Grażyna Barszczewska

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Grażyna Barszczewska (2012)

Grażyna Barszczewska (ur. 1947) – polska aktorka i reżyser teatralna, także artystka kabaretowa.

  • Aktorstwo to także moja cała fizyczność, energia, aura, przyciąganie czy odpychanie i również słowo. Jeśli już ono jest, musi być bardzo ważne.
  • Każdy aktor to niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju instrument muzyczny. Reżyser może mu tylko powiedzieć, jaki utwór chcemy wykonać i jakich strun powinien dotknąć, żeby zagrały właściwym, pełnym brzmieniem. Wielki Tadeusz Łomnicki, kiedy jeden z reżyserów próbował mu nieudolnie pokazywać, jak ma zagrać, powiedział z dezaprobatą: „Oj, mój drogi, uważaj! Bo ja ci tak zagram, jak pokazujesz…”.
  • Kiedy kończyłam studia, w zasadzie wszyscy absolwenci angażowali się do teatru. W tej chwili jest odwrotnie. Wielu moich młodych kolegów po studiach otwarcie przyznaje, że teatr ich nie interesuje, ponieważ będąc na etacie, nie byliby dyspozycyjni, nie mogliby więc robić reklam, zarabiać w telenowelach, sitcomach, a przecież z czegoś muszą żyć.
  • Kiedy przeczytałam tę powieść, wydało mi się, że Nina jest przykładem postaci, od których chciałam uciekać. Od pastelowych pięknotek, które na dobrą sprawę niczego nie wnoszą. Wtedy Jan Rybkowski powiedział mi mrużąc po swojemu oko: „Pani to nie jest normalna amantka, pani to jest taka amantka z pieprzem”. I właśnie chyba ów „pieprz” mnie skusił najbardziej. No!
  • Rektorem naszej uczelni był (…) Eugeniusz Fulde – wspaniały aktor, reżyser i pedagog, który uczył nas rzemiosła na scenie. Krążyła wówczas laka pogłoska, że jeżeli rektor kogoś ze studentów pocałuje, to znaczy, że len będzie musiał odpaść. Pewnego dnia, po jednym z egzaminów, szlam korytarzem i nagle rektor Fulde, którego mijałam, cmoknął mnie w czoło!!! Moi koledzy zamarli. Ale ja niewiele myśląc podbiegłam do niego i również pocałowałam go w czoło… Zastanawialiśmy się potem, kto z nas wyleci!
  • (…) robiłam wszystko, by Nina nie była tylko ozdobnikiem. Udało mi się namówić reżysera, by zagrać ją na zasadzie pastiszu, a nawet nie bronić się przed groteską.
    • Opis: o roli w serialu Kariera Nikodema Dyzmy.
    • Źródło: „Rzeczpospolita” nr 8, 1997
  • To fascynująca przygoda znaleźć się po tej drugiej stronie i z perspektywy piątego rzędu realizować swój reżyserski zamysł (pod warunkiem, że jest rzetelnie przygotowany!), obserwować jak się rozwija, rosnąć w rolach z aktorami. Bardzo mnie to wzbogaciło. Teraz lepiej rozumiem tych, na których my, aktorzy, tak często „wieszamy psy”.
  • Temu, kto chciałby umieścić mnie w szufladzie z napisem „amantka”, mówię z przekąsem, że znacznie piękniejszą mam duszę.
  • W Zazdrości każda z kobiet jest inna, ale mają wspólny mianownik: choć są pozornie niepokonane, to jednak potrafią żebrać o miłość. I to jest cała prawda o nas. Zresztą nie tylko o kobietach. Ta sztuka jest opowieścią o ludzkich emocjach, które rodzą się, gdy w grę wchodzi miłość.
  • Z opowiadań rodziców wiem, że moja cioteczna babka urodziła dziecko w pociągu, który wiózł ją na zsyłkę. Noworodek wkrótce zmarł i trzeba go było wyrzucić przez okno, bo pociąg się nie zatrzymał. Tego typu opowieści wywołują bolesne wspomnienia u niejednej polskiej rodziny.
  • Zawsze marzyłam, żeby zagrać bez charakteryzacji, właśnie tak, samą nieubraną twarzą, bez żadnego makijażu, no i wykrakałam sobie! (…) Nie wstydzę się swojej nagiej twarzy. W tym monodramie gram rzeczywiście bez żadnego uczesania i nawet bez cienia szminki.
  • Zawsze podchodzę do spotkania z reżyserem z całą wiarą, nadzieją na fascynującą pracę, niezależnie od tego, czy ma lat 80, czy 20, zawsze to jest jakaś szansa dla aktora, nawet bardzo doświadczonego. Jeśli mi powie: proszę pani, wszystko to, co pani robiła, to już było, a teraz odrzucamy to, zapominamy, idziemy gdzie indziej, w nową jakość, wchodzimy do nowej rzeki – świetnie! Proszę bardzo!
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Przypominam sobie pewną kontrowersję z dyrektorem Kazimierzem Dejmkiem. Odważyłam się nie zgodzić z opinią mojego wielkiego dyrektora o aktorach prostytuujących się w reklamach. Dyrektor kategorycznie zakazał bowiem swoim aktorom udziału w reklamie. Zdecydowałam się wypowiedzieć własne zdanie, ponieważ sama byłam i jestem do tej pory „bez grzechu” w tej materii. Powiedziałam dyrektorowi, że sprostytuować można się każdym żenującym, nieprzygotowanym występem, udziałem w niewybrednej imprezie czy masówce bez żadnych wartości, za to z dużymi pieniędzmi. Natomiast można zagrać dobrze rólkę – nie znaczy, że tak zawsze jest – w przyzwoicie zrobionej reklamie z pomysłem. A na koniec wypaliłam: „A ja, panie dyrektorze, nie gram w reklamie, uczę się tekstu, nie spóźniam się i mówię głośno i wyraźnie”. „No to się aśćka do mnie nie przyp….. laj”, skomentował. Czepiał się, i słusznie, braków warsztatowych swoich aktorów i czuwał nad jakością słowa również.

O Grażynie Barszczewskiej[edytuj]

  • Świetne warunki, ciekawy intrygujący głos. Grane przez nią postacie są żywe i realne. To aktorstwo 'bez pustych miejsc'. To, co robi, nigdy nie jest szare. (…) Z przyjemnością patrzyłem jak mówi, słucha i milczy w scenie z Jurkiem Trelą. Niewielu aktorów potrafi tak słuchać i milczeć.

Zobacz też[edytuj]