Trzy kolory: Czerwony: Różnice pomiędzy wersjami
Usunięta treść Dodana treść
m kat. |
kat. |
||
Linia 31: | Linia 31: | ||
[[Kategoria:Filmy Krzysztofa Kieślowskiego]] |
|||
[[Kategoria:Polskie filmy obyczajowe]] |
[[Kategoria:Polskie filmy obyczajowe]] |
||
[[Kategoria:Filmy francuskie]] |
[[Kategoria:Filmy francuskie]] |
Wersja z 21:42, 19 maj 2011
Trzy kolory: Czerwony – film obyczajowy produkcji polsko-francusko-szwajcarskiej z 1994 roku; reż. Krzysztof Kieślowski.
Valentine
- Czuję, że dookoła mnie dzieje się coś ważnego.
Sędzia
- Raz, podczas antraktu... rozsypały mi się książki. Jedna, gruba, spadła na dół. Gdzieś tam. Czekał mnie egzamin. Zbiegłem. Przeczytałem kilka zdań z otwartej ksiąźki. Właśnie o to zapytano mnie na egzaminie.
Dialogi
- Valentine: Niech mi pan opowie ten sen.
- Sędzia: Miała pani 50 lat. I była szczęśliwa.
- Valentine: Czy w tym śnie... był jeszcze ktoś?
- Sędzia: Tak.
- Valentine: Kto?
- Sędzia: Obudziła się pani i uśmiechnęła do kogoś, kto leżał obok. Nie wiem, kto.
- Valentine: I tak się stanie? Za 25 lat?
- Sedzia: Tak.
- Valentine: Nie wiedziałam, czemu powiedział mi pan o tym marynarzu.
- Sędzia: Nie wie pani?
- Valentine: Wiem. Ponieważ... nie chciał pan powiedzieć czegoś ważniejszego. O ukochanej kobiecie, która pana zdradziła. A pan... pan... nie rozumiał, dlaczego. I jeszcze długo ją kochał.
- Sędzia: Skąd pani tyle wie?
- Valentine: To nie była trudna zagadka. Jaka była?
- Sędzia: Studiowała na tym samym uniwersytecie. Była delikatną blondynką.Platynową. O długiej szyi. Nosiła jasne sukienki. Miała jasne meble. Nawet lustro w korytarzu miało białe ramy. Pewnego wieczoru, w tym lustrze zobaczyłem... między jej jasnymi nogami... mężczyznę.
- Valentine: Nie wie pan... czemu tak się stało?
- Sędzia: On się nazywał Hugo Holbling. Dostała, czego chciała. Wyjechali. Śledziłem ich. Francja. Kanał La Manche. Czułem się poniżony. Aż do chwili, gdy zginęła w wypadku. Nie związałem się potem z żadną kobietą. Straciłem wiarę. A może po prostu... nie spotkałem pani.
- Valentine: To nie koniec historii.
- Sędzia: Nie. Jakiś czas temu dostałem trudną sprawę. Jako oskarżony figurował Hugo Holbling. Ten sam. Wrócił tu.
- Valentine: Trzeba było zrzec się sprawy.
- Sędzia: Nie chciałem. Dawniej bym go zabił. Zrobiłbym to, gdyby to coś zmieniło. Teraz czekał na wyrok. Hala, którą budował, zawaliła się zginęło kilka osób. Uznałem go winnym. Wyrok był zgodny z prawem. Poprosiłem o wcześniejszą emeryturę.