Curzio Malaparte

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Curzio Malaparte

Curzio Malaparte (właść. Kurt Erich Suckert; 1898–1957) – włoski pisarz i dziennikarz.

  • Ale ona ujęła ręce Franka, uniosła je i zwracając się ku nam, powiedziała z nutą triumfu w głosie: - Spójrzcie, takie są ręce aniołów! Spojrzałem na ręce Franka: były drobne, delikatne, bardzo białe. Byłem mile zaskoczony, nie dostrzegając na nich ani plamki krwi.
  • Bestie mają także ojczyznę.
  • Biada żywemu, który umarłego znieważy, zrani jego miłość własną, obrazi jego honor. Umarli są zazdrośni i mściwi. Nie boją się nikogo i niczego, razów ani ran, ani przeważającej liczby wrogów. Nie boją się nawet śmierci.
  • Dyktatura jest najpełniejszą postacią zazdrości.
  • Dzieci w gettach nie są dziećmi.
  • Ilu Żydów zginęło tamtej nocy w Jassach? – zagadnął ironicznym tonem Frank, wyciągając wygodnie nogi w kierunku kominka. I roześmiał się przy tym dobrodusznie. Inni także się śmiali, patrząc na mnie z politowaniem.
  • Język ma ogromne znaczenie nie tylko dla pisarzy, ale dla całych narodów i państw. Wojny są w pewnym względzie błędami składni.
  • Lenin to nowoczesny potwór bez porównania bardziej niebezpieczny niż Mahomet lub Dżyngis-chan.
  • Motyle wymyślają cudowne bajki, by je podszeptywać kwiatom.
  • My, Niemcy, kierujemy się w każdej rzeczy rozumem i metodą, a nie zwierzęcymi odruchami; zawsze i we wszystkim postępujemy naukowo. Kiedy to konieczne, ale tylko tylko wówczas, kiedy rzeczywiście i bezwzględnie konieczne – powtórzył Frank z naciskiem, patrząc na mnie tak, jakby chciał mi swoje słowa trwale wyryć na czole – naśladujemy sztukę chirurga a nie rzemiosło rzeźnika.
  • Oko przymyka się również przed strzałem, mierząc do celu.
  • Preteksty nieuniknione przynależą do sfery fatalizmu.
  • Przymioty serca przysparzają nam przyjaciół, przymioty ducha – tylko wrogów.
  • Sąd, który dawno już sobie na temat Franka wyrobiłem, był niewątpliwie negatywny. To, co o nim wiedziałem, wystarczyło, żebym doznawał w stosunku do niego odrazy.
  • Usiadłem w fotelu przy oknie, skąd mogłem, trochę tylko obracając głowę, ogarnąć spojrzeniem cały ogromny plac Saski, pozbawione dachów domy za Hotelem Europejskim i ruiny kamienicy obok hotelu Bristol, na rogu stromej uliczki schodzącej ku Wiśle. Spośród krajobrazów będących tłem moich młodzieńczych doświadczeń ten był może memu sercu najbliższy; oglądając go w takiej chwili, z tego pokoju w Pałacu Bruhlowskim i w takim towarzystwie, czułem się dziwnie zmieszany, jakiś żałośnie upokorzony. (…) z dalekiego widnokręgu lat 1919 i 1920 warszawskie dni i noce powracały mi na pamięć w takiej jak wówczas postaci i z tym samym zabarwieniem uczuciowym.
    • Opis: o pobycie u Hansa Franka i innych Niemców podczas biesiady w Pałacu Bruhlowskim, w czasie niemieckiej okupacji.
    • Źródło: Curzio Malaparte, Kaputt, Wydawnictwo: W.A.B., Warszawa 2021, ISBN 9788328072503, s.196–197
  • W żadnym kraju Europy Niemiec nie objawił się nigdy w tak absolutnej nagości, bez osłonek, jak w Polsce.
  • Wojna nie zjada trupów, połyka tylko żywych żołnierzy.
  • Wojna nigdy nie kończy się dla tych, co walczyli.
  • Wolę świat, w którym wszystko trzeba budować od nowa, niż taki, w którym trzeba przyjąć wszystko jako nieodwracalne dziedzictwo.
  • Zawsze ilekroć człowiek się śmieje, przedłuża swoje życie.
  • Żaden ludzki głos nie potrafi wyrazić powszechnej żałoby z taką ekspresją jak głos psi.