście do podpułkownika Mariana Dorotycz-Malewicza „Hańczy”, Linia Gotów, 31 sierpnia.
    • Źródło: Norman Davies, Powstanie ’44, Kraków 2004, s. 466.
  • Jeśli padnie Warszawa, to nie miasto padnie,
    I nie polska stolica w podziemiach swych skona,
    Lecz wolność wszystkich ludzi, zdeptana gdzieś na dnie,
    I prawda wszystkich czasów, przez wszystkich zdradzona.
    • Autor: Kazimierz Wierzyński
    • Opis: 1 września 1944, USA.
    • Źródło: Norman Davies, Powstanie ’44, Kraków 2008.
  • Od rana nawała ognia. Samoloty zbombardowały naszą kwaterę w Konserwatorium, gdzie ponieśliśmy straty w ludziach i sprzęcie. Oddział „Zawrata” (Henryk Walkowski) stracił prawie całe uzbrojenie. Na Nowym Świecie ginie nasz dowódca batalionu rotmistrz „Bończa” (Edward Sobeski). Po jego śmierci wykrwawiony batalion zostaje przekształcony, tak jak większość wykrwawionych oddziałów, w kompanię pod dowództwem por. „Szczerby” (Zbigniew Blichewicz). Wydarzenia tak szybko następują po sobie, że zapomniałem pochwalić się, iż po przejściu do Śródmieścia dostałem karabin i zostałem prawdziwym żołnierzem.
    Po reorganizacji batalionu, naszą kompanię podzielono na trzy grupy szturmowe, które poszły w sukurs wycofującym się oddziałom walczącym na Powiślu. Nasz nie najgorzej uzbrojony oddział skutecznie powstrzymuje nieprzyjaciela, jednak los Powiśla już został przesądzony.
  • Na Marszałkowskiej na pierwszym piętrze okno otwarte, pianino bębni na całego, słychać tańce, śmiechy, piski. Wołają do nich uspokójcie się, przestańcie, bo bomby rzucą, nie słyszą. Rzucają do nich cegłami – za daleko, przejść nie można, bo obstrzał. Młodzieniec z okna spojrzał na nas z góry, jak na coś martwego i odszedł w głąb. Ciągnie do nich z wolna pożar z pobliskiej restauracji Żywiec, już z wielu okien obok ogień bucha, ale zabawa nie ustaje.
    • Autor: Józef Nalazek z ul. Hożej 41
    • Opis: 11 września, na lewym brzegu Wisły lądują żołnierze Berlinga, na niebie pojawiają się samoloty z czerwonymi gwiazdami. W Śródmieściu po długiej przerwie udany zrzut brytyjski. Warszawa odzyskuje wiarę.
    • Źródło: Newsweek 10.08.11
  • Jest to najcięższa bitwa, jaką toczyliśmy od początku wojny. Jest porównywalna tylko do walk o każdy dom w Stalingradzie. Jest równie ciężka.
    • Opis: 21 września, Heinrich Himmler, fragment przemówienia do dowódców Okręgów Wojskowych i komendantów szkół oficerskich, 21 września 1944.
    • Źródło: Tadeusz Sawicki, Rozkaz zdławić powstanie. Niemcy i ich sojusznicy w walce z powstaniem warszawskim, Warszawa 2013, Wydawnictwo Bellona, ISBN ISBN 9788311129030, s. 184.
  • Powiedziałem: Mein Führer! Moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu-sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków, będzie starta. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem (Grunwaldem) ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym.
    • Autor: Heinrich Himmler, przemówienie wygłoszone 21 września 1944 w Jägerhöhe, o swojej rozmowie z Hitlerem.
    • Źródło: Norman Davies, Powstanie ’44, Kraków 2004, s. 336.
  • Oto naga prawda. Potraktowano nas gorzej niż satelitów Hitlera, gorzej niż Włochy, Rumunię, Finlandię. Niechaj sprawiedliwy Bóg osądzi straszliwą krzywdę, jaką cierpi naród polski, i niechaj ześle zasłużoną karę na wszystkich, którzy ponoszą winę. Twoi bohaterowie to żołnierze, których jedyną bronią przeciwko czołgom, samolotom i działom są pistolety i butelki z benzyną. Twoi bohaterowie to kobiety, które opatrywały rannych i przenosiły meldunki pod gradem kul, które przygotowywały w zbombardowanych piwnicach zrujnowanych domów jedzenie dla dorosłych i dzieci i które niosły pociechę umierającym. Twoi bohaterowie to dzieci, które bawiły się spokojnie wśród dymiących ruin. To lud Warszawy. Naród, który potrafił wykrzesać z siebie tak powszechne bohaterstwo, jest narodem nieśmiertelnym. Bo ci, którzy zginęli, już zwyciężyli, a ci, którzy żyją, będą walczyć i zwyciężać i znów dawać świadectwo, że Polska żyje, póki żyją Polacy.
    • Opis: 3 października, jedna z ostatnich audycji powstańczego radia Błyskawica.
    • Źródło: Norman Davies, Boże igrzysko, wyd. Znak, Kraków 2008, s. 941.
  • Wierzyło się, że nic złego nas nie czeka, chciało się w to wierzyć, bo się miało dosyć i powstania, i wojny w ogóle, i nienawiści, i zabijania, i ginięcia. Nagle – zachciało się – wszystkim – żyć! Żyć! Iść! Wyjść! Popatrzeć! Na słońce. Normalnie. I zaraz zaczęli ze wszystkich piwnic, lochów, dziur wszyscy wychodzić. Na ulice! Ani to żałoba. Ani święto. Nie wiadomo co. Wszystko naraz. Po prostu wylęgnięcie narodu na wierzch. (…) Właściwie to było święto, co tu ukrywać. Szliśmy z tłumem. I mijaliśmy się z tłumem narodu odwrotnym.
  • Wzdłuż ulic, którymi przechodziły nasze kolumny, tu i tam klękali cywile. Była to niezapomniana, wprost szokująca scena, gdyż Polacy klękają tylko, aby uczcić Przenajświętszy Sakrament. Tu leżała odpowiedź na pytanie: czym była Armia Krajowa?
    Po sześćdziesięciu trzech dniach nastąpił koniec tragedii. Gdy żołnierze maszerowali do niemieckiej niewoli, po obu stronach ulicy, wśród karabinów niemieckich strażników, stały tysiące wychudzonych, brudnych, obandażowanych i pokrwawionych mężczyzn i kobiet Warszawy, którzy sami za niewiele godzin mieli zostać popędzeni do obozów. Płakali, krzyczeli, śpiewali hymn narodowy. Podbiegali, wymijając straż, ściskając, całując i dając powstańcom prezenty (cukier, cebulę, pieniądze, bandaże…).
    • Autor: Janusz Kazimierz Zawodny, żołnierz AK
    • Opis: 3 października, po kapitulacji Warszawy i wymarszu polskich oddziałów do niewoli niemieckiej.
    • Źródło: Powstanie warszawskie w walce i dyplomacji, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994, s. 261.
    • Zobacz też: hymn
  • Zespolenie żołnierzy, robotników, chłopów, inteligencji, wspaniała dojrzałość i determinacja ludzi prostych – niech przypieczętuje wewnętrzną zwartość i moc naszego narodu, niech nas zjednoczy na przyszłość tak, abyśmy mogli sprostać trudnym zadaniom, jakie przed nami postawi twarda rzeczywistość. Gdy taki będzie rezultat sierpniowych walk w Warszawie, będziemy mogli spokojnie myśleć o przyszłości Polski.
    • Opis: 3 października, ostatnia odezwa Rady Jedności Narodowej i Krajowej Rady Ministrów w Warszawie, 3 października 1944, Warszawa.
    • Źródło: Tadeusz Żenczykowski, Samotny bój Warszawy, s. 136–137.
    • Zobacz też: Polska
  • Garnizon i ludność stolicy wypełniły powinność żołnierską ponad granice ludzkiej wytrzymałości i męstwa. Pozostanie [walka Warszawy] ona na zawsze powodem niepospolitych sił moralnych Narodu Polskiego i jego nieugiętej woli niepodległego istnienia.
  • Prawdą jest, że Niemcy już nigdy nie zdobędą Warszawy. Warszawa już nie istnieje. Te słowa wysłane z Warszawy ostatnim tchem konającego miasta [1 X] przejdą do polskiego katechizmu narodowego.
  • Swoją drogą, musieliśmy wtedy wyglądać dziwnie. I cywile. I powstańcy. Nie byli znowu wcale do siebie tacy niepodobni. Wszyscy ludzie, co wyłazili wtedy z Warszawy, byli do siebie podobni i zupełnie niepodobni do innych.
    • Opis: prawdopodobnie 4 października, Miron Białoszewski, Pamiętnik z powstania warszawskiego
  • Walka o milionowe miasto Warszawę była długa i ciężka.
    • Opis: 4 października , niemiecki gen. von Lüttwitz, 4 października 1944.
  • Walka skończona. Zamknięty przeszło dwumiesięczny okres jednej z najszczytniejszych i najtragiczniejszych zarazem kart naszej historii.
    Za wcześnie jeszcze na obiektywny sąd o tym okresie. Rachunek naszych strat i zysków, zasług i błędów, ofiar i uzyskanych wartości – przekazać musimy historii. Tutaj jedno musimy stwierdzić z niezachwianą pewnością. Walczyliśmy o sprawę najwyższą, o wartości w życiu Narodu największe. Zapłaciliśmy też największą cenę tej walki. Zapłaciliśmy ją bez wahań i ociągania, we wspólnie toczonej walce. Nie chcemy tutaj pomniejszać znaczenia tej ceny. Jest ona olbrzymia w rachunku ludzkiego cierpienia, w rachunku ofiar ludzkiego życia, w rachunku strat materialnych i kulturalnych. Jest ona szczególnie dotkliwa w rachunku strat tej najcenniejszej z narodowych wartości, kwiatu a zarazem i owocu narodu, zapalnej i entuzjastycznej, bezinteresownie ofiarnej młodzieży.
    Walka jest ryzykiem. Stąd też nie zawsze może kończyć się zwycięstwem. Naszej walce nie danym było zakończyć się osiągnięciem zamierzonego celu. Zamknięciem zmagań orężnych jest nie odzyskanie wolności lecz nowy etap żołnierskiego i narodowego tułactwa. Klęska, której rozmiarów pomniejszać nie chcemy, jest klęską jednego miasta, jednego etapu naszej walki o wolność. Nie jest klęską naszego Narodu, naszych planów i ideałów historycznych. Z przelanej krwi, z zespołowego trudu i znoju, z męki ciał i dusz naszych powstanie nowa Polska, wolna, silna i wielka. Wiarą tą będziemy żyć na przymusowym tułactwie czy w obozach, tak jak żyliśmy nią w naszej pracy i walce. Wiara ta – to najrealniejszy, najwyższy Testament pisany krwią wielotysięcznych ofiar i bohaterów Powstania.
    • Opis: 4 października 1944, Warszawa.
    • Źródło: „Biuletyn Informacyjny AK” z 4 października 1944 pt.: Po walce
  • 5 października oddziały Armii Krajowej, ze swym dowódcą na czele, maszerowały ulicami wśród milczących warszawiaków. Powstańcy opuszczali miasto, które daremnie próbowali oswobodzić spod obcej okupacji. Pod szarym niebem, w deszczu, szli do niewoli żołnierze, którzy pięć lat trwali w podziemiu, a przez sześćdziesiąt trzy dni prowadzili otwartą, regularną walkę. W czasie niemieckiej okupacji i gestapowskiego terroru codziennie ryzykowali życie. Walka na ulicach Warszawy była ostatnią próbą odzyskania wolności. Stała się również widomym dowodem zdradliwej polityki Rosji (…) Stałam, salutując, na chodniku koło ostatniej barykady. Generał Bór dostrzegł mnie i uchylił kapelusza, a oficerowie z jego sztabu zasalutowali. Żegnałam oddziały Armii Krajowej, dumę polskiego podziemia, z trudem zachowując kamienną twarz.
    • Opis: 5 października, major AK Maria Tarnowska, wyjście dowództwa AK z żołnierzami z Warszawy, 5 października 1944, Warszawa.
    • Źródło: Joanna Wieliczka-Szarkowa, Powstanie warszawskie 1944. Gloria victis, Wydawnictwo AA, Kraków 2014, ISBN 9788378646563, s. 277.
  • Kapitulacja była bez wątpienia przeżyciem, jakie rzadko trafiają się w życiu. Jej rzeczywistość usuwa w cień każdy teatr, każdą wielką tragedię. Polacy otrzymali żołnierskie, honorowe warunki, na które zasłużyli sobie autentycznym bohaterstwem w walce. Walczyli, na Boga, lepiej niż my. Ale możemy się uczyć:
    1) że z takiej formy zarządzania ujarzmionymi narodami nie może nic rozsądnego wyniknąć. Smutne, ale prawdziwe!
    2) to nie my uosabiamy siłę ducha, nacjonalizm, ofiarność i siłę (nie możemy pochwalić się tym, co pokazali Polacy),
    3) że miasta można bronić miesiącami, przy znacznie większych stratach po stronie atakujących, a ten, kto to obserwuje z dystansu, może się wiele nauczyć, że
    4) chociaż duch walki i czysta, dzielna postawa mogą wiele zdziałać, mimo wszystko lepszy duch ulegnie materii. Czy historia może być sprawiedliwa? Tutaj nie. Czym jest pojęcie naród, gdy pojęcie mocarstwa coraz bardziej wszystko przytłacza.
    • Autor: Peter Stölten
    • Opis: 5 października, niemiecki porucznik z listu do ojca.
  • Oddziały skręciły w ulicę Grzybowską, w której piwnicach – mimo ciężkich walk – gnieździła się zmaltretowana ludność cywilna. Ta ludność, której odruchów tak żeśmy się bali. Głośno waliły serca, głośniej niż nogi o bruk. Jak nas pożegnają? Czy pobiegną naszym śladem pogróżki i kpiny, czy tylko wrogie milczenie? Jak zareaguje na wyjście ludność ostatniego wolnego kawałka Warszawy? Bo przecież tam, u wylotu Grzybowskiej, na barykadzie przy Żelaznej czeka już wojsko niemieckie. Deszcz przestał mżyć. Grzybowska witała nas szerokim otworem strzaskanych kamienic.
    Jak nas przyjmą? Przyjęli, jak mogli tylko przyjąć ludzie, którzy przeżywali z nami wspaniały poryw pierwszego entuzjazmu, przeżywali ciężki trud krwawej pracy dnia powstańczego, przeżywali nasze załamania i nasz wspólny koniec. Przyjęli jak mogli przyjąć tylko ludzie, którzy nas kochali i czasami w rozpaczy nienawidzili, ale przede wszystkim rozumieli. Wszystko, co żyło, wyległo na chodniki. Wynędzniałe sylwetki utworzyły szpaler, który krzyczał i milczał na przemian, szlochał i uśmiechał się, dodając nam odwagi, której sami potrzebowali tak bardzo. Poczęli wynosić swój skromny majątek, aby go nam wpychać do rąk. Zasypywano nas ołówkami, zeszytami, obładowywano jakimiś garnuszkami, kubeczkami, czasem znajdowaliśmy w dłoniach czajniki, chustki do nosa, agrafki, jakieś grzebyki i lusterka – resztę dobra ludności Warszawy. Na kupce gruzu stała kobieta, taka zwyczajna warszawska przekupka, w chustce na głowie, szerokiej spódnicy i wykrzywionych butach. Żegnając nas szerokim znakiem krzyża podnosiła wysoko dłonie, w których trzymała obrazek Chrystusa: „W imię Ojca i Syna… Dzieci, zabierają nam nasze dzieci”. I tyle było w niej godności, tyle bólu, że ludzie stojący w pobliżu poczęli powtarzać za nią to uporczywe zdanie, aż cała ulica rozbrzmiała jękiem: „Dzieci, nasze dzieci…” Setki rąk wyciągało się błogosławiąc nasze głowy. Straciliśmy nasz równy, bojowy krok. Za cały żal kapitulacji, za trud dwumiesięczny, za nędzę i poniewierkę – stokrotnie zapłaciła nam ludność Warszawy.
    • Autor: Krystyna Mierzejewska-Rogalska ps. „Soból”, łączniczka z oddziału liniowego por. „Paprzycy”, broniącego w czasie powstania placówki na ul. Królewskiej 16.
    • Opis: 5 października, wyjście oddziałów AK ze stolicy.
    • Źródło: Władysław Bartoszewski, Dni walczącej stolicy. Kronika powstania warszawskiego, wyd. Alfa, Warszawa 1989, s. 338.
    • Zobacz też: dzieci

Po powstaniu

Warszawa, styczeń 1945
  • Ale to, że to była tragedia, jest pewne i oczywiste. Bo jeśli jest inaczej, to nie rozumiem słowa tragedia. Dwieście tysięcy zabitych, miasto zniszczone i tak dalej – to nie jest tragedia? No to, co w takim razie jest tragedią? Dla mnie ktoś, kto neguje, że powstanie było tragedią i katastrofą, to zupełny osioł. (...) Ocalilibyśmy godność i bez powstania. A tak, owszem, godność zachowaliśmy, tylko potem zabrakło setek tysięcy ludzi, w tym moich najlepszych przyjaciół.
  • Ani żołnierze z AK, ani wszyscy Polacy, którzy z bezprzykładnym męstwem narażali się i ginęli, a w końcu rzucili na szalę nawet los najukochańszej stolicy, nie byli głupcami, którzy ślepo słuchali takich czy innych nakazów. Ci wielotysięczni żołnierze i cywile walczyli o Polskę rzeczywiście wolną i rzeczywiście demokratyczną.
    • Autor: Maria Dąbrowska, autorka Nocy i dni, powieściopisarka.
    • Źródło: Paweł Ukielski, Spór o powstanie warszawskie, „Biuletyn IPN” nr 8–9 (103–104), sierpień – wrzesień 2009.
    • Zobacz też: Polacy
  • Bierność stolicy byłaby biernością całego kraju, nawet gdyby najbardziej heroiczne boje stoczone były w lasach czy w górach, w Wilnie, we Lwowie, Krakowie czy jakimkolwiek innym mieście. Co więcej, wstrzymanie się Warszawy od walki w momencie końcowym i zarazem szczytowym ostatniej wojny – przekreśliłoby cały wysiłek poprzednich lat, zamieniłoby te pięć lat nieustannej walki i przygotowań w tragiczny niewypał.
  • Boję się wymówić słowo „bezsens”, ale samo podsuwa się na każdym kroku, gdy o tym myślę. Drugie słowo, którego się boję, a które też ciągle brzęczy w głowie to „prowokacja”. Na czyj rozkaz i po co Warszawa zerwała się do walki? Największe bohaterstwo, gdy jest bezcelowe, budzi gorzkie politowanie i nic więcej. Mówi się o nim jak o bohaterstwie szaleńca, który rzuca się pod pociąg, by go zatrzymać.
  • Byliśmy naprawdę gotowi na wszystko. Ludzie ginęli codziennie. Od pierwszego dnia wojny. Ubyło Polski o 8 milionów ludzi; poległych, wymordowanych, zakatowanych, zamęczonych, deportowanych, i tych, którzy pozostali na emigracji i nigdy do Polski nie wrócili, nie tylko przecież w czasowych ramach 1939-45. Mordowano nas dalej, wiele lat. Całe pokolenie spisane na straty. Trzeba dobrze poznać historię i nie mówić, że wszystkiemu winne Powstanie. To niesprawiedliwe. Taki był wtedy nasz wybór i mieliśmy do niego prawo.
  • Był to pierwszy i jedyny w tej wojnie wypadek, żeby z kraju okupowanego, wprost z pola walki, nadawała radiostacja foniczna.
    • Opis: brytyjska BBC o powstańczym radiu Błyskawica w Warszawie 1944.
    • Źródło: Jan Nowak-Jeziorański, Kurier z Warszawy, op. cit., s. 335.
    • Zobacz też: Wielka Brytania
  • Było wiadomo, że za chwilę zaczynamy powstanie i była ogromna nadzieja w nas, we mnie, że musi być tylko zwycięstwo. Strzelanina trwała u nas na Bródnie jakieś pół godziny. Nie była to, o ile pamiętam, aż tak silna załoga niemieckich żołnierzy, od których odbiliśmy tego dnia szkołę. Zwyciężyliśmy ich. Ci Niemcy uciekli.
  • Całe miasto stało się gminą uspołecznioną we wszystkich swoich funkcjach. Ludność dzieliła się żywnością z żołnierzami i uciekinierami z zajętych przez Niemców dzielnic miasta. W poszczególnych domach zaczęły powstawać wspólne kuchnie, obsługujące stałych i przygodnych mieszkańców. Gdy zabrakło zapasów prywatnych, sięgnięto do składów zdobytych na Niemcach i administracja rozdzielała żywność za pośrednictwem komitetów domowych, nie pobierając żadnych opłat. Pieniądz przestał grać rolę. Zapanowała jakaś braterska wspólnota walczących. A nad wszystkim górowało radosne poczucie, że oto jesteśmy wreszcie wolni. Wykwitła szlachetna duma, że dokonaliśmy tego własnym wysiłkiem, że bijemy Niemców, że zmuszamy ich do poddawania się, że muszą oddawać broń w ręce „naszych chłopaków” jak zwano żołnierzy Armii Krajowej.
  • Ci co wydali pierwszy rozkaz do walki
    niech policzą teraz nasze trupy.
    Niech pójdą przez ulice
    których nie ma
    przez miasto
    którego nie ma (…)
    niech liczą aż do śmierci
    nasze trupy
  • Do powstania i tak by doszło.
    • Autor: płk dypl. Janusz Bokszczanin
    • Źródło: Jan M. Ciechanowski, Powstanie warszawskie, Wydawnictwo Bellona, Pułtusk-Warszawa 2009, s. 611.
  • Do walk w Warszawie użyto głównie policyjnych oddziałów SS, co podczas II wojny światowej było czymś unikalnym; te jednostki nie walczyły na froncie, a powstanie było jednak frontem, tylko używano ich w krwawych pacyfikacjach terytoriów podbitych. To w sposób straszny zemściło się na mieście, bo ci esesmani byli najgorszymi z najgorszych. Myślę, że Hitler był bardzo zadowolony, mogąc rzucić przeciwko Warszawie ludzi typu von dem Bacha, Dirlewangera czy Kamińskiego, gdyż do wypełnienia zemsty z nienawiści najlepiej nadają się krwawe kreatury. Chyba nie było wśród Niemców ludzi tak bardzo zaprawionych w masowym mordowaniu cywilów.
  • Dzień ten jest historycznie piękny – rocznica powstania warszawskiego. Dzień ten jest nie tylko piękny, ale też historycznie bardzo ważny, bo kiedy wybiła godzina „W”, poderwali się warszawiacy do zbrojnej walki o należną narodowi wolność.
    • Autor: kardynał Henryk Gulbinowicz, Warszawa, 1 sierpnia 2000
    • Źródło: Norman Davies, Powstanie ’44, Kraków 2008, s. 826.
    • Zobacz też: Wrocław
  • Ekstaza wolności napełnia serca, przyspiesza oddech w płucach, wzbiera w ulicach. To nic, że domy płoną, że szeregi ludzi z tobołami na plecach i w łachmanach uciekają z Woli, Czerniakowa, Górnego Mokotowa, Powiśla. Wielkie, zapamiętałe odprężenie prostuje grzbiety. Można znieść wszystko, byle strącić z karków nieznośny ciężar, byle nareszcie być sobą. Tego szczęścia nie pojmie nikt, kto go nie doznawał. Na skrawku ziemi długości i szerokości paru kilometrów, natłoczonym ludźmi, podminowanym nastrojami piwnicznymi, rozkrojonym na kilka osobnych, odciętych od siebie obozów warownych otoczonych zewsząd, burzonych nieuchronnie bombami, znajdującym się już od pierwszych dni w sytuacji strategicznie beznadziejnej – ta wciąż płonąca świadomość: jesteśmy wolni!
  • Gdyby decyzja nie zapadła 31 lipca 1944, to trzeba by było doczekać 3–4 dni, co mogłoby dać Niemcom czas do spacyfikowania Warszawy. Wtedy walka mogłaby się rozpocząć pod presją niemiecką.
    • Autor: płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki
    • Źródło: Jan M. Ciechanowski, Powstanie warszawskie, Wydawnictwo Bellona, Pułtusk-Warszawa 2009, s. 634.
  • Gdyby Rosjanie, jak Anglosasi Francję, chcieli nas wyzwolić, a nie zniewolić – nie byłoby warszawskiej tragedii. W stolicy Francji wybuchło powstanie bez porozumienia i koordynacji za sztabem Eisenhowera. Francuzi chcieli własnymi siłami uwolnić Paryż.
  • Gdybyśmy zachowali się zupełnie biernie, Warszawa nie uniknęłaby zniszczeń i strat. Musieliśmy się liczyć z tym, że jeżeli stolica stanie się polem bitwy i walk ulicznych między Niemcami a Sowietami, może ją czekać los Stalingradu. Ani na chwilę nie mam zamiaru uchylać się od osobistej odpowiedzialności za decyzje, które podejmowałem jako dowódca Armii Krajowej.
  • Generał Bór-Komorowski, po rozmowie z wicepremierem rządu, panem Jankowskim, który powiedział: „dobrze, zaczynajcie panowie”, wydał rozkaz „Monterowi”: „jutro o 17 rozpoczyna pan akcję Godzina W”. Równocześnie, gdy trwały rozmowy w Komendzie Głównej, czyli późnym popołudniem 31 lipca, dowódcy radzieckiej 2 Armii Pancernej Gwardii doszli do wniosku, że bitwa jest przegrana. Rosjanie stracili ponad 300 czołgów, przy trzykrotnie mniejszych stratach Niemców, całkowitemu zniszczeniu uległ 3 Korpus Pancerny, dwa pozostałe też miały ciężkie straty i zapadła decyzja: wycofujemy się w kierunku linii miejscowości Radzymin-Okuniew-Wołomin i będziemy tej linii bronić. Nie mieliśmy już po co uderzać, bo Rosjan już nie było.
  • Jakżeby inaczej wyglądało dziś życie w Polsce, gdyby nie warszawskie cmentarzysko. Nie ma takiej dziedziny życia narodowego, która by tego ciężaru nie czuła. Powstanie warszawskie było wymierzone militarnie przeciwko Niemcom, politycznie przeciwko Sowietom, demonstracyjnie przeciw Anglosasom, a faktycznie przeciw Polsce.
  • Jestem na kolanach przed walczącą Warszawą, ale sam fakt powstania w Warszawie uważam za zbrodnię. Dziś oczywiście nie jest jeszcze czas na wyjaśnienie tej sprawy, ale generał Komorowski i szereg innych osób stanie na pewno przed sądem za tak straszliwe, lekkomyślne i niepotrzebne ofiary. Kilkaset tysięcy zabitych, doszczętnie zniszczona Warszawa, straszliwe cierpienia całej ludności, zniszczonych dorobek kultury kilku wieków i wreszcie całkowite zniszczenie ośrodka oporu narodowego, co dziś szalenie ułatwia zadanie sowietyzacji Polaków.
  • Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie – to równocześnie nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednakże wspólnota szczególna, najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka. Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego – tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas – bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną – bez Chrystusa. Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu. Nie sposób zrozumieć dziejów Polski od Stanisława na Skałce do Maksymiliana Kolbe w Oświęcimiu, jeśli się nie przyłoży do nich tego jeszcze jednego i tego podstawowego kryterium, któremu na imię Jezus Chrystus.
  • Józef Mackiewicz, Stefan Kisielewski, Stanisław Cat-Mackiewicz, Andrzej Bobkowski… wszyscy, którzy mówili otwarcie, że powstanie warszawskie było głupotą i zbrodnią, uważali, że jedynym sposobem na to, aby jego ofiary nie poszły na marne, jest głośno powtarzać Polakom, że było ono głupotą i zbrodnią (przy czym było zbrodnią Niemców i Rosjan, a zbrodnią i głupotą Tadeusza Bora-Komorowskiego i dowództwa AK). Jednak nawet oni wiedzieli, że rządzić Polską powtarzając takie rzeczy nie można.
  • Już od 1942 roku Rowecki, Tatar i ja dyskutowaliśmy plan i wytyczne do powstania.
    • Autor: płk dypl. Janusz Bokszczanin
    • Źródło: Jan M. Ciechanowski, Powstanie warszawskie, op. cit., s. 603.
    • Zobacz też: Stefan Rowecki, Stanisław Tatar
  • Krakowska prasa podziemna i pamiętnikarze ubolewali przez całą okupację nad „nędzą moralną i opłakanym stanem wyrobienia osobistego i obywatelskiego młodzieży”. Ubolewano nad jej „przyziemnością, chęcią użycia i pustych rozrywek, żądzą zabaw, picia i dziewczynek”. „Skąd bierze się tyle cynizmu, draństwa i plugastwa?” – zapytywała aktorka, która w sierpniu 1944 spędziła cały dzień z młodzieżą przy kopaniu rowów.
    • Autor: Janina Hera (polska teatrolożka), Losy aktorów w Generalnym Gubernatorstwie, „Pamiętnik Teatralny” nr 1–4/1997.
  • Lecz na miły Bóg, nie mówmy o winie! Wszak powstanie było nie tylko dziejową koniecznością między dwiema niewolami, ale bodaj najwspanialszym czynem w ciągu ostatnich lat kilkudziesięciu, płonącą pochodnią, zapaloną przez naród na długie lata niewoli.
  • Meldunek „Montera” nie był przesadzony, bo teraz źródła sowieckie to podają: 31 lipca 1944 dowódca 73 niemieckiej dywizji piechoty obsadzającej przyczółek (pod Pragą) dostał się wraz ze sztabem do niewoli oraz że Rosjanie byli na bliskich podejściach do Pragi. „Monter” nie wyssał tego z palca.
    • Autor: Tadeusz Pełczyński
    • Źródło: Jan M. Ciechanowski, Powstanie warszawskie, op. cit., s. 588.
  • Mnie się wydaje, iż Rosjanie rozmyślnie nie zajmowali Warszawy. AK przeszkadzała Sowietom; chciała odebrać Sowietom atut, że oni oswobodzili Warszawę. Stąd woleli, żeby Niemcy powstanie zgnietli. To był makiawelizm.
    • Autor: płk dypl. Janusz Bokszczanin
    • Źródło: Jan M. Ciechanowski, Powstanie warszawskie, op. cit., s. 610.
  • Mój pogląd jest jednoznaczny. Uważam, że powstanie było tragedią grecką, było nie do uniknięcia, ale oczywiście to była potworna tragedia. Moim zdaniem trzeba rozwijać kult powstania. To był jednak najwspanialszy okres w naszym życiu. Okres, w którym olbrzymia masa ludzi zjednoczyła się w jednej postawie reprezentującej interes ponadosobowy – to jest coś niezwykłego. Był okres, w którym masa, milion ludzi, myślało kategoriami nie swojego interesu, myślało kategoriami zdobycia wartości wyższego rzędu. To jest coś wspaniałego, że człowiek przeżył taki okres, że brał w tym udział, to jest kolosalna satysfakcja. Moim zdaniem te idee trzeba rozwijać, a nie dyskutować: było, nie było potrzebne. Nie było możliwości jego uniknięcia, ale najważniejsze jest, że to był okres fantastycznego, jednolitego zrywu. On udowodnił, że społeczeństwo, które jest podzielone, skłócone, bardzo zróżnicowane, może się złączyć wtenczas gdy chodzi o ideały wyższego stopnia w strukturze wartości – wolność, o którą walczyliśmy, zniszczenie okupanta, zlikwidowanie totalitaryzmu niemieckiego. A potem totalitaryzmu również radzieckiego. To jest wielka wartość i to musi w naszej świadomości zostać. Następne pokolenie musi być w taki sposób wychowywane, żeby miało świadomość rangi tego zrywu. Istnieje skala wartości, są wartości, za które trzeba – co daje kolosalną satysfakcję osobistą – poświęcić swój indywidualny interes, łącznie nawet ze swoim życiem. Na tym polega kwintesencja całego procesu powstania, pamięci powstania, historii powstania.
  • Musimy jednak pamiętać o jednym: opór zbrojny i walka orężna wobec najeźdźcy nie były narzucone społeczeństwu przez jakiś rozkaz z góry. Ta decyzja została podjęta przez cały naród samorzutnie, nie w sierpniu ’44 roku, ale już we wrześniu ’39.
  • Na pewno decyzja o wybuchu powstania została oparta na fałszywych przesłankach, bez właściwej oceny sytuacji. Gdyby były telefony komórkowe, ktoś dałby znać Komendzie Głównej Armii Krajowej, że Niemcy zdobyli przewagę w bitwie, która toczyła się już drugą dobę. Gdyby Rosjanie otrzymali jakieś wsparcie ze wschodu, może ponowiliby uderzenie na Pragę, ale wtedy doszły względy polityczne. Trwały rozmowy na linii Stalin-Mikołajczyk. W pierwszych dniach sierpnia Stalin oświadczył, że „awantura warszawska” go zupełnie nie interesuje.
  • Najlepsza młodzież omywała swoją krwią bruki tego miasta! Tak się miłuje! Nie ma miłości bez ofiary! Przez taką miłość zyskuje się prawo do ojczyzny. Dlatego młodzież gotowa była na wszystko. Zdolna była walczyć o wolność i zarazem wzbraniać się przed nienawiścią. – Nie jest bajką opowiadanie o dwóch małych chłopcach, którzy w czasie powstania wzięli do niewoli żołnierza niemieckiego. Rozbroili go i prowadzili z triumfem. Gdy jednak zapalili papierosa, mieli wątpliwość, czy dobrze robią, bo może Niemiec też by zapalił – ale to wróg! Postanowili więc, że dadzą mu tak, aby tego nie widzieli. Podali mu papierosa za plecami, aby i on sobie zapalił.
  • Na marne poszła krew i tyle młodych istnień, żołnierzy o sercach rozpalonych gniewem i rozkazem, a rozstających się z życiem w wierze, że śmiercią swą utwierdzą grunt pod Wolność i Wielkość swej Ojczyzny, pod lepszy i sprawiedliwszy świat. A tymczasem na gruzach starego świata powstał nowy, znacznie gorszy, skażony anglosaskim cynizmem, zakłamaniem i podłością! Na marne poszło wszystko. I krew i łzy, i tyle śmierci, i wiary, i tyle męki. I dlatego wydaje mi się, że bez porównania więcej zła wyrządzili na świecie anglosascy mężowie stanu niż Hitler i Stalin razem wzięci. Tamci zabijali tylko ciała – ci zabili dusze milionów ludzi…
  • Na osiem wieków przed Powstaniem – u zarania dziejów Polski padły pamiętne słowa Bolesława Krzywoustego: „wolę królestwo stracić niż oddać je w niewolę”. Można przegrać bitwę, a nawet wojnę, lecz ocalić naród. I tak się stało.
  • Nie czekałem z wytęsknieniem na wybuch powstania, mimo że byłem w ruchu oporu, należałem do Szarych Szeregów. Widziałem, że potęga niemiecka jest gigantyczna i że odwrót wojsk niemieckich się zatrzymał. To naprawdę było szaleństwo. Piotr Zychowicz napisał książkę „Obłęd”. To jest bardzo dobry tytuł. I teraz, w tej polityce opartej na destrukcji, szalenie łatwo jest mówić, że „większość powstańców była za tym, żeby powstanie wybuchło”. A moje pytanie jest: czy ktoś się spytał tych 250 tys. osób, czy mają ochotę zginąć?!
  • Nieszczęście Powstania polegało również na tym, że jego klęska (wbrew upartej rocznicowej retoryce) zwiększyła groźbę zamienienia Polski w 17. republikę (gdyby taki plan miał być urzeczywistniony). Upływ najlepszej krwi osłabił wolę świadomego oporu. Do zabitych i okaleczonych trzeba dodać śmiertelne ofiary gułagu i tych, którzy dobrowolnie nie powrócili do kraju z Zachodu czy ze Wschodu.
    • Autor: Tomasz Łubieński, Ani tryumf, ani zgon, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2004, s. 53
  • Nigdy nie pozwolę powiedzieć, że to było niesłuszne. Zawsze tłumaczę młodzieży, że to było konieczne z wielu powodów. Po pierwsze, byliśmy i tak skazani na wywózkę na Syberię, jak się stało z akowcami w Wilnie. Po drugie, byliśmy tak bardzo zmobilizowani, że nie mogło nie wybuchnąć, a gdyby wybuchło niekontrolowane, mogłoby być dużo gorzej. A po trzecie, jednak zatrzymaliśmy tę nawałnicę. A po czwarte w końcu Powstanie miało taką nośność, że mimo, że byliśmy już co prawda sprzedani, ale mimo wszystko jakieś rozmowy w sprawie Polski dawały tę rękojmię, ten argument, że my jesteśmy narodem, z którym się trzeba liczyć. Dlatego uważam, że Powstanie musiało wybuchnąć, niezależnie od tragedii, którą się zakończyło.
  • Oczywiście, oczywiście trudno wymagać od przywódców-dowódców Powstania wyrzutów sumienia: intencje mieli jak najlepsze, gotowość do osobistych ofiar pełną, zresztą dobrego wyjścia z sytuacji w ogóle nie było. A jednak smutne jest, choć nie takie znowu osobliwe, że jeszcze po latach, właściwie już do śmierci, nie dopuścili do siebie żadnej samokrytycznej refleksji, jakiegoś prywatnego pytania, czy mieli dość racji robiąc Powstanie?
    Pozostali do końca, mówiąc romantycznie aż po grób, wierni swojej decyzji, mimo że pomyłka w rachubach czy nadzieja okazała się druzgocąca. Mało, że się pomylili, to jeszcze z wierności swojej pomyłce uczynili swój święty obowiązek. Ich po wojskowemu ograniczone uwrażliwienie na los innych utożsamione zostało bardzo nieściśle z siłą charakteru. Zadufanie z niezłomnością. Przekonanie, że misję, nawet jeśli ją nieszczęśliwie czy nieudolnie wypełniać, otrzymuje się dożywotnio.
    • Autor: Tomasz Łubieński, Ani tryumf, ani zgon, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2004, s. 71, 72.
  • Polskie władze i w kraju, i w Londynie, prowadząc do końca walkę z Niemcami i wstrzymując się równocześnie od zbrojnego starcia z komunistami, nie tylko oszczędziły Armii Krajowej losu Michajłowicza i jego czetników, ale ocaliły jedność społeczeństwa. Przykład Michajłowicza pokazał, do czego doprowadziło zaniechanie walki z okupantami i zwrócenie się frontem przeciw partyzantce komunistycznej. Następstwem było przerzucenie angielskiej pomocy wojskowej i propagandy BBC na stronę Tity. Jedno i drugie utorowało komunistom drogę do władzy.
  • Powstanie było gigantyczną hekatombą, największą tragedią, której naród polski doznał w czasie II wojny światowej: dwieście tysięcy ofiar, głównie cywili. (...) Nie nazywam Powstania błędem, bo to by było nadużycie, wiem, dlaczego wybuchło, natomiast uważam, ze decyzja była nieodpowiedzialna i zrealizował się najczarniejszy scenariusz. Zresztą ludzie, którzy dowodzili Powstaniem, jak gen. Bór Komorowski, później to przyznawali. (...) Moim zdaniem nie da się obronić tezy, że bez Powstania Warszawskiego naród polski by nie przeżył. Nie zgadzam się z tym. Bez Powstania Polska ocaliłaby dużą część elity, która byłaby znacznie bardziej odporna na komunistyczną indoktrynację, i paradoksalnie może rządy komunistyczne wyrządziłyby znacznie mniejsze spustoszenie. Rozumiem natomiast, dlaczego Powstanie musiało wybuchnąć: nastrój był taki i tak duża była presja "dołów" wobec dowództwa. Powstańcy przez lata się do tego przygotowywali, mówiono im: poczekajmy na Rosjan. Tylko nikt nie wziął pod uwagę, co zrobił Stalin: zatrzymał wojska i czekał, aż Niemcy Powstanie zdławią.
  • Powstanie było konieczne, była w nas chęć wolności. Myśmy dużo zrobili dla całej Europy, że ten zryw zorganizowaliśmy. On był prawie niemożliwy. Gdyby Powstania nie było, Rosjanie doszli by dalej, głębiej w Europę. Zatrzymaliśmy ich walką o Warszawę. To było decydującym momentem. Inaczej oni poszliby dalej na Zachód i wylądowaliby w Berlinie, który był zawsze lewicujący. A potem Rosjanie mieli plan iść z Niemiec do Włoch, Francji, Wielkiej Brytanii...
  • Powstanie było kulminacyjnym punktem, tu był bastion polskości, cały świat powinien dostrzec naszą wolę. To było przed Jałtą.
  • Powstanie było przedsięwzięciem karygodnie lekkomyślnym, jakkolwiek dwieście tysięcy trupów zawsze waży na szali i nie da się odgadnąć, jak legenda, przekształcając się, działa w ciągu następnych dziesięcioleci i stuleci. Być może, gdyby mi dano sposób, wysadziłbym ten kraj w powietrze, żeby matki nie opłakiwały już zabitych na barykadach siedemnastoletnich synów i córek, (…) Bo jest gatunek litości, którego nie można udźwignąć, i wtedy wysadza się jej przedmiot w powietrze przynajmniej subiektywnie, tj. owłada nami jedno jedyne pragnienie: żeby nie patrzeć.
  • Powstanie dało nam wolność i zjednoczenie. Ludzie czynili sobie nawzajem dobro, różni ludzie… Dorośli i zupełnie starzy obdarzali młodych ciepłem, dzielili się z nami coraz uboższym mieniem. Stanowiliśmy wszyscy jedną wielką wspólnotę.
  • Powstanie jest karygodną zbrodnią, za którą ponoszą odpowiedzialność pewne polskie ośrodki. Tak te wypadki ocenia polskie społeczeństwo, tak wyglądają one w rzeczywistości. Winni muszą ponieść odpowiedzialność. To moje słowa z listopada 1944 r. Dziś pewnie tak bym tego nie sformułował. Nie w sensie oceny politycznej, bo ta raczej się pogłębiła, ale w sferze języka. (…) Ten mit miał duże znaczenie dla odzyskania niepodległości, choć nie tak wielkie jak na cenę, jaką przyszło za niego zapłacić. Ale cóż, jeżeli ktoś coś kupi, a później okaże się, że bardzo przepłacił, to nie znaczy, że tę rzecz wyrzuci.
  • Powstanie przyniosło nam ogromne korzyści polityczne.
  • Powstanie to historyczna konieczność.
    • Autor: Józef Garliński ps. „Long”, historyk, żołnierz AK
    • Źródło: Norman Davies, Powstanie ’44, Kraków 2008, s. 777.
  • Powstanie Warszawskie. Już drugie pokolenie przejmuje pamięć tego wydarzenia, w którym raz jeszcze wyraziła się wobec świata nasza wola życia w wolności – nawet za cenę największych ofiar – za cenę śmierci. Iluż ich wtedy zginęło śmiercią samotnych bohaterów! A wraz z nimi prawie, że zginęło miasto: stolica Polski. Do wszystkich ofiar ostatniej wojny Naród nasz dołączył tę ostateczną hekatombę. Królowo Polski! Wspominam dziś wraz z Rodakami Powstanie Warszawskie. Przynoszę przed Twoje Oczy tę walkę, ofiarę i śmierć – i błagam: ocal mój Naród przed podobnym wyniszczeniem! Ocal wszystkich! Ocal młode pokolenie! A równocześnie: daj nam zachować tę samą miłość ojczyzny, tę samą gotowość służenia sprawie jej niepodległości i pokoju, jaka objawiła się w tamtym pokoleniu.
    • Autor: Jan Paweł II
    • Opis: do Polaków podczas audiencji generalnej, 4 sierpnia 1982.
    • Źródło: Świadectwa powstania warszawskiego 1944, Andrzej Gałka (red.), wyd. Kuria Metropolitalna Warszawska, Warszawa 1988, s. 6.
  • Powstanie warszawskie było decyzją tyle samo tragiczną, co w ówczesnej sytuacji niezbędną, to była ostatnia próba utrzymania niepodległej Polski. Armia sowiecka wchodziła już na praskie przedmieścia Warszawy. Mieliśmy za sobą doświadczenie Wilna i Lwowa. Było oczywiste, że albo Warszawa zostanie opanowana przez Polaków i może pojawi się tam polski rząd z Londynu, albo żadnych szans na utrzymanie niepodległości nie ma.
  • Powstanie Warszawskie było niesamowitym sukcesem wojskowym. Ja wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale nikt zaczynając od gen. Tadeusza „Bora” Komorowskiego, nie miał złudzeń, że Armia Krajowa będzie w stanie odnieść zwycięstwo nad Niemcami i Armią Czerwoną. Na froncie niemiecko-sowieckim były wtedy miliony żołnierzy i w Powstaniu Armia Krajowa miała przetrwać do tygodnia. Gen. Komorowski 31 lipca 1944 roku powiedział żonie, która ukrywała się gdzieś w Warszawie, że za tydzień będzie w sowieckim więzieniu, ale ich akcja będzie uzasadniona.
  • Powstanie warszawskie było nieuniknione, jeśli po wrześniu zapadła powszechna decyzja dalszej walki. Nie można przez pięć lat przygotowywać żołnierzy do rozprawy z wrogiem, aby na pięć minut przed dwunastą powiedzieć im, że wszystko odwołane. Nie można przez pięć lat bić się na wszystkich frontach świata, aby przed decydującą bitwą zatrzymać w powietrzu podniesioną do ostatniego uderzenia pięść. Nie można przez pięć lat zachęcać i nawoływać do oporu, aby na metr od mety – choćby nawet problematycznej – dać sygnał rozejścia się. Nie można wreszcie przez pięć lat żyć w jednej niewoli, aby w obliczu nadciągającego cienia drugiej niewoli nie zapragnąć oczyszczenia w „wichrze wolności”. W tym sensie jesteśmy wszyscy uczestnikami powstania warszawskiego.
  • Powstanie warszawskie było wielkim czynem niepodległościowym, było walką o wolność Polski, o prawo do własnego państwa, do własnych decyzji, do bycia u siebie. Wola niepodległości jest nieodłącznie związana z poczuciem godności. Żołnierze akcji „Burza”, warszawscy powstańcy, walczyli o niepodległość, o godność narodową i ludzką, o to, co zostało Polakom odebrane i co chciano im odebrać ponownie. Tak – była to walka na dwa fronty, jak to później nieustannie twierdzili, bezwiednie odsłaniając swą twarz zdrajców, komuniści. Była taką walką, bo kto chciał wtedy, przed 60 laty, bronić niepodległości, godności, wolności, bronić imponderabiliów – ten taką walkę podjąć musiał. I naród to zrozumiał.
  • Powstanie Warszawskie miało być zatem głównie manifestacją polityczną, spektakularnym aktem rozpaczy, który powinien wstrząsnąć sumieniem świata. Takie znaczenie Powstania rząd londyński niewątpliwie przeceniał. Pamiętać jednak należy, że bez Powstania polskie siły niepodległościowe zginęłyby i tak w czeluściach Rosji jako „współpracownicy Hitlera”. Sytuacja była właściwie bez wyjścia, a kierownictwo Polski Podziemnej, podejmując walkę decydowało się na śmierć lub aresztowanie przez Rosjan. Fabryka Kamlera, w której organizowano redutę dowództwa, miała być ostatnim bastionem obrony niepodległości widocznym dla świata.
    • Autor: Wojciech Roszkowski
    • Źródło: Powstanie warszawskie z perspektywy półwiecza, Marian Marek Drozdowski (red.), wyd. Instytut Historii PAN, Warszawa 1995, s. 189.
  • Powstanie warszawskie nie było aktem dojrzałej męskości: było aktem zniecierpliwienia, młodzieńczej niepowściągliwości. I dlatego przyniosło szkodę podstawowemu aksjomatowi patriotyzmu, jakim jest istnienie narodu ponad wszystko. Walka o honor kosztem 30 proc. polskiego potencjału kulturalnego i gospodarczego była poniekąd aktem psychicznego egoizmu, krótkowzroczności, nieopanowania i – nieprzemyślenia.
  • Powstanie Warszawskie stało się krzykiem całego kraju na cały świat!
    • Autor: Józef Szajna
    • Źródło: Tragizm i sens Powstania Warszawskiego, Janusz Kuczyński, Józef L. Krakowiak (red.), Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2006, s. 202.
  • Powstanie warszawskie to była straszliwa katastrofa, którą przywódcy polscy – ci na emigracji i ci w kraju – ściągnęli na własny naród. 30 lipca Mikołajczyk przybył do Moskwy na rozmowy ze Stalinem. Uroił sobie, że mając w Warszawie zwycięskie powstanie będzie mógł z nim rozmawiać z pozycji siły. Sosnkowski, wódz naczelny, tchórzliwie zrobił unik i pojechał na inspekcję do Włoch, jakby to wtedy była sprawa najpilniejsza. Decyzję co do wybuchu zwalili na Komorowskiego, Jankowskiego, Pełczyńskiego i Okulickiego, a ci rozumem nie błysnęli – ani politycznym, ani strategicznym, ani żadnym innym.
  • Powstanie warszawskie to nie był Obłęd ’44, tylko akt karygodnej lekkomyślności politycznej ze strony polskich przywódców. Wielbię i podziwiam waleczność żołnierzy AK. Ale pchnięcie tej młodzieży do walki z tak potężnym przeciwnikiem, praktycznie bez broni, było skrajną nieodpowiedzialnością. Wszyscy za to odpowiadający powinni byli stanąć przed sądem wojennym. (…) Powstanie warszawskie to była straszliwa katastrofa, którą przywódcy polscy – ci na emigracji i w kraju – ściągnęli na własny naród. (…) Powstanie warszawskie to w skali dziejowej incydent bez znaczenia. To powstanie jest świętością narodową przez przelaną krew tych walecznych. Nie oni są winni, że ich krew przelano daremnie.
    • Autor: Bogusław Wolniewicz
    • Źródło: Rafał Pazio, Tomasz Sommer, Obłęd '44 i afera Jasiewicza, „Najwyższy Czas!”, 24–31 sierpnia 2013, s. XII
  • Prawda o powstaniu warszawskim – to bezprzykładne bohaterstwo i ofiarność ludu Warszawy, a z drugiej strony – to cynizm oraz szaleństwo grup i ludzi, którzy szafowali bohaterstwem i poświęceniem Warszawy.
    • Autor: Zenon Kliszko
    • Źródło: Jerzy Lipiński, Ludowe Wojsko Polskie, Książka i Wiedza, Warszawa 1965.
  • Siłą rzeczy trwające kilka dni sierpniowe walki na Pradze pozostają w cieniu toczonych przez 63 dni zmagań na lewym brzegu Wisły. Ale fakt ten przecież nie oznacza, że poświęcenie i męstwo żołnierzy Obwodu VI warszawskiej Armii Krajowej miałoby być traktowane jako mniej cenne czy mniej godne upamiętniania. A może wręcz przeciwnie, z tego faktu należy wyprowadzić wniosek, że z tym większą troską powinniśmy kultywować pamięć o zrywie na Pradze i o jego bohaterkach i bohaterach. Powstanie Warszawskie na prawym brzegu Wisły choć krótkie miało swoje wielkie i tragiczne chwile.
  • Syndrom powstania powstrzymywał społeczeństwo od skrajnych form działania w latach zrywów 1956, 1970, 1980, ale z drugiej strony doskonała świadomość tego faktu wpływała moderująco na ocenę postawy społeczeństwa polskiego ze strony Moskwy i znacznie oględniejszy w sumie stosunek ZSRR do satelickiej Polski niż do innych państw bloku wschodniego.
  • To była dramatyczna sytuacja bez wyjścia. Warszawa utknęła między dwoma okrutnymi dyktatorami – Hitlerem i Stalinem. Obaj ją chcieli zniszczyć. Nie lubię słowa wina, wolę mówić raczej o odpowiedzialności. Za to, co się stało w Warszawie, większą odpowiedzialność ponoszą Niemcy. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że Stalin nie odegrał żadnej roli. Wręcz przeciwnie. Ale pierwsze skrzypce grali Niemcy.
  • To był najbardziej dramatyczny moment mojego życia, ale mimo wszystko wiedziałem, że mi wierzą. Już nic nie można było wtedy zrobić. Niczemu zapobiec.
    • Autor: Jan Nowak-Jeziorański
    • Opis: o naradzie dowództwa AK z 29 lipca 1944 dotyczącej rozpoczęcia powstania warszawskiego.
    • Źródło: Roman Daszczyński, Odsieczy nie będzie, zostaliśmy sami, „Gazeta Wyborcza”, 20 stycznia 2010
  • To był niesamowity sukces wojskowy, kiedy 30 tys. amatorów walczyło codziennie z zawodowym wojskiem mającym samoloty i artylerię. Armia Krajowa nie miała też pomocy Zachodu, na którą liczyła, mimo tego trzymali się do końca. Każdy wie, że nie tylko Powstanie Warszawskie, ale i cała historia Armii Krajowej skończyła się tragedią. Oni walczyli z Niemcami wojskowo, ale potem wpadli w pułapkę sojuszników. I znowu mało kto oczekiwał takiego zakończenia.
  • Trzeba było przeżyć 5 lat okupacji w Warszawie w cieniu Pawiaka, trzeba było słyszeć codziennie odgłosy salw, tak, że przestawało się je słyszeć, trzeba było asystować na rogu ulicy przy egzekucji dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu przyjaciół, braci lub nieznajomych z ustami zaklejonymi gipsem i oczami wyrażającymi rozpacz lub dumę. Trzeba było to wszystko przeżyć, aby zrozumieć, że Warszawa nie mogła się nie bić.
  • Unikowa polityka stosowana przez rząd polski wobec Anglosasów do jesieni 1944 r., a polegająca na tym, by z jednej strony nie zrywać ze Sprzymierzonymi, a równocześnie nie dać się zmusić do formalnych i ostatecznych ustępstw – także pozwoliła utrzymać wspólny front w kraju. Gdyby pomoc wojskowa dla AK została zablokowana do końca i gdyby doszło do przerzucenia propagandy BBC na stronę sowiecką (z dokumentów wynika, że Anglicy byli o krok od tego), niechybnie nastąpiłoby przesunięcie układu sił w Polsce i doszłoby tam do rozłamu.
    • Autor: Jan Nowak-Jeziorański, Kurier z Warszawy, op. cit., s. 433.
  • W gruzach Warszawy zginął kwiat najlepszej młodzieży całego pokolenia. Najważniejsze jest jednak to, że w sierpniu 1944 r. (...), tysiące polskich dziewcząt i chłopców, słabo uzbrojonych, z niebywałą odwagą i niebywałą ofiarnością, wbrew ogromnej przewadze wroga, porwały się na próbę wyzwolenia stolicy spod niemieckiej okupacji, dając świadectwo prawdzie, że wolność jest cenniejsza niż życie. Ponieśli klęskę, wielu z nich zginęło, inni poszli na poniewierkę, do niemieckich obozów czy na emigrację, a ci, którzy zostali w kraju lub wrócili do niego po wojnie, zaznali więzień nie tej Polski, o którą walczyli (...) Ale przecież to z ich ofiary wyrosła siła, która pozwoliła naszemu narodowi przetrwać następne ponure półwiecze, a głęboko w sercach i umysłach zakorzenione pragnienie wolności mogło przemienić się w rzeczywistość.
  • W powstaniu warszawskim zginęło, w zależności od szacunków, od 1570 do, maksymalnie, 2000 żołnierzy niemieckich. (…) I w zależności od szacunków zginęło w nim od 130 000 do 180 000 powstańców i cywilnych warszawiaków. W najbardziej nieprzychylnym dla powstania wyliczeniu, na jednego zabitego niemieckiego żołnierza przypada stu Polaków. Gdyby utrzymać taką proporcję strat nieco dłużej, Niemcy mogliby zdziesiątkować naród średniej wielkości płacąc za to jedną swoją dywizją. Nazywanie tego „walką” jest kłamstwem. Kontynuowanie tej „walki” przez 63 dni jest zbrodnią. I słusznie Jarosław Marek Rymkiewicz rozpoczął swoją literacką akcję na rzecz oficjalnego przemianowania powstania warszawskiego po prostu na „masakrę”.
  • W toku dwumiesięcznych walk straty nasze były poważne. Ścisłych liczb nie podobna podać, ponieważ w ówczesnych warunkach nie było możliwości prowadzenia dokładnej ewidencji. Na podstawie jednak danych, jakimi rozporządzamy, oceniamy nasze straty z grubsza na 22 000 zabitych, zaginionych i ciężko rannych. Lekko rannych nie wliczam do strat: większość bowiem z nich pozostawała bez przerwy w oddziałach, a niewielu tylko było takich, którzy by bez zranienia przetrwali całe powstanie.
    Jeszcze trudniej byłoby obliczyć ofiary wśród ludności cywilnej, nie mogąc w przybliżeniu nawet ustalić liczby pogrzebanych pod gruzami, jak i ofiar terroru Niemców w zdobytych przez nich dzielnicach. Propaganda niemiecka – bez żadnych do tego podstaw – w parę już dni po zakończeniu walk podała liczbę ofiar: 200 000. Za nią powtórzyła tę liczbę propaganda sowiecka, podnosząc ją następnie do 250 000. Wydaje mi się, że liczba ta jest grubo przesadzona.
    Straty niemieckie w powstaniu warszawskim wynosiły na podstawie zeznań niemieckiego gen. von dem Bacha: 10 000 poległych, 7 000 zaginionych, 9 000 rannych. Straty niemieckie przewyższyły zatem straty Armii Krajowej, zwłaszcza jeśli od strat bojowych AK z liczby zaginionych odliczyć wymordowanych przez Niemców w zdobytych przez nich dzielnicach jeńców i rannych.
  • Warszawa osiągnęła rekord, który pobił opór w Stalingradzie o kilka dni, choć dysproporcja sił była tu bardziej rażąca.
    • Autor: Tadeusz Sarnecki
    • Źródło: Norman Davies, Powstanie ’44, Kraków 2008, s. 571.
  • Warszawa została zniszczona bardziej niż Berlin, klęska Polski w tej wojnie, w której Polacy walczyli w obozie zwycięzców, jest większa od klęski Niemiec. (…) Sowietom zależało na zniszczeniu Warszawy, a tak się pomyślnie dla nich składało, że dla tego zniszczenia nie trzeba było używać sowieckich armat ani pocisków. Od czegóż patriotyzm polski! Jest on wielki i wspaniały. (…) Ale ma właściwość bezrozumnego dynamitu. Wystarczy do niego przyłożyć zapałkę prowokacji, aby wybuchł. (…) Powstanie warszawskie bije wszystkie rekordy wytrzymałości. Przez wiele setek lat, dopóki istnieć będzie naród polski, każdy Polak będzie przyznawał, że powstanie warszawskie było samobójczym szałem, i będzie miał do niego synowską tkliwość i miłość. Będzie z niego dumny.
  • Wielu spotykałem, co przeżywszy okupację, opowiadają o powstaniu, że te dni kiedy jedli plujkę i życie ich wisiało na włosku i co dzień ubywało najbliższych – były dniami najszczęśliwszymi w ich życiu, dniami nigdy nie zaznanego upojenia.
    • Autor: Melchior Wańkowicz
    • Źródło: Wrzesień żagwiący, Wydawnictwo Polonia, Warszawa 1990, s. 339.
  • Wolność, godność, honor – tego nic nie zastąpi.
    Powstańcom chwała, Warszawa nie zapomni.
  • Za podjęciem akcji mającej na celu opanowanie Warszawy przed wkroczeniem do niej wojsk rosyjskich przemawiały względy natury wojskowej, politycznej i ideologicznej.
    • Autor: generał Tadeusz Komorowski, Armia podziemna, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1994, s. 251.
  • Zawsze będę mówić o tym, że kiedy tuż przed Powstaniem poszłam pożegnać się z matką, ta nawet nie drgnęła. Wyciągnęła tylko rękę do pocałowania, bo wtedy taki był zwyczaj, tak jakbym szła do szkoły. Kiedy po latach zapytałam ją, co wtedy czuła, kiedy jej 15-letnia córka szła na wojnę, odpowiedziała, że czuła dumę. I to jest ważne.
  • Ze sposobu, w jaki gen. Tadeusz Pełczyński, a później Delegat Rządu, Stanisław Jankowski, zareagowali na mój raport, wynikało, że położenie międzynarodowe, choćby najbardziej beznadziejne, nie było dla nich elementem rozstrzygającym. Decydowała troska o uratowanie ducha narodu.
    • Autor: Jan Nowak-Jeziorański, Kurier z Warszawy, op. cit., s. 435.
    • Zobacz też: Tadeusz Pełczyński
  • Zginęli najlepsi (…) musimy ich zastąpić, jeśli nie dorównać.
  • Zwycięstwa w tej walce, rozpoczętej w chwili zamiany jednej okupacji na drugą, nie mógł odnieść naród, który wyszedłby z ostatniej wojny z przetrąconym kręgosłupem, upokorzony, wewnętrznie rozbity, pozbawiony wiary w siebie. Podbój duchowy rozbił się o opór społeczeństwa, ponieważ wyszło ono z wojny zjednoczone, z podniesionym czołem i poczuciem obowiązku spełnionego do końca.

Zobacz też