Piotr Gursztyn

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Piotr Gursztyn (2013)

Piotr Tomasz Gursztyn (ur. 1970) – polski dziennikarz prasowy i telewizyjny.

  • A legenda AK w czasach PRL to jeden z najważniejszych czynników odbierających komunistom prawo do funkcjonowania w polskiej tradycji historycznej. Dlatego z taką furią był atakowany i dezawuowany sens powstania oraz całej AK. Dlatego akcja „Burza” była tematem zakazanym. Gdyby te wydarzenia służyły komunie, to by je nagłaśniała w swojej propagandzie albo przynajmniej tolerowała. Po co więc je cenzurowała?
    • Źródło: Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gontarczyk, Piotr Gursztyn, Piotr Semka i inni, praca zbiorowa, Obłęd 1944 czy 2013, Wydawnictwo M, Kraków 2013, ISBN 9788375956665, s. 114
    • Zobacz też: Armia Krajowa
  • Bez decyzji podjętej przez KG AK w poniedziałek 31 lipca 1944 r. komuniści dziś byliby pełnoprawnymi uczestnikami polskiej tradycji narodowej. Dumni z PRL, manifestu PKWN i Powstania Warszawskiego, które wywołali 2 czy 3 sierpnia 1944 r. i którym kierowali do jego „zwycięskiego” końca. Bo powtórzmy: wtedy sowieckie czołgi prułyby naprzód całą mocą silników. Tak jak gnały w maju 1945 r. do Pragi i tak jak – choć to nieporównywalne – czołgi amerykańskie i wojska Wolnych Francuzów spieszyły się na pomoc powstaniu w Paryżu. Dokładnie w sierpniu 1944 r.
    • Źródło: Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gontarczyk, Piotr Gursztyn, Piotr Semka i inni, praca zbiorowa, Obłęd 1944 czy 2013, Wydawnictwo M, Kraków 2013, ISBN 9788375956665, s. 114
  • Narody częściej przegrywały – w tym i Polska – przez zaniechania oraz brak aktywności niż przez jej nadmiar.
    • Źródło: Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gontarczyk, Piotr Gursztyn, Piotr Semka i inni, praca zbiorowa, Obłęd 1944 czy 2013, Wydawnictwo M, Kraków 2013, ISBN 9788375956665, s. 110
  • Niemieccy politycy jeździli i jeżdżą do miejsc w krajach zachodnich, w których Niemcy popełnili zbrodnie. Oczywiście skala zbrodni we Francji, Włoszech, Grecji była dużo mniejsza niż w Polsce, ale tam też miały miejsce masowe niszczenia całych wiosek i mordowanie całej ludności – najsłynniejsze jest Oradour-sur-Glane we Francji, do którego francuscy prezydenci brali przedstawicieli Niemiec swojej rangi, czyli prezydentów, żeby ci się ukłonili, złożyli kwiaty, hołd, itd. (…). W Polsce nie pamiętam takiej sytuacji poza wizytami polityków niemieckich w Auschwitz – mówię o sytuacji po 1989 roku lub przed 1989, gdy Willy Brandt klęczał przed Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie. Ani na Woli, gdzie zginęło minimum 40 może 30 tysięcy osób, ani w żadnej polskiej wsi na Zamojszczyźnie, np. w Michniowie (…) nie było takiej sytuacji.
  • Pouczasz innych, a sam poszedłeś kierować Rzepą po czystce politycznej. Potem poszedłeś do RASPu, skąd po polit. naciskach zwolniono G.Jankowskiego. Pracujesz tam z naczelnym mobberem mediów RP, ale siedzisz cicho, bo to ważna szycha. Tak to z Tobą jest moralisto.
  • To jest najbardziej wstrząsające w całej tej historii, że to nie był eksces jakiejś żywiołowej wściekłości, jakichś pijanych żołdaków, rozwścieczonych oporem powstańców – czegoś takiego nie było. (…) Ci żandarmi w ogóle nie zetknęli się z powstańcami, ich nie miało co rozwścieczyć, oni po prostu wykonywali ludobójcze rozkazy i to dość chętnie. Bo wiemy z niemieckich relacji, że można było odmówić wykonania rozkazów i były takie przypadki, że niektórzy żandarmi się migali albo przynajmniej tak później twierdzili, że oni tych rozkazów nie wykonywali.
  • To wyglądało tak, że wygarniali z domów mieszkańców – dziesiątkami, setkami, czasem tysiącami, bo niektóre kamienice były duże i były gęsto zamieszkane (…). Ludzie na początku niczego się nie spodziewali, sądzili, że zostaną wywiezieni. Bo w większości wypadków były to kobiety, dzieci, starsze osoby, mężczyzn w tzw. wieku poborowym było niewielu. I kiedy tych ludzi zgromadzono pod jakimś murem, płotem, by ich po prostu stłoczyć – np. często w podwórzach, gdzie byli otoczeni ścianami – to wtedy ich rozstrzeliwano karabinami maszynowymi. Trwało to godzinami. W miejscach, gdzie byli zabici, gdzie były stosy trupów, dopędzano kolejne ofiary i je też w ten sam sposób zabijano.
  • To wyjątkowo ważna rzecz. Brygada Dirlewangera popełniła masę zbrodni wojennych, ale ona była pierwsza na linii frontu, była wykorzystywana do walk z powstańcami, do tego służyła. Jej zbrodnie miały miejsce w trakcie walk, natomiast gro ofiar rzezi Woli to są ludzie wypędzeni z własnych domów, z terenów, gdzie nie toczyły się żadne walki, wypędzeni przez zbiorczy batalion żandarmerii (…). I mordercami na Woli byli przede wszystkim członkowie tego batalionu. W większości byli to rezerwiści, ludzie w średnim wieku, którzy nie nadawali się do walki frontowej, w ogóle nie nadawali się do walk ulicznych z powstańcami czy na regularnym froncie z armią sowiecką, za to – tak to trzeba nazwać – „świetnie” nadawali się do mordowania kobiet i dzieci.
  • Z konsekwencjami wydarzeń historycznych jest jak ze zdrowiem z fraszki Kochanowskiego – traktuje się je jako oczywistość. Tymczasem chyba nic nie jest oczywiste, nic narodom nie należy się od historii. Mają tyle, ile sobie wywalczyły. A warto sobie zadać pytanie, co sprawiło, że w Polsce nie skolektywizowano rolnictwa i respektowana była autonomia Kościoła? Co sprawiło, że skala indoktrynacji była mniejsza niż w innych krajach demoludów, że PZPR musiała udawać, że jest zwykłą socjalistyczną partią, i unikała samookreślenia „komunistyczna”?
    • Źródło: Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gontarczyk, Piotr Gursztyn, Piotr Semka i inni, praca zbiorowa, Obłęd 1944 czy 2013, Wydawnictwo M, Kraków 2013, ISBN 9788375956665, s. 112