Barbara Toruńczyk

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Barbara Toruńczyk i Adam Michnik

Barbara Toruńczyk (ur. 1946) – polska publicystka, eseistka, historyk literatury, wydawca.

  • Autor to człowiek, o którego redaktor musi się bić. Redaktor stawia na jakiegoś autora, czuje w nim coś i pragnie, żeby się to zrealizowało. I może się w tym swoim chceniu posuwać bardzo daleko, niekiedy za daleko. Bo autor jest kimś, kto żyje i rozumie świat po swojemu. Czy tu jest wzajemne zrozumienie? Niekoniecznie, autorom trzeba pozwolić myśleć po swojemu, to oni są najważniejsi, to oni posiedli sekret twórczego podejścia do świata. Podstawą tego związku jest zaufanie do autora i jego talentu. Autor w życiu redaktora istnieje bardzo mocno, co nie oznacza, że to związek ze wzajemnością.
  • Bezwładność ludzi wychowanych w socjalizmie do dziś mnie intryguje. Ci wspaniali ludzie, tacy zdolni, inteligentni, nie zawsze są spełnieni. Jest bardzo dużo usprawiedliwień, które musimy rozumieć, bo rzeczywiście tamten czas był trudny. Ale istnieje też rodzaj specyficznego niedowładu, niemożność skończenia podjętej sprawy, uporania się z materią życia. No i straszny spadek tamtego systemu: niezdolność do brania na siebie odpowiedzialności, a nawet do dokonywania wyborów. Tamten system zniekształcał ludzi i to po części spływa też na ich dzieci.
  • Byłam raz świadkiem dyskusji, kiedy ktoś ze świata nieartystycznego powiedział: „Nie rozumiem, po co są dyrygenci”. Starałam się wytłumaczyć, że to ktoś, kogo obowiązuje zapis muzyki, potrzeba jej odtworzenia i dania głosu instrumentom, żeby się zgrały, żeby w wyniku tych działań powstał jakiś wspólny świat, który ma siłę przyciągania. I ktoś, kto stara się przede wszystkim o zachowanie lojalności wobec twórcy tej muzyki. Redaktor to taki niewidzialny dyrygent. Albo metronom, który reguluje rytm, sposób zachowania, myślenia, ale sam nie odgrywa w tym roli. Niezauważalnie pomaga autorowi w ustawieniu głosu.
  • Dobrego redaktora powinna cechować skłonność do myślenia o innych. Tego nie można wymagać od autorów, nawet jeśli jest to siłą ich pisarstwa. Ci ludzie muszą mieć własny świat i oni są ośrodkiem tego świata.
  • Internet równie dobrze może przyczynić się do tego, żeby coś przetrwało i się rozpowszechniło, jak czcionka. Choć na pewno dziś wszystko jest bardziej umasowione. Jak ktoś ma dostęp do internetu, może mieć miliony odbiorców. Ta masa tworzy wielką siłę, nie wiadomo zresztą jaką. Mam nadzieję, że świat literatury i świat komputera, internetu, uporządkują się i znajdą własny rytm, własne miejsce. Ta nowa kultura ma jednak kilka groźnych cech: arogancja, poczucie siły, to, co się czasem nazywa „nowym barbarzyństwem”, anonimowość, masowość, nerwowość, przymus natychmiastowej reakcji, stawianie na spontaniczność, likwidacja postawy dystansu i namysłu… Kształtuje się inny sposób myślenia — powierzchownego na kształt internetowy, łączącego dane w sposób liniowy, bez zgłębiania sensu rzeczy. Metafizyka i jej pytania do świata oddalają się. Uważne przyglądanie się tematowi, wnikanie weń — również.
  • Kultury nie uprawia się zrywami, wtedy, kiedy ktoś orzeknie, że ,,już można”. Fundamentem kultury jest uporczywość wysiłku twórczego i żaden internet tego nie zmieni ani od tego nie uwolni. A zatem internet o tyle jest niekorzystny dla procesu twórczego, że towarzyszy mu przeświadczenie, iż tworzyć i myśleć trzeba szybko, od razu, dla efektu, a o wszystkim, co odmienne — zapomnieć, bo to przestarzałe, staromodne, nie mieści się w „nowym modelu świata”.
  • Młodzi autorzy są jednak inni. Mają poczucie, co im się należy, co dla nich trzeba zrobić. To bardzo jednostronne myślenie. I dość często towarzyszy temu odwrócone widzenie. Z jednej strony godzą się z tym, że literatura utraciła w życiu publicznym rolę centralną i przekształciła w zjawisko marginesowe, podoba im się to, sami podejmują tematy marginesowe, intymne. A jednocześnie żądają dla siebie splendoru, tuby, która ma potęgować ich głos do nie wiadomo jakich granic. Interesują ich wielkie nakłady, pierwsze strony kolorowych magazynów. Przy czym w ich wizji świata rzeczywiście nie ma poczucia, że to oni są elementem tego świata. Wolą być światem samym dla siebie. Z jednej strony więc ich żądania, ambicje są niczym nie hamowane, z drugiej – na ogół nawet nie usiłują zobaczyć siebie z dystansu, w szerszym planie kultury, społeczeństwa.
  • Myślenie o przyszłości, Polsce, Europie, demokracji, wolności potrzebuje żyznego gruntu i uważam, że „Zeszyty” są bardzo głęboko zaangażowane w tworzenie takiego gruntu. Bo bez tego mamy tylko degenerację świata politycznego, świata czynu, nawet kiedy chodzi, jak była mowa, o internet czy sposoby komunikowania się ludzi między sobą. Zerwanie ciągłości pomiędzy światem nowoczesnej polityki – i szerzej, upowszechnianych wzorów bycia w świecie – a kulturą, uważam za rzecz złą.
  • Redakcja to dla mnie ludzie, którzy pomagają w istnieniu i funkcjonowaniu pisma. Tu obowiązują reguły, że coś ma być na czas, ma być zrobione i nie ma być zapomniane. Redaktor potrafi myśleć w sposób maksymalistyczny, czyli bardzo trudno go zadowolić (...). Poza tym redaktor ma wizję całościową, więc interweniuje w każdym momencie, walczy o dbałość wykonania poszczególnych elementów, co także może być denerwujące, bo jak wiadomo, trudno się spalać w pracy biurowej. Oczekuje z jednej strony inwencji, a z drugiej hamuje pomysłowość, bo ją kontroluje. Redaktor narzuca swoje gusty i nie życzy sobie na ten temat dyskusji, co bywa raniące, chociaż akurat to należy do abecadła tej pracy, bo jak wiadomo o gustach nie należy dyskutować, tu liczy się tylko zdanie redaktora. (...) Wobec autora redaktor jest inny. Nawet jeśli chce mu dać z siebie wszystko, to rzeczywistość narzuca swoje ograniczenia. Czasem myślę, że maksimum to zrozumienie sytuacji autora i po prostu okazywanie mu tego zrozumienia. Los autora, artysty, jest jednym z trudniejszych na tym padole.
  • Zawsze znajdzie się generacja, której nie wystarcza mądrość poprzedników. I to prawdopodobnie dzieje się właśnie teraz. Być może zbyt stanowczo obstawaliśmy przy zasadzie, że skoro udało się stworzyć tę nową Polskę, to trzeba ją chronić, również przed krytyką. Ale tak nie można za długo. Przychodzą nowe pokolenia, o innych aspiracjach. To są inni ludzie, reagują zgodnie ze swoim układem nerwowym i mi się to podoba.
  • Żeby coś powołać do życia, trzeba mieć twórczy stosunek do rzeczywistości.