Maciej Sobociński

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Maciej Sobociński (ur. 1975) – polski reżyser teatralny i telewizyjny oraz scenograf.

  • Bardzo współczesny. Do tego stopnia, że w spektaklu użyliśmy sondy. Na ekranie pojawiają się nakręcone wśród ludzi odpowiedzi na pytania, kim jest Kordian. Odpowiedzi udzielają różni ludzie, ale pytania zostały postawione również osobom publicznym, które pojawiają się w naszym życiu społecznym, a kojarzą się z romantyzmem, albo z walką, również polityczną, którą aktualnie toczą, czy takim, którzy są ikonami współczesnych bohaterów i pseudobohaterów. Na przykład Michał Wiśniewski pojawiający się w sondzie, który dla wielu młodych ludzi jest jednym z idoli, a który mówi, że czuł się kiedyś Kordianem, ale rzeczywistość sprowadziła go do poziomu.
  • Ci, których w supermarkecie spytaliśmy nie wszyscy wiedzieli, kto to jest Kordian. Na 87 osób, które o to zapytaliśmy, 5–6 potrafiło go ulokować, powiedzieć dwa zdania więcej o nim, o romantyzmie, czy o bohaterze romantycznym. Zgadzam się, że na tych kilku trzeba budować, jednak jeśli ktoś mówi, „Kordian Makuszyński” albo że był to bohater bajek, to jest przecież jakaś diagnoza.
  • Dla mnie naród to zbiorowość jednostek, z ich indywidualnymi cierpieniami i doświadczeniami. Problem współodpowiedzialności za tzw. naród to umiejętność dostrzegania indywidualnego człowieka w całej ludzkiej zbiorowości, niekoniecznie w konkretnej wspólnocie językowej. Tak rozumuje Gustaw-Konrad.
  • Dziady to tekst szalony, mają w sobie siłę i pasję młodości. Może dlatego tak bardzo mnie dotykają? Usłyszałem kiedyś, że o ile „Wesele” powinien robić reżyser naprawdę doświadczony, to właśnie „Dziady” są tekstem dla młodego artysty. To studnia, w której nieustannie się zanurzam, przestrzeń, której się obawiam, ale która nie przestaje mnie intrygować.
  • Staram się pokazać rewers i awers człowieka. Każdy z nas, w zależności od sytuacji i okoliczności, ujawnia swą jasną lub ciemną stronę.
  • W Othellu są różne miłości. Othella – idealisty, bezgranicznie, w opętaniu i zatraceniu zakochanego w Desdemonie. Othello i Desdemona to lśnienie, opary, które ich połączyły. Ta chemia jest cielesna, śmiem powiedzieć, że brakuje tu duchowości, została ona zaniedbana, a przez to wystawiona na chaos i potencjalne działanie zła. Stąd cały temat grzechu i zdrady, który w wewnętrznej harmonii by się nie wydarzył. Mimo że jest on tylko potencjalny, to prowadzi do katastrofy. Mamy też związek Emilii i Iagona, który jest zupełnie po innej stronie. Jest on oparty na ogromnej miłości i nienawiści, na ciągłym wołaniu o drugiego człowieka, to ciągłe próby ratowania związku, bycia razem. Małżeństwo w sztuce istnieje wielowymiarowo – jako instytucja, ale też i jako dana obietnica. Funkcjonujemy w świecie, gdzie obietnica uległa dewaluacji, zdegradowaniu. Sztuka ukazuje drogę przez różne formy spotkań między kobietą i mężczyzną.
  • W tekstach klasyków, które zrealizowałem do tej pory, odnajduję te treści, których mi brakuje w dramaturgii współczesnej. Dzieła klasyczne maję pokłady pełne wieloznaczności, materii będącej ponad konkretnym tu i teraz. Nie starałbym się formułować jakiejś radykalnej teorii na temat kondycji współczesnego dramatu, ale bronię się przed literaturą, którą nazywam „dramaturgią zupy” – opowiadającą o kolejnej patologicznej rodzinie. To mnie odrzuca, gdzieś podświadomie to wypieram. Chce zgłębiać pełnię w człowieku; wszystko, co się w nim zderza z tym, co ponad nami, z kosmosem, z Bogiem.
  • Wydaje mi się, że Szekspir tak rozebrał człowieka, tak go ponacinał, że nie sposób się tym nie zafascynować, bez względu na to jaką biografię w sobie noszę.