Władysław Kisielewski

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Władysław Kisielewski (1907–1977) – polski publicysta i prozaik, autor książek o tematyce głównie wojennej (lotniczej i partyzanckiej).

Echa Świętokrzyskich Gór[edytuj]

(Nasza Księgarnia, Warszawa 1962)

  • (…) nagle Bronkowi przypomniała się rozmowa, jaką kilka dni temu prowadził z jego ojcem ranny żołnierz polski.
    „Schowajcie to – mówił podając krótki, kawaleryjski karabinek. – Mnie już nie będzie potrzebny – dodał po chwili, spoglądając na swoje potrzaskane nogi – a wam może się przydać”.
    „Mnie na co?” – wzbraniał się ojciec.
    „Na co? Na Niemców – padła odpowiedź. – Żebyście mieli się czym bronić, jak przyjdzie zła godzina”.
  • Nie da się zliczyć chwil mierzonych długością życia i nigdy nie wiadomo, ile one trwały – mgnienie oka czy wieczność?

Z Torunia do Londynu podróż z przeszkodami[edytuj]

(Iskry, Warszawa 1956)

  • Leśne dziadki

Z lesnej gęstwiny wyłoniła się spora gromadka jakichś dziwnych stworów i szła prosto na nas. (…)
Były one ubrane w wojskowe mundury. W kieszenie i za pasy miały pozatykane ogromne gałęzie. Na czapkach sterczały im korony uwite z gałązek sosny, a w rękach nieśli tobołki owinięte w liście.(…)
Byli to sztabowcy z generałem na czele, którzy w obawie przed atakami „Luftwaffe” poprzebierali sie za drzewka, czyli zamaskowali. (…)
– To były leśne dziadki! – zakrzyknęli żołnierze.
Nie przypuszczałem wówczas, ze okrzyk ten wejdzie do historii i będzie nam towarzyszył przez całą wojenną tułaczkę, stając się synonimem wszystkich sanacyjnych wyższych oficerów.

    • Źródło: s. 35-27