Marzec 1968

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Tablica pamiątkowa upamiętniająca wiec studentów Uniwersytetu Warszawskiego domagających się wolności słowa

Marzec 1968 – kryzys polityczny w Polsce w 1968 r. zapoczątkowany demonstracjami studenckimi.

Z propagandy PRL[edytuj]

  • Dejmek, Dejmek, a widzicie, żonę ma Żydówkę!
    • Autor: Zenon Kliszko, wicemarszałek Sejmu PRL o reżyserze Dziadów
  • Sprawa relegowania Michnika i Szlajfera była tylko pretekstem, który można było wykorzystać dla zapoczątkowania działań – ale dla samego celu nie ma to żadnego znaczenia.Organizatorzy nie piszą w ulotkach, o co im naprawdę chodzi, co im się marzy, o czym wolą głośno nie mówić, bo to by ich zdemaskowało. (…) Nie cofają się przed stosowaniem broni najbrudniejszej – dla odwrócenia od siebie uwagi, wykorzystując fakt, że część znanych współorganizatorów rozróbek to obywatele polscy pochodzenia żydowskiego – zaczęli przy pomocy kolejnej serii ulotek dorabiać do podjętego przeciwdziałania teorię „szalejącego antysemityzmu”. (…) Nie pozwolimy też na to, aby syjoniści szukali dla siebie ochrony, zarzucając innym antysemityzm.
    • Autor: Józef Kępa, I sekretarz Komitetu Warszawskiego PZPR
    • Opis: 11 marca 1968 na spotkaniu stołecznego aktywu partyjnego.
    • Źródło: Marcowe cytaty, „Ale Historia”, w: „Gazeta Wyborcza”, 5 marca 2018.
    • Zobacz też: Adam Michnik, Henryk Szlajfer
  • W pierwszej połowie 1968 r. ujawniła się agresja przeciw ustrojowi i władzy w Polsce sił rewizjonistycznych, syjonistycznych i reakcyjnych. Z nasilenia takiego ataku mieliśmy do czynienia w tym czasie zresztą nie tylko w Polsce. W Polsce atak ten został bardzo szybko udaremniony w wyniku aktywności politycznej i zaangażowania patriotyczno-socjalistycznego partii i jej sojuszników.
    • Autor: Bolesław Piasecki, Na tle aktualnej sytuacji, [w:] B. Piasecki, Siły Rozwoju, s. 416–424.
  • W związku z tym, że agresja Izraela na kraje arabskie spotkała się z aplauzem w syjonistycznych środowiskach Żydów – obywateli polskich, którzy nawet z tej okazji urządzali libacje, pragnę oświadczyć, co następuje: nie czyniliśmy i nie czynimy przeszkód obywatelom polskim narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeżeli tego pragnęli. Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę – Polskę Ludową. Podziela to olbrzymia większość obywateli polskich narodowości żydowskiej i służy wiernie naszemu krajowi. (…) Ale nie chcemy, aby w naszym kraju powstała piąta kolumna. Nie możemy pozostać obojętni wobec ludzi, którzy w obliczu zagrożenia pokoju światowego, a więc również bezpieczeństwa Polski i pokojowej pracy naszego narodu polskiego, opowiadają się za agresorem, za burzycielami pokoju i za imperializmem.
  • Wiemy, że pewna, w istocie rzeczy nieliczna, lecz skoncentrowana na kilku wydziałach humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego grupa pracowników naukowych ponosi szczególną odpowiedzialność za ostatnie wydarzenia. Ci pracownicy nauki tacy jak profesorowie Brus, Baczko, Morawski, Kołakowski, Bauman, zwalczając od wielu lat politykę naszej partii z pozycji rewizjonistycznych – świadomie i z premedytacją sączyli wrogie poglądy polityczne w umysły powierzonej ich pieczy młodzieży, byli duchowymi inicjatorami wichrzycielskich poczynań.

O wydarzeniach marcowych[edytuj]

  • Antysemityzm nie jest u nas, jak niektórzy sądzą, problemem sztucznym. Jest problemem żywym, a jak żywym, widzieliśmy, gdy zaczęto sięgać do panieńskich nazwisk matek. (…) Istota tego antysemityzmu rasistowskiego sprowadza się do tego, aby przerzucić odpowiedzialność za grzechy systemu, za wady w funkcjonowaniu władzy na obcoplemiennych. (…) W toku śledztwa oficerowie śledczy czynili duży wysiłek, aby także u mnie znaleźć wśród przodków jakieś żydowskie nazwisko. Gdy nie udało się zrobić ze mnie Żyda, chcieli bodaj uczynić ze mnie Ukraińca. Byleby móc mnie napiętnować jako obcoplemieńca. Były takie dni w śledztwie, kiedy chciałem uznać się za Żyda. Są bowiem sytuacje, kiedy uczciwy człowiek powinien uznać się za Żyda.
    • Autor: Jacek Kuroń
    • Opis: fragment przemówienia wygłoszonego na swoim procesie w styczniu 1969.
    • Źródło: Andrzej Friszke, Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi, Warszawa 2010.
  • Chociaż czasy i sytuacje są oczywiście różne, to ówczesna władza z pełną świadomością odwołała się do skojarzeń i nienawiści  –  które polski nacjonalizm propagował w latach 30. Od 1938 do 1968 roku minęło przecież zaledwie 30 lat.
  • 1) Co zamierza Rząd uczynić, aby powściągnąć brutalną akcję milicji i ORMO wobec młodzieży akademickiej i ustalić odpowiedzialność za brutalne potraktowanie tej młodzieży?
    2) Co zamierza Rząd uczynić, aby merytorycznie odpowiedzieć młodzieży na stawiane przez nią palące pytania, które nurtują także szeroką opinię społeczną, a dotyczą demokratycznych swobód obywatelskich i polityki kulturalnej Rządu?
    • Opis: z interpelacji poselskiej koła poselskiego Znak złożonej w Sejmie PRL 11 marca 1968.
    • Źródło: Kwartalnik historyczny „Karta” nr 64 (2010 rok), s. 91.
  • Dlaczego twierdzę, że w Marcu szło o „zbrodnię na zamówienie”, jak w powieściach Agathy Christie? Gdyż przyczyną główną tej niesłychanej sprawy była potrzeba stworzenia w Polsce atmosfery takiego zamętu, który, w ramach wymuszonej emigracji ludności pochodzenia żydowskiego, pozwalał na szmuglowanie za granicę – Izrael stanowił tylko etap podróży w takich wypadkach, jeśli nie była możliwa emigracja wprost do kraju docelowego na Zachodzie – nowych rezydentów radzieckiej siatki szpiegowskiej, co było konieczne dla Związku Radzieckiego wobec „spalenia się” jego starej siatki. To była główna przyczyna tego tornado.
  • Dokonała się zasadnicza przemiana w PZPR – odeszli wierzący komuniści, odtąd jakakolwiek myśl artykułowana staje się niepotrzebna, jedyną myślą przewodnią systemu pozostaje utrzymanie i zabezpieczenie władzy. (…) Doświadczenia marcowych wydarzeń uczą, że najbardziej nawet ofiarna walka młodzieży studenckiej nie da wyników, jeśli jej nie wesprą robotnicy.
    • Autor: Adam Ciołkosz, Wyższy szczebel faszyzmu, „Lewy Nurt” nr 3, lato 1970.
  • Moja mama, Irena Rybczyńska, która była redaktorką naczelną czasopisma „Nowa Wieś”, odmówiła zamieszczania jakichś antysemickich treści. Została zwolniona, a w dodatku wpisano jej w papiery, że może podjąć pracę jedynie za połowę dotychczasowego uposażenia, a więc dostała klasyczny „wilczy bilet”. Zaczęliśmy żyć dużo skromniej, ale nie to okazało się najtrudniejsze. Najgorsza wtedy była atmosfera, ciągłe szczucie, potworna niechęć ze strony otoczenia. Do tego dochodziły wyjazdy wielu bliskich i znajomych, pożegnania na Dworcu Gdańskim. Do emigracji zmuszona została na przykład rodzina mojej najbliższej przyjaciółki, która musiała zostawić tu znajomych, chłopaka, cały świat. Pamiętam jej rozpacz i nasz strach, czy jeszcze kiedyś się spotkamy.
  • Momentem, który najbardziej zapadł mi w pamięć, były słowa Zawieyskiego, że te pięści, które spadły na Stefana Kisielewskiego – pobitego kilka tygodni wcześniej przez „nieznanych sprawców” – spadły na przedstawiciela kultury polskiej. Władysław Gomułka w odpowiedzi na to zarechotał. To nie był śmiech, ale właśnie rechot. I po chwili cała sala sejmowa rechotała, a jeszcze chwilę później rechotała galeria. To była obrzydliwa twarz Polski Ludowej.
  • O tym, kto był Żydem, decydowano arbitralnie, niezależnie od tego, kim się taki człowiek czuł. Jeśli ktoś został wskazany – daremny wysiłek. Znam historię człowieka, którego w marcu 1968 r. zaczęto indagować o wygląd. Gdy ten się zorientował, o co chodzi, zaczął udowadniać, że pochodzi z niemieckiej szlachty w Kurlandii. Pokazał papiery w komisji zakładowej, w której zasiadali ludzie z SB, komitetu PZPR, dyrekcji. Na to usłyszał: „P..., my chyba lepiej wiemy, kto jest Żydem, a kto nie”. I naturalnie wyleciał z pracy.
  • Pamiętamy o postaciach takich jak Ryszard Gontarz, który w marcu 1968 r., gdy reżimowe bojówki pałowały studentów, pisał: „Czas ujawnić źródła zła, pokazać fakty i nazwać po imieniu inicjatorów zajść, ich cele i metody. (…) Dziś już nie ulega dla nikogo najmniejszej wątpliwości, że za ekscesami na UW stoją właśnie oni oraz ich aktualni sojusznicy polityczni (…), których z pełną odpowiedzialnością określam mianem wrogów Polski Ludowej”.
  • Rozmawiając z tymi, którzy stają bezradni, bo nie dysponują żadnymi dowodami niewinności, mimo woli kojarzę sobie rok 1968, kiedy to grono aparatczyków z PZPR rezerwowało dla siebie kompetencje do rozstrzygania, kto jest prawdziwym Polakiem. Ci, których władza uznała za Żydów, nie byli w stanie wykazać swej polskości. Jaką merytoryczną polemikę można było zresztą podjąć z Władysławem Gomułką, gdy w swym osławionym wystąpieniu informował, że Janusz Szpotański to „człowiek o moralności alfonsa” natomiast wobec Pawła Jasienicy formułował zarzut współpracy ze służbami specjalnymi? Kiedy zniknie z polskiej kultury ten styl Pierwszych Sekretarzy? Syndrom Jasienicy ma swe liczne odpowiedniki w pomówieniach obecnej epoki.
  • Rozpętana na wielką skalę kampania antysemicka miała nie tyle ugodzić w tę resztę społeczności żydowskiej ocalałą z hitlerowskiego piekła, ile miała rozpalić nastroje nacjonalizmu i ksenofobii, przysłonić rzeczywiste przyczyny kryzysu społecznego, oduczyć Polaków racjonalnego myślenia i uczynić ich wspólnikami zbrodni. Dlatego właśnie antysemityzm był tak istotnym problemem.
  • Ta nagonka posłużyła moczarowcom do rozgrywki o władzę. I to jest właśnie trzeci poziom wydarzeń 1968 r. – ich skutkiem było podburzenie aparatu partyjnego z prowincji. Młodzi ludzie ukształtowani przez partię chcieli robić kariery. Pochodzili z miasteczek i wiosek, byli przesiąknięci ludowym antysemityzmem. Łatwo uwierzyli, że Żydzi rządzą Polską i że jeśli się ich wyrzuci, to będzie można zająć ich miejsce.
  • Trafiłem do więzienia, bo na spotkaniu z członkami ZMS na Uniwersytecie Warszawskim powiedziałem, że „skoro co tydzień odsłaniamy kolejny pomnik partyzanta wojennego, to porozmawiajmy również o tysiącach szmalcowników. Powiedzmy wreszcie całą prawdę o II wojnie światowej, nie wybierajmy tylko i wyłącznie najbardziej szlachetnych części”. (…) To samo powiem dzisiaj i niech mnie znowu wsadzą. Różnica taka, że wtedy kodeks dopuszczał karę do 10 lat, a teraz do trzech lat więzienia z tego paragrafu.
  • Ukryłem się w Pałacu Kazimierzowskim i przez okno widziałem, jak dopadli ich na dziedzińcu i zaczęli pałować. Dziewczyny też. Straszne. Widziałem straszne sceny, naprawdę. Po raz pierwszy w życiu nie czytałem o tym w książce, nie oglądam tego na jakimś filmie, tylko widziałem na własne oczy. Widziałem rozjuszony tłum w mundurach i nie w mundurach, z pałami w ręku – to było wielkie przeżycie. To był szok absolutny. Myśmy jednak byli dziećmi z dobrych domów, w których nikt nie wiedział, co to znaczy tak naprawdę dostać po łbie, walka, więzienie. Po raz pierwszy w życiu czułem, że biorę udział w rewolucji.
  • W 1968 r. studiowałam romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, (…) Z siostrą i koleżanką wywiesiłyśmy na domu studenckim Żaczek zrobiony przez nas plakacik o treści: „Moskale, ręce precz od Czechosłowacji” (…). Miałam 20 lat i byłam przekonana, że nic mi nie mogą zrobić. Kiedy mnie aresztowano w listopadzie, to myślałam, że na święta mnie wypuszczą. Jak na święta mnie nie wypuścili, to myślałam, że wyjdę po Nowym Roku. Nie rozumiałam, czego oni ode mnie chcą, do wszystkiego przyznałam się natychmiast. Powiedziałam, że powiesiłam plakat i nie żałuję, ale ciągle dopytywali, a ja przecież nic nowego nie mogłam powiedzieć! Jeden z oficerów powiedział nagle: „My wiemy, że panią rabin chrzcił”.
  • W czasie zdjęć miałem rewizję w domu, rewizję w hotelu, przesłuchania trwające do trzeciej, czwartej nad ranem… Gdy byłem już tym wszystkim mocno zmęczony, spytałem tego przesłuchującego, o co mnie w ogóle oskarżają. Podał jakiś błahy pretekst, ale wiadomo było, że tak naprawdę chodzi o moje pochodzenie. (…) W pewnym momencie zadałem konkretne pytanie: „Chcecie, żebym wyjechał?”. Przesłuchujący spojrzał na mnie, jakby chciał powiedzieć: „No, wreszcie zrozumiał”. A ja mówię wtedy: „Dobrze! Skończyłem studia w Moskwie, a moja żona Walentyna jest obywatelką sowiecką. Wyjadę do Związku Radzieckiego”. Słysząc to, facet zbaraniał – tak głupiej miny nie widziałem w całym swoim życiu. Potem dali mi spokój, i dobrze, bo wcale nie chciałem wyjeżdżać.
    • Autor: Jerzy Hoffman
    • Opis: o pracy nad filmem Pan Wołodyjowski, która przypadła na okres antysemickiej nagonki.
    • Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, op. cit., s. 21–22.
  • W przedwojennej Polsce dość popularny był nazistowski stereotyp „żydokomuny” głoszony przez Hitlera, że komunizm był spiskiem żydowskim. Znacząca pozycja polskich Żydów w reżimie komunistycznym w jego wczesnych latach, choć wynikała z bardzo szczególnych okoliczności historycznych, wzmocniła tylko powszechną skłonność do kojarzenia żydostwa z komunizmem. Wiosną 1968 roku polscy komuniści wykorzystali ten stereotyp, twierdząc, że problem ze stalinizmem wynikał z jego żydowskiej natury. Jeżeli w komunistycznej Polsce lat czterdziestych i pięćdziesiątych coś poszło źle, wina za to spoczywała na Żydach (…). Sugerowano zatem, że niektórzy komuniści mogli wyrządzić krzywdy Polakom, ale sprawcy byli Żydami. (…) Kto jednak był Żydem? W 1968 roku prasa komunistyczna zwracała szczególną uwagę na studentów o żydowskich nazwiskach i dzieci stalinistów na uczelniach. Władze polskie odwoływały się do antysemityzmu, by odseparować studentów od reszty społeczeństwa.
    • Autor: Timothy Snyder, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, tłum. Bartłomiej Pietrzyk, wyd. Świat Książki, Warszawa 2011.
  • W tym czasie w stoczni było ok. dwudziestu stażystów, studentów politechniki, i w dniu następnym po starciach młodzieży z milicją wokół politechniki ktoś podpatrzył w szatni, że chłopak ma plecy sine od pał milicyjnych. Wzięliśmy go z tymi obnażonymi plecami i tak go prowadzono pod hasłem: „Czy pozwolimy, żeby bito nasze dzieci, dzieci robotników i chłopów?”. (…) Ludzie pobrali sprężyny, które się trzymało mocno odgięte, a kiedy milicja ruszyła do szturmu – wtedy jeszcze niezbyt dobrze przygotowana, bez tarcz i zasłon – ludzie puszczali te sprężyny, które waliły w atakujących. Kiedy dostali w skórę, nagle pojęli, że to nie rozruchy inteligentów, tylko za studentami ujęli się robotnicy. Jeden z milicjantów, zalany krwią, krzyknął: „O Jezu! W jakie gówno nas tu wpuścili!”.
    • Autor: Lech Wałęsa
    • Opis: wspominając sytuację w Gdańsku, który był jedynym miastem, gdzie robotnicy jako zorganizowana grupa przyłączyli się do studenckiej manifestacji i wzięli udział w starciach z milicją.
    • Źródło: Piotr Osęka, Mniej znany marzec '68, „Ale Historia”, wyborcza.pl, 14 marca 2016.
  • Władzom zależało na stworzeniu pozorów, że „syjoniści” opuszczają Polskę dobrowolnie, co potwierdzałoby propagandową tezę o istnieniu w kraju „piątej kolumny” złożonej z nielojalnych obywateli. W rzeczywistości wyjazdy przypominały raczej deportacje, chociaż w miejsce przymusu fizycznego stosowano bardziej wyrafinowany – psychologiczny i materialny. Polscy Żydzi – a w każdym razie ludzie uznani za takich przez SB – tracili szansę na normalne życie w PRL. Wyrzucano ich z pracy, pozbawiano emerytury. Na ich drzwiach pojawiały się napisy antysemickie, w nocy dzwoniły telefony z pogróżkami.
  • Wystąpienia w 1968 r. traktowaliśmy trochę jak zabawę, trochę jak prowokację. Nie baliśmy się już tak jak nasi rodzice, nie pamiętaliśmy stalinizmu, byliśmy dziećmi Października. Jego zdobycze były dla nas oczywiste i niezbywalne. I co ważne – nasze pokolenie traktowało PRL jak swoją ojczyznę, to był nasz kraj. A żeby się w ogóle buntować, potrzebny jest jakiś stopień identyfikacji, a przynajmniej wiara, że można coś zmienić.
  • Ziściło się przysłowie „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Gomułka, przerażony rozmiarami czystki i widząc, że antysemicki zapał działaczy partyjnych (a także znacznej części społeczeństwa) grozi destabilizacją ustroju, położył kres „kampanii antysyjonistycznej”. Pod koniec czerwca cenzura otrzymała instrukcję, żeby zdejmować wszystkie artykuły na ten temat. I sekretarz rozprawił się też z „partyzantami”: na lipcowym plenum Moczar został przeniesiony z MSW na stanowisko zastępcy członka Biura Politycznego.

Zobacz też[edytuj]