Ponad Dnieprem, między jary, Zasiadł dumnie Kijów stary; Tam złocone monastery, A w nich czerńce staro-wiery; A gościńcem do Kijowa Płyną maże z miodem, z zbożem; A po Dnieprze, niby morzem, Z puszcz poleskich spławy drzewa.
Ukrainę odwiedzałem wiele razy, już od początku lat dziewięćdziesiątych. Ale w Kijowie byłem po raz pierwszy. To niezwykłe miasto z fascynującą historią sięgającą V wieku. Odegrało istotną rolę w dziejach chrześcijaństwa na tych ziemiach i ciągle jest punktem odniesienia. Warto przypomnieć o wielowiekowej obecności w nim Polaków i ważnej roli, jaką odegrali w historii i kulturze miasta nad Dnieprem.
Wywarł na mnie wrażenie przepięknego miasta. Z restauracji polskiej „Na pajach”, położonej na wzgórzu, gdzie stale jadaliśmy, widok na miasto i Dniepr był wspaniały. Ale główne wspomnienie z Kijowa dotyczy jadła i napoju. To było naprawdę miasto mlekiem i miodem płynące. Jakim mlekiem! W ciągu całego mojego długiego życia nie piłem nigdzie równie bogatego i smacznego mleka jak w Kijowie. Także chleb, biały pulchny, był niezwykły, doskonały – pozostał w mojej pamięci jako ideał tego, czym chleb być powinien. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że naprawiacze świata potrafią doprowadzić do śmierci głodowej miliony ludzi w tym spichlerzu Europy, jakim była Ukraina. Tak się niestety stało niebawem.
Z Kijowa wziął początek rozkwit życia chrześcijańskiego, które Ewangelia wzbudziła najpierw na starych ziemiach ówczesnej Rusi, potem na obszarze wschodniej Europy, a później za Uralem, na terytoriach Azji. Kijów odegrał zatem w pewnym sensie rolę „poprzednika Pana” wśród licznych ludów, do których orędzie zbawienia dotarło właśnie stąd.