Julio Llamazares

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Julio Llamazares (ur. 1955) – hiszpański pisarz i dziennikarz.

Rzeka zapomnienia[edytuj]

 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Rzeka zapomnienia.
  • Szlaki najbardziej nieznane przebiegają najbliżej serca.
  • W krainie dzieciństwa wszyscy jesteśmy cudzoziemcami.
  • Wysłużony samochód jest jak pies: przywiązujemy się do niego, a on zawsze na nas czeka.

Sceny z niemego kina[edytuj]

  • W każdym wspomnieniu – i na każdej fotografii – istnieją zawsze miejsca zaczernione, skrywające momenty naszego życia, niejednokrotnie równie ważne jak te, które pamiętamy lub jeszcze przeżyjemy. Te zniszczone, wypalone przez projektor klatki na taśmie filmowej, zastępowane przez czarne wstawki, coraz bardziej utrudniają oglądanie filmu. Jeśli powtarzają się zbyt często, historia staje się w końcu niezrozumiała.
  • Kolory, inaczej niż kształty – które pozostają niezmienne, z wyjątkiem przypadków, kiedy urabia je czas – ewoluują i przeobrażają się w zetknięciu ze światłem oraz wraz ze zmianą nastroju odbijającego je oka. Dlatego kino, które jest ruchome, a co za tym idzie, zmienne, nie zachowuje kolorów, ale odkrywa je na nowo (przez co są zawsze prawdziwe), i dlatego fotografie, będące z założenia nieprzemijającym światłem oraz spojrzeniem, opisują świat nie takim, jakim był, ale takim, jakim zdarzyło mu się raz być, a co za tym idzie, jakim mógł być na wiele różnych sposobów.
  • Aby zatrzymać to, co ulotne, to, co chwilowe, należy zatrzymać wzrok na jakiejś rzeczy, lepiej, gdy jest ona efemeryczna – na chmurze przemierzającej horyzont, na biegnącym psie, gazecie porwanej przez wiatr – i zachować ją w pamięci, by móc się nią posłużyć, kiedy będziemy chcieli ów moment odzyskać. Aby zatrzymać to, co ulotne, to, co chwilowe, wiedzieć należy, że jedynie przypadek – śmierć – trwa na zawsze.
  • Czerń węgla, dominująca, była zawsze w powietrzu, oddychało się nią, natomiast biel śniegu pojawiała się zimą i znikała na wiosnę, przeciwnie niż biel rozwieszonych ubrań, która przypominała o sobie tylko wtedy, kiedy wychodziło słońce (gdy padał deszcz, woda zlewała ze sobą oba kolory i krajobraz stawał się dziwaczny, podobny do zaparowanej szyby lub telewizora Martiniana, włączonego po raz pierwszy). Tak czy owak za każdym razem, gdy przywołuję w pamięci Olleros, nieważne, z tamtej czy innej epoki, wszystkie ukazujące mi się obrazy są czarno-białe i odsyłają mnie w sposób nieunikniony do filmów, w których krajobrazy i aktorzy byli cieniami i które utożsamiałem zawsze z prawdziwym kinem: kinem, które nie wiedziało jeszcze, podobnie jak my, że świat jest kolorowy.